U mnie bezpieczna jest "wiejska" rabata kwiatowa. Znajduję tam jakieś pojedyncze, zabłąkane sztuki, ale nie żerują. A mam tam: szałwie omszałe, lawendę, ostróżki, łubny (sic!), malwy, piwonie, różę pomarszczoną, forsycję i jeżówki.norapik pisze:Na ogród antyślimaczy jest sposób. Nie na warzywnik, ale są rośliny niejadane przez śliniki. (...).
Ma ktoś podobne spostrzeżenia, albo inne rośliny zidentyfikował jako ślimakoodporne?
Gorzej jest z częścią warzywną ogródka. W kompostowniku mają swoje centrum reprodukcyjne; ma to swoje plusy, bo co wieczór mam dużą część ich bandy podaną niemalże na tacy ;-) a ja też stosuję, ekhem, mechaniczną kontrolę populacji.
Niebieski preparat w tym roku u mnie nie działał - zeżerały go z równym apetytem, co sałatę, po czym kontynuowały posiłek.
Natomiast mam skrzynki warzywne w dwóch miejscach. Jedną, polozoną w miejscu nazwijmy to polcienistym, przy granicy działki, opędzlowały do ostatniego włókienka. Byłam bliska płaczu. Przeczytałam tutaj cały wątek i aktywne linki do artykułów; któryś zalecał obsiewanie pasów dookoła upraw biała koniczyną. Posiałam koniczynę w ogołoconych skrzynkach i zobaczymy, co się będzie działo.
Natomiast drugie miejsce z warzywkami to 10 skrzynek po jablkach postawionych bezpośrednio pod ścianą domu od strony płd-wsch. Nie ma tam ani pół ślimaka!! Może jest im tam za ciepło i za sucho? W każdym razie tam rośliny rosną cudnie.