No, tu maja wlasne absurdy, tez bywaja interesujace. Typu ze igle i strzykawke moge kupic wylacznie na recepte, masc na blizne pod okiem musze miec na recepte, ale malenkie niemowle kaszlace jak gruzlik i bulgoczace gdzies w glebi klatki piersiowej przy kazdym oddechu odsyla sie od lekarza do apteki, zeby go farmaceuta obejrzal i cos przepisal. Bo taka jest droga kompetencji - jak farmaceuta uzna, ze powinien dziecko obejrzec lekarz, to odsyla do lekarza.


I sporo rzeczy do ktorych trzeba przywyknac... W Polsce jezdzac komunikacja miejska, nauczylam sie podchodzic do drzwi duzo przed przystankiem i jeszcze czasem trzeba bylo pyszcznie uswiadomic kierowce, ze chce sie wysiasc. Tu za podejscie do drzwi wczesniej, dostalam opieprz. Bo ja chcialam z wozkiem dzieciecym bedac, szybko i sprawnie, a pan kierowca stwierdzil, ze to nie jest bezpieczne, bo gdyby nagle zahamowal... I takich roznosci jest wiecej. Niektore mi sie podobaja.