Ale jak o plony chodzi to daję chętnie.Przecież sama nie przejem,a też mi się serce cieszy jak widzę, że ktoś jest zadowolony z moich plonów i zachwyca się nimi.
Natomiast już chyba wszystkim obrzydziłam cukinie i leczo

Sama już nie mogę na cukinie patrzeć, a tu kolejne 4 mi dojrzewają i pasowałoby już je zerwać a ja mam 2 poprzednie w lodówce.
Bleeeeeee.
Jedyna zaleta całej sytuacji jest taka,że wreszcie poznałam smak żółtej cukini. Mnie bardziej smakuje.Jest twardsza i z lekka dyniowata. Fajna.
Ale może już skończyć owocować

Brzydko już nawet wygląda. Ogólnie wszystkie roślinki zaczęły wyglądać kiepsko, liście pożółkły i nie wiem teraz czy to od słońca, ulewnych deszczy, czy może przesadziłam z gnojówką. W każdym razie bym chętnie już wyzbierała co mogę wyzbierać i skasowała krzaki.
Dziś spędziłam chwilę na działce. PLewię bez entuzjazmu, bo jest tak gorąco , że można zdechnąć...
Wyrwałam to co narosło wzdłuż siatki, a potem wzięłam się za podlewanie i szybko się zmyłam zniechęcona atmosferą.
Ogólnie to mogę na działce siedzieć bez końca, ale bez obstawy było dość dziwnie...
Może mam obsesję, ale poduważyłam dziwnego chłopa,który jakoś zbyt się wkoło mojej działki kręcił i obserwował mnie z jakąś niezdrową fascynacją. Od razu przyszły mi na myśl filmy o obsesyjnych mordercach, co to obserwują swoją ofiarę 10 lat żeby w ostateczności ją zabić.

No dziwnie się zrobiło, szedł pewnym krokiem i stanął nagle jak wryty przy mojej działce jakbym go zaskoczyła swoją obecnością a potem po kilka razy przechodził i stawał zaczajony w krzakach obserwując co robię i gdzie jestem....
Miejmy nadzieję, że tylko sprawdzał grunt do kradzieży i już był przy bramce kiedy mnie zauważył jak podlewam.
A w drodze z działki znalazłam znów gołębia. Grzywacza, leżał na środku jezdni i tłukł skrzydłami. Nie był w stanie nawet wskoczyć na chodnik, podeszła do niego babka z dwoma psami, a on nic...
Ogólnie to przeszło koło niego mnóstwo ludzi i nikt nie zareagował, nikt mu nie pomógł, każdy poszedł dalej.
Krew się we mnie zagotowała, wszyscy się gapią, a nikt nic nie zrobił.
Podeszłam i pomogłam mu wejść na chodnik i zaczęłam szukać jakiejś pomocy.
Wiecie, to straszne, jak bardzo ludzie są obojętni.
Zawsze myślałam, że te filmiki o przechodzącym tłumie kiedy ktoś leży i umiera, są tylko udawane. A tu masz - na ulicy było mnóstwo osób i przeszło , patrząc na umierającego ptaka jak na atrakcję turystyczną . To nie było coś czego można było nie zauważyć , on się miotał jak szalony, wręcz wpadał ludziom pod nogi.
Zaczepiłam masę osób prosząc czy mogą mi pomóc go zabezpieczyć, zadzwonić po służby. Chyba ze sto razy usłyszałam "nie"w różnych odsłonach ( nie mam telefonu, nie mam czasu, nie mogę).Zwątpiłam w ludzi...
Jestem tego pewna, że jakby tak się człowiek przewrócił na ulicy to byłoby tak samo...
Na szczęscie poradziłam sobie sama - podleciałam do pobliskiego domu i tam poprosiłam o pomoc. Ulżyło mi , że ptak zobaczy się z weterynarzem i jest już bezpieczny. Oby to było tylko przegrzanie....