Kilka miesięcy temu - na początku lipca prosiłam Was o identyfikację storczyka, którego uratowałam przed wyrzuceniem. Wtedy wyglądał tak:
Dzięki Waszej pomocy dowiedziałam się jak nazywa się ta roślinka

potem trochę o niej poczytałam i z mocnym postanowieniem dobrej opieki nad nią rozpoczęłam przygodę z dendrobium. Oj ile się biedak ze mną namęczył.... Początkowo troskliwie się nim zajmowałam, wyniosłam do ogrodu itd.... robiłam wszystko tak jak wyczytałam. Niestety potem kilka razy musiałam wyjechać i trochę o nim zapomniałam, raz nawet biedaczysko wypadło z doniczki (jeden z szanownych domowników postawił go na zewnętrznym parapecie, stwierdzając, że tam będzie mu lepiej - bez konsultacji ze mną), cud, że się nie połamał. Potem stał jakiś czas w doniczce bez podłoża, z nagusieńkimi korzonkami, bo nie miałam możliwości żeby takowe kupić. Z podlewaniem też bywało różnie.... Do domu przyniosłam go przed pierwszymi przymrozkami, razem z cymbidium (nad którym bardziej się "trzęsłam" i dbałam, nawet gdy wyjeżdżałam to zostawiałam instrukcje siostrze, żeby trochę mnie zastąpiła). No i tak sobie stoi na moim parapecie, ale zobaczcie jak wygląda teraz:
po prostu zakwitł!!!

W czasie wszystkich tych przygód zgubił prawie wszystkie liście - tylko dwa zostały. Za to wytworzył wspaniałe kwiatki, a to jeszcze nie koniec bo widzę następne pączki..... Taka niespodzianka

Bardzo się cieszę. A swoją drogą zabawnie to wygląda - dwa ok. 30 centymetrowe gołe badylki, a u dołu jakby nie wiadomo skąd kwiatki

A tak na marginesie - cymbidium oczywiście nie zakwitło

Aaaach te roślinki, chyba nigdy nie przestaną zadziwiać