Eleko - taki okład to najwspanialsza pierzynka.
Mruczando kocie to masaż wibracyjny a grzanie psiego ciałka jak elektryczny kocyk.
Dobrowolnie nigdy bym się nie ewakuowała.
Doszła póżniej jeszcze druga kotka ale już nie miał kto fotki zrobić.
Grzesiu - masa frajdy to mało powiedziane.
Te okłady są tak przyjemne, że nie zamieniłabym je na żadnego masażysę. ;:85
Nic tak nie relaksuje i odpręża jak zwierzaki.
Kto choć raz spróbował / bez uprzedzeń / ten nigdy nie wyrzeknie się takich chwil.
Hanuś - masz rację.
Trzeba by chyba takiego samowyzwalacza z pilotem i do tego jeszcze kogoś żeby to uruchomił.
Nikt i nic nie jest w stanie wyciągnąć mnie spod zalegającej na mnie zwierzyny.
Kiedy wiosną od pozycji ogrodnika ;:64 boli mnie kręgosłup to oddaję się w łapki Miśki, która zaczyna od masażu a kończy na mruczandzie.
Potem mogę śmigać znów w ogrodzie jak szesnastolatka.
Jolu - oczywiście, że mrozów się nie obawiam.
A takie grzanie o niebo zdrowsze od kaloryferowego.
