Róże u podnóża gór.
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36516
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Róże u podnóża gór.
Witam miłośników róż.
Jako ze niedawno zainteresowałam się różami i zaczęłam sadzić w ogrodzie, postanowiłam się podzielić moimi spostrzeżeniami co do ich uprawy w warunkach podgórskich.
To zaledwie moje początki w tej dziedzinie, ale może ktoś zechce również podzielić się ze mną swoimi doświadczeniami.
Z chęcią też przeczytam wszystkie uwagi specjalistek w tym temacie.
Moje róże posadzone są pośród gąszczu innych roślin i często niezauważalne z racji swojego wieku.
Jednak mam nadzieję, że z biegiem czasu będą coraz mocniejsze i dadzą sobie rady w moim podgórskim klimacie.
Nie mają też dobrej gleby, tylko jakieś 30 cm dobrej ziemi a reszta to glina i łupek.
Z tego też powodu nie kopię przepisowych dołków tylko sadzę na głębokość korzeni z dodatkiem sporej dawki kompostu.
Gdybym robiła dołki to zalegałaby w nich woda zatrzymana przez glinę podczas długotrwałych deszczy i róże na pewno by zginęły.
Jak więc widzicie moje róże nie mają lekko i muszą się wysilić, żeby dać rady przetrwać.
Więc może na wstępie przedstawię różę, która mnie zauroczyła jako pierwsza.
To Comte de Chambord.
Mam dwa krzewy, które rosną w różnych miejscach.
Jedna na tzw wypieku a druga w półcieniu.
I ta druga rośnie dużo lepiej, ma więcej pąków kwiatowych i wbrew pozorom wcześniej zaczęła kwitnąć.
Obie są dwulatkami czyli młode, ale już pokazują na co je stać.
Bujniejsza zrobiła w tym roku 35 pąków już na starcie co dobrze wróży na przyszłość.
Obie jak na razie nie chorowały.
Maja trochę tylko przypalone przez słońce górne liście po deszczu.
Jeśli chodzi o szkodniki to na razie pojawiły się na nich tylko mszyce w niedużej ilości.
Druga róża, która jest moją ulubienicą to Sharifa Asma.
Przywędrowała do mnie z Francji i od razu ujęła za serce.
Piękny zapach czyli to co u róż uważam za nieodzowne.
Dobrze rośnie jak na austinkę.
Jeśli chodzi o choroby to jesienią zeszłego roku miała tylko kilka listków z plamistością i trzymała resztę liści aż do mrozów.
Ma matowe liście, co uważałam na początku za chorobę - ot laik ze mnie różany.
Rośnie jak do tej pory w wiaderku i zimuje w szklarni zakopcowana.
Potem jako pierwsza róża raczy mnie zapachem na moim balkoniku.
Prawdopodobnie jesienią pójdzie do gruntu.
Nie lubi zbyt słonka, bo przypieka jej płatki.
Więc półcień u mnie ma zapewniony.
A tutaj zaczyna swoje kwitnienie słynna już na forum od kilku lat "Pani Gożdzikowa."
Czyli Pink J Grootendorst.
Opiszę ją póżniej jak dobrze rozkwitnie.
Jako ze niedawno zainteresowałam się różami i zaczęłam sadzić w ogrodzie, postanowiłam się podzielić moimi spostrzeżeniami co do ich uprawy w warunkach podgórskich.
To zaledwie moje początki w tej dziedzinie, ale może ktoś zechce również podzielić się ze mną swoimi doświadczeniami.
Z chęcią też przeczytam wszystkie uwagi specjalistek w tym temacie.
Moje róże posadzone są pośród gąszczu innych roślin i często niezauważalne z racji swojego wieku.
Jednak mam nadzieję, że z biegiem czasu będą coraz mocniejsze i dadzą sobie rady w moim podgórskim klimacie.
Nie mają też dobrej gleby, tylko jakieś 30 cm dobrej ziemi a reszta to glina i łupek.
Z tego też powodu nie kopię przepisowych dołków tylko sadzę na głębokość korzeni z dodatkiem sporej dawki kompostu.
Gdybym robiła dołki to zalegałaby w nich woda zatrzymana przez glinę podczas długotrwałych deszczy i róże na pewno by zginęły.
Jak więc widzicie moje róże nie mają lekko i muszą się wysilić, żeby dać rady przetrwać.
Więc może na wstępie przedstawię różę, która mnie zauroczyła jako pierwsza.
To Comte de Chambord.
Mam dwa krzewy, które rosną w różnych miejscach.
Jedna na tzw wypieku a druga w półcieniu.
I ta druga rośnie dużo lepiej, ma więcej pąków kwiatowych i wbrew pozorom wcześniej zaczęła kwitnąć.
Obie są dwulatkami czyli młode, ale już pokazują na co je stać.
Bujniejsza zrobiła w tym roku 35 pąków już na starcie co dobrze wróży na przyszłość.
Obie jak na razie nie chorowały.
Maja trochę tylko przypalone przez słońce górne liście po deszczu.
Jeśli chodzi o szkodniki to na razie pojawiły się na nich tylko mszyce w niedużej ilości.
Druga róża, która jest moją ulubienicą to Sharifa Asma.
Przywędrowała do mnie z Francji i od razu ujęła za serce.
Piękny zapach czyli to co u róż uważam za nieodzowne.
Dobrze rośnie jak na austinkę.
Jeśli chodzi o choroby to jesienią zeszłego roku miała tylko kilka listków z plamistością i trzymała resztę liści aż do mrozów.
Ma matowe liście, co uważałam na początku za chorobę - ot laik ze mnie różany.
Rośnie jak do tej pory w wiaderku i zimuje w szklarni zakopcowana.
Potem jako pierwsza róża raczy mnie zapachem na moim balkoniku.
Prawdopodobnie jesienią pójdzie do gruntu.
Nie lubi zbyt słonka, bo przypieka jej płatki.
Więc półcień u mnie ma zapewniony.
A tutaj zaczyna swoje kwitnienie słynna już na forum od kilku lat "Pani Gożdzikowa."
Czyli Pink J Grootendorst.
Opiszę ją póżniej jak dobrze rozkwitnie.
Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
- camellia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4513
- Od: 21 mar 2010, o 16:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u podnóża gór.
Super bardzo się cieszę, że założyłaś wątek w różanym a Comte de Chambord to moje chciejstwo. Bardzo ładnie Ci kwitną, Różowa Goździkowa też dziś u mnie zakwitła.
Re: Róże u podnóża gór.
Witaj
Wszystkie trzy róże są piękne. Wcale się nie dziwię, że je pokochałaś.
Wszystkie trzy róże są piękne. Wcale się nie dziwię, że je pokochałaś.
- tara
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12953
- Od: 16 mar 2008, o 22:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Koszalin
Re: Róże u podnóża gór.
melduję w różanym wątku
Comte de Chambord rzeczywiście jest piękna, kolor taki oryginalny różowy kolor, zapach nieziemski i bezproblemowa, cóż można więcej chcieć, no może jedynie zazdraszczać dlaczego jej nie mam
Gozdzikowa u mnie zakwitła ciemniejsza ale pewnie lada moment będzie kwitła jaśniejsza, ale Twoja jest już cudownym okazem a moja niemowlaczek.
Sharifa Asma jest śliczna szczególnie kiedy nie jest w pełnym rozkwicie, ale to tylko jak dla mnie.
czekam na kolejne królowe, moje jeszcze śpią, jakoś słabo biorą się do kwitnienia widać tylko pąki.
pozdrawiam
Comte de Chambord rzeczywiście jest piękna, kolor taki oryginalny różowy kolor, zapach nieziemski i bezproblemowa, cóż można więcej chcieć, no może jedynie zazdraszczać dlaczego jej nie mam
Gozdzikowa u mnie zakwitła ciemniejsza ale pewnie lada moment będzie kwitła jaśniejsza, ale Twoja jest już cudownym okazem a moja niemowlaczek.
Sharifa Asma jest śliczna szczególnie kiedy nie jest w pełnym rozkwicie, ale to tylko jak dla mnie.
czekam na kolejne królowe, moje jeszcze śpią, jakoś słabo biorą się do kwitnienia widać tylko pąki.
pozdrawiam
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3675
- Od: 16 lis 2008, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Róże u podnóża gór.
To i ja się melduję
Ajajaj-prawdziwe cudeńka serwujesz Grażynko-balsam na moje jeszcze mało "różankowe"serce
Ajajaj-prawdziwe cudeńka serwujesz Grażynko-balsam na moje jeszcze mało "różankowe"serce
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8312
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: Róże u podnóża gór.
Grażynko, dziękuję za zaproszenie do wątku różanego .
Nie da się kochać tylko jednego rodzaju kwiatów, wszystkie urzekają swoistym wdziękiem , czasem zapachem , czasem odpornością i tym, że z nami wytrzymują różne warunki bytowe.
Teraz przyszła pora na róże....
Nie da się kochać tylko jednego rodzaju kwiatów, wszystkie urzekają swoistym wdziękiem , czasem zapachem , czasem odpornością i tym, że z nami wytrzymują różne warunki bytowe.
Teraz przyszła pora na róże....
- Aszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4040
- Od: 16 wrz 2008, o 15:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Pólnocna wielkopolska.Strefa 6B
Re: Róże u podnóża gór.
Sporo na forum wielbicielek Comte de Chambord i jak widać wytrzymuje wszystkie dostępne warunki pogodowo-glebowe
- _ninetta_
- 1000p
- Posty: 1361
- Od: 19 maja 2010, o 01:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: Róże u podnóża gór.
Witaj
Comte de Chambord ma klasę
Ja mam maleńką i czekam na kwiaty. Rośnie w półcieniu więc pewnie będzie jej dobrze.
Comte de Chambord ma klasę
Ja mam maleńką i czekam na kwiaty. Rośnie w półcieniu więc pewnie będzie jej dobrze.
- Deirde
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7378
- Od: 18 cze 2007, o 10:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Róże u podnóża gór.
Witaj Grażynko
mnie z kolei zachwyciła różą - Sharifa Asma - jest taka delikatna.
Nevadę wyszykuje na jesień - umówimy się na termin wysyłki, możesz białą przesłać jak Ci będzie pasować - dzięki.
mnie z kolei zachwyciła różą - Sharifa Asma - jest taka delikatna.
Nevadę wyszykuje na jesień - umówimy się na termin wysyłki, możesz białą przesłać jak Ci będzie pasować - dzięki.
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11687
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Róże u podnóża gór.
Ja też się witam i wpisuję
Super,że założyłaś Grażynko wątek
Jestem wielbicielką Comte,to bardzo ciekawa,pięknie pachnąca róża
Super,że założyłaś Grażynko wątek
Jestem wielbicielką Comte,to bardzo ciekawa,pięknie pachnąca róża
- Dyskrecja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1514
- Od: 22 lis 2010, o 20:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Sudety
Re: Róże u podnóża gór.
Bardzo się cieszę, że mam nową różaną koleżankę z terenu podgórskiego, nie wiem czy Twój klimat można porównywać z moim, chyba mój bardziej ostry ale gleba to chyba podobna, kamienie i glina.
Widzę, że zaczęłaś wątek terminatorkami, będę zaglądać i pilnie obserwować Twoje królewny, pokazuj więcej
Widzę, że zaczęłaś wątek terminatorkami, będę zaglądać i pilnie obserwować Twoje królewny, pokazuj więcej
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36516
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Róże u podnóża gór.
Witam serdecznie wszystkie miłośniczki róż.
Przyznam, że nie liczyłam na tak liczny odzew, jako że specjalistek w tym temacie jest tutaj sporo a ja raczkująca zaledwie jestem.
Tym milej dla mnie i bardzo się cieszę, że zechcecie mnie wspierać w tym nowym chciejstwie.
Tak więc idziemy dalej.
Następna róża jaką chcę wam przedstawić to moja "babcina" NN.
Rośnie w ogrodzie chyba ponad 30 lat.
Raz było z nią lepiej, raz gorzej, ale stale rośnie i kwitnie.
Ostatnie zimy ją zredukowały do dwóch długich pędów i dwóch mniejszych.
Mało kiedy choruje, robactwo się jej nie ima za wyjątkiem mszycy ale w umiarkowanym natężeniu.
Ma słaby zapach i pędy średnio kolczaste.
A tak wygląda po nocnej burzy z wiatrem, gdzie deszcz walił po parapetach niczym gradowe kulki.
Kolor jak na zdjęciach tylko bardziej intensywny i ciut jaśniejszy, taki bardzo rzucający się w oczy.
Może ktoś ją rozpozna ?
Bałam się o Comte z racji bardzo intensywnego deszczu, ale wygląda po nim tak.
Moim zdaniem zdała egzamin celująco.
Pierwszą okrywówką jaka do mnie dotarła była śliczna półpełna Little White Pat.
Pierwszy rok była obsypana kwiatami aż do jesieni, co chyba za bardzo ją wyczerpało i zaczęła chorować stając się w grudniu całkiem łysa.
Zresztą przyszła już z pierwszymi kilkoma plamkami na liściach.
Dużo w tym mojej winy, ponieważ ani razu nie była pryskana.
Zima zastała ją łysą z dużą ilością kwiatów.
Zebrałam chore liście i obsypałam korą.
Wiosna zastała ją żywą tylko do granicy kopca, który na dodatek stale rozgrzebywały kosy.
Myślałam, że padła, ale nie.
Szybko się pozbierała tworząc kilka pędów i już otwiera pierwsze kwiatki.
Na razie zdrowa i wypuszcza nowe pędy a pąków jest całe mnóstwo.
Widać, że silna i nie straszne jej są choroby i szkodniki z których zauważyłam tylko w niedużym stopniu mszyce.
Niestety nie pachnie.
Ale też nie więdnie na wypieku w którym rośnie i dobrze sobie daje radę podczas suszy.
A tak wygląda po nocnej ulewie i jak widać mimo mikrego wzrostu / około 40 cm / trzyma głowę w górę a nie zanurza w błocie.
Następna różą nie do zabicia jaką przedstawię trochę póżniej jest Warwick Castle.
Zapowiada się jak zawsze bardzo dobrze.
Przyznam, że nie liczyłam na tak liczny odzew, jako że specjalistek w tym temacie jest tutaj sporo a ja raczkująca zaledwie jestem.
Tym milej dla mnie i bardzo się cieszę, że zechcecie mnie wspierać w tym nowym chciejstwie.
Tak więc idziemy dalej.
Następna róża jaką chcę wam przedstawić to moja "babcina" NN.
Rośnie w ogrodzie chyba ponad 30 lat.
Raz było z nią lepiej, raz gorzej, ale stale rośnie i kwitnie.
Ostatnie zimy ją zredukowały do dwóch długich pędów i dwóch mniejszych.
Mało kiedy choruje, robactwo się jej nie ima za wyjątkiem mszycy ale w umiarkowanym natężeniu.
Ma słaby zapach i pędy średnio kolczaste.
A tak wygląda po nocnej burzy z wiatrem, gdzie deszcz walił po parapetach niczym gradowe kulki.
Kolor jak na zdjęciach tylko bardziej intensywny i ciut jaśniejszy, taki bardzo rzucający się w oczy.
Może ktoś ją rozpozna ?
Bałam się o Comte z racji bardzo intensywnego deszczu, ale wygląda po nim tak.
Moim zdaniem zdała egzamin celująco.
Pierwszą okrywówką jaka do mnie dotarła była śliczna półpełna Little White Pat.
Pierwszy rok była obsypana kwiatami aż do jesieni, co chyba za bardzo ją wyczerpało i zaczęła chorować stając się w grudniu całkiem łysa.
Zresztą przyszła już z pierwszymi kilkoma plamkami na liściach.
Dużo w tym mojej winy, ponieważ ani razu nie była pryskana.
Zima zastała ją łysą z dużą ilością kwiatów.
Zebrałam chore liście i obsypałam korą.
Wiosna zastała ją żywą tylko do granicy kopca, który na dodatek stale rozgrzebywały kosy.
Myślałam, że padła, ale nie.
Szybko się pozbierała tworząc kilka pędów i już otwiera pierwsze kwiatki.
Na razie zdrowa i wypuszcza nowe pędy a pąków jest całe mnóstwo.
Widać, że silna i nie straszne jej są choroby i szkodniki z których zauważyłam tylko w niedużym stopniu mszyce.
Niestety nie pachnie.
Ale też nie więdnie na wypieku w którym rośnie i dobrze sobie daje radę podczas suszy.
A tak wygląda po nocnej ulewie i jak widać mimo mikrego wzrostu / około 40 cm / trzyma głowę w górę a nie zanurza w błocie.
Następna różą nie do zabicia jaką przedstawię trochę póżniej jest Warwick Castle.
Zapowiada się jak zawsze bardzo dobrze.
Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
Re: Róże u podnóża gór.
Piękne
Little White Pat przeurocza - szkoda, że tak nie lubi jesieni.
Little White Pat przeurocza - szkoda, że tak nie lubi jesieni.