Róże w krainie winem płynącej
- monimg
- 500p
- Posty: 565
- Od: 13 lut 2012, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie jakie cudne
Re: Róże w krainie winem płynącej
Jeżeli masz wirusowe zapalenie spojówek to nie tak szybko, kochana. Miałam i wiem z czym to się je. Bardzo bolesna choroba. Ciągle uczucie czegoś w oczach. Ja miałam jakieś mega - tak orzekła doktorka, bo długo stosowałam leki. Tak naprawdę to zwolnienie miałam miesiąc czasu a jeszcze z chęcią by mi przedłużyli - tyle, że nie chciałam
Leciała mi żółta ciecz z oczu, a zresztą masakra.
Cierpliwości. Po 2,5 tyg mnie przestało w miarę boleć. Suchość z rana w oczach pozostała do dziś, niestety
Pustaczki masz cudne. Jestem ciekawa tej białej. Też myślałam o jakiejś białej lub pomarańczowej. Ciekawi mnie bardzo Simple Peach
Pozdrowienia
Leciała mi żółta ciecz z oczu, a zresztą masakra.
Cierpliwości. Po 2,5 tyg mnie przestało w miarę boleć. Suchość z rana w oczach pozostała do dziś, niestety
Pustaczki masz cudne. Jestem ciekawa tej białej. Też myślałam o jakiejś białej lub pomarańczowej. Ciekawi mnie bardzo Simple Peach
Pozdrowienia
- Tolinka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1715
- Od: 1 mar 2013, o 23:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Róże w krainie winem płynącej
Figi mniam i do tego lody własnej roboty Alexio ależ ci zazdroszczę tej wizyty no i oczywiście widoków z ogrodu Pedrowej
Re: Róże w krainie winem płynącej
Dzień dobry drodzy różomaniacy
Pewnie myślicie, że umarłam, albo pozbyłam się róż.... a może i całego ogrodu... Na szczęście nie, ale ten sezon ogrodowy mnie pokonał . Druga połowa lata wyssała ze mnie wszystkie siły witalne i zachorowałam na ogrodowstręt. Codzienne ratowanie dziesiątek roślin przed śmiercią z powodu suszy i upału nie do zniesienia (regularnie w okolicach 40°C) plus brak czasu na ogarnięcie zaplanowanych prac i nasadzeń, a w międzyczasie ciągle goście w domu i nieszczęśliwe wydarzenia rodzinne spowodowały, że musiałam wyłączyć się z działalności forumowej, a i ogród w pewnym momencie poszedł w odstawkę. Nie uwierzycie, ale dopiero przez ostatnie 2-3 tygodnie zaczęłam doprowadzać ogródek do jako takiego stanu i pozbywać się chwastów do kolan . Aż się popłakałam jak w końcu poszłam przyjrzeć się dokładnie moim ukochanym różom i innym roślinkom .
W każdym razie powoli zaczynam nabierać znów wiary w lepszą prztszłość ogrodową a energii dodają mi moje krzaczki, które pokazują, że sił witalnych u nich znacznie więcej niż u mnie, więc mogą mi ich troszkę podarować .
Żeby już nie zanudzać, ale też i nie zaczynać od odgrzewanych kotletów, pokaże Wam kilka moich wciąż kwitnących panienek, a zaległe letnie fotki zostawię na długie zimowe wieczory. U mnie w zasadzie zimy jeszcze nie było więc wciąż mam dość zielono i kwitnąco w ogrodzie (jedynie drzewa owocowe są łyse). Wrzucam świeżynki czyli fotki zrobione 3 dni temu .
Blue for You otulona lodowatą rosą:
Aspirynki prezentują teraz jedno z ciekawszych swoich wcieleń:
Pomponella kwitnie w zasadzie non-stop, bez chwili przerwy od początku lata, jedynie teraz, gdy zimno, jej kwiaty mają kolor malinowy:
Gruss an Aachen, od kiedy minęło upalne lato kwitnie także bez przerwy; teraz rozwija kilka takich kwiatów:
Schneeflocke, posadzone wzdłuż chodnika przy domu, wciąż ozdabiają go kwiatami:
Herzogin Christiana, moja żelazna dama, kwitnąca całe lato aż do teraz z może kilkudniowymi przerwami, ma kilka tłustych pąków:
Anna Maria de Montravel z miotełkami:
i Gärtnerfreude z czerwonymi kwiatami zamiast malinowych:
Postaram się zdążyć przed wiosną i powklejać moje różane fotki z zaległych letnio-jesiennych miesięcy oraz przeczytać zaległości w waszych wątkach i nadrobić pisanie, bo całkiem "wypadłam z obiegu" . Mam nadzieję, że mi wybaczycie tak długą nieobecność w moim i w waszych wątkach .
Pozdrowienia dla wszystkich zaglądających
Pewnie myślicie, że umarłam, albo pozbyłam się róż.... a może i całego ogrodu... Na szczęście nie, ale ten sezon ogrodowy mnie pokonał . Druga połowa lata wyssała ze mnie wszystkie siły witalne i zachorowałam na ogrodowstręt. Codzienne ratowanie dziesiątek roślin przed śmiercią z powodu suszy i upału nie do zniesienia (regularnie w okolicach 40°C) plus brak czasu na ogarnięcie zaplanowanych prac i nasadzeń, a w międzyczasie ciągle goście w domu i nieszczęśliwe wydarzenia rodzinne spowodowały, że musiałam wyłączyć się z działalności forumowej, a i ogród w pewnym momencie poszedł w odstawkę. Nie uwierzycie, ale dopiero przez ostatnie 2-3 tygodnie zaczęłam doprowadzać ogródek do jako takiego stanu i pozbywać się chwastów do kolan . Aż się popłakałam jak w końcu poszłam przyjrzeć się dokładnie moim ukochanym różom i innym roślinkom .
W każdym razie powoli zaczynam nabierać znów wiary w lepszą prztszłość ogrodową a energii dodają mi moje krzaczki, które pokazują, że sił witalnych u nich znacznie więcej niż u mnie, więc mogą mi ich troszkę podarować .
Żeby już nie zanudzać, ale też i nie zaczynać od odgrzewanych kotletów, pokaże Wam kilka moich wciąż kwitnących panienek, a zaległe letnie fotki zostawię na długie zimowe wieczory. U mnie w zasadzie zimy jeszcze nie było więc wciąż mam dość zielono i kwitnąco w ogrodzie (jedynie drzewa owocowe są łyse). Wrzucam świeżynki czyli fotki zrobione 3 dni temu .
Blue for You otulona lodowatą rosą:
Aspirynki prezentują teraz jedno z ciekawszych swoich wcieleń:
Pomponella kwitnie w zasadzie non-stop, bez chwili przerwy od początku lata, jedynie teraz, gdy zimno, jej kwiaty mają kolor malinowy:
Gruss an Aachen, od kiedy minęło upalne lato kwitnie także bez przerwy; teraz rozwija kilka takich kwiatów:
Schneeflocke, posadzone wzdłuż chodnika przy domu, wciąż ozdabiają go kwiatami:
Herzogin Christiana, moja żelazna dama, kwitnąca całe lato aż do teraz z może kilkudniowymi przerwami, ma kilka tłustych pąków:
Anna Maria de Montravel z miotełkami:
i Gärtnerfreude z czerwonymi kwiatami zamiast malinowych:
Postaram się zdążyć przed wiosną i powklejać moje różane fotki z zaległych letnio-jesiennych miesięcy oraz przeczytać zaległości w waszych wątkach i nadrobić pisanie, bo całkiem "wypadłam z obiegu" . Mam nadzieję, że mi wybaczycie tak długą nieobecność w moim i w waszych wątkach .
Pozdrowienia dla wszystkich zaglądających
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16029
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Róże w krainie winem płynącej
Wybaczymy, wybaczymy... Tutaj szybko się wybacza, jeśli "skruszony" przychodzi z takimi pięknymi zdjęciami. Szczególnie pierwsze zdjęcie - wręcz do schrupania.
To niesamowite, że możesz jeszcze do tej pory cieszyć się widokiem kwitnących różyczek.
To niesamowite, że możesz jeszcze do tej pory cieszyć się widokiem kwitnących różyczek.
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Jak miło, że do nas wróciłaś , czekaliśmy na Ciebie z niepokojem, ale jak już jesteś to witamy "marnotrawną" różaną koleżankę , zwłaszcza gdy pokazuje nam takie cuuudne widoki.
Widać, że u Ciebie cieplej, jeszcze tyle kwiatów na krzaczkach.
Opowiadaj, opowiadaj, nie zanudzasz nas wcale a opowieści przeplatane fotkami, tym bardziej .
Widać, że u Ciebie cieplej, jeszcze tyle kwiatów na krzaczkach.
Opowiadaj, opowiadaj, nie zanudzasz nas wcale a opowieści przeplatane fotkami, tym bardziej .
- Dyskrecja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1514
- Od: 22 lis 2010, o 20:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Sudety
Re: Róże w krainie winem płynącej
O, jak ja Ciebie rozumiem z tym upalnym, suchym latem, dało się ono wszystkim we znaki i odejmowało zapał ogrodniczy.
Podziwiam, że o tak późnej porze masz jeszcze tyle kwitnących róż. Wszystkie piękne i w intensywniejszych niż latem kolorach.
Będę wpadać na Twoje letnie wspomnienia, szczególnie nowych odmian róż.
Podziwiam, że o tak późnej porze masz jeszcze tyle kwitnących róż. Wszystkie piękne i w intensywniejszych niż latem kolorach.
Będę wpadać na Twoje letnie wspomnienia, szczególnie nowych odmian róż.
Re: Róże w krainie winem płynącej
Wandziu, cieszę się z twojego wybaczenia i obiecuję, że na odpuszczenie grzechów podzielę się z wami fotkami z letnich i jesiennych wyczynów moich róż i innych roślin.
Masz rację, Blue for You wygląda na tym zdjęciu jakby wyszła spod ręki cukiernika . Niesamowite, że róże potrafią zaserwować nam takie widoki prawie w połowie grudnia!
A w ogóle, to Blue for You okazała się naprawdę fajną i urodziwą różą. Skradła moje serce już przy drugim kwitnieniu (pierwsze było tuż po posadzeniu, więc kwiaty szybko blakły i mdlały w upale). Ta różyczka zbudowała bardzo zgrabny krzaczek, z silnymi pędami i na każdym z nich bukiecik kwiatów (zero pokładania się, kwiaty odporne i długo utrzymujące się, a kolor i zapach.... ). Zresztą zobacz sama, to różyczka kupiona pod koniec czerwca tego roku, z już z pękającymi pączkami. Tak kwitła na przełomie czerwca i lipca:
A tak w drugiej połowie sierpnia:
i jej wieczorne oblicze:
Jesienią zakwitła trzeci raz ale niestety nie robiłam zdjęć . Cały październik i listopad miała jakieś kwiatki na sobie ale dopiero teraz, zimą, zrobiłam im zdjęcie, gdy już rankiem były spowite prawie zamarzającą rosą.
Różyczka była zdrowa cały sezon, nie pryskałam niczym, i do tej pory ma soczyście zielone liście na sobie. Jestem z niej bardzo zadowolona .
Będę pisać odpowiedzi w częściach, więc pozostałych gości proszę o chwilkę cierpliwości .
Masz rację, Blue for You wygląda na tym zdjęciu jakby wyszła spod ręki cukiernika . Niesamowite, że róże potrafią zaserwować nam takie widoki prawie w połowie grudnia!
A w ogóle, to Blue for You okazała się naprawdę fajną i urodziwą różą. Skradła moje serce już przy drugim kwitnieniu (pierwsze było tuż po posadzeniu, więc kwiaty szybko blakły i mdlały w upale). Ta różyczka zbudowała bardzo zgrabny krzaczek, z silnymi pędami i na każdym z nich bukiecik kwiatów (zero pokładania się, kwiaty odporne i długo utrzymujące się, a kolor i zapach.... ). Zresztą zobacz sama, to różyczka kupiona pod koniec czerwca tego roku, z już z pękającymi pączkami. Tak kwitła na przełomie czerwca i lipca:
A tak w drugiej połowie sierpnia:
i jej wieczorne oblicze:
Jesienią zakwitła trzeci raz ale niestety nie robiłam zdjęć . Cały październik i listopad miała jakieś kwiatki na sobie ale dopiero teraz, zimą, zrobiłam im zdjęcie, gdy już rankiem były spowite prawie zamarzającą rosą.
Różyczka była zdrowa cały sezon, nie pryskałam niczym, i do tej pory ma soczyście zielone liście na sobie. Jestem z niej bardzo zadowolona .
Będę pisać odpowiedzi w częściach, więc pozostałych gości proszę o chwilkę cierpliwości .
-
- 500p
- Posty: 768
- Od: 20 mar 2014, o 19:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kobyłka
Re: Róże w krainie winem płynącej
Śliczna ta BFY, niewielki krzaczek a tyle uroku.
Pozdrawiam
Joanna Anastazja
Joanna Anastazja
Re: Róże w krainie winem płynącej
Anastazjo, zgadza się, krzaczek niewielki, ale bardzo kształtnie się rozwijający. A jego kwiaty, które rozwija w gęstych bukietach po 5-6 szt., w pełni kwitnienia sprawiają wrażenie jakby były jednym wielkim kwiatem i dopiero z bliska widać, że to pojedyncze różyczki. Bardzo mi się podoba ten efekt . Nie mam niestety zdjęcia całości krzewu z drugiego i trzeciego kwitnienia.
daysy, też się cieszę, że wróciłam . Choć przyznam, że było mi jakoś łyso i im dłużej z tym zwlekałam, tym trudniej było mi wejść na forum. Haha, "marnotrawna" powiadasz, pewnie tak bo zmarnotrawiłam tyle czasu i ominęło mnie tyle wydarzeń w forumowych ogrodach, że już pewnie nie nadrobię wszystkego.
Nie wiem, czy moje opowieści nie będą nudne, ale postaram się jakoś sprostać wyzwaniu . Mam nadzieję, że zimowe forumowanie pozwoli mi z waszą pomocą nabrać sił i wiatru w żagle, by tegoroczny ogrodowstręt poszedł w niepamięć.
Dla was, dziewczyny mam fotki kolejnej mojej tegorocznej nowości - Scented Whisper - która podobnie jak BfY nie należy do mocno "napakowanych" płatkami róż, ale za to przecudnie pachnie i jest zmienna jak.... kobieta . Ponadto długo utrzymuje kwiaty. Z wad, jak na razie widzę słaby wzrost i mało wigoru. Bardzo bym chciała aby panienka zaaklimatyzowała się u mnie i w przyszłym sezonie pokazała, że stać ją na znacznie więcej. Sadzona była w środku lata tego roku, więc i wymagać od niej za duzo nie mogę ale wiadomo, że piękna i zapachów zawsze nam mało... Oto ona - Scented Whisper:
Tak wyglądał jej kwiat jesienią, o ile mnie pamięć nie myli to po około 2 tygodniach od otwarcia, przeżywszy kolejną falę suszy, w międzyczasie wytarmoszony wiatrem, a na koniec zlany deszczem:
Niestety czas przedświąteczny nie pozwala na zbyt długie pobyty na forum, więc pewnie do Sylwestra niewiele uda mi się napisać i pokazać. Ale w styczniu zapowiadają się długie i nudne wieczory, to z pewnością nadrobię .
daysy, też się cieszę, że wróciłam . Choć przyznam, że było mi jakoś łyso i im dłużej z tym zwlekałam, tym trudniej było mi wejść na forum. Haha, "marnotrawna" powiadasz, pewnie tak bo zmarnotrawiłam tyle czasu i ominęło mnie tyle wydarzeń w forumowych ogrodach, że już pewnie nie nadrobię wszystkego.
Nie wiem, czy moje opowieści nie będą nudne, ale postaram się jakoś sprostać wyzwaniu . Mam nadzieję, że zimowe forumowanie pozwoli mi z waszą pomocą nabrać sił i wiatru w żagle, by tegoroczny ogrodowstręt poszedł w niepamięć.
Dla was, dziewczyny mam fotki kolejnej mojej tegorocznej nowości - Scented Whisper - która podobnie jak BfY nie należy do mocno "napakowanych" płatkami róż, ale za to przecudnie pachnie i jest zmienna jak.... kobieta . Ponadto długo utrzymuje kwiaty. Z wad, jak na razie widzę słaby wzrost i mało wigoru. Bardzo bym chciała aby panienka zaaklimatyzowała się u mnie i w przyszłym sezonie pokazała, że stać ją na znacznie więcej. Sadzona była w środku lata tego roku, więc i wymagać od niej za duzo nie mogę ale wiadomo, że piękna i zapachów zawsze nam mało... Oto ona - Scented Whisper:
Tak wyglądał jej kwiat jesienią, o ile mnie pamięć nie myli to po około 2 tygodniach od otwarcia, przeżywszy kolejną falę suszy, w międzyczasie wytarmoszony wiatrem, a na koniec zlany deszczem:
Niestety czas przedświąteczny nie pozwala na zbyt długie pobyty na forum, więc pewnie do Sylwestra niewiele uda mi się napisać i pokazać. Ale w styczniu zapowiadają się długie i nudne wieczory, to z pewnością nadrobię .
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Perdowa powroty zawsze są trudne, ale jak zrobisz pierwszy krok, następny to już chleb powszedni . Cieszę się, że już masz go za sobą . Teraz pokazuj, pokazuj, pokazuj.....grzech chować taki piękny ogród.
Blue for You prześliczna jeszcze tak pięknie pokazanej nie widziałam . Serducho mocniej zabiło. Będę ją u Ciebie bacznie obserwować, bo na fotkach rewelacyjna.
Scented Whisper to dopiero kameleon
Blue for You prześliczna jeszcze tak pięknie pokazanej nie widziałam . Serducho mocniej zabiło. Będę ją u Ciebie bacznie obserwować, bo na fotkach rewelacyjna.
Scented Whisper to dopiero kameleon
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Pedrowa wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, u nas śnieżnym a u Ciebie?
Re: Róże w krainie winem płynącej
Hej daysy
Dziękuję Ci bardzo i życzę Tobie oraz wszystkim gościom, by ten Nowy Rok przyniósł same radości, także ogrodowe (a zwłaszcza różane!).
U mnie zimy wciąż nie widać. Nie było ani mrozów, ani śniegu, ani odrobiny zimowego nastroju (np. w czasie Świąt Bożego Narodzenia było plus 15-18 stopni, słońce i błękitne niebo). Róże wciąż z zielonymi liśćmi, na niektórych kwiaty, na innych pąki. Wiele roślin wypuszcza pąki i wegetuje, jakby był kwiecień (np. powojniki mają 5-10 cm zielonych przyrostów, zakwitły jagody kamczackie itp.). Ogólnie nie najlepiej to wygląda, boję się tego nowego sezonu coraz bardziej... .
Do jutra jeszcze mam w domu gości, którzy przyjechali na Święta i Sylwestra, dlatego nie miałam czasu by tu zaglądać i pisać. Ale od niedzieli wrócę do zaległych opowieści i zdjęć z poprzedniego sezonu (bo muszę się uwinąć przed wiosną , choć dziwna pogoda sprawia, że wiosna właściwie już jest ).
Dziękuję Ci bardzo i życzę Tobie oraz wszystkim gościom, by ten Nowy Rok przyniósł same radości, także ogrodowe (a zwłaszcza różane!).
U mnie zimy wciąż nie widać. Nie było ani mrozów, ani śniegu, ani odrobiny zimowego nastroju (np. w czasie Świąt Bożego Narodzenia było plus 15-18 stopni, słońce i błękitne niebo). Róże wciąż z zielonymi liśćmi, na niektórych kwiaty, na innych pąki. Wiele roślin wypuszcza pąki i wegetuje, jakby był kwiecień (np. powojniki mają 5-10 cm zielonych przyrostów, zakwitły jagody kamczackie itp.). Ogólnie nie najlepiej to wygląda, boję się tego nowego sezonu coraz bardziej... .
Do jutra jeszcze mam w domu gości, którzy przyjechali na Święta i Sylwestra, dlatego nie miałam czasu by tu zaglądać i pisać. Ale od niedzieli wrócę do zaległych opowieści i zdjęć z poprzedniego sezonu (bo muszę się uwinąć przed wiosną , choć dziwna pogoda sprawia, że wiosna właściwie już jest ).
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Czekam z niecierpliwością .