Pada i mokro. Nie byłoby to wcale takie złe, lecz poza deszczem jest straszny ziąb. Na szczęście jeszcze nic się przez to nie wydarzyło złego, a roślinki w szklarni mają się dobrze.
Dziś pokażę Wam nieco bardziej użytkowe rośliny, czyli takie których owoce da się wykorzystać. Drzew czy krzewów owocowych do zeszłego roku nie mieliśmy zbyt wiele. Stara grusza, która ma pyszne owoce i czereśnia, która rok temu dała cały jeden talerz owoców. Czereśnia ta ma teraz rok próby i chyba się wystraszyła, bo obsypała się kwiatami.

To są nasze jedyne drzewka owocowe.
W zeszłym roku udało mi się wygrać w konkursie programu "Rok w Ogrodzie". Dzięki temu doszło nam parę owocowych krzewów. Na chwilę obecną kwitnie borówka i ma całkiem sporo kwiatków jak na pierwszy rok.
Małe owocki ma już agrest szczepiony na pniu, który kupiliśmy kilka lat temu w markecie. Ten agrest jest niezawodny i niby nie jest duży, ale zawsze ma sporo owoców.
Cytryniec chiński, pnącze które dostałem kilka lat temu w końcu zaszalał z kwiatami. Też już myślałem, że nic z niego nie będzie, a jednak w tym roku obsypał się kwiatami. Niestety chłodno jest i pszczół niewiele, ale jestem dobrej myśli i może jednak coś z tych kwiatków będzie.
I na koniec te, które są zarówno ozdobne jak i dające owocki, czyli pigwowiec i aktinidia.
Pigwowiec przeszedł w zeszłym roku cięcie "korygujące" i obecnie przyciąga wzrok czerwonymi kwiatami. Oby też przełożyło się to na owoce, ponieważ do tej pory nie dawał ich zbyt wiele.
Aktinidia ma mnóstwo pączków i też liczę, że w tym roku spróbujemy jej owoców. Dodatkowo jej liście mają piękne biało - różowe kolorki, więc wyglądają naprawdę ładnie.
Poza nimi jest jeszcze czerwona porzeczka, czarna i czerwona malina i jeżyna, ale są to młode roślinki i jak na razie bez kwiatów.
