No widzisz Karo. Lata tych brzóz są już policzone. Może niedługo będziemy mieć temat jesionów.

To już decyzja Matiego.
Widzę, że muszę wytłumaczyć pewne sprawy Marcinowi.
Otóż kolego, fizjologia drzew się kłania. Ścinając drzewo pozostają korzenie, które ciągle pompują wodę i składniki z gleby. To musi mieć gdzieś ujście, więc aktywują się pąki u nasady i ruszają odrosty. Po jakimś czasie drzewo odrzuca część korzeni, bo odrosty dysponują zbyt małą fotosyntezą, by wykarmić wszystko co było do tej pory. Tworzy się rzekomo nowy organizm - szybko rosnący na starych korzeniach, ale z ograniczoną możliwością dłuższego przeżycia. Zgnilizny pniaka i korzeni matecznego drzewa w końcu zawsze robią swoje.
Inna jest sytuacja w przypadku, gdy pozostaje cały pień. Dość, że nie ma liści, które mogłyby wykarmić korzenie, to do zaopatrzenia pozostaje jeszcze cała kłoda.
Korzenie pompują wodę do tego co pozostało, a drzewo się wypłakuje. Nie ma takiego turgoru soków jak w przypadku drzewa po ścięciu, bo woda rozchodzi się na całą nieszczęsną pozostałość pnia.
Korzenie się wyczerpują, a od pniaka nie dostają nic w zamian, bo nie ma on na tyle siły regeneracji, by wytworzyć nowe gałęzie. Kółko zamknięte. Dziękuję.
Edit: Jeszcze do Lucasa. Tak jak wspomniał Q-Storm; odrost z pnia będzie bardziej krótkowieczny, niż przeciętnie. Związki fenolowe częściowo odetną odrost wraz z zagarniętą częścią korzeni ze starego drzewa, ale nie uniknie się późniejszej penetracji zgnilizn.