EDWARDZIE- dziękuję za odwiedziny, u nas po lutowych roztopach napadało śniegu nie więcej niż 10 centymetrów, to mało w porównaniu do Waszych pół metra. A co do różnicy klimatycznej, to Twoja działka jest na Roztoczu, a więc na wysokości 300 metrów i powyżej, a nasza działka jest w Kotlinie Sandomierskiej na Równinie Biłgorajskiej gdzie średnia wysokość npm. to 200- 220 metrów, sto metrów w pionie, to jednak dużo , stąd i klimat u Ciebie inny.
Nie jestem w stanie Ci podać nazwy odmiany naszego bzu, sadzonkę podarował nam znajomy i też nie znał nazwy odmiany.
ROMO- dziękuję za odwiedziny, co do nawożenia obornika to nie ma zakazu sadzenia warzyw w pierwszym roku po nawiezieniu obornika, znawcy tematu tylko nie zalecają. Nie jest zalecane sadzenie roślin po oborniku tych co mają głęboko w ziemi korzenie, gdyż takie rośliny mając obornik ( pod nosem) nie są zainteresowane zagłębieniem się z korzeniem w celu poszukania pokarmu.
Przykładem może tu być marchew i pietruszka, posadzona w ziemi na oborniku ma niezbyt długi korzeń, i w dodatku jest taki "włochaty"- moc malutkich włosków korzeniowych odstających od korzenia właściwego.
Ja u siebie ,jeżeli mam nawieziony na warzywnik obornik, to sadzę wszystko co mam sadzić, bo przecież nie obejdę się rok bez marchewki.
Nawożąc warzywnik czy trawnik kurzym nawozem musisz być ostrożna by nie przedobrzyć, na trawniku z równym powodzeniem możesz rozrzucić kurzy nawóz a następnie go wygrabić, tak by na trawniku pozostały tylko niewielkie i malutkie kawałeczki obornika. Ja bym nie czekał jeszcze miesiąc na rozsypanie obornika, zrób to teraz, jak przeschnie trawnik, za miesiąc już będziesz miała zielony trawnik.
To że po pierwszym koszeniu użyjesz wertykulatora z nożami to dobrze, ale po co jeszcze wałowanie, ja nie wałuję ,wałują trawnik moje wnuki ,często i gęsto po nim biegając.
ROMO, ja i wirus

, a skąd Ci przyszło takie skojarzenie, już prędzej ja i wiarus

, wąsów wprawdzie nie mam, za to mam słuszny wiek na wiarusa,
ZYTKO- dziękuję za odwiedziny, szkoda że wcześniej nie wpadłaś na ten pomysł, nie musiał bym chodzić po sąsiadach we wsi by łaskawie zechcieli wsiąść wiadro, czy dwa pomidorów. Nie wydaje mi się że jednym wyjazdem załatwiła byś całe zaopatrzenie , ja był bym bardziej zadowolony z większej ilości Waszych przyjazdów.
GIECIKOWA- dziękuję za odwiedziny, jest do wyboru tyle pięknych drzew, czy krzewów że nie musi to być sumak, chociaż , fakt, jego jesienne przebarwienia są piękne.
BEATKO- dziękuję za spacer po naszym ogrodzie, byli byśmy szczególnie radzi gościć Cię w naszym ogrodzie, mam nadzieję że tą niewielką ilość kilometrów jaka nas dzieli nie będzie zbyt wielką przeszkodą, zapraszamy ,kiedy Tylko Ci pasuje ( oczywiście za wyjątkiem dat naszych zjazdów), no chyba że zostanie zarządzone że zjazd jest w RANCZO NOKŁY, ale to zależy od
Kierownictwa, zgłoszenia ogrodu jako miejsca zjazdu dokonałem.
GRAŻYNKO- dziękuję za spacer po ogrodzie, dobrze wiesz że pomidory to nasze "niezastąpione warzywo" jeżeli będziemy kiedyś ( oby jak najpóźniej) likwidować warzywnik to pomidory będą ostatnim likwidowanym warzywem.
Możesz śmiało po pomidory przyjeżdżać, kiedy chcesz, jak będą jeszcze zielone, to je wnuk od ręki przemaluje na kolor czerwony, robi to co roku , pewnie i w tym roku w ten sposób przyśpieszy dojrzewanie pomidorów.

.
NEMEZJO- miło nam Cię gościć w naszym ogrodzie, dziękujemy za spacer.Dziękujemy za słowa uznania dla naszej pracy w ogrodzie , stanowią one dla nas mobilizację do jeszcze lepszego dbania o nasz ogród. Zapraszamy do dalszych odwiedzin, dziękujemy za pozdrowienia.
KINIU- dziękujemy za spacer po naszym ogrodzie i za ciepłe słowa o naszym ogrodzie. Mamy nadzieję że kiedy rozpocznie się sezon to i zdecydujesz się nie tylko na wirtualne wycieczki, ale i trafisz do naszego ogrodu w realnym świecie, przecież Lubelskie nie jest takie duże żeby nie można było przejechać te kilka kilometrów, z Lublina do naszego ogrodu to ledwie 74 kilometry. Zapraszamy.
MARIOLU, KAMMO- dziękuję za odwiedziny, spodziewałem się takich komentarzy

robiąc moim siewkom zdjęcia. W jednej doniczce, posiałem dwie odmiany pomidorów, nie było nic pod ręką wodoodpornego do przedzielenia donicy , napatoczyła się zafoliowana "sosna koreańska". myślę sobie , przecież zafoliowana nie zapyli mi pomidorków

, i chyba nie będzie szyszunii

.
AGNIESZKO- dziękuję za spacer po naszym ogrodzie. Aby
podłączyć się do rzeki nie trzeba zezwolenia, potrzebne jest zgłoszenie ( jak np: budowa płotu od ulicy, czy budynku o powierzchni do 25 m kw,. Starostwo może żądać projektu , by wiedzieć po co się ktoś przyłącza, czasami niektórzy mogą powiedzieć
by im duperelami nie zawracać głowy.
W naszej rzece też są wpuszczone pstrągi, rzeka ta zaliczona jest do "górskich rzek" , woda w rzece jest czyściutka, niewiele jak kilometr od ogrodu , już na Roztoczu jest moc przy rzece źródeł zasilających rzekę, woda w niej jest zimna latem a ciepła ( nie zamarza) zimą.
Działka jest ogrodzona, by nie dostały się na nią zwierzęta, a zwłaszcza psy, w ogrodzeniu przy dopływie rzeki, jak i też w ogrodzeniu prze odpływie są furtki dla wędkarzy, otwiera się ręcznie, a zamyka sprężyna zamocowana do furtki.
Z wędkarzami nie mam problemów, chwalą mnie sobie gdyż na wysokości działki mam w połowie wysokości ( między poziomem wody a ogrodem ) spacernik , po którym im dobrze chodzić, nie muszą się przedzierać przez nadrzeczne gęstwiny. Rzeka, jako taka, nie jest zbyt kapryśna i z nią też nie mam problemów.
JOLU 1- dziękuję za odwiedziny, pomidory sadzę tylko pod osłonami, każdemu mówię że sadzenie pomidorów w gruncie, w dzisiejszych czasach to jałowa praca, narobi się człowiek, a gdy przyjdzie sierpień, to w ciągu jednej czy dwu nocy " zaraza" zniszczy wszystko, nie zwracając uwagi na to czy już się zdążyło posmakować choć jednego pomidora.
JOLU PAMELKO- dziękuję za odwiedziny, sosna 'Winter Gold' zimą pięknie się wybarwia, szkoda tylko że większość czasu spędza po śniegiem , a i niewielu jest chętnych o tej porze by podziwiać jej urodę w Nokłach.
ANIU- dziękuję za spacer po naszym ogrodzie i za słowa uznania. Raj na ziemi, nie jest taki mały, zwłaszcza jak się ma taką chorobę, co nie boli a nachodzić się trzeba, no cóż wiek ma swoje prawa, ale oby nie było gorzej, bo lepiej już było.
Śnieguliczka, to jeden z niewielu krzewów mojego dzieciństwa, mam ogromny sentyment do tego krzewu. Przecinać ją trzeba, a zwłaszcza wycinać przy podstawie krzewu stare pędy,które coraz bardziej pochylają się ku ziemi, poza tym rośnie swobodnie , nie jest ekspansywna, odrosty ma ale w obrębie wyznaczonego jej dla wzrostu ( na trawniku ) kręgu. Oczywiście , usuwam drobne pędy wyrastające z ziemi które się zbytnio zbliżają do granic kręgu, a w zasadzie robi to kosiarka.
Swoją śnieguliczkę wziąłem właśnie z żywopłotu , wydaje mi się że jeżeli od sąsiadki pozostawisz 25-30 cm pas ziemi wolnej od trawy, to i łatwiej Ci będzie utrzymać żywopłot w ryzach gdyż tendencje do powolnego się rozrastania jednak ma,( zresztą, jak każdy krzew).
MISIU- dziękuję za dreptanie po naszych włościach,mam nadzieją że już niedługo będziesz "ganiać" w realu po naszych wszystkich zakamarkach ogrodu, robi się coraz cieplej i na poważnie już trzeba zabierać się za ogród., bo w tym roku spodziewamy się gości , a gości.
Wiosna coraz bliżej i zgodnie z planami ,zbliżam się do końca z prezentacją naszych roślin rosnących w ogrodzie. Postaram się jeszcze dokładnie przejrzeć moje archiwum by wyszperać zapomniane zdjęcia rosnących w ogrodzie roślin.
PREZENTACJA ROŚLIN ROSNĄCYCH NA PLACU CENTRALNYM
Świerk serbski ( rosnący w pobliżu rzeki) wiosną ubiegłego roku odwiedziły bobry i z blisko półtorametrowego świerka zostało ledwie pół metra.
