Skorzystałam dzisiaj z pięknej pogody i zrobiłam wypad do starego opuszczonego sadu w lesie, jakieś 6 km ode mnie. Wybierałam się tam całe lato i wybrać się nie mogłam ale wiem że w tym roku nie było jabłek. Sadek owocuje co dwa lata, dziwne bo tyle jest drzew i ani jednego owocującego co rok?
Pobrałam zrazy do szczepienia, mam nadzieję że nie za wcześnie ale nie wiem czy później będzie czas i pogoda na takie wypady.
Zdjęć nie robiłam bo mam zeszłoroczne,
przesłałam ze starego telefonu.
To alejka od szosy przez las do sadu.

A to sad, drzewa suche od dołu, z trudem nagięłam sobie gałęzie z góry inną ułamaną gałęzią żeby znaleźć coś na zraz.

Aura jest tak przyjemna w tym sadzie że nie chce się wychodzić.

W zeszłym roku już robiłam szczepienia ale nie wszystkie się przyjęły.
Wzięłam zrazy dwóch malinówek, które rosną obok siebie. Jedna to Oberlandzka a druga jakaś późniejsza ale z wyglądu podobna, może Starking?
Zeszłoroczne owoce.

Wzięłam też zrazy z trzech mekintoszowatych, nie wiem czy Spartan ma taki siny nalot? Bo któraś z nich ma wyjątkowo pyszne owoce tylko nie wiem która.

Wzięłam też zrazy z takiej Glosterowatej, bardzo późne te jabłka.

I jakaś bardzo wczesna, pod koniec sierpnia ledwo znalazłam jedno zapyziałe jabłuszko.
Toważyszył mi mój stary Misiek, wzięłam go do toważystwa.

To najmądrzejszy mój pies.
