Jak to z moim ogrodem było...
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5533
- Od: 30 kwie 2008, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Witam serdecznie.
Nie było mnie w domu przez dwa tygodnie i kiedy wróciłam w sobotę nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać...
Pomijając kilka zasuszonych kwiatków w domu, które jeszcze jakoś mogę przecierpieć, to to co zobaczyłam w ogrodzie powaliło mnie na kolana. Po mega wielkich deszczach były wielkie upały, a co się z tym wiąże wszystko rosło jak na drożdżach. Kwiatuchy oczywiście bardzo cieszą oko, problem tylko w chwastach, które rosną znacznie szybciej niż kwiaty.
Strasznie wszystko zarosło Całą sobotę starałam się doprowadzić ogród do porządku, najpierw koszenie mega trawy, później wyrywanie przekwitłych goździków i bratków. Dziś od rana wzięłam się za pielenie rabat. Niestety nie mogę tego robić jednym ciągiem. Brzuszek mam już sporych rozmiarów i ciężko mi schylać się przy pieleniu. Do tego upał niesamowity i co chwilkę robi mi się słabo
A jeśli popatrzę na to ile jeszcze pracy przede mną na zachwaszczonych rabatach to ręce opadają...
Ciężko mi było pogodzić się również z tym, że dzień przed wyjazdem kupiłam ślicznego, obficie kwitnącego wiciokrzewa, a po powrocie zastałam same gałęzie- roślinę zaatakowała jakaś choroba grzybowa. Niestety to nie wszystkie straty. Rośliny, które zadołowane w doniczkach czekały na wsadzenie (tawuła, berberys, szczepiona brzoza brodawkowata oraz kalina) również uległy uszkodzeniu. Tutaj przyczynił się mój M. , który chciał mi pomóc kosić chwaścielisko i tak się rozpędził z podkaszarką, że najzwyczajniej w świecie skosił również zakupione krzewy do zera
W podobny sposób zginął mój mini ogród warzywny. Nie było w nim dużo warzyw, ale wszystkie zostały skoszone. Wytłumaczenie męża: "tak tam było zarośnięte, ze nie widziałem żadnych warzyw, ani drzewek"
Szkoda mi tego wszystkiego Przed wyjazdem wszystko zostawiłam w idealnym porządku, wypielęgnowane i zadbane. Wystarczyły dwa tygodnie i zastałam jeden wielki busz...
Nie było mnie w domu przez dwa tygodnie i kiedy wróciłam w sobotę nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać...
Pomijając kilka zasuszonych kwiatków w domu, które jeszcze jakoś mogę przecierpieć, to to co zobaczyłam w ogrodzie powaliło mnie na kolana. Po mega wielkich deszczach były wielkie upały, a co się z tym wiąże wszystko rosło jak na drożdżach. Kwiatuchy oczywiście bardzo cieszą oko, problem tylko w chwastach, które rosną znacznie szybciej niż kwiaty.
Strasznie wszystko zarosło Całą sobotę starałam się doprowadzić ogród do porządku, najpierw koszenie mega trawy, później wyrywanie przekwitłych goździków i bratków. Dziś od rana wzięłam się za pielenie rabat. Niestety nie mogę tego robić jednym ciągiem. Brzuszek mam już sporych rozmiarów i ciężko mi schylać się przy pieleniu. Do tego upał niesamowity i co chwilkę robi mi się słabo
A jeśli popatrzę na to ile jeszcze pracy przede mną na zachwaszczonych rabatach to ręce opadają...
Ciężko mi było pogodzić się również z tym, że dzień przed wyjazdem kupiłam ślicznego, obficie kwitnącego wiciokrzewa, a po powrocie zastałam same gałęzie- roślinę zaatakowała jakaś choroba grzybowa. Niestety to nie wszystkie straty. Rośliny, które zadołowane w doniczkach czekały na wsadzenie (tawuła, berberys, szczepiona brzoza brodawkowata oraz kalina) również uległy uszkodzeniu. Tutaj przyczynił się mój M. , który chciał mi pomóc kosić chwaścielisko i tak się rozpędził z podkaszarką, że najzwyczajniej w świecie skosił również zakupione krzewy do zera
W podobny sposób zginął mój mini ogród warzywny. Nie było w nim dużo warzyw, ale wszystkie zostały skoszone. Wytłumaczenie męża: "tak tam było zarośnięte, ze nie widziałem żadnych warzyw, ani drzewek"
Szkoda mi tego wszystkiego Przed wyjazdem wszystko zostawiłam w idealnym porządku, wypielęgnowane i zadbane. Wystarczyły dwa tygodnie i zastałam jeden wielki busz...
barwnie , kolorowo i radośnie, słowem ślicznie:)
pozdrawiam
Urszula B - http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?t=19821
pozdrawiam
Urszula B - http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?t=19821
"Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie."