U nas praca na całego. Pierwsze trzy dni od rana do wieczora przesadzanie i rozsadzanie. Jeszcze nie zdążyliśmy posadzić nic co przywieźliśmy nowe. Dopiero czwartego dnia (licząc od przyjazdu) zaczęło się wsadzanie nowych.
Musiałem też podjąć szybka i zdecydowana "akcję ratunkową" dla naszych różaneczników.
Pracujemy od rana do wieczora. Męczące to po zimowych zastoju kości i mięśni ale jednocześnie strasznie przyjemne. No i choc daleko jeszcze do efektu jaki chcielibyśmy uzyskać ale postępy i zmiany bardzo nas cieszą.
A ziemi to zużywamy co niemiara - co i rusz muszę jeździć i dokupować kolejne worki a to ogrodniczej, a to kwaśnego torfu a to znowu do iglaków

. A jeszcze mamy funkie do przesadzenia, do wsadzenia: piwonie i mieczyki

. Trawy muszą trochę zmienić swoje miejsca, planujemy kupić i posadzić głóg i trochę roślin zadarniających. Oj to chyba będą dwa tygodnia największych zmian w naszym ogrodzie.
Niestety pogoda trochę nam przeszkadza. O ile dla roślin to dobrze, że są przesadzane w deszczową pogodę o tyle dla nas trzykrotne zmienianie w ciągu dnia przemoczonych ubrań nie jest zbyt przyjemne, ale nie ma wyboru - czego to się nie robi dla swojego ogrodu
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu czasami zaglądają. Być może uda mi się pokazać trochę zdjęć w weekend.