Tak
Igor masz rację ,nasze problemy to pikuś w porównaniu do tego co się dzieje w Polsce.Ja dwa razy przeżyłam w strachu że mi wszystko odpłynie,moje osiedle podczas drugiej fali powodziowej przygotowane było do ewakuacji bo wszyscy byli pewni że wał nie wytrzyma,a jednak...dzięki Bogu,losowi albo Niemcom(bo to oni go budowali)przetrwał,ale tego stresu do końca życia nie zapomnę.
Na szczęście pogoda się poprawia i roślinki powoli się prostują.Oczywiście najszybciej zreanimowały się chwasty i sterczą teraz dumnie ponad biednymi kwiatkami
