Dziewczyny...kłócić się, to każda kobieta potrafi, mamy to już w genach zapisane... ;) Jednak niektóre z nas, po prostu tego nie lubią robić

Ja również nie lubię się kłócić, co więcej nie potrafię się nawet na M. porządnie pogniewać

Moja najdłuższa złość trwała chyba z godzinkę

M. skutecznie potrafi mnie rozśmieszać i wykorzystuje to ... a wtedy już po mojej złości...
Malgoś, z pewnością krzyki i wrzaski to nic miłego...ja też wolę spokojne rozmowy... Myślę, że dają one o wiele więcej niż jakieś tam kłótnie.
Jule, Aguś, zachowanie i "wzrok bazyliszka" jest z pewnością bardzo wymowny i sugestywny...

Czasami jak mi sie gadać nawet nie chce, to również i takie metody stosuje
Marzenko, odpoczynek w czasie sprzątania... ehhh...skąd ja to znam ... "ja tylko na forum chciałem zerknąć, zaraz kochanie skończę..." (siedząc już pół godziny nad kompem)
No cóż...my na razie przetrwaliśmy dopiero ten siódmy rok ze sobą (mówią że najgorszy...

)... czasem też miałam już chęć uszkodzić co nieco... ale póki co oboje mamy się dobrze

Oby tak dalej
Dzisiaj na całe szczęście, po południu "złapałam pion" i mogłam cokolwiek zacząć robić w kuchni.

Nastawiony już podłoże na święta, upieczone ciacho cytrynowe (inne, te bardziej świąteczne piecze teściowa ;) ). Jutro zabieram się za rybę po grecku, i rozpocznę prace sałatkowe... do zrobienia mam zwykłą jarzynową i śledziową. Mam zamiar jeszcze upiec wypatrzone tu na forum ciasto, "Łabędzi puch". Przepis chyba jest u Agness w wątku kulinarnym. Na szczęście tylko to przypadło mi w tym roku do zrobienia. Więcej nie dałabym rady. Zostanie mi jeszcze ogarnąć dom i ubrać choinkę. W tym roku u nas taka wersja "mini"... oczywiście zaprezentuje w poniedziałek zdjęcie ubranego drzewka
