Kawon (arbuz) - część 13
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Mi się przypadkowo zerwało jedno Asahi i jeszcze trochę mu brakuje do pełni dojrzałości, końcówka sierpnia będzie wysyp i też będę je woził na taczkach. Oby tylko sierpień nie był bardzo deszczowy ;)
Szybki przegląd tutaj ->ponad 50sztuk w 30metrowym rzędzie. (podpowie ktoś ile Asahi trzymać na krzakach?)
youtu.be/uIip9Y5G49Q
Szybki przegląd tutaj ->ponad 50sztuk w 30metrowym rzędzie. (podpowie ktoś ile Asahi trzymać na krzakach?)
youtu.be/uIip9Y5G49Q
Regulamin
- Rowerzysta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 706
- Od: 13 maja 2020, o 20:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachód
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Już się bałem, że z drugim też coś nie tak. Oba były smaczne, ale drugi bardziej. Zobaczymy co będzie dalej.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8517
- Od: 22 lut 2011, o 18:41
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: województwo mazowieckie
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Kaes , brawo . Moje mniejsze .
Za pózno sadziłam , druga połowa czerwca . Nie licząc pierwsze eksperymentalnego , po którym
wystraszyłam się , że jeszcze ziemia za zimna .
W końcu ziemia była ciepła , ale czasu za mało . Teraz noce znowu za zimne . Mało w tym sezonie było ciepłych
nocy . Po deszczu przy ciepłych nocach w oczach rosną .
Za pózno sadziłam , druga połowa czerwca . Nie licząc pierwsze eksperymentalnego , po którym
wystraszyłam się , że jeszcze ziemia za zimna .
W końcu ziemia była ciepła , ale czasu za mało . Teraz noce znowu za zimne . Mało w tym sezonie było ciepłych
nocy . Po deszczu przy ciepłych nocach w oczach rosną .
-
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 885
- Od: 8 sie 2015, o 11:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: ŁÓDZKIE
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Oj nie chce się poszukać...kaes pisze:podpowie ktoś ile Asahi trzymać na krzakach?
35-40 dni
-
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 885
- Od: 8 sie 2015, o 11:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: ŁÓDZKIE
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Ja mam mieszane uczucia u mnie red star miał grube i takie nitkowate włukna na środku.
Smak przyznam super i pesteczki malutkie.
Mialem tylko raz ale nie wróciłem do niego.
Za dużo tych odmian
Smak przyznam super i pesteczki malutkie.
Mialem tylko raz ale nie wróciłem do niego.
Za dużo tych odmian
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2817
- Od: 10 kwie 2016, o 20:40
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Ropica k. Gorlic
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Janosik nr 2 zawiązał się w okolicach 8 lipca waga niespełna 3 kilo soczysty słodki, przy skórce trochę ogórkowaty. Ale ogólnie smaczny. Jest jeszcze jeden na trzecim krzaku, niedawno się zawiązał i jest wielkości gęsiego jaja, podejrzewam, że nie zdoła dojrzeć
- Kabomba
- 200p
- Posty: 497
- Od: 1 cze 2013, o 01:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Biegun Zimna i Nędzy
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Rowerzysta - gratulacje
(To znaczy: wszystkim konsumującym gratulacje i smacznego, ale pierwszorazowym przede wszystkim!)
Ja muszę jeszcze kilka dni poczekać. Mój tunelowy Asahi, jedynak na krzaku, wciąż jeszcze rośnie:
Koleżanka z naprzeciwka, Złoto Wolicy, ma trójkę na wychowaniu, wszystkie powyżej 5 kg:
A wolnowybiegowa piątkę, i tu wszystkie poniżej 5 kg. Pierwszy z brzegu 4,8 kg, a jeszcze niedawno wyrażałam obawę, czy dociągnie chociaż do trzech:
I wg moich zapisków, pierwsze do zbioru będą właśnie te z wolnego wybiegu. Na razie sprężynki zielone, łyżeczki takoż, więc czekam (metody uciskowej nie opanowałam). Nawet jeśli się kilka razy pomylę, to nie szkodzi, bo w sumie będzie około 30 sztuk do przejedzenia.
Wingrul - ja bym Ci nawet worek nasion wysłała, ale ten mój NN będzie czerwony, co wiem od dziewczyny, która podarowała mi nasiona, a zwykłego kundelka pewnie nie chcesz ;) Nie mam też pojęcia, czy w ogóle dojrzeje; na razie ma niezłe tempo - ta sama odmiana posadzona na starym kompostowniku w ogrodzie zawiązała trzy owoce i tak wyglądały 4 sierpnia:
A tak po tygodniu:
A tutaj piłka zmyłka:
Pomiędzy liśćmi dziwaka NN owoc Sugar Baby, z histerycznego siewu 25 MAJA, gdy wydawało mi się, że sadzonki z siewu kwietniowego nie przeżyją tej październikowej wiosny. Jest takich młodocianych kilkanaście, pogoda u mnie w końcu zaczęła przypominać lato, a nawet jeśli gówniarze nie dojrzeją, to nic nie szkodzi - kaczki zeżrą choćby zielone
Jeszcze nic nie zjadłam, a i tak jestem zadowolona - wbrew pogodzie i moim najczarniejszym wizjom, arbuzy poradziły sobie doskonale, nadal bez ani jednego oprysku. Pewnego deszczowego wieczoru zauważyłam, że ZW w tunelu ma kilka liści tak oblepionych czarną mszycą, że ciężko było przegapić, ale już nie miałam siły się z tym bawić. Na drugi dzień - ani jednej mszycy. Nie wiem, kto mnie wyręczył - biedronki, złotooki? W tunelu aż się roi od owadów, wczoraj miałam zderzenie czołowe z ogromną ważką, ale wygląda na to, że głupi ma szczęście i wszystko mu się robi samo.
Oraz uczciwie donoszę, że mam coraz większe wątpliwości co do uprawy oponowej: krzaki w oponach początkowo radziły sobie najlepiej, a teraz są daleko w tyle za pozostałymi - najmniej owoców per krzak, mało pędów, mało liści. Gdybym nie miała porównania, to całą winę zrzuciłabym na pogodę, no ale mam porównanie, więc piszę jak jest. Za to melony w oponach radzą sobie świetnie i jeszcze nie rozgryzłam, dlaczego tak się dzieje.
Wokan - wiadomo
(To znaczy: wszystkim konsumującym gratulacje i smacznego, ale pierwszorazowym przede wszystkim!)
Ja muszę jeszcze kilka dni poczekać. Mój tunelowy Asahi, jedynak na krzaku, wciąż jeszcze rośnie:
Koleżanka z naprzeciwka, Złoto Wolicy, ma trójkę na wychowaniu, wszystkie powyżej 5 kg:
A wolnowybiegowa piątkę, i tu wszystkie poniżej 5 kg. Pierwszy z brzegu 4,8 kg, a jeszcze niedawno wyrażałam obawę, czy dociągnie chociaż do trzech:
I wg moich zapisków, pierwsze do zbioru będą właśnie te z wolnego wybiegu. Na razie sprężynki zielone, łyżeczki takoż, więc czekam (metody uciskowej nie opanowałam). Nawet jeśli się kilka razy pomylę, to nie szkodzi, bo w sumie będzie około 30 sztuk do przejedzenia.
Wingrul - ja bym Ci nawet worek nasion wysłała, ale ten mój NN będzie czerwony, co wiem od dziewczyny, która podarowała mi nasiona, a zwykłego kundelka pewnie nie chcesz ;) Nie mam też pojęcia, czy w ogóle dojrzeje; na razie ma niezłe tempo - ta sama odmiana posadzona na starym kompostowniku w ogrodzie zawiązała trzy owoce i tak wyglądały 4 sierpnia:
A tak po tygodniu:
A tutaj piłka zmyłka:
Pomiędzy liśćmi dziwaka NN owoc Sugar Baby, z histerycznego siewu 25 MAJA, gdy wydawało mi się, że sadzonki z siewu kwietniowego nie przeżyją tej październikowej wiosny. Jest takich młodocianych kilkanaście, pogoda u mnie w końcu zaczęła przypominać lato, a nawet jeśli gówniarze nie dojrzeją, to nic nie szkodzi - kaczki zeżrą choćby zielone
Jeszcze nic nie zjadłam, a i tak jestem zadowolona - wbrew pogodzie i moim najczarniejszym wizjom, arbuzy poradziły sobie doskonale, nadal bez ani jednego oprysku. Pewnego deszczowego wieczoru zauważyłam, że ZW w tunelu ma kilka liści tak oblepionych czarną mszycą, że ciężko było przegapić, ale już nie miałam siły się z tym bawić. Na drugi dzień - ani jednej mszycy. Nie wiem, kto mnie wyręczył - biedronki, złotooki? W tunelu aż się roi od owadów, wczoraj miałam zderzenie czołowe z ogromną ważką, ale wygląda na to, że głupi ma szczęście i wszystko mu się robi samo.
Oraz uczciwie donoszę, że mam coraz większe wątpliwości co do uprawy oponowej: krzaki w oponach początkowo radziły sobie najlepiej, a teraz są daleko w tyle za pozostałymi - najmniej owoców per krzak, mało pędów, mało liści. Gdybym nie miała porównania, to całą winę zrzuciłabym na pogodę, no ale mam porównanie, więc piszę jak jest. Za to melony w oponach radzą sobie świetnie i jeszcze nie rozgryzłam, dlaczego tak się dzieje.
Wokan - wiadomo
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8517
- Od: 22 lut 2011, o 18:41
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: województwo mazowieckie
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Opony mam naszykowane do uprawy , no trudno . Dzięki za informację .
- FreGo
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 677
- Od: 28 sty 2018, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie-Bieszczady
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Ania, nie martw się na zapas.Opona zapewnia kilka dodatkowych rzeczy jakich nie ma w podłożu. Np. dużo szybciej się nagrzewają korzenie rośliny.Poza tym kierunkuje wodę jedynie w dół na co można wpływać pośrednio. Jednak ma i wady, bo mogą się na niej łodygi odparzać w pełnym slońcu( grzeje się bardzo mocno), ogranicza korzenie pod względem zasięgu ale najgorsze, że korzenie które dojdą od "ściany wewnętrznej" będą się skręcać w spiralą a trudno im będzie uciec w grunt w dół.Kolejna wada to pojemność "zawartości" takiej "donicy" gdyby to od dołu ograniczyć, ale przy dobrym nawożeniu to można załagodzić jakoś tam. No i to kierunkowanie wody ale jednoczesne jej zatrzymywanie od dołu, tu może być kiepsko bo woda częściowo pozostaje w oponie a korzenie w niej stoją i mogą zacząć gnić!A arbuz jak wszystkie dyniowate jest bardzo wrażliwy na tym punkcie.
Nigdy nie stosowałem uprawy w oponie, ale myślę (to tylko moje zdanie) że na poczatku roślina ciepłolubna jak arbuz będzie"zachwycona", bo dużo ciepła dostanie w korzeń plus słoneczny klimat, to będzie pędziła a potem już jak korzenie wejdą w grunt to wyhamuje, no chyba, że będzie dobrze nawożona do opony, plus to co z gruntu weźmie, to powinna rosnąć elegancko.Na początek taka opona na pewno da "kopa" takiej flancy, zaś potem to zależy od tego co ma w gruncie albo co dostanie w konewce.
Ja bym ze dwie dziury wyciął od dołu w takiej oponie i można sadzić, byle by tylko woda w niej nie stała.
Nigdy nie stosowałem uprawy w oponie, ale myślę (to tylko moje zdanie) że na poczatku roślina ciepłolubna jak arbuz będzie"zachwycona", bo dużo ciepła dostanie w korzeń plus słoneczny klimat, to będzie pędziła a potem już jak korzenie wejdą w grunt to wyhamuje, no chyba, że będzie dobrze nawożona do opony, plus to co z gruntu weźmie, to powinna rosnąć elegancko.Na początek taka opona na pewno da "kopa" takiej flancy, zaś potem to zależy od tego co ma w gruncie albo co dostanie w konewce.
Ja bym ze dwie dziury wyciął od dołu w takiej oponie i można sadzić, byle by tylko woda w niej nie stała.
Witam, jestem Adam.
- Kabomba
- 200p
- Posty: 497
- Od: 1 cze 2013, o 01:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Biegun Zimna i Nędzy
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Średnica opony: 51,5 cm
Wysokość opony: 9,5 cm
Średnica otworu, którym woda ucieka do gleby pod oponą: 32,5 cm
Oblicz masę Słońca, a raczej: ile wody zatrzyma się w oponie?
Temp. ziemi w oponie, na głębokości 10 cm, odległość od krawędzi wewnętrznej 5 cm: 23,8°C
Temp. ziemi na tej samej głębokości, 15 cm obok opony: 20,5°C
(Dla porównania: temp. gleby w tunelu foliowym, przy korzeniu ZW: 24,5°C)
Żaden z pędów przewieszonych przez oponę nie ma śladów przegrzania, ani nie nosi innych znamion cierpienia.
To tyle z danych empirycznych. Po zbiorze owoców i analizie bryły korzeniowej będę miała ich więcej. W jednej z tych opon nie muszę szukać przyczyny słabej kondycji krzaka, bo widzę, że szczur urządził sobie w niej salon z jadalnią (gdyby głupia podłożyła siatkę na krety pod oponę, to by ciocia miała wąsy). Bo jednak melony rosną jak szalone, w oponie tuż obok.
(Wciąż jednak nie ulega wątpliwości, że z agroszmatą jest mniej zachodu - wystarczy ją odpowiednio wcześnie rozłożyć).
Anulab Ja tak znowu z doskoku, więc tylko krótko ws. aksamitki rozpierzchłej i nicieni. Otóż jest pewien myk, bo diabeł zawsze tkwi w szczegółach - nie wystarczy mieć aksamitkę tu i ówdzie, niestety. Żeby pozbyć się pasożytniczych nicieni glebowych, trzeba zasiedlony przez nie obszar obsiać aksamitką tak gęsto, żeby żaden chwast "pomiędzy" nie wyrósł (a jeśli wyrośnie - wyrwać, bo jego korzenie staną się oazą przetrwania dla nicieni), i utrzymać tę uprawę przez cały sezon, a najlepiej dwa lata. Bo to jest metoda "na zagłodzenie". Lubię aksamitkę, mam ją tu i ówdzie, ale dla ozdoby, bo ona nie ma magicznych właściwości - jej korzenie wytwarzają substancje toksyczne dla nicieni, ale to działa tylko in situ, a nie jak promieniowanie radioaktywne, niestety.
Przepraszam, że nie mam czasu szukać literatury źródłowej, ale jeśli uwierzysz mi na słowo - czytałam kiedyś wyniki badań z poletka eksperymentalnego w jakiejś Luizjanie, czy innym Connecticut, gdzie wskutek takiej "szczelnej" uprawy aksamitki przez jeden sezon obniżono populację pasożytniczych nicieni glebowych do około 10%. Niestety, w kolejnym sezonie (już bez aksamitki), populacja ta wzrosła, a po bodaj trzech latach wróciła do stanu sprzed eksperymentu. Ergo: metody ekologiczne czasem działają, ale są czasochłonne, pracochłonne, wymagają skrupulatności i poświęceń, no i bywają nieekonomiczne. A ten diabeł, który siedzi w szczegółach, tylko się śmieje i śmieje. Aha, żeby było trudniej: nie wszystkie odmiany aksamitki rozpierzchłej wytwarzają te drogocenne substancje toksyczne w odpowiedniej ilości, a jedna z odmian nie wytwarza ich wcale.
Wysokość opony: 9,5 cm
Średnica otworu, którym woda ucieka do gleby pod oponą: 32,5 cm
Oblicz masę Słońca, a raczej: ile wody zatrzyma się w oponie?
Temp. ziemi w oponie, na głębokości 10 cm, odległość od krawędzi wewnętrznej 5 cm: 23,8°C
Temp. ziemi na tej samej głębokości, 15 cm obok opony: 20,5°C
(Dla porównania: temp. gleby w tunelu foliowym, przy korzeniu ZW: 24,5°C)
Żaden z pędów przewieszonych przez oponę nie ma śladów przegrzania, ani nie nosi innych znamion cierpienia.
To tyle z danych empirycznych. Po zbiorze owoców i analizie bryły korzeniowej będę miała ich więcej. W jednej z tych opon nie muszę szukać przyczyny słabej kondycji krzaka, bo widzę, że szczur urządził sobie w niej salon z jadalnią (gdyby głupia podłożyła siatkę na krety pod oponę, to by ciocia miała wąsy). Bo jednak melony rosną jak szalone, w oponie tuż obok.
(Wciąż jednak nie ulega wątpliwości, że z agroszmatą jest mniej zachodu - wystarczy ją odpowiednio wcześnie rozłożyć).
Anulab Ja tak znowu z doskoku, więc tylko krótko ws. aksamitki rozpierzchłej i nicieni. Otóż jest pewien myk, bo diabeł zawsze tkwi w szczegółach - nie wystarczy mieć aksamitkę tu i ówdzie, niestety. Żeby pozbyć się pasożytniczych nicieni glebowych, trzeba zasiedlony przez nie obszar obsiać aksamitką tak gęsto, żeby żaden chwast "pomiędzy" nie wyrósł (a jeśli wyrośnie - wyrwać, bo jego korzenie staną się oazą przetrwania dla nicieni), i utrzymać tę uprawę przez cały sezon, a najlepiej dwa lata. Bo to jest metoda "na zagłodzenie". Lubię aksamitkę, mam ją tu i ówdzie, ale dla ozdoby, bo ona nie ma magicznych właściwości - jej korzenie wytwarzają substancje toksyczne dla nicieni, ale to działa tylko in situ, a nie jak promieniowanie radioaktywne, niestety.
Przepraszam, że nie mam czasu szukać literatury źródłowej, ale jeśli uwierzysz mi na słowo - czytałam kiedyś wyniki badań z poletka eksperymentalnego w jakiejś Luizjanie, czy innym Connecticut, gdzie wskutek takiej "szczelnej" uprawy aksamitki przez jeden sezon obniżono populację pasożytniczych nicieni glebowych do około 10%. Niestety, w kolejnym sezonie (już bez aksamitki), populacja ta wzrosła, a po bodaj trzech latach wróciła do stanu sprzed eksperymentu. Ergo: metody ekologiczne czasem działają, ale są czasochłonne, pracochłonne, wymagają skrupulatności i poświęceń, no i bywają nieekonomiczne. A ten diabeł, który siedzi w szczegółach, tylko się śmieje i śmieje. Aha, żeby było trudniej: nie wszystkie odmiany aksamitki rozpierzchłej wytwarzają te drogocenne substancje toksyczne w odpowiedniej ilości, a jedna z odmian nie wytwarza ich wcale.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1084
- Od: 22 lip 2015, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: DW
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Dziś podczas obchodu zauważyłem, że jeden z czterech Crimson Giant pękł. Nawet nie wiem kiedy.
Po zważeniu okazało się, że to największy Crimson jakiego kiedykolwiek udało mi się wyhodować. Około 39 dni.
Myślałem, że pójdzie na kompost, ale po przekrojeniu okazał się być idealnie dojrzały i bardzo słodki. Trzeba było tylko odciąć zepsuty fragment.
Personal best Trochę mu się wypłowiało od słońca
Alien
Przed operacją wycięcia zgnilizny
Po zważeniu okazało się, że to największy Crimson jakiego kiedykolwiek udało mi się wyhodować. Około 39 dni.
Myślałem, że pójdzie na kompost, ale po przekrojeniu okazał się być idealnie dojrzały i bardzo słodki. Trzeba było tylko odciąć zepsuty fragment.
Personal best Trochę mu się wypłowiało od słońca
Alien
Przed operacją wycięcia zgnilizny
Re: Kawon (arbuz) - część 13
Mój pierwszy owoc zerwany do jedzenia. Musiałem odciąć, bo wyjeżdżam na urlop, więc zabiorę pasażera ze sobą. Drugi jeszcze rośnie. Dodatkowo zawiązały się 3-4 kolejne, więc będzie dobrze
Myślę, że nie jest źle z wagą, jak na zerwany nieco z przymusu. W sklepach zazwyczaj kupowałem mniejsze, aby nie leżały za długo potem w domu
Myślę, że nie jest źle z wagą, jak na zerwany nieco z przymusu. W sklepach zazwyczaj kupowałem mniejsze, aby nie leżały za długo potem w domu