Pierwsze koty za płoty VI
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty VI
https://images92.fotosik.pl/519/756146c267daa38d.jpg super uchwyciłaś Iwonko ważkę i ten cudny Czerwończyk .U mnie takch motyli nie ma ,albo tylko przelatują przez ogródek .Widziałam wczoraj 2 śliczne motyle ,ale tylko przelotem przez moja posiadłość .Kurcze musieli by płacić myto jak nie dadzą się sfocić Maczki .Martagonki śliczne i naparstnice u mnie wcale ich nie ma w tym roku .Wysiałam białe ze swoich nasion ,ale czy wykiełkują nie wiem. Wiesz Iwonko wykopałam kłącze Parfume star i dałam do doniczki i widzę ze cosik tam wypuszcza ,więc może nic straconego .Aphroditowy patyczek już fajnie wypuścił 2 boczne łodyżki i z dnia na dzień zczerniał Znowu wsadziłam tym razem innym sposobem do podłoża kokosowego i ciekawe co wyjdzie .Udanego weekendu
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25128
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, a nie myślałaś o zmianie pracy?
Teraz przy brakach podejrzewam, że można wybierać i przebierać.
To, że kiedyś tak pracowałaś i było ok nie znaczy, że ma tak być cały czas.
Sama wiesz, że nie jesteśmy młodsze.
A do dobrego człowiek się przyzwyczaja.
Ja już miałam dosyć kieratu,. troszeczkę zmieniłam na lepsze.
Chociaż mimo wszystko cały czas marzę o emeryturze
Teraz przy brakach podejrzewam, że można wybierać i przebierać.
To, że kiedyś tak pracowałaś i było ok nie znaczy, że ma tak być cały czas.
Sama wiesz, że nie jesteśmy młodsze.
A do dobrego człowiek się przyzwyczaja.
Ja już miałam dosyć kieratu,. troszeczkę zmieniłam na lepsze.
Chociaż mimo wszystko cały czas marzę o emeryturze
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16592
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, a toś wpadła jak śliwka w kompot z tymi ziołowymi mydełkami. Mydełka, nie powiem, pachnące i pieniące się jak Pan Bóg przykazał, ale Ciebie zawojowały niemal w całości i nawet działka bywa odstawiana na boczny tor.
Na szczęście jeszcze się na Ciebie nie obraziła i cieszy bogactwem kwiecia różnistego oraz fauną latającą i pełzającą.
Baw się, Kochana, tym, co Cię aktualnie najbardziej cieszy, tj. mydełkowaniem, jednak od czasu do czasu pochwal się też swoim działkowaniem.
Zdrówka.
Na szczęście jeszcze się na Ciebie nie obraziła i cieszy bogactwem kwiecia różnistego oraz fauną latającą i pełzającą.
Baw się, Kochana, tym, co Cię aktualnie najbardziej cieszy, tj. mydełkowaniem, jednak od czasu do czasu pochwal się też swoim działkowaniem.
Zdrówka.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko u Ciebie jak zawsze piękne opowieści okraszone ślicznymi zdjęciami. Wyprawy na łąkę po zioła, będą super mydełka, widzę że pasja do ich robienia wzrasta. Może i ja kiedyś za nie się zabiorę to wtedy poproszę o kilka wskazówek dla laika
Z utęsknieniem spoglądam na zdjęcie z rodgersją, wiesz że u mnie nawet sezonu nie przeżyła, po długiej drodze nie dała rady piaski jej nie służą.
Brak czasu na forum wszystkich nas dopada. Pozdrawiam serdecznie
Z utęsknieniem spoglądam na zdjęcie z rodgersją, wiesz że u mnie nawet sezonu nie przeżyła, po długiej drodze nie dała rady piaski jej nie służą.
Brak czasu na forum wszystkich nas dopada. Pozdrawiam serdecznie
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Maryniu, moje lilie już już się rozkręcają, chociaż martagony już przestały zachwycać urodą. W tym roku były wyjątkowe, zakwitły w bardzo dużej ilości, aż żal, że nie mogłam się nimi dłużej cieszyć. Głównie pogoda pomieszała mi szyki, ale i tak będę o nich długo pamiętać Nareszcie porządnie mi podlało i nie tylko rośliny na tym skorzystają, ale i ja, bo zamiast podlewać, zajmę się czymś innym.
Aniu-Annes 77, mam już nasuszonych sporo ziółek, które teraz tak cudownie pachną, że z upodobaniem zaciągam się ich zapachem W zbieranie zaangażowana jest cała rodzinka, bo i eM i syn, pomagają mi gromadzić zapasy. Zdjęcia na pewno pokażę, emocje już mi tak nie buzują, to może pomyślę i o tym. Na razie tylko głowa mi się obracała na wszystkie strony i nawet nie sądziłam, że w jednym miejscu znajdę takie skarby.
Na działkę niestety się nie wybrałam, dopiero pojechałam w niedzielę. . Dzień wcześniej lało przez kilka godzin i ziemia jest nasączona wodą jak tort. Mak bylinowy, kupiony specjalnie dla tego koloru, bo już raz taki miałam i szukałam właśnie takiego.
Jakie tempo? Aniu, ja się ruszam jak mucha w smole
Małgosiu-clem3, sikorki zawitały do mnie pierwszy raz i mimo iż domek odrobinę się zestarzał, to widać im się spodobał, skoro właśnie w nim wychowały kolejne pokolenie Miałam na nie dobry widok, siadałam sobie z kawką i obserwowałam jak rodzice uwijają się z robaczkami w dzióbkach. Na koniec korzystały już nawet z karmnika, a po wylocie młodych one też z niego podbierały ziarenka
Nikomu źle nie życzę, ale rodzice Albercika, będą z nim mieli raczej ciężkie życie. I niestety nie tylko oni.....
Marysiu, na pewno widziałaś je nie raz, przecież to ważka Tak się sprytnie ukryła wśród liści, że zupełnie zmieniła swoje oblicze. Czerwończyka spotkałam pierwszy raz, do tej pory takiego motylka nie znałam. Na łące, na którą jeżdżę po zioła jest ich mnóstwo. Są malutkie i bardzo płochliwe
Za każdym razem jak jadę na działkę, to rozkwita coś innego. Obawiałam się, że po ostatnich ulewach zastanę tylko mumie, ale nie było tak źle
Samych octów mam już siedem rodzajów, najbardziej smakuje mi tradycyjny jabłkowy, równie pyszny jest z kwiatów czarnego bzu i zupełnie przyzwoity z kurdybanka. Pozostałe będą miały raczej zastosowanie gospodarcze, czyli do mydła i do sprzątania
Aniu-anabuko1, rzeczywiście cały czas coś kwitnie i to w takiej ilości, że nawet jeśli coś nie jest tak dorodne jak zwykle, to w tłumie tego nie widać. Na takiej maleńkiej działce trudno mieć całe bogactwo roślin, ale staram się, żeby nudno nie było Zupełnie się nie przejmuję, że nie wszystko pasuje do siebie kolorystycznie, jedne rośliny górują nad innymi, czasami coś ginie w tłumie, ale ja taki ogród lubię, w takim czuję się na właściwym miejscu.
Pustynniki w tym roku wyjątkowo skromnie zakwitły, chyba jeszcze ciągle odczuwają skutki przesadzania. Twoje pustynniki na pewną się pozbierają i za rok zakwitną tak jak powinny
Za czosnkami jest rodgersja kasztanowcolistna i coś mi się wydaje, że już się o nią kiedyś pytałaś, a ja chyba na pewno obiecałam Ci sadzonkę Musiało mi to umknąć z pamięci, ale już zapisałam w notesie, to na wiosnę dostaniesz na bank
Jadziu, Czerwończyk nie odwiedza mojej działki, spotykam go jedynie na łąkach, na które jeżdżę po zioła. Za to tam występuje tłumnie, wespół z jeszcze jednym, takim bardzo ciemnym, ale nie udało mi się go uwiecznić. Ważka była niezwykle cierpliwa, albo miała lenia, bo dość długo się do niej przymierzałam. Przysiadła na dużej wysokości i miałam trudność, żeby chociaż w miarę wyraźnie ją pokazać. Błyszczała wśród liści jak brylancik
Gosiu-Margo2, po 30 latach pracy na porodówce, nie tak łatwo zmienić pracę. Jedynie mogłabym przejść do przychodni, ale tam dawno miejsca są pozajmowane i zwalniane są niezwykle rzadko. Kiedyś nie było takich problemów, co roku przychodził młody personel, a teraz nie ma tylu chętnych. Przez ponad dwadzieścia lat nie przyszła do nas ani jedna młoda położna, dopiero w tym roku kilka podjęło pracę. Coraz więcej dziewczyn odchodzi na emeryturę, jest nas coraz mniej i tak jest w każdym szpitalu. Zmieniać pracę na tak samo złą nie ma sensu Jeszcze kilka lat dam radę, ale potem nie ma zmiłuj.
Lucynko, ano wpadłam i wcale tego nie ukrywam, a nawet przyznaję, że bardzo mi się to podoba Ale działka naprawdę nie poszła na boczny tor, mydełkami i ziołami zajmuję się przed, albo po nocnym dyżurze, kiedy i tak na działkę nie jeździłam, albo nawet jak, to i tak nic nie robiłam. Mam dla niej tyle samo czasu co kiedyś, czyli niewiele. Niestety przy pracy zmianowej tak po prostu jest, tylko tak się wydaje, że ciągle mam wolne. Działka sobie całkiem nieźle radzi, chociaż ciągle zarasta i mam wrażenie, że walczę z wiatrakami Ale niech tam będą i wiatraki, sprawia mi to przyjemność, mam gdzie odetchnąć po pracy i od zgiełku miasta.
Dorotko, moja rodgersja jest nie do zdarcia. Co roku wychodzi z ziemi i cieszy mnie swym widokiem, przy okazji będąc ogromną ozdobą działeczki Raczej unikam dużych roślin, nie mam dla nich tyle miejsca, ale rodgersja musi być.Szkoda, że Twoja ziemia nie jest jej przyjazna, ale gdybyś chciała jeszcze kiedyś spróbować, to wiesz, gdzie jej szukać
Po działce wracam tak zmęczona, że już nic mi się nie chce, gdyby jeszcze nie było tak upalnie, byłoby lepiej. Ale nie narzekajmy, zimna w całym roku mamy aż za dużo, cieszmy się latem, póki trwa.
Robienie mydełek nie jest skomplikowane, można robić nawet takie zwykłe, tylko na wodzie i tłuszczach i też wyjdą. Na początku tylko takie robiłam, dopiero od niedawna robię pełne ziół. Szafki mi się już nie domykają , tyle mam zasuszonych i utopionych w olejach dobroci. Nawet nie sądziłam, że tak mnie to wciągnie. Już się zapisałam na kurs na początku sierpnia i oprócz mydła, tym razem potasowego będę się uczyć robić kremy do twarzy i ciała. To dopiero będzie polka, bo nie mam o tym zielonego pojęcia Gdybyś chciała spróbować, pomogę
W niedzielę wreszcie udało mi się pojechać na działkę, bo od ostatniego pobytu minęły już dwa tygodnie. Albo mieliśmy gości, albo padało, albo byłam zmęczona po dyżurze i tak jakoś to minęło. Widok działki mnie zaskoczył, chociaż powinnam się tego przecież spodziewać. Było bardzo ciepło, na dodatek co jakiś czas padało i wszystko wykorzystało ten czas na bujny wzrost. Najbardziej było to widoczne po chwastach, które miejscami zupełnie zagłuszały kwitnące rośliny. Pracowałam jak mróweczka, ale przy takim upale, za dużo nie zdziałałam. Uporządkowałam dwie duże rabaty i padłam jak kawka, a nawet do kawki i już więcej nie dałam rady się ruszyć. Wyniosłam chyba z pięć dużych wiader chwastów, dziwiąc się jaką one mają chęć do życia. Ciągle są gnębione, tarmoszone, wyciągane, każdy nastaje na ich życie, a mimo wszystko niestrudzenie odrastają
Uporządkowałam również pomidory, bo przez ten czas mocno skoczyły do góry i zupełnie nie zrozumiały, po co podwiązałam je do sznurków. Myślałam, że wezmą dobry przykład z rosnącego nieopodal powojnika, ale nic z tego Na przyszłość muszę poszukać mądrzejszych Każdy ma już przynajmniej dwa, albo i nawet trzy pędy, część usunęłam, ale te ładnie i obficie kwitnące zostawiłam. Powycinałam małe wilczki, te wyrośnięte podwiązałam i wszystkie zasiliłam. Przy okazji wypieliłam pod każdym pomidorkiem, bo i tam porosły chwasty. No i to chyba tyle, sami widzicie, że za dużo nie zrobiłam, a zmachałam się jak przy ciężkiej robocie. Droga powrotna też nie była łatwa, ciągle panował upał, pot zalewał mi oczy, a język przysychał do podniebienia. W try miga wypiłam całe pół litra wody, która zabrałam sobie na drogę i wyschnięta na wiór dojechałam do domu. Miałam jeszcze ambitny plan pojechać po zioła, ale eM stanowczo mnie od tego odwiódł, niechybnie ratując mi życie
Za to pojechałam dzisiaj, z samego rana i tylko w jedno miejsce, bo w piekarniku rósł chlebek i nie mogłam sobie pozwolić na długie buszowanie. Ale niedługo sobie to odbiję
Droga do raju
Te niestety są pod ochroną i nie wolno ich zrywać
Za tym lasem jest kolejna łąka, ale tam dzisiaj nie dojechałam
Zmykam do pracy, a Wam życzę miłego wieczoru
Aniu-Annes 77, mam już nasuszonych sporo ziółek, które teraz tak cudownie pachną, że z upodobaniem zaciągam się ich zapachem W zbieranie zaangażowana jest cała rodzinka, bo i eM i syn, pomagają mi gromadzić zapasy. Zdjęcia na pewno pokażę, emocje już mi tak nie buzują, to może pomyślę i o tym. Na razie tylko głowa mi się obracała na wszystkie strony i nawet nie sądziłam, że w jednym miejscu znajdę takie skarby.
Na działkę niestety się nie wybrałam, dopiero pojechałam w niedzielę. . Dzień wcześniej lało przez kilka godzin i ziemia jest nasączona wodą jak tort. Mak bylinowy, kupiony specjalnie dla tego koloru, bo już raz taki miałam i szukałam właśnie takiego.
Jakie tempo? Aniu, ja się ruszam jak mucha w smole
Małgosiu-clem3, sikorki zawitały do mnie pierwszy raz i mimo iż domek odrobinę się zestarzał, to widać im się spodobał, skoro właśnie w nim wychowały kolejne pokolenie Miałam na nie dobry widok, siadałam sobie z kawką i obserwowałam jak rodzice uwijają się z robaczkami w dzióbkach. Na koniec korzystały już nawet z karmnika, a po wylocie młodych one też z niego podbierały ziarenka
Nikomu źle nie życzę, ale rodzice Albercika, będą z nim mieli raczej ciężkie życie. I niestety nie tylko oni.....
Marysiu, na pewno widziałaś je nie raz, przecież to ważka Tak się sprytnie ukryła wśród liści, że zupełnie zmieniła swoje oblicze. Czerwończyka spotkałam pierwszy raz, do tej pory takiego motylka nie znałam. Na łące, na którą jeżdżę po zioła jest ich mnóstwo. Są malutkie i bardzo płochliwe
Za każdym razem jak jadę na działkę, to rozkwita coś innego. Obawiałam się, że po ostatnich ulewach zastanę tylko mumie, ale nie było tak źle
Samych octów mam już siedem rodzajów, najbardziej smakuje mi tradycyjny jabłkowy, równie pyszny jest z kwiatów czarnego bzu i zupełnie przyzwoity z kurdybanka. Pozostałe będą miały raczej zastosowanie gospodarcze, czyli do mydła i do sprzątania
Aniu-anabuko1, rzeczywiście cały czas coś kwitnie i to w takiej ilości, że nawet jeśli coś nie jest tak dorodne jak zwykle, to w tłumie tego nie widać. Na takiej maleńkiej działce trudno mieć całe bogactwo roślin, ale staram się, żeby nudno nie było Zupełnie się nie przejmuję, że nie wszystko pasuje do siebie kolorystycznie, jedne rośliny górują nad innymi, czasami coś ginie w tłumie, ale ja taki ogród lubię, w takim czuję się na właściwym miejscu.
Pustynniki w tym roku wyjątkowo skromnie zakwitły, chyba jeszcze ciągle odczuwają skutki przesadzania. Twoje pustynniki na pewną się pozbierają i za rok zakwitną tak jak powinny
Za czosnkami jest rodgersja kasztanowcolistna i coś mi się wydaje, że już się o nią kiedyś pytałaś, a ja chyba na pewno obiecałam Ci sadzonkę Musiało mi to umknąć z pamięci, ale już zapisałam w notesie, to na wiosnę dostaniesz na bank
Jadziu, Czerwończyk nie odwiedza mojej działki, spotykam go jedynie na łąkach, na które jeżdżę po zioła. Za to tam występuje tłumnie, wespół z jeszcze jednym, takim bardzo ciemnym, ale nie udało mi się go uwiecznić. Ważka była niezwykle cierpliwa, albo miała lenia, bo dość długo się do niej przymierzałam. Przysiadła na dużej wysokości i miałam trudność, żeby chociaż w miarę wyraźnie ją pokazać. Błyszczała wśród liści jak brylancik
Gosiu-Margo2, po 30 latach pracy na porodówce, nie tak łatwo zmienić pracę. Jedynie mogłabym przejść do przychodni, ale tam dawno miejsca są pozajmowane i zwalniane są niezwykle rzadko. Kiedyś nie było takich problemów, co roku przychodził młody personel, a teraz nie ma tylu chętnych. Przez ponad dwadzieścia lat nie przyszła do nas ani jedna młoda położna, dopiero w tym roku kilka podjęło pracę. Coraz więcej dziewczyn odchodzi na emeryturę, jest nas coraz mniej i tak jest w każdym szpitalu. Zmieniać pracę na tak samo złą nie ma sensu Jeszcze kilka lat dam radę, ale potem nie ma zmiłuj.
Lucynko, ano wpadłam i wcale tego nie ukrywam, a nawet przyznaję, że bardzo mi się to podoba Ale działka naprawdę nie poszła na boczny tor, mydełkami i ziołami zajmuję się przed, albo po nocnym dyżurze, kiedy i tak na działkę nie jeździłam, albo nawet jak, to i tak nic nie robiłam. Mam dla niej tyle samo czasu co kiedyś, czyli niewiele. Niestety przy pracy zmianowej tak po prostu jest, tylko tak się wydaje, że ciągle mam wolne. Działka sobie całkiem nieźle radzi, chociaż ciągle zarasta i mam wrażenie, że walczę z wiatrakami Ale niech tam będą i wiatraki, sprawia mi to przyjemność, mam gdzie odetchnąć po pracy i od zgiełku miasta.
Dorotko, moja rodgersja jest nie do zdarcia. Co roku wychodzi z ziemi i cieszy mnie swym widokiem, przy okazji będąc ogromną ozdobą działeczki Raczej unikam dużych roślin, nie mam dla nich tyle miejsca, ale rodgersja musi być.Szkoda, że Twoja ziemia nie jest jej przyjazna, ale gdybyś chciała jeszcze kiedyś spróbować, to wiesz, gdzie jej szukać
Po działce wracam tak zmęczona, że już nic mi się nie chce, gdyby jeszcze nie było tak upalnie, byłoby lepiej. Ale nie narzekajmy, zimna w całym roku mamy aż za dużo, cieszmy się latem, póki trwa.
Robienie mydełek nie jest skomplikowane, można robić nawet takie zwykłe, tylko na wodzie i tłuszczach i też wyjdą. Na początku tylko takie robiłam, dopiero od niedawna robię pełne ziół. Szafki mi się już nie domykają , tyle mam zasuszonych i utopionych w olejach dobroci. Nawet nie sądziłam, że tak mnie to wciągnie. Już się zapisałam na kurs na początku sierpnia i oprócz mydła, tym razem potasowego będę się uczyć robić kremy do twarzy i ciała. To dopiero będzie polka, bo nie mam o tym zielonego pojęcia Gdybyś chciała spróbować, pomogę
W niedzielę wreszcie udało mi się pojechać na działkę, bo od ostatniego pobytu minęły już dwa tygodnie. Albo mieliśmy gości, albo padało, albo byłam zmęczona po dyżurze i tak jakoś to minęło. Widok działki mnie zaskoczył, chociaż powinnam się tego przecież spodziewać. Było bardzo ciepło, na dodatek co jakiś czas padało i wszystko wykorzystało ten czas na bujny wzrost. Najbardziej było to widoczne po chwastach, które miejscami zupełnie zagłuszały kwitnące rośliny. Pracowałam jak mróweczka, ale przy takim upale, za dużo nie zdziałałam. Uporządkowałam dwie duże rabaty i padłam jak kawka, a nawet do kawki i już więcej nie dałam rady się ruszyć. Wyniosłam chyba z pięć dużych wiader chwastów, dziwiąc się jaką one mają chęć do życia. Ciągle są gnębione, tarmoszone, wyciągane, każdy nastaje na ich życie, a mimo wszystko niestrudzenie odrastają
Uporządkowałam również pomidory, bo przez ten czas mocno skoczyły do góry i zupełnie nie zrozumiały, po co podwiązałam je do sznurków. Myślałam, że wezmą dobry przykład z rosnącego nieopodal powojnika, ale nic z tego Na przyszłość muszę poszukać mądrzejszych Każdy ma już przynajmniej dwa, albo i nawet trzy pędy, część usunęłam, ale te ładnie i obficie kwitnące zostawiłam. Powycinałam małe wilczki, te wyrośnięte podwiązałam i wszystkie zasiliłam. Przy okazji wypieliłam pod każdym pomidorkiem, bo i tam porosły chwasty. No i to chyba tyle, sami widzicie, że za dużo nie zrobiłam, a zmachałam się jak przy ciężkiej robocie. Droga powrotna też nie była łatwa, ciągle panował upał, pot zalewał mi oczy, a język przysychał do podniebienia. W try miga wypiłam całe pół litra wody, która zabrałam sobie na drogę i wyschnięta na wiór dojechałam do domu. Miałam jeszcze ambitny plan pojechać po zioła, ale eM stanowczo mnie od tego odwiódł, niechybnie ratując mi życie
Za to pojechałam dzisiaj, z samego rana i tylko w jedno miejsce, bo w piekarniku rósł chlebek i nie mogłam sobie pozwolić na długie buszowanie. Ale niedługo sobie to odbiję
Droga do raju
Te niestety są pod ochroną i nie wolno ich zrywać
Za tym lasem jest kolejna łąka, ale tam dzisiaj nie dojechałam
Zmykam do pracy, a Wam życzę miłego wieczoru
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Tak sie martwiłaś Iwonko ,że nie doczekasz w tym roku kwiatów ogórecznika, a jednak zakwitł. Super takie łąki z bujną roślinnością szkoda ze nie ma ich niedaleko mnie Wiesz wykopałam tę rutewkę Parfume star i dałam do doniczki .Kurcze korzenie prawie zgniły teraz super wypuszcza pędy .Muszę jej poszukać nowe miejsce ,bo szkoda by jej było .Chwasty tylko czekają na okazje kiedy nas nie ma rosną ze zdwojoną siłą nie niepokojone przez nikogo Super fotki jak zawsze
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Witaj Iwonko . Kolorową masz działeczkę o tej porze roku . Nie wiem co mam najpierw podziwiać . Lilie i róże wyjątkowej urody a liliowce nie są wcale gorsze . Łąka też wygląda fajnie i można uchwycić w obiektywie prawdziwe perełki Chwasty to niestety wredne rośliny i nic im nie przeszkadza, czy susza czy ulewy one rosną w najlepsze . Chwilami mam dość plewienia bo końca nie widać. Pozdrawiam .
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko no proszę kurs gratuluję, będziesz super kremy robiła. To teraz rabatkę na działce obsiejesz kwiatuszkami do wykorzystania. Wyobrażam sobie jak w szafkach musi pięknie pachnieć.
Za sadzonkę rodgersji dziękuję, będę podziwiała u Ciebie. Wiem, że u mnie ona nie da rady, szkoda sadzonki marnować.
Rutewka już Ci kwitnie, moja na razie poszła w łodygę, cieszę się że przetrwała zimę, bo to zeszłoroczny zakup. Teraz doczytałam mam inną odmianę, niby podobna, a jednak
Za sadzonkę rodgersji dziękuję, będę podziwiała u Ciebie. Wiem, że u mnie ona nie da rady, szkoda sadzonki marnować.
Rutewka już Ci kwitnie, moja na razie poszła w łodygę, cieszę się że przetrwała zimę, bo to zeszłoroczny zakup. Teraz doczytałam mam inną odmianę, niby podobna, a jednak
- Shalina
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1132
- Od: 3 paź 2017, o 17:06
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Roztocze
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko droga do raju piękna, ale Twoje super zdjęcia z cudownymi roślinami piękne
Rodgersję kasztanolistną też mam,ale nie kwitła może dlatego, że za dwa razy była przesadzana
Piękna jeżówka SunSeekers Rainbow , też ją kupiłam w zeszłym sezonie, ale coś jej nie widzę.
Pozdrawiam cieplutko i miłego weekendu
Rodgersję kasztanolistną też mam,ale nie kwitła może dlatego, że za dwa razy była przesadzana
Piękna jeżówka SunSeekers Rainbow , też ją kupiłam w zeszłym sezonie, ale coś jej nie widzę.
Pozdrawiam cieplutko i miłego weekendu
Pozdrawiam Halina
Przydomowy ogród emerytki
Przydomowy ogród emerytki
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko piękna ta droga do lasu i na łąki.
Fajnie,że masz mydlane zajęcie a w zimie nie będziesz się nudziła.
Kwiatki w ogrodzie sobie radzą.Moja rodgresja rozrosła się aż na ścieżkę,ale prawie nie kwitła.
W nocy mieliśmy kilka burz,co trochę przestało to znowu zaczynał się spektakl.
Miłego dnia.
Fajnie,że masz mydlane zajęcie a w zimie nie będziesz się nudziła.
Kwiatki w ogrodzie sobie radzą.Moja rodgresja rozrosła się aż na ścieżkę,ale prawie nie kwitła.
W nocy mieliśmy kilka burz,co trochę przestało to znowu zaczynał się spektakl.
Miłego dnia.
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16980
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Śliczne lilie, liliowce. Z przyjemnością je pooglądałam.
Rutewka twoja inna i bardzo ąłdna. Ona jest wysoka ?
I piękne kwitnienia rodgersji. Nawet nie wiedziałam, że ona ma takie ciekawe i ładne kwiaty.
Pozdrawiam serdecznie
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42120
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko podziwiam kosmetyczne wyczyny i rozumiem, że produkcja octów służy do tego celu. Ja produkuję jedynie co roku jabłkowy tym bardziej że mam stare odmiany jabłoni i używam w kuchni do celów konsumpcyjnych i do sprzątania (+soda oczyszczona)
Pochwalę się, że już drugi raz podczas mojego ogrodowania spotkałam modraszka, niepozornego ale od razu zwrócił moją uwagę
Pięknie kwitną lilie i liliowce, jeżówki i pysznogłówki, a smaczne czereśnie obficie zaowocowały
Pozdrawiam serdecznie i ciekawa jestem czy wybierasz się do Krakowa
Pochwalę się, że już drugi raz podczas mojego ogrodowania spotkałam modraszka, niepozornego ale od razu zwrócił moją uwagę
Pięknie kwitną lilie i liliowce, jeżówki i pysznogłówki, a smaczne czereśnie obficie zaowocowały
Pozdrawiam serdecznie i ciekawa jestem czy wybierasz się do Krakowa
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Jadziu, ogórecznik kwitnie w tej chwili całym sobą, rozsiał się i robi to nadal A najpiękniejszy wyrósł na środku trawnika, ale ten niestety skończył już pod kosiarką. Muszę go troszkę powstrzymać, bo wygląda na to, że chce zapanować nad większością rabatki.
W donicy rutewka będzie miała szansę odbudować korzenie, może jej się uda? Moja Parfume już dawno przekwitła, Elin gdzieś tam sobie buja pod obłokami i nie bardzo widzę jej kwiatuszki, a dwie kolejne zakwitną lada chwila. Te dwie ostatnie są dużo niższe od Elin, tym będę mogła się dobrze przyjrzeć
Ewelinko, mam miejsca bardzo kolorowe, ale mam i takie, gdzie w tej chwili właściwie nic się nie dzieje. W przyszłości będę musiała nad nimi popracować, bo gdy przekwitła złotnica i pustynniki, zrobiło się po prostu smętnie. Zarówno złotnica, jak i pustynniki zajmują bardzo dużo miejsca, teraz liście im już zanikają i powstały puste miejsca. Gorzej, że nie bardzo mam je gdzie przesadzić i nie widzę rozwiązania Lilie bardzo szybko przekwitają, na całe szczęście kwitną w różnych terminach i jeszcze przez jakiś czas będą widoczne, niektóre nawet są jeszcze w pąkach Liliowcami jestem w tym roku zachwycona, pięknie kwitną, porządnie się rozrosły, co niestety nie jest dla nich dobrą wiadomością, bo będę musiała je zmniejszyć. I tak źle i tak niedobrze Małe-źle bo słabo kwitną, duże kwitną cudnie, ale zajmują za dużo miejsca i tłamszą inne kwiaty, w małym ogrodzie trudno wszystko pogodzić
Chwasty to temat rzeka i chyba każdy mógłby dorzucić coś na ich temat. Podczas dwóch tygodni nieobecności tak wyrosły, że z jednej rabaty wynoszę po pięć, sześć wiader- kompostownik już zaczyna trzeszczeć w szwach. Ale przynajmniej dość łatwo je się wyciąga, chociaż już dzisiaj musiałam podlewać, bo ziemia już ponownie wysycha.
Łąki niesamowicie pachną, wonie się ze sobą mieszają, tworząc subtelny, ale wyraźny zapach. Tak samo pachnie szafka, w której przechowuję suszone zioła, z lubością wsadzam do niej nos i delektuję się ich zapachem
Dorotko, jak już zaczęłam tworzyć własne kosmetyki, to nie mogę się zatrzymać. Same mydełka, to za mało- w tej chwili w kuchni powstaje płyn do mycia naczyń, a w planach mam płyn do prania. Zresztą plany mam obszerne, oby tylko czasu mi wystarczyło, to wyprowadzę sklepową chemię zupełnie z domu Zapach w szafkach, to poezja, mogę w nich siedzieć bez końca. Większość ziół znajduję na łąkach i w lasach, z działki, to chyba typowe zioła przynoszę, czyli szałwię, oregano, lubczyk. Za mało mam miejsca, a łąkę pod samym nosem, to nie ma sensu przenosić jej na działkę. Zresztą takie poszukiwanie ziół, to też niezła zabawa, a jakie emocje, jak znajdę i rozpoznam nowe ziółko Nie mogę się tego pozbawić
Rutewki mam cztery i niby wszystkie do siebie podobne, a jednak każda jest inna. Na dwie jeszcze czekam, ale to już tuż, tuż. Te na szczęście są niższe niż Elin, bo do tej już wzrokiem nie mogę sięgnąć, taka wysoka wyrosła
Halinko, rodgersja kwitnie jak chce i kiedy chce. Moja w tym miejscu rośnie już dawna i czasami zakwitnie jednym kwiatem, albo pięcioma, albo i wcale. Ale oprócz cudnych kwiatów, ma jeszcze przepiękne liście, które same z siebie są ozdobą każdej rabatki
Jeżówki bardzo słabo sobie radzą w tym roku, zaledwie kilka wygląda jak zwykle, innych albo nie ma, albo ledwie dychają. Nawet mi nie mów, że taka ślicznotka mogłaby tez mi zginąć Do tej pory rosły jak chwasty, od dwóch lat ledwo sobie radzą. To raczej nie kwestia ziemi, bo przecież rosły w niej od lat, coś im jednak nie pasuje..... co będzie, to będzie- nie przeskoczę tego.
Danusiu, burze uwielbiam, szczególnie te w nocy. Mogę stać i stać i wgapiać się w błyskające niebo. Też u nas przechodziły jedna za drugą, ale co dziwne, na działce już robi się sucho, a przecież tyle wody spłynęło Na działce ziemia zamieniła się w skorupę, trudno się przez nią przebić, nie mówiąc o wyciąganiu chwastów, szczególnie tych głębiej ukorzenionych. Chyba po prostu zbyt mocno lało, ziemia się zbiła i teraz trzeba ją poruszyć, żeby ulżyć i sobie i roślinom.
Robienie mydełek jest fajne, aż mnie rączki świerzbią, żeby robić i robić. Muszę się siłą powstrzymywać, żeby nie robić co tydzień
Aniu, rutewka jest ozdobna cały sezon, co niewielu roślinom się zdarza. Ma pięknie liście, kwitnie też cudnie, a jak przekwitnie, to kwiaty nadal bardzo ładnie wyglądają. Masz ją zapisaną, to za jakiś czas, bo na pewno nie w pierwszym roku, będziesz mogła się nią zachwycać u siebie
Rutewka jest nawet bardzo wysoka, ta akurat ma przynajmniej 250 cm, a może i więcej. Lilie i liliowce teraz właśnie zwracają na siebie uwagę, mają raczej duże kwiaty, widoczne z daleka, no i urody nie można im odmówić. No i niektóre pachną, co też jest istotne. Ale i psocą- większość działkowych koszulek mam upstrzonych ich pyłkiem
Marysiu, octy rzeczywiście służą głównie do mydeł, ale kilku używam również w kuchni. Oprócz jabłkowego, pyszny jest z kurdybana i z kwiatów czarnego bzu. Teraz mam jeszcze nastawiony z wiśni i kwiatów ogórecznika i też zapowiada się, że będzie smaczny
Modraszka wcale nie jest tak łatwo wypatrzeć, nie dość, że jest maleńki, to jeszcze nie chce zbyt często się pokazywać. A taki jest śliczny
Czereśnie objadałam sąsiadowi- jesteśmy umówieni, że to co wystaje na moją działkę, jest moje i w tym roku było tego kilka kilogramów. A to akurat są wisienki, pierwsze owocowanie, jeszcze niezbyt obfite, ale do pojedzenia wystarczyło
W Krakowie byliśmy w maju przez kilka dni, ale tylko u rodziny. Ciocia jest zupełnie sama, trzeba było jej coś tam ponaprawiać, zrobić większe gabarytowo zakupy a i zwykły kontakt był potrzebny. Czy będziemy jeszcze w tym roku? Nie wiem, może na jesieni, ale to zależy od sytuacji. W maju nie spotykaliśmy się z nikim, Leszek jeszcze nie był w pełni zaszczepiony a i obostrzenia były jeszcze duże. Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni, bo tęsknię już za takimi zwykłymi spotkaniami ze znajomymi, z rodziną w większym gronie. Takie rzeczy dotąd oglądaliśmy jedynie na filmach, a teraz jest to nasza rzeczywistość.
Właściwie cały ostatni tydzień spędziłam na działce, jak nie na swojej, to u Rodziców. Miałam kilka dni wolnego, a że pogoda dopisała, to wykorzystałam to jak mogłam. Jadę z samego rana, żeby jeszcze przed upałami zdążyć coś zrobić, chociaż muszę przyznać, że już nie jest tak gorąco, tak jak wcześniej. Teraz nawet w południe, pod parasolem można spokojnie pielić. Przez kilka dni ziemia była mięciutka, chwasty wyrywałam bez trudu, ale już dzisiaj było dużo gorzej. Wszystko stwardniało na beton, tylko tam, gdzie jest odrobina cienia można jeszcze dość swobodnie sobie podziabać. Tyle spadło deszczu, że to aż dziwne, że jest tak sucho, ale w większości były to ulewy i większość wody spłynęła do rzeki, a ziemia przyjęła tylko część. Próbowałam coś pielić, ale tam gdzie miałam dzisiaj urzędować, większość stanowi mniszek i korzenie zostawały w ziemi. Nie miało to sensu, dlatego podłączyłam węża , a sama zajęłam się nicnierobieniem. Po kilku dniach intensywnej pracy, to był całkiem miło spędzony czas, polecam
W tym roku zbieram plony ubiegłorocznego zaniedbania, a przynajmniej tak mi się wydaje. Hortensje, jeżówki , róże wszystko jest nie takie jak zwykle i nawet nie bardzo nadaje się do pokazania. Jest dużo mniej kwiatów, są mniejsze i po pieleniu zostało dużo łysych plam. Już nawet nie pamiętam, co tam rosło, w każdym razie w tym roku nie pokazało się moim oczom. Zaskoczyły mnie liliowce, nigdy nie przywiązywałam do nich wagi, przez lata nie miałam ani jednego, a teraz mam kilka i tylko jeden mi się nie podoba, pozostałe są po prostu śliczne. Mają masę kwiatów, dużych, mniejszych, ale dają z siebie wszystko. Dwa dostałam od Jadzi- Jakuch, a resztę od Dorotki-korzo_m, dziewczyny dzięki wam kupiłam sobie w tym roku kolejne trzy i nie wiem gdzie posadzić Jeden już siedzi w ziemi, ale dwa ciągle w doniczkach i poszukiwania trwają. Mam na oku miejsce, ale muszę zaprosić na działkę moich panów, do wykopania jest hortensja dębolistna. Niestety dwie ostatnie zimy prawie zupełnie ją zabiły, już w ubiegłym roku otoczyłam ją opieką, ale nic to nie dało, a dodatkowo zmarzła ponownie. Została jej jedna, ledwo żywa gałąź i zamienię ją na liliowce
Taka jeżóweczka mi się urodziła z siewki
Też widzicie, że to Cherry Brandy?
Jeszcze jutro jadę na działeczkę, a w sobotę wyprawa nad morze, na foki Że to nie foka? Musi Wam wystarczyć
W donicy rutewka będzie miała szansę odbudować korzenie, może jej się uda? Moja Parfume już dawno przekwitła, Elin gdzieś tam sobie buja pod obłokami i nie bardzo widzę jej kwiatuszki, a dwie kolejne zakwitną lada chwila. Te dwie ostatnie są dużo niższe od Elin, tym będę mogła się dobrze przyjrzeć
Ewelinko, mam miejsca bardzo kolorowe, ale mam i takie, gdzie w tej chwili właściwie nic się nie dzieje. W przyszłości będę musiała nad nimi popracować, bo gdy przekwitła złotnica i pustynniki, zrobiło się po prostu smętnie. Zarówno złotnica, jak i pustynniki zajmują bardzo dużo miejsca, teraz liście im już zanikają i powstały puste miejsca. Gorzej, że nie bardzo mam je gdzie przesadzić i nie widzę rozwiązania Lilie bardzo szybko przekwitają, na całe szczęście kwitną w różnych terminach i jeszcze przez jakiś czas będą widoczne, niektóre nawet są jeszcze w pąkach Liliowcami jestem w tym roku zachwycona, pięknie kwitną, porządnie się rozrosły, co niestety nie jest dla nich dobrą wiadomością, bo będę musiała je zmniejszyć. I tak źle i tak niedobrze Małe-źle bo słabo kwitną, duże kwitną cudnie, ale zajmują za dużo miejsca i tłamszą inne kwiaty, w małym ogrodzie trudno wszystko pogodzić
Chwasty to temat rzeka i chyba każdy mógłby dorzucić coś na ich temat. Podczas dwóch tygodni nieobecności tak wyrosły, że z jednej rabaty wynoszę po pięć, sześć wiader- kompostownik już zaczyna trzeszczeć w szwach. Ale przynajmniej dość łatwo je się wyciąga, chociaż już dzisiaj musiałam podlewać, bo ziemia już ponownie wysycha.
Łąki niesamowicie pachną, wonie się ze sobą mieszają, tworząc subtelny, ale wyraźny zapach. Tak samo pachnie szafka, w której przechowuję suszone zioła, z lubością wsadzam do niej nos i delektuję się ich zapachem
Dorotko, jak już zaczęłam tworzyć własne kosmetyki, to nie mogę się zatrzymać. Same mydełka, to za mało- w tej chwili w kuchni powstaje płyn do mycia naczyń, a w planach mam płyn do prania. Zresztą plany mam obszerne, oby tylko czasu mi wystarczyło, to wyprowadzę sklepową chemię zupełnie z domu Zapach w szafkach, to poezja, mogę w nich siedzieć bez końca. Większość ziół znajduję na łąkach i w lasach, z działki, to chyba typowe zioła przynoszę, czyli szałwię, oregano, lubczyk. Za mało mam miejsca, a łąkę pod samym nosem, to nie ma sensu przenosić jej na działkę. Zresztą takie poszukiwanie ziół, to też niezła zabawa, a jakie emocje, jak znajdę i rozpoznam nowe ziółko Nie mogę się tego pozbawić
Rutewki mam cztery i niby wszystkie do siebie podobne, a jednak każda jest inna. Na dwie jeszcze czekam, ale to już tuż, tuż. Te na szczęście są niższe niż Elin, bo do tej już wzrokiem nie mogę sięgnąć, taka wysoka wyrosła
Halinko, rodgersja kwitnie jak chce i kiedy chce. Moja w tym miejscu rośnie już dawna i czasami zakwitnie jednym kwiatem, albo pięcioma, albo i wcale. Ale oprócz cudnych kwiatów, ma jeszcze przepiękne liście, które same z siebie są ozdobą każdej rabatki
Jeżówki bardzo słabo sobie radzą w tym roku, zaledwie kilka wygląda jak zwykle, innych albo nie ma, albo ledwie dychają. Nawet mi nie mów, że taka ślicznotka mogłaby tez mi zginąć Do tej pory rosły jak chwasty, od dwóch lat ledwo sobie radzą. To raczej nie kwestia ziemi, bo przecież rosły w niej od lat, coś im jednak nie pasuje..... co będzie, to będzie- nie przeskoczę tego.
Danusiu, burze uwielbiam, szczególnie te w nocy. Mogę stać i stać i wgapiać się w błyskające niebo. Też u nas przechodziły jedna za drugą, ale co dziwne, na działce już robi się sucho, a przecież tyle wody spłynęło Na działce ziemia zamieniła się w skorupę, trudno się przez nią przebić, nie mówiąc o wyciąganiu chwastów, szczególnie tych głębiej ukorzenionych. Chyba po prostu zbyt mocno lało, ziemia się zbiła i teraz trzeba ją poruszyć, żeby ulżyć i sobie i roślinom.
Robienie mydełek jest fajne, aż mnie rączki świerzbią, żeby robić i robić. Muszę się siłą powstrzymywać, żeby nie robić co tydzień
Aniu, rutewka jest ozdobna cały sezon, co niewielu roślinom się zdarza. Ma pięknie liście, kwitnie też cudnie, a jak przekwitnie, to kwiaty nadal bardzo ładnie wyglądają. Masz ją zapisaną, to za jakiś czas, bo na pewno nie w pierwszym roku, będziesz mogła się nią zachwycać u siebie
Rutewka jest nawet bardzo wysoka, ta akurat ma przynajmniej 250 cm, a może i więcej. Lilie i liliowce teraz właśnie zwracają na siebie uwagę, mają raczej duże kwiaty, widoczne z daleka, no i urody nie można im odmówić. No i niektóre pachną, co też jest istotne. Ale i psocą- większość działkowych koszulek mam upstrzonych ich pyłkiem
Marysiu, octy rzeczywiście służą głównie do mydeł, ale kilku używam również w kuchni. Oprócz jabłkowego, pyszny jest z kurdybana i z kwiatów czarnego bzu. Teraz mam jeszcze nastawiony z wiśni i kwiatów ogórecznika i też zapowiada się, że będzie smaczny
Modraszka wcale nie jest tak łatwo wypatrzeć, nie dość, że jest maleńki, to jeszcze nie chce zbyt często się pokazywać. A taki jest śliczny
Czereśnie objadałam sąsiadowi- jesteśmy umówieni, że to co wystaje na moją działkę, jest moje i w tym roku było tego kilka kilogramów. A to akurat są wisienki, pierwsze owocowanie, jeszcze niezbyt obfite, ale do pojedzenia wystarczyło
W Krakowie byliśmy w maju przez kilka dni, ale tylko u rodziny. Ciocia jest zupełnie sama, trzeba było jej coś tam ponaprawiać, zrobić większe gabarytowo zakupy a i zwykły kontakt był potrzebny. Czy będziemy jeszcze w tym roku? Nie wiem, może na jesieni, ale to zależy od sytuacji. W maju nie spotykaliśmy się z nikim, Leszek jeszcze nie był w pełni zaszczepiony a i obostrzenia były jeszcze duże. Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni, bo tęsknię już za takimi zwykłymi spotkaniami ze znajomymi, z rodziną w większym gronie. Takie rzeczy dotąd oglądaliśmy jedynie na filmach, a teraz jest to nasza rzeczywistość.
Właściwie cały ostatni tydzień spędziłam na działce, jak nie na swojej, to u Rodziców. Miałam kilka dni wolnego, a że pogoda dopisała, to wykorzystałam to jak mogłam. Jadę z samego rana, żeby jeszcze przed upałami zdążyć coś zrobić, chociaż muszę przyznać, że już nie jest tak gorąco, tak jak wcześniej. Teraz nawet w południe, pod parasolem można spokojnie pielić. Przez kilka dni ziemia była mięciutka, chwasty wyrywałam bez trudu, ale już dzisiaj było dużo gorzej. Wszystko stwardniało na beton, tylko tam, gdzie jest odrobina cienia można jeszcze dość swobodnie sobie podziabać. Tyle spadło deszczu, że to aż dziwne, że jest tak sucho, ale w większości były to ulewy i większość wody spłynęła do rzeki, a ziemia przyjęła tylko część. Próbowałam coś pielić, ale tam gdzie miałam dzisiaj urzędować, większość stanowi mniszek i korzenie zostawały w ziemi. Nie miało to sensu, dlatego podłączyłam węża , a sama zajęłam się nicnierobieniem. Po kilku dniach intensywnej pracy, to był całkiem miło spędzony czas, polecam
W tym roku zbieram plony ubiegłorocznego zaniedbania, a przynajmniej tak mi się wydaje. Hortensje, jeżówki , róże wszystko jest nie takie jak zwykle i nawet nie bardzo nadaje się do pokazania. Jest dużo mniej kwiatów, są mniejsze i po pieleniu zostało dużo łysych plam. Już nawet nie pamiętam, co tam rosło, w każdym razie w tym roku nie pokazało się moim oczom. Zaskoczyły mnie liliowce, nigdy nie przywiązywałam do nich wagi, przez lata nie miałam ani jednego, a teraz mam kilka i tylko jeden mi się nie podoba, pozostałe są po prostu śliczne. Mają masę kwiatów, dużych, mniejszych, ale dają z siebie wszystko. Dwa dostałam od Jadzi- Jakuch, a resztę od Dorotki-korzo_m, dziewczyny dzięki wam kupiłam sobie w tym roku kolejne trzy i nie wiem gdzie posadzić Jeden już siedzi w ziemi, ale dwa ciągle w doniczkach i poszukiwania trwają. Mam na oku miejsce, ale muszę zaprosić na działkę moich panów, do wykopania jest hortensja dębolistna. Niestety dwie ostatnie zimy prawie zupełnie ją zabiły, już w ubiegłym roku otoczyłam ją opieką, ale nic to nie dało, a dodatkowo zmarzła ponownie. Została jej jedna, ledwo żywa gałąź i zamienię ją na liliowce
Taka jeżóweczka mi się urodziła z siewki
Też widzicie, że to Cherry Brandy?
Jeszcze jutro jadę na działeczkę, a w sobotę wyprawa nad morze, na foki Że to nie foka? Musi Wam wystarczyć