Więc wiecie co czuję. Chciałabym sobie zrobić jako taki ogródeczek a tu się do końca nie da

Nie mogę nic zaplanować, bo zawsze może mi się z czymś wpierniczyć i po planach
Na jesieni ubiegłego roku to juz w ogóle przegieła. Kupilismy z M 3 krzaczki borówki amerykańskiej, bo nasz córka bardzo lubi. Wsadziłam je w drugim (takim niby warzywnym) ogródku. Wcześniej tylko ciotka sobie tam sadziła, ale w sumie na połowie. I wyobraźcie sobie, że na drugi dzień po tym jak wsadziłam te borówki, Ona wpada do mnie z buzią, żebym zabrała te krzaki bo Ona sama je wykopie. Mówie Wam jak złapałam nerwa, to nikt się ze strachu nie odezwał. I powiedziałm, że Jej tego nie podaruje i moją część ogródka ma oddać do mojej dyspozycji.
No i niestety tak to wygląda, gdy się z kimś mieszka

Niby w swoim domku, a jednak nie do końca

Co ja bym dała, żeby wyprowadzić się do takiego naprawdę swojego domku na wsi

Gdybym tylko miała możliwość to nawet za cenę zadłużenia się do końca życia...