
Wiolu, uśmiałam się


Hej Sylwia! Zapraszam

Elwi, mnie też ucieszył Twój wpis! Bardzo. Może nie okazałam tego od razu, ale wiesz jak jest

Nie zniechęcaj się do historycznych; one za młodu - takie brzydkie kaczątka, a potem wyrastają z nich piękne panny

Majeczko, no z oczywistych przyczyn, obecnie bardziej tam

Majuś, ale czy starczy Ci cierpliwości na czekanie aż piękna Jenny wydorośleje? Jeśli tak, to warto; moja rośnie na przedpłociu, gdzie słońce operuje od rana do popołudnia i nic się nie dzieje z jej listeczkami. Nie zauważyłam też żeby była podatna na choroby. Nie jest też ulubienicą robactwa

Aniu, dziękuję

Naparstnice wysiewałam wiosną ubiegłego roku. Miałam dobrej jakości nasiona, bo wcześniej robiłam to z różnym rezultatem. Jeśli wysiejesz teraz bezpośrednio do gruntu, to na drugi rok powinny zakwitnąć. Jak posiejesz na wiosnę - zakwitną dopiero w kolejnym roku

A no widzisz Gosiu jaka ze mnie gaduła

Miło mi, że tak chwalisz te moje fociny, ale z moim czasem - tak jak i z Twoim bywa - różnie...
Witaj Ewelinko! dziękuję za miłe słowa pod adresem ogrodu i różyczek
