A wczoraj znowu wypadzik na działkę wiejską.
Grzybów już nie ma, za to jest kolejną sterta nasion.
Dobrze że mam pomieszczenie gospodarcze na dole domku to przynajmniej mogę tam zostawiać nasiona do suszenia i jechać , bo w życiu bym nie zdążyła ogarnąć tyle w tak krótkim czasie.
Nazbieralam masę kosmosow, które wyrwałam już wszystkie. Drugie tyle nagietkow.
Sporo aksamitki- już teraz mieszam 3 gatunki i robię sobie mix do obwodek grządek warzywnych.
Zabrałam nasiona wszystkiego czego się dało, część się wysłała sama. Cynie i dalie bardzo słabiutko, sądzę że wiatr i deszcz psują mi torebki z nasionami, bo wszystko opadnięte.
Dużo samosiejek dalii, aż jestem ciekawa jaki mają korzonek, ale nie ruszam jeszcze bo widzę pączki. Muszę podjechać raz jeszcze i wykopać.
Kilka krzaczki oznaczyłam kolorem, sporą część mam niewiadomą.
Na pewno mam żółtą, pomarańczową na długiej grządce. A na mniejszej mam ciemną czerwoną i śliczną różową.
Ta różowa jest z zimowanego korzonka ale żeby było śmieszniej nie przypominam sobie żebym ją miała w tamtym roku.
Czy dalia mogła zmienić kolor?
Prócz tego zebrałam nasionek nachyłków,czarnuszki, jeżówki białej i różowej. Wszystko schnie.
Przesadziłam też ubiegłoroczne ukorzeniane lawendy. Liczę że się przyjmą i wyrośnie duży krzak.
Stary przycięłam żeby się zageszczał.
Trochę poprzesadzalam zagęszczonych rudbeki. Ładnie wyrosły, są różne kolory, jaśniejsze i ciemniejsze, więc fajnie. Ale siewek jest masa. Przenosse je wiec na grzadke zólta i myślę że chyba jednak tą grządkę zostawię jako wieloletnią samoobslugiwalną z dodatkiem ziołowym. Rozmaryn i hyzop na niej cudownie rosną, za to dalej nie mogę wyprowadzic kocimiętki. Jaka mała byla taka jest.
Mieta i melisa przecięte, a inne ziółka kiepsko.
Próbowałam zebrać nasiona z bazyli ale jak się wykwitla tak nasion w tych torebkach nie ma..
W warzywniku dalej marnie. Przy okazji sadzenia mirabelki nadsypałam znów ziemi i widzę że jak skończę nową grzadkę to muszę wrócić do starej, bo dziko sie tam robi..
Poznieralam nasion pietruszki bo zakwitła. Coś mi się widzi że na następny rok będę miała duuuzo roboty na tej grządce. Cała nawieziona ziemia się gdzieś zapodziała i znów tan jest gliniasty płat porośnięty koniczyną... Raczej już nic nie rośnie. Jest kilka niedużych sadzonek bakłażanów papryki i pomidorów ale to już tak sobie rośnie rekreacyjnie bez owoców.
Cukinie totalna klapa. Nie wyrosła ani jedna. Coś tam próbuje się nawiązywać ale nie widzę szans.
Dynię zebrałam jedną jakąś małą nie wiem czy nie ozdobna i to by było na tyle.
Za to truskawki młodej bardzo urosły i w związku z tym że mam je w doniczkach nie wiem co z nimi zrobić. Chyba je wstawię do domu na zimowanie.
W tym roku mam mniej, bo heliotropy padły więc na zimę wstawiam tam tylko granat, cytrynę i figę. No i może kobee, ale tak słabo rośnie że nie wiem czy nie dam sobie z nią spokoju...