No to wiemy już, że od nasturcji kanadyjskiej trzymamy sie z daleka

Zresztą, bez żalu - u mnie nasturcje nie są zbyt piękne, na naszej dosć zasobnej glebie idą w liście i słabo kwitną...
Dorotko, Marto, Oliwko - ja też sie zastanawiam, skąd ten fenomen róż wielkokwiatowych i to, że bardzo wielu amatorów włąśnie od nich zaczyna, po czym...rezygnują w przeświadczeniu, że róze to niesforne kapryśnice ;-) Moze chodzi o to, że wielkokwiatowe są najlepsze na kwiat cięty, a kwiatem ciętym wyraża się uczucia etc ;-)
Wandziu, no jakże to tak, pozbywać się róż

Jeśli pięknie kwitną i są mniej więcej zdrowe, to czegóż chcieć więcej. Wielkokwiatowych - prawda - nie mam zbyt wiele, te najpopularniejsze: Chopin, Berolina, Gloria Dei, Pink Peace...ale jesienią zamierzam sobie kupić Elinę, bo mają ją w jednym zaprzyjaźnionym centrum. Wiele dobrego o niej słyszałam
Dorotko, na pewno znajdziesz miejsce dla pysznogłówek! Moze lekki półcień będzie lepszy, bo mnie np. aż takie wielkie kępy niezupełnie odpowiadają.
Agapancik - elegancik się pozbierał i próbuje zakwitnąć...podobnie jak pięciornik
Dalu, Ewo, ja też z jednorocznych nie rezygnuję, teraz jest ich czas (chociaż słońce nie dopisuje). Ot, takie np. kleomy bardzo lubię - a że, jak pokazało życie, dają imponującą liczbę samosiejek, to pewnie siez nimi zaprzyjaźniłam na wieki wieków ;-)
Podobnie, jak z jednoroczną rudbekią
Rudbekie mam jeszcze bylinowe, o takie:
Na moich włościach dziś deszczowo - mżawkowo, kwiaty zwieszają się pod ciężarem kropel...

...ale doniczkowce mają lepiej
