Szczepienie za korę jest nieporęczną metodą, ryzykowną zwłaszcza przy czereśni, podatnej na zakażenie ran. Dodatkowo za korę trzeba szczepić późno, gdy już drzewo rośnie (maj), kłopot tak długo zrazy przetrzymać.
Prościej by było zaszczepić właśnie na gałązkach, najlepiej przez stosowanie (na przystawkę, jeśli za grube). Większe szanse powodzenia, poza tym szczepić można już z końcem zimy. Potem utniesz co niepotrzebne, jak już szczepy wyrosną. A gdyby się nie udało, to będziesz miał jeszcze na czym powtórzyć...
Zrazy daj dłuższe, tak z 5 oczek. Tak przy okazji - pączki u samej nasady pędu czereśni to są zwykle kwiatowe, ten kawałek raczej się odrzuca.
Loeb - sam jestem ciekaw okrutnie ;)
W miejscu szczepienia jest kalus, korzonki puszczać powinien bez jakichś cudowań, o ile oczywiście jeszcze żyje. Ale kto to wie? Wsadziłem kilka jabłonek szczepieniem pod ziemię (bo na karłach kupiłem, innych nie było) - większość się ukorzeniła sądząc po tym jak rosną, a jedna (Katja) niechętna: mimo zachęty nie chce i już

