
A jednak na A bo Alchymist (Kordes 1956) - trzeci rok w ogrodzie. Kupiony w markecie jako golden coś tam, w pierwszym roku z oczywistych powodów nie zakwitł, wypuścił tylko długie sztywne badyle i mamił obietnicą kwiatów, hmm zostawić, czy też odbiła nieszlachetna podkładka i ... ?? W drugim roku przycięty zgodnie z regułami cięcia róż pnących na szczęście jeden malutki pęd oparł się sile sekatora i zakwitł, dwoma równie maleńkimi kwiatuszkami, pojawiła się jak przebłysk myśl, że to może być to czyli obiekt moich westchnień, pokładający się na pergoli sąsiadki. Nie cięłam i pozwoliłam swobodnie rosnąć. W tym roku piękne obfite kwitnienie. Ma jedną wadę nie powtarza kwitnienia, ale przy tej urodzie wybaczam mu wszystko. Bo udało mu się pozyskać ogrodowe złoto, jak przystało na alchemika.