Basiu, jak jest piękna i słoneczna, to też ją lubię. W tym roku niestety pogoda mnie nie rozpieściła i mam niedosyt słońca, jego ciepłych promieni. Za to wodę mogłabym rozdawać wiadrami, a i tak sporo jej dla mnie zostanie. Kilka dni było cudownych, może nie spędziłam ich tak jakbym chciała, ale mi wystarcza choćby widok
zza okna, świat od razu wydaje się być piękniejszy
Elu, pierwiosnek zakwitł zaledwie jednym kwiatkiem, ale o tej porze cieszy nas przecież każdy, nawet najmniejszy kwiatek
Dalie przechowuje mi eM u siebie w pracy, więc to dla mnie żaden kłopot. Większym jest brak miejsca, ale nie wyobrażam sobie ich nie mieć
Kwitną najdłużej, może teraz już skromniej, ale wciąż są piękne.
Tylko jeden słoneczny dzień mogłam wykorzystać, ale i tak mnie cieszy, że pozostałych kilka też było pogodnych
Lubię słońce i ciepełko i już nie mogę się doczekać kolejnych ciepłych dni.
Lucynko, kiedy Wy już zachwycałyście się zimowitami, ja dopiero ich wypatrywałam i co gorsze, nie mogłam wypatrzeć. Już myślałam, że ich nie mam
, ale zlitowały się i wylazły. Jeżówki już zdecydowanie w odwrocie, już jest tylko kilka pojedynczych kwiatków. I co mnie najbardziej zdumiewa, to fakt, że te kwiatki są na odmianowych, a te najzwyklejsze pokazują już tylko łyse łepetynki. A przecież mam ich taką wielką kępę. Jeszcze jak byłam ostatnio, to kwitły w najlepsze, a teraz już są uschnięte.
Troszkę nasienników pysznogłówki mam, teraz się suszą, za kilka dni je wytrzepię, to może i coś znajdę. Ale jakby co, to oczywiście wiem, że do Ciebie jak w dym
Mariolko, oczywiście, że jak się popatrzy jednostkowo, to jeszcze sporo kwitnie, ale już takim ostatkiem sił. Ponieważ to działka, a nie ogród przy domu, to nie mam na niej roślin kwitnących o tej porze, jak chryzantem czy marcinków. Teraz na działce już prawie nie bywam, więc szkoda mi miejsca na rośliny, które cieszyłyby tylko nie moje oczy. Może to trochę samolubne, ale każda gruda ziemi jest u mnie na wagę złota
Już prawie nie pielę, zmobilizowałam się tylko na wypielenie różanki, żeby przez zimę nie zarosła, jak broda mojego starszego syna
Małgosiu-clem3, i u nas jakoś nikt się nie chce wiązać węzłami małżeńskimi. Synowi już nawet przestałam wypominać
Jeszcze tylko pokładam nadzieje w młodszym, ale ten z kolei jeszcze za młody, jeszcze niech troszkę poczeka. Zimowity dostałam na wiosnę od sąsiadki. I nawet jakoś nie miałam chęci sadzić, bo nie lubię lich liści na wiosnę. Ponieważ jednak nigdy nie wyrzucam tego, co dostanę od innych, to je w końcu posadziłam. I teraz zachwyciły mnie na tyle, że chyba sobie jeszcze dokupię
A, tak. To Solina- już niestety ostatni mój kwitnący powojnik. Kwitnie nieprzerwanie od czerwca, a jest młodziutki, bo z wiosny tego roku
Przecież ja widzę, że ona się stara i naprawdę to doceniam, ale jednak już nie jest taka kolorowa. Chyba największy zawód sprawiły mi hortensje, tak na nie czekałam, a tymczasem ciągłe opady po prostu je zniszczyły. Chociaż i tak powinnam dziękować , że tym roku nie było wczesnych przymrozków. Czasami przyjdzie taki zimny drań zupełnie niespodziewanie i wtedy wszystko sterczy czarne
Marysiu, moje borówki na pewno później dojrzewały, ale to z powodu pogody. Zazwyczaj już we wrześniu zostawało po nich tylko mgliste wspomnienie. Niestety sporo spadło na ziemię, bo przez deszcze nie było kiedy pojechać na działkę, ale za to teraz jeszcze sobie poskubałam.
Debolistna w tej chwili jest prześlicznie przebarwiona, większość liści ma ciemno bordowych z pięknym połyskiem
Zawsze zresztą mówię, że najbardziej ją lubię właśnie o tej porze.
Na działkę oczywiście, że jeszcze pojadę, ale już tylko posadzić róże i po pierwszych przymrozkach, wykopać dalie. Już jest za zimno i dzień zbyt krótki
W sezonie jeżdżę częściej, ale tylko dlatego, że jadę prosto po nocnym dyżurze i jak jestem zmęczona, to porostu tam się kładę na krótką drzemkę. Teraz o siódmej rano już tam nie pojadę, bo zimno i prawie ciemno. Przed nocą też nie pojadę, z tego samego powodu. Jeździłam o siódmej, a o trzynastej byłam już z powrotem. W tej chwili mogłabym pojechać na raptem dwie godziny, to już mija się z celem. I w takich momentach żałuję, że mój ogródeczek jest tak daleko ode mnie
Aniu, borówek mam kilkanaście, to i owoców miałam bez liku. Zazwyczaj w październiku już nie ma owoców, ale ten rok jest pod tym względem wyjątkowy. Dużo zjedliśmy, a nadwyżki zamroziłam
Moniko, musiałam się sporo nachodzić, żeby znaleźć godne uwiecznienia obiekty
Większość rudbekii już wyschła, ale te jeszcze kwitną i są właśnie takie rozczochrane
O wandalach, można by mówić długo, niestety pożytku z tego niewiele. Dobrze, że sąsiadce domku nie spalili całkiem, tak jak moim rodzicom kilkanaście lat temu. Tylko wtedy to prawdopodobnie jakiś bezdomny zaprószył tam ogień. Drewniany domek spłonął błyskawicznie, nic nie ocalało. Tata musiał zbudować drugi, ale długi czas chodził rozgoryczony.
Za słoneczko bardzo dziękuję, przyjmę z ochotą
Jadziu, ten słoneczny dzień, to jak taka wisienka na torcie
Taki króciutki przerywnik w ciągłych deszczach, a sprawił mi tyle przyjemności.
Jaszczurek nie widać już od dawna, mam nadzieję, że pokażą się w przyszłym sezonie. Na pewno będą mile widziane
Danusiu, marzenia to bardzo dobra rzecz, więc marzmy ile nam się podoba
Chciałam się zdziwić, że wykopałaś tygrysówkę
Pomyliłam ją z trójsklepką
Swojej jeszcze nie wykopałam, może uda mi się w niedzielę, bo jedziemy posadzić trzy różyczki. Zapowiadają jednak deszcze, to może mi się to nie udać.
To dalijki sprawiły Ci niespodziankę na koniec sezonu? Bardzo ładnie z ich strony
Małgosiu-PEPSI, to nie nagietek, tylko roztrzepana aksamitka z płatkiem hortensji w środku
I płatek werbeny też nie opada, jak się przyjrzysz swoim ( bo chyba je masz?), to na pewno zauważysz, że one wiszą na takich jakby pajęczynkach. Nie ma w tym żadnej magii, tylko trzeba się zatrzymać na chwilę. Ale ogromną przyjemność mi sprawia, że podobają się Wam moje zdjęcia
Czasami coś wejdzie w kadr zupełnie przez przypadek, a czasami muszę się zaczaić i poczekać, aż będzie tak, jak chciałam.
Karolinko, jeżeli nie ostatni, to na pewno jeden z ostatnich
Na działkę mam 10 kilometrów, ale mogę też pojechać autobusem. I tak robię wiosną, zanim wyprowadzę rower z piwnicy
U Ciebie wszystko kwitnie wcześniej, dlatego już nie masz zimowitów. Ale i moje już są na wykończeniu, już się pokładają na ziemi.
Masz tyle drzew i krzewów, że na pewno zbiorą Ci się całe góry liści. Ja mam tylko dwie, prawie bezlistne wisienki, jedną magnolię i ogromne śliwy sąsiadów
Jolu, uśmiałam się do łez, bo pisząc poprzedni post, też napisałam "cytrynówka"
Dopiero czytając, co napisałam wyłapałam podstępne słówko. Niechybnie, głodnemu chleb na myśli
Nasionka dostałam od Lucynki-plocczanki
Podobno może przeżyć lekką zimę, ale w moich rejonach raczej takich nie ma, więc na to nie liczę. Ale jedną zostawię, a na wiosnę i tak posieję nasiona, bo bardzo mi się spodobała.
A na zdjęciu są nasienniki oregano. Ostatnio pieliłam w kątku gdzie rośnie i je dojrzałam. szkoda, że nie dojrzałam go latem, to miałabym ususzone oregano, a tak muszę kupić. Ale wtedy z kolei, nie miałabym takiego fajnego zdjęcia. I bądź tu mądry
Może chociaż u Was będzie w weekend słoneczko, bo u mnie ma lać. pozdrawiam