Witam
Rozpoczęliśmy ferie, a skoro ferie, tak nie może się obyć bez białego szaleństwa i kilku godzin na świeżym powietrzu. Nie wygląda mi na to żeby zima miała zbyt szybko odpuścić i zaczynam widzieć w tym piękno. Niemniej jednak można śmiało zacierać ręce do prac polowych. Według ludowego przysłowia " Gdy na Gromniczną mróz, szykuj chłopie wóz. Kiedy na Gromnicznej z dachu ciecze, zima długo się powlecze", a wczoraj mieliśmy piękną szadź i całkiem fajny mrozik

Tak więc tylko czekać aż będę mogła wsadzić resztę cebulek...a właśnie, mąż odkrył cebulki w lodówce

Aż mnie zawołał do kuchni i "czy to jest to, o czym ja myślę że jest?"

Odpowiedź pozytywna. Zatrzymał na mnie na dłużej wzrok, ja przykleiłam do twarzy ogromny uśmiech i oczy a`la kot ze Shreka. Więc wyciągnął co miał wyciągnąć i nie odezwał się więcej słowem na ten temat

Co on ze mną ma
Jej, ale mam sporo gości...Już zabieram się do odpowiedzi, a przy okazji zapraszam do podziwiania zimowych widoków
Martuś, ja też tęsknię za kolorkami, ale póki co cieszę się z tego co mam. Zima potrafi być piękna. Jeszcze przed tą toną śniegu, która spadła ostatnio, zerkałam do łubinów i zaczynały budzić się do życia. Szkoda, ze musimy na wszystko tak długo czekać
Renatko, chyba każdy woli jak jest ciepło i kolorowo, ale śnieżne zdjęcia mają swój urok. Zawsze z sentymentem oglądam takie foty podczas upalnego lata.
Małgoś, ciebie nie zachwyca, bo masz to samo, albo i lepiej

dzieci jednak mają inne zdanie
Tulap, nie taki śnieg straszny jakim go pokazują, chociaż w tym roku kolejny raz zima zaskoczyła drogowców. Może nie w samym mieście, ale wyjechać gdzieś poza obręb Krosna z samego rana..mission impossible
Margito, witaj

zapraszam serdecznie, tylko zaczynam się obawiać, że ode mnie niewiele się nauczysz..jestem raczej w tej pierwszej fazie jeśli chodzi o ogrodniczy staż
Konrad, również witam w swoich skromnych progach

jeśli gustujesz w różach, to zapraszam częściej..póki co we wspominkach króluje wiosna..ale później przyjdzie czas na to co lubię najbardziej: róże i lilie.
Sonia, ja to mam tylko jednego bodziszka i to oszukanego. Zamawiałam pełnego a przysłano mi takie coś..Póki młody i świeży to w miarę się trzyma, z biegiem czasu zaczyna się pokładać i najchętniej dokończyłby swojego żywota na leżąco

Jest u mnie bardziej z przyzwyczajenia niż specjalnej urody, ja tak bardzo nie lubię wyrzucać roślin
Aneczko, jestem bardzo ciekawa jak przetrwają moje naparstnice. Podobno lubią się wyradzać. Gdyby moje obawy się sprawdziły, w tamtym roku wysiałam dwie paczki białych naparstnic z czerwonymi gardzielami. Posadziłam w pobliżu obecnych i czekam na efekty.
Dorotko, widzę, że zgadzamy się w tych kwestiach. W ubiegłym roku było bardzo niewiele opadów śniegu i przez to całą wiosnę biegałam z konewką..mam nadzieję, że w tym roku pogoda oszczędzi mi bólu kręgosłupa
Basiu, tak to wygląda, że to ostatni porządny nasyp i ma zamiar zostać na dłużej. Ciekawe kiedy temperatury zaczną gonić jak szalone, w tamtym roku pierwsze krokusy zakwitły w ostatnim tygodniu lutego
April, w piątek sadziłam cebulki i nie było ani śladu śniegu..a w sobotę wstajemy rano

świata nie widać. Do tych cebul namówił mnie Mąż, pamiętał, że nie zdążyliśmy kupić jesienią..Czasem wydaje mi się, że on tylko tak udaje, że go to wszystko nic nie obchodzi i ta moja przygoda z ogrodnictwem to taki nieszkodliwy bzik, w rzeczywistości analizuje wszystko co mówię i gdzieś tam w środku wszystko przetwarza
Aniu/Nena, dobrze, że już jesteś

Z tymi znacznikami to nawet gdybym wbiła to w ciągu tygodnia koty zrobią z tym porządek, a co koty nie wydrapią to dzieci wyciągną, bo oczywiście znaczniki okażą się niezbędne do jakiejś zabawy
Wiosennie..
