W końcu skosztowałam swoje
pepino. Pierwsze 3 owoce chyba były już przejrzałe, pachnące i soczyste, ale i gorzkawe. Rozczarowanie.

Kolejny owoc zerwałam odrazu po przebarwieniu i był już lepszy. Może też dlatego, że już jakieś pojęcie miałam i nie oczekiwałam, że może być lepiej. Jednak nawet ten ostatni owoc też miał w sobie lekką goryczkę. Był mnieszy niż pierwsze trzy, miał też więcej nasion. Zgadzam się z głosami, że taki nijaki ten smak, soczysty, trochę jak melon, ale ta goryczka jest wyczuwalna. Nie wiem, czy inni też ją wyczuwali, moja rodzina zdecydowanie. A może to zależy od warunków uprawy? W tym roku moje
pepino rosło w donicy. Spróbuję je przezimować i wiosną wysadzić do gruntu.