Witajcie!
Wchodzę do swojego wątku i co widzę? Widzę, że nic nie widzę.
Wczoraj nawypisywałam, wstawiłam zdjęcia, a dzisiaj nawet śladu wczorajszych wypocin nie widać. Zastanawiam się, co takiego zrobiłam, że nie weszło. Czyżbym nie kliknęła "Wyślij"?
Trudno, zaczynam więc od wczorajszego dnia.
A na działkę jednak wczoraj pojechaliśmy, bo nie dawało nam spokoju przeświadczenie, że jakieś straty na pewno są.
Okazało się, że nie ma żadnych. Jeden mak tylko leżał, wszystkie pozostałe roślinki nic a nic nie ucierpiały.
A przecież nad ROD przeszła trąba powietrzna. Prądu do dzisiaj nie ma, wiele drzew straciło owoce, które do dziś jeszcze leżą na alejkach i działkach, nawet orzechy. W mieście wiele drzew złamanych bądź pozbawionych bocznych konarów. Jeszcze nie wszystko uprzątnięte.
Moja działka wyszła bez szwanku, ponieważ jest położona w niewielkiej niecce osłoniętej przez bardzo wysokie drzewa rosnące na pobliskiej skarpie oraz wysokie iglaki sąsiadki. Wichura szła od strony tychże drzew i one zamortyzowały siłę uderzenia, które dało sobie upust na wyżej położonych działkach.
Deszczu jednak było tyle co kot napłakał.
Za to dzisiaj ledwo dojechaliśmy do działek, lunął siarczysty deszcz. A jechałam podlewać. Ten deszcz padał ok. 10 minut, przeczekaliśmy w aucie, po czym poszliśmy na działeczkę. Wkrótce przypłynęła następna chmura i znowu padało. Tym razem całe 5 minut. Gdy zoczyliśmy kolejną chmurę, zabraliśmy menażerię i wróciliśmy do domu. Od tego czasu nie spadła ani jedna kropelka. Oczywiście nie podlewałam i ciągle mam nadzieję na większy deszcz.
Żeby się nie nudzić upiekłam ciacho z owocami, by nie podejmować dzieci kupnym ciastem. A wiem, że miejscowe przyjdą z życzeniami do taty.
Beatko [Bazyla] - skoro rośliny zabezpieczone, to nie powinno im się stać nic złego. Ja również wysokie rośliny podwiązałam, zdążyłam przed nadejściem wichury.
Lubię robić portreciki kwiatków, bo na takich fotkach dobrze widać ich budowę.
Twoje życzenie spełnia się dzisiaj, dziękuję i pozdrawiam wzajemnie.
W prezencie jedna z moich celozji grzebieniastych.
Marysiu [Maska] - dmuchaj i chuchaj, niech się mnoży. Jeżówka oczywiście.
Wiem skądinąd, że nie tylko chabra postradałaś, ale np. białą jarzmiankę, a ja mogę się podzielić, tylko przypomnij się w odpowiednim czasie.
Moje maki dopiero co zaczęły kwitnąć i co ciekawe sporo ich stało się pojedynczymi, w kolorach jakich ani nie miałam, ani nie siałam, a najważniejsze: ogromnie mi się podobają, nawet bardziej niż te pełne.
Cieszę się, że masz podlany ogród i nie musisz męczyć się dostarczaniem wody roślinkom.
Dzięki za te domowe pielesze,

w których część ostatnich dwóch dni w samej rzeczy spędzam.
Dla Ciebie limonkowy grzebień celozji.
Maryniu - w nocy nic nie podlało, ale dzisiaj coś nie coś pomoczyło i zanosi się na jeszcze trochę, bo widzę nadciągające ciemne chmury.

Żeby tylko Wisła je przepuściła.
Burza pewnie była, bo ze dwa razy gdzieś zagrzmiało, ale nie w centrum.

U nas tylko trąba powietrzna sobie pohulała i pogalopowała dalej.
Żeby było sprawiedliwie, dla Ciebie również kolorowy grzebień.
Aniu [anabuko] - mam nadzieję, że dzisiaj i do Ciebie trafiły chmury z deszczem, a jeśli nie, to niech trafią i podleją Twoje śliczne roślinki.
Cynie też potrafią zauroczyć, a skabiozowe tym bardziej. Dziękuję.
Rozdaję grzebienie celozjowe jak świeże bułeczki. Mam i dla Ciebie.
Aniu [tara] - dobrze dmuchałaś, chmurki przypłynęły i po trochu wodę wylewają na ziemię, dziękuję za dobre dmuchanko.

Teraz ja będę dmuchać w kierunku oczekujących jeszcze na wodę z nieba.
Chabry zbieram z działki, ale najpierw musiałam je posiać.
Cieszę się, że maki Ci zakwitły. Niech zdobią ogród i cieszą oczy.
Za dobre dmuchanko celozjowy grzebień.
Dorotko [korzo_m] - trochę dziwnie w tym roku z czasem kwitnienia roślin. Cynie już, a aksamitki - też podpędzane w tunelu balkonowym - jeszcze nawet pąków nie mają.
Masz rację: cieszmy się, że niczego nam nie zniszczyły ani grady, ani wichury, ani zbyt ulewne deszcze.
Dla Ciebie nietypowy grzebień celozji.
Basiu [apus] - dlaczego zimno? Ależ to proste jak drut! No bo właśnie zaczyna się lato!
Dziękuję pięknie w imieniu cynii,

ale im nic nie powiem, by im woda sodowa do łebków nie uderzyła. Innym kwiatom takoż.
Za to dla Ciebie mam cytrynowy grzebień celozji.
Patrzę w okno i widzę słońce, Wisła nie wpuściła deszczowej chmury do miasta.
Gdzieś daleko słyszę pomruki burzy. Może dopłynie do mnie?
Ponieważ nie mogę siedzieć i marznąć na działce, to z przyjemnością sobie przypomnę, co tam jeszcze kwitnie.
Pięciornik nepalski od Marysi [Maski]

Anemony.

Czosnek główkowaty.

Heliotrop....
... i inne, ale o tym potem.