Brzoskwinko, ja miałam pomidory w gruncie pierwszy raz i to tylko dlatego, że zaszalałam z rozsadami i trzeba było je gdzieś upchnąć,( żal było wyrzucić, takie pomidorowe 'dzieci'

), wiec co się nie zmieściło w tunelu i czego nie wzięli znajomi poszło w grunt.
Kilka dni po posadzeniu pomidorów robiłam oprysk Miedzianem i w tunelu i w gruncie, potem już tylko śledziłam komunikaty o zarazie i ewentualne spostrzeżenia forumowiczów. Jak zaraza zaczynała zbliżać się do mojego regionu w tunelu zrobiłam oprysk Timorex'em ( wyciąg z krzewu herbacianego,którym robiłam oprysk potem systematycznie, co dwa tygodnie, niestety w gruncie działa tylko do pierwszego deszczu, a że ciągle lało..

), więc pod chmurką musiałam użyć chemii. W mojej okolicy bez takiego oprysku pomidory nie dociągną nawet do połowy sierpnia.. Wyszłam z założenia, jak większość moich sąsiadów zresztą, że lepiej jest zrobić oprysk nawet chemiczny samemu, na swoich pomidorach, wiedząc czym się pryska i przestrzegając okresu karencji, niż zmarnować własne pomidory i potem kupować w sklepie, lub na targu, pryskane nie wiadomo czym, kiedy i ile razy.. Wybór należy do Ciebie,
Też mam małe dzieci, ale dużo z nimi rozmawiam, o wszystkim i one rozumieją, jak mówię, że pomidorki właśnie dostały lekarstwo żeby były zdrowe i przez kilka dni nie wolno pomidorkom przeszkadzać, czyli ani dotykać , ani obok nich chodzić tłumaczę, że teraz pomidorasy muszą mieć spokój i nie ma problemu. Na wszystko jest sposób.
- głowa do góry.
