Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Humor, psychologia, podróże, pokrewne.
ODPOWIEDZ
Monia68
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 11672
Od: 25 wrz 2007, o 18:21
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Warszawa

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Olu, świetne zdjęcia i relacja :D
Czekam oczywiście na kolejne wspomnienia z podróży. Jestem ciekawa, co planujesz na ten rok?
Serdecznie pozdrawiam, Monika
AFRYKA
Mój ogród.
Awatar użytkownika
lanceta
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3927
Od: 13 wrz 2010, o 19:39
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Dolny Śląsk-Legnica

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Podążając śladami "derenia" - trafiłam tutaj ,jestem pod wrażeniem Twoich relacji,jakości fot. i ich tematyki.Po powrocie z Sulejowa,dokładnie przeczytam wszystkie wątki.Derenie szt. 2 maja sie dobrze,listki,juz im się wyprostowały.Nie dziękuję,tylko ;:196
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Dorotko, Moniu, Lodziu , dziękuję za zainteresowanie moim wątkiem :D
Moniu, ja nie wiem gdzie pojadę na wakacje, bi trudno jest u mnie zaplanować wolny termin. Przeważnie decyzja zapada ad hoc pod wpływem potrzeby chwili. Nie powiem, że nie myślimy nad Ameryką płd, Indiami, ale też w grę wchodzi samodzielne zwiedzanie wysp greckich. Tyle jeszcze pozostało do zobaczenia ;:224 Najważniejsze są połączenia lotnicze (w normalnych cenach), a teszta już sama się potoczy :D


A teraz witam serdecznie podczytujących mój wątek ?podróżniczy?. Dzisiaj właściwie relacja z wycieczki do Arboretum w Kórniku.
Do miejscowości Kórnik nie mam stosunkowo daleko, coś ponad 200km. Ja na nogach i gotowa do wyjazdu byłam już o godzinie 8 rano, ale moi panowie (wieczne marudy) zmarnowali trzy godziny nie wiadomo na co . A mówi się o kobietach, że ciągle nie są gotowe, bo makijaż, bagaż itp. Przeciągacze czasu. Otóż jestem tego całkowitym zaprzeczeniem. W rezultacie wycieczka była na szybko, bo jeszcze zamek trzeba było zwiedzić a on czynny tylko do 17-tej. Ostatnie wejście 16.30.

Ale do rzeczy. Arboretum chciałam odwiedzić w porze kwitnienia lizaków (nie udało się). Może i dobrze, bo azalie i rododendrony chyba bardziej efektownie kwitły. Choć podczas kwitnienia lizaków także magnolie musiały wyglądać zjawiskowo. Pewnie będzie jeszcze okazja aby odwiedzić Kórnik także w innym terminie ?

?Arboretum Kórnickie należy do Instytutu Dendrologii Polskiej Akademii Nauk. Zebrano w nim bogatą kolekcję drzew i krzewów pochodzących ze strefy klimatu umiarkowanego półkuli północnej.?
Więcej informacji na stronie internetowej :idpan.poznan.pl

Aby skorzystać z przewodnika po arboretum, trzeba śledzić na ich stronie plan imprez. Ja wybrałam obecnie porę różaneczników.
Przewodnik oprowadzał nas po parku przekazując przy niektórych okazach ciekawe informacje. Np. to, że magnolie nie są zapylane przez pszczoły, a trzmiele i inne tego typu owady, ponieważ krzewy magnolii były już obecne zanim pojawiły się pszczoły, no i przyroda zrobiła swoje.
Właściwie nie ma co opowiadać, to trzeba zobaczyć:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

CD Kórnik

Będąc już w arbotertu nie sposób nie wejść do zamku. Miałam cichą nadzieję, że uda się zorganizować przewodnika, ale nic z tego. Trzeba wcześniej zadzwonić i się umówić. Niestety wielu zdjęć nie robiłam , ale można zwiedzić zamek wirtualnie na stronie http://www.emku.pl/pano/panoramy-sferyczne-kornik/
Najlepiej jednak przyjechać i zobaczyć na żywo. W okolicy jest także do zwiedzenia zamek w Rogalinie. Niestety czasu już nie miałam. Następna wycieczka zostanie lepiej zorganizowana.
Właściwie nie mam się co rozpisywać o historii zamku, bo lepiej to zrobili fachowcy. Ja tylko moge podać link do strony i zachęcić do przeczytania i może zorganizowania wypadu w tamte okolice. http://www.bkpan.poznan.pl/muzeum/index.html
Warto też zajrzeć do przyziemi i obejrzeć wystawę. Obecnie były prezentowane rekopisy Słowackiego, Mickiewicza i szeroko opisywane wydarzenia i znakomite postacie przez ówczesnego kronikarza Niedźwieckiego. Zaskoczyło mnie ogromnie, jak ludzie tamtej epoki pieknie pisali. Kaligrafia była na wysokim poziomie. Literki niczym drukowane tzn jednakowo pochylone, jednakowej wielkości. Po prostu piekne pismo. Nie to co teraz. Myślę, że współcześni lekarze, prawnicy itp powinni obowiązkowo uczęszczać na lekcje kaligrafii :D

Przy zamku można było spotkać błąkającą się Białą Damę :D Obrazek

I jeszcze kilka fotek zamku
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Nie mogłam się oprzeć i cyknęłam zdjęcie podłodze w zamku. Piękna nieprawdaż :D
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
Giecikowa
200p
200p
Posty: 355
Od: 13 lut 2011, o 09:35
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Cudnie opowiedziana historia pieknej podróży ;:108 W związku z tym, że takie podróże są poza moim zasięgiem to z przyjemnością pooglądam sobie Twoje wspomienia :D Teraz czekam na Chiny ;:138
Pozdrawiam Dorota:)
Awatar użytkownika
lanceta
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3927
Od: 13 wrz 2010, o 19:39
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Dolny Śląsk-Legnica

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Olu,dziękuje ;:196 świetny z Ciebie "sprawozdawca wycieczkowy".
Awatar użytkownika
Wanda7
-Moderator Forum-.
-Moderator Forum-.
Posty: 16058
Od: 2 wrz 2010, o 13:17
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Olu, do Kórnika muszę się wybrać koniecznie. W tym roku byłam akurat w Rogowie w porze kwitnienia azalii, no i byłam wniebowzięta. Forumki radziły mi odwiedzić także Kórnik i Wojsławice. No ale to już w przyszłym roku, bo rh zakończyły kwitnienie, a to chyba one stanowią tam główną atrakcję roślinną. Twoja relacja utwierdziłą mnie w postanowieniu wizyty w tym miejscu. :D
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Dorotko, Lodziu, dziękuję za wsparcie. Staram się przekazać jak najwięcej ze swoich wrażeń. Z całą pewnością zobaczyłam tylko mały fragment, ale zostanie to w mojej pamieci i chetnie się dzielę z Wami orzaz ze wszystkimi , których moje wycieczki moga choć troszeczkę zainteresować.
Wandziu, masz rację,dla rh warto odwiedzić Kórnik. To chyba najwcześniej za rok :wink:

Ostatnie chwile niektórzy spedzili na oglądaniu meczy piłkarskich, a ja na obejrzeniu filmu z podróży do Chin. Ponieważ nie wzięłam ze sobą aparatu a jedynie kamerę (jeszcze nie cyfrową), zdjęć miałam niewiele i to zrobione telefonem. Zatem teraz musiałam z filmu "wyjąć "kadry i przerobić na fotki. W tym wypadku jakość zdjęć nie jest zadawalająca. Niektóre tylko dają mgliste pojęcie o temacie. Tak , "mgliste"- to całkiem dobrze dobrane słowo. Nie tylko z powodu panującej tam pogody (mgła towarzyszyła nam niemal codziennie), ale też dlatego że ciężko było "złapać" statyczne ujęcie. Ciągły ruch na filmie fajnie się ogląda, ale wybrać co nieco było trudno. Mam wielką nadzieję, że przymkniecie oko na te niedogodności i włączycie wyobraźnię :D

____________________________________________________________________________________________
Opowieść o Chinach

Chiny, dlaczego właśnie Chiny ? Otóż wyjazd został zorganizowany At hock (jak zwykle większość naszych dalekich wyjazdów). Poniekąd zmobilizowany poprzez ciekawe oferty lotnicze, a poniekąd dlatego że Chiny to kraj wielkich możliwości i TAM się robi dobre interesy. Głównym celem była fabryka maszyn pakujących, a raczej potkanie z konkretnymi ludźmi i obejrzenie ich oferty na żywo. notabene zaowocowało to zakupem ciekawej maszyny w korzystnej cenie ? To jeden z powodów, a drugi ?. Jeszcze tam nas nie było. Ten kraj w mediach przedstawiany był bardzo fałszywie. Chyba o nim pisali ludzie siedząc za biurkami w Polsce. Mając ?zlecenia? z ?góry?. To inna sprawa, ale aby o czymś mówić czy pisać należy najpierw tego dotknąć, zobaczyć?
Jechaliśmy optymistycznie nastawieni, lecz przekazy medialne gdzieś tam w głowie jednak wywarły piętno strachu.
Ponieważ to nie była wycieczka zorganizowana (takich unikamy), musieliśmy zarezerwować sobie hotele poprzez Internet a wiza i bilety zostały ?załatwiona? poprzez biuro turystyczne. Cała reszta w naszej gestii. Zaznaczyć trzeba także , że to był czas przed EXPO czyli sierpień 2010r. Czas dla Chin wytężonych robót, ale o tym potem. To był czas także po przypadkach kurzej grypy odnotowanej w tym kraju. No , ale cóż : do odważnych świat należy.
A, więc w drogę ???.

Trzeba pamiętać, że połączeń bezpośrednich do Chin z Polski jeszcze nie było. Pierwsze kroki na lotnisko we Wrocławiu i dolot do Warszawy. Tam długie oczekiwanie na połączenie do Zurychu. Pierwsza niespodzianka nas czekała już na lotnisku w Warszawie. Samolot do Zurychu prawie przed czasem wylotu .. i wiadomość, że ma awarię. Następny lot za wiele godzin a my mamy przecież przesiadkę do Szanghaju i co robić. Konsternacja i szukanie wyjścia. Po burzliwym zastanowieniu i perturbacjach z przedstawicielami przewoźnika Lufthansy, zdecydowaliśmy się na przebudowanie biletów i przelot do Frankfurtu
a tam przesiadka do Szanghaju. Co prawda kilka godzin dłużej, ale do celu ?
Wreszcie w samolocie do Szanghaju. Samolot ogromny. Takim jeszcze nie lecieliśmy (nawet do USA był mniejszy), trzy rzędy foteli. Po stronie okien po trzy fotele, przejście , potem cztery fotele, przejście i trzy fotele .._____
Obrazek Obrazek
Po wielu godzinach lotu, zmęczeni ale szczęśliwi, że wreszcie prawie u celu, wylądowaliśmy na lotnisku w Szanghaju. Temperatura na zewnątrz 27*, ale nie ma co się na razie zachwycać, trzeba poszukać terminalu z naszymi bagażami. Lotnisko przeogromne. Robi wrażenie.
Na początek jednak odprawa i przejście przez ?bramki? z chińskimi celnikami. W końcu nie wiadomo czy wszystko z w porządku, czy dokumenty takie jak należy. Powinno być dobrze, ale ? jakby co .. podróż z powrotem się nie uśmiecha. Długaśna kolejka do odprawy. Całkiem jednak to sprawnie idzie. Celnicy na twarzach mają maseczki, na rękach oczywiście rękawiczki. Rękawiczki wprawdzie rzecz normalna, ale w połączeniu z maseczkami i paniką w naszych mediach na temat wirusa kurzej grypy, przyprawiają o lekki dreszczyk emocji. No dobra, już po drugiej stronie barierek. Wszyscy przeszliśmy. Znajomość angielskiego wskazana, nawet taka podstawowa, bo przy okienku odpraw może być tylko jedna odprawiana osoba. Nawet nasz syn także dzielnie sobie poradził z ?przejściem? na drugą stronę Chin Ludowych. Lotnisko jak wspomniałam ogromne a podłogo podświetlane reflektorkami i lśniące od czystości. Można było się w nich niemal przejrzeć. Niby tyle ludzi po nich depcze a błysk aż w oczy razi.

CDN
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

CD

Teraz po bagaże. Po ich odebraniu trzeba zaopatrzyć się w tamtejszą walutę. Na lotnisku jest punkt wymiany. Trzeba pamiętać aby dokument zakupu trzymać cały czas przy sobie. A teraz do stacji Maglowa, czyli najszybszego pociągu na świecie. Z biletem lotniczym mamy małą zniżkę. Przejazd kosztuje w przeliczeniu na złotówki 25zł/osoba. Pilnie obserwujemy wyświetlacz z licznikiem prędkości. Po niedługim czasie pokazuje prędkość 431/km/h Za oknami krajobraz przemyka ..
Obrazek Obrazek

Wysiadamy z Magleva. Tu też nie uświadczy się ani papierka na chodniku :
Obrazek

Następnie musimy przejść na stację metra. Metrem dotrzemy do hotelu. Po zakwaterowaniu poszliśmy mimo zmęczenia na mały spacerek po okolicy. Ciekawość wzięła górę nad zmęczenie. Jeszcze zostało nam trochę dnia i wieczoru. W nocy się wyśpimy.


Obrazek

Fantastycznie wygląda wieczorem rzeka Huang Pu. Pływają po niej przepięknie oświetlone statki i promy. Przy nabrzeżach kawiarenki. Budynki też wyglądają jak świąteczne choinki. Mienią się światłami. Na wielu zamontowane są ogromne ekrany ze zmieniającymi się filmami reklamowymi. I gdzie te biedne Chiny ? Jakoś trudno w tą biedę uwierzyć.
Obrazek Obrazek Obrazek

Pochłaniamy widoki. Wdychamy atmosferę wielkiego miasta. Coś wspaniałego. Gwar rozmów w dziwnym dla nas języku otacza zewsząd. Całości obrazu dopełnia niesamowita architektura.
No koniec tego dobrego. Trzeba wreszcie dać ciału trochę odpocząć. Następny ranek budzi nas w nowym świecie. Pogoda ?dziwna? zamglona. Pada deszcz. Tego się nie spodziewaliśmy. Na dworze duszno. Dobrze, że mamy parasole. Przecież z cukru nie jesteśmy. Nie rozpuścimy się. Nie możemy przecież siedzieć w hotelu. Całe szczęście deszcz był przejściowy . Pogoda miała nad nami litość. Zaczynamy naszą przygodę. Najlepszym środkiem lokomocji jest metro
Obrazek

Jeżeli jestem już przy temacie metra, to warto zauważyć, że tak zdyscyplinowanego narodu jeszcze nie spotkałam. W godzinach szczytu przez korytarze metra przelewa się fala ludzi. Tysiące, dziesiątki tysięcy .. całe morze ludzi. Jednak nikt się nie przepycha. Nikt nie depcze po kostkach. Wszyscy zgodnie z nurtem przelewają się do obranych kierunków. Nie ma wielkiego pośpiechu, bo co kilka minut przyjeżdża nowy pociąg.
Bilety sobie kupujemy w automatach do konkretnej stacji. Opisy w języku także angielskim wyświetlane w metrze w wagonach i przez głośniki . Nie sposób przeoczyć stacji. Pierwszy przystanek to People square i Muzeum Szanghajskie. Widząc Europejczyków, zaraz pojawiają się ?sprzedawcy markowych? zegarków. People Square to również szeroka ulica-deptak pełna sklepów luksusowych marek . Nie tylko zegarki np. Rolexy. Aż się wierzyć nie chce po tej propagandzie jakiej byliśmy poddawani w naszych mediach. Ludzie uśmiechnięci. Obładowani torbami z zakupami. No tak, ale czas zacząć zwiedzanie. Mąż zakupił przewodnik (plik elektroniczny) i zgrał sobie do telefonu. Takie możliwości daje wielka globalna sieć, czyli internet. Teraz z komórką przy uchu przekazuje nam to co tam usłyszy i wędrujemy wg wskazówek przewodnika.
Może kilka budynków z ?biednych socjalistycznych Chin? , czyli Szanghaj :
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Trafiliśmy też do miejskiego parku gdzie podziwialiśmy wszechobecne kwiaty lotosu:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Stare miasto w Szanghaju: Ciekawa stara architektura, mnóstwo sklepików z przeróżnymi fascynującymi produktami oraz niezliczona ilość :punktów przekąskowych.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wybieramy miejsca tam gdzie jest dużo jedzących tambylców . Pojedliśmy solidnie za 70 juanów na trzy osoby. Można było siąść i zjeść przy stoliku, można także kupić ogromnie kusząco wyglądającą przekąskę z okienka przy ulicy. Na brak miejsc do jedzenia nie można narzekać. Są też oczywiście eleganckie restauracje. Tam też byliśmy np. w Pekinie obowiązkowo zjedliśmy kaczkę po pekińsku. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiej formy podania tzn. pierś z kaczki podana była na osobnym półmisku. Pokrojona w plasterki. Osobno sos do niej. Na innym talerzu okrągłe ok. 7cm krążki (bardzo cieniutkie) jakby naleśniczki. Dodatkowo cebulka, marchewka i ogórek pokrojone w słupki. Taki zestaw trzeba było za pomocą pałeczek połączyć w jeden kęs. Na krążek naleśniczka układało się umoczoną w sosie kaczkę i po odrobinie dodatków. Taką operację, co dla nas było dziwne (ale podpatrzyliśmy miejscowych chińczyków) przeprowadzało się na jednej dłoni, czyli na ręce układało się naleśniczek a drugą operowało pałeczkami. Po zawinięciu wszystkiego razem, taki kęs trafiał na raz do buzi. Najpierw bawiliśmy się próbując zawinąć go na talerzu. Dużo trudniejsza taka operacja i z mizernym skutkiem. W końcu łapki poszły w ruch i degustacja została zakończona ?.
Jeżeli jesteśmy przy jedzeniu, to warto wspomnieć o dim sumach, czyli małych przekąskach. Mają tu ich niezliczona ilość i chyba wykonują je ze wszystkiego co jadalne.
Najbardziej zasmakowały mi pierożki gotowane na parze w specjalnych bambusowych koszyczkach. Na starym mieście znajduje się jakby to nazwać : pierożkarnia ?. Tzn taki punkt gastronomiczny gdzie za szybami można obserować proces produkcji pierożków. Specjalna maszyna wyrabia ciasto, a zręczne rączki chińskich kobiet w tempie ekspresowym formują zgrabne dimsumki. Układają w koszyczkach i gotują na parze w dużych bambusowych koszykach. Kolejka po te pierożki nie ma końca. Szybko jednak się posuwa i tak czekając na swoją porcję i obserwując powstawanie pierożków człowiek dostaje wilczego apetytu.


Chińczycy także się lubią bawić. Oto karooke. Trzeba być odważnym aby tak na ulicy przy wszystkich śpiewać :_______ Obrazek Obrazek

CDN
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
doromichu
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 4019
Od: 12 mar 2011, o 18:41
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: United Kingdom.Cheshire

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

czekam niecierpliwie....
Awatar użytkownika
tadeo
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1982
Od: 1 mar 2009, o 11:28
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Rybnik

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Witam.Piękne wspomnienia,szczególnie z Chin.Chętnie bym tam wrócił zwłaszcza do starego miasta.Pozdrawiam i z przyjemnością będę tu zaglądał.Tadeusz
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Dorotko, Tadeuszu, witajcie serdecznie. Miło, że podczytujecie moje wspomnienia . Tadeuszu zgadzam się z Tobą. Stare Miasto ma w sobie DUSZĘ :D

CD

Kolejny dzień. Hol hotelowy Obrazek

Wybieramy się na wycieczkę do muzeum.
Wielopoziomowe chodniki aby ruch pieszych nie kolidował z ruchem samochodowym. Rozwiązania komunikacyjne oszałamiające.Fotka ciut niewyraźnie wyszła, ale oddaje i tak skalę przedsięwziecia. Dalsze może bedą lepsze :D
Obrazek

Kolejka do muzeum przeogromna. Jednak sprawnie wszystko działa i w niedługim czasie znajdujemy się wewnątrz.

Obrazek Obrazek Obrazek


Te wyroby mają 9 tys lat !
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Inne też nie bardzo młode
Obrazek Obrazek

Pieczęcie o różnych kształtach. Ciekawie zostały wyeksponowane. Postawione zostały na przeźroczystej podstawce a pod spodem ustawiono lusterka pod kątem aby zwiedzający mógł zobaczyć spód pieczęci.
Obrazek

Urzędowe pisma opatrzone w pieczęcie. Zwoje listów w formie zrolowanej.
Dział z monetami. Dziwaczne kształty. Zawierały inskrypcje, które określały ich wartość. Zapewne nie były poręczne w przechowywaniu w sakiewce, lecz znacznie bardziej wygodne niż płatność np. stadem bawołów. ? Kształty monet z biegiem czasu przybierały formy bardziej przypominające współczesne monety.
Nawet papierowe banknoty można było zobaczyć. Wszak papier to chiński wynalazek..
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Jeszcze rzut oka na wnętrze (atrium muzeum) Obrazek

Wieczorny spacer i miejskie widoczki.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
_______________________________________________________________
Wybieramy się też do muzeum techniki. Niestety w polskich przewodnikach nie było o nim nawet wzmianki. Do muzeum prowadzi bulwar zaprojektowany przez Francuza?. 10minut spacerkiem i po lewej stronie ma być muzeum. Równolegle do prostej kamiennej drogi bulwaru, prowadzi znacznie ciekawsza ścieżka pośród zieleni. Można uniknąć prażącego słońca i rozkoszować się widokami podstrzyżonych krzewów..

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wejście do muzeum. Stacja metra tuż przy budynku. Budynek robi ogromne wrażenie,. Ta wielkość i rozmach architektoniczny.Zwierzęta naturalnej wielkości w pawilonie afrykańskim. Zwierzęta Jak żywe, bo kiedyś były żywe. Teraz spreparowane
Obrazek

W świecie robotów. Robot wykonuje portret Obrazek

Robot gra na fortepianie
Obrazek
Panorama z okna muzeum. Pełni wrażeń musimy trochę odsapnąć i dalej do kosmicznego działu.
Obrazek

W muzeum spędziliśmy sporo czasu. Pełni wrażeń wyruszamy na wieczorny spacer. Nie sposób przejść przez Pudąg nie zwracając uwagi na architekturę.
Obrazek Obrazek
Co chwilę jednak jesteśmy zaczepiani przez ulicznych ?sprzedawców?. Tym razem hitem są laserowe latareczki, wyświetlające przedziwne wzorki i mające naprawdę duży zasięg świecenia. No i jak tu nie ulec i nie zakupić dziecku gadżecika do którego oczy mu się zaświeciły niemal jak tej latarce. Zresztą czasem było trudno opędzić się od sprzedających. Nawet jak pokazałeś, że masz już coś takiego kupionego przed chwilą u innego sprzedającego, to i tak zaraz proponowali ci lepsze za niższą cenę . Tym sposobem powiększaliśmy swój bagaż o niepotrzebne rzeczy. Np. synowi kupiliśmy coś co przypominało wrotki. Chińczycy ? sprzedawcy śmigali po chodnikach w tym na nogach z imponującą szybkością i precyzją. Kółka kręcąc się emitowały neonowe kolorki. Wieczorem wyglądało to naprawdę imponująco. Tylko co z tego, syn nawet chyba raz nie miał tego na nogach. Nawet nie wiadomo gdzie to schował. Euforia skończyła się na posiadaniu hmm. Mało to praktyczne. Ja osobiście nie lubię takich pamiątek bibelotów.

Metro w czasie szczytu. Trzeba było zachować szczególną uwagę, bo ?rzeka? ludzi mogła kogoś porwać
Obrazek

Można też było skorzystać z komunikacji autobusowej. Tego jeszcze nigdzie nie widziałam. Oto przystanek autobusowy. Aby czekającym się nie dłużyło oczekiwanie na właściwy autobus mieli do dyspozycji telewizję . Oj te ?biedne , zacofane Chiny??
Czy ktoś u nas widział takie udogodnienia dla pasażerów ?
Obrazek

Innym środkiem transportu były taksówki. W zasadzie dużo ich i nawet tanio wychodzi. Trzeba jednak zaopatrzyć się w mapkę miasta i pokazać palcem taksówkarzowi gdzie chcemy jechać. Większość z nich nie zna angielskiego. Inaczej nie pogadasz. No chyba,że my opanujemy chiński.
Następnego dnia wybieramy taksówkę. Widoki zza jej okna:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wybraliśmy się do sklepów, gdzie swe stoiska mają Toshiba, Samsung i inne giganty elektroniczne. Chcieliśmy zkupić jakiegoś laptopa. Przecież to ?CHINY?, tu z pewnością kupimy sprzet w doskonałej cenie. Nic bardziej mylnego. Ceny w sklepach wyższe niż w naszym kraju. Rozczarowani wpatrywaliśmy się tylko w cuda techniki. I znowu powróciło racjonalne myślenie. Aby dostać ?dobrą cenę? nie idzie się do sklepu, tylko pertraktuje w fabrykach. Kupuje ilości hurtowe, naprawdę hurtowe. Sprzęt w dobrej cenie i jakości musi kosztować. Na podróbki nie ma co liczyć. Jaka cena taki towar. To powinniśmy sobie zakonotować.
_______________________________________________________________________________

Z okien hotelu dostrzegłam coś niesamowitego. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Najpierw myślałam, że te styropianowe pudła stoją na chodniku, ale osoba która je układała na koniec wlazła do środka i pojechała !!!!! Mam to nagrane na taśmie. Ten widok był niesamowity. I naprawdę ten ktoś pojechał ulicą pełną samochodów. Ciekawe czy na rowerze miał jakąś konstrukcję czy tylko wszystko tak jak widziałam (a widziałam tylko ostatnią fazę układania) poprzypinał jakimiś sznurkami, taśmami czy czymś podobnym. U nas daleko by nie zajechał, bo zaraz straż miejska czy inne służby by takiego delikwenta zatrzymały i wlepiły ze sto mandatów.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


CDN Zapraszam na dalsze wspomnienia niebawem :D
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2782
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

CD
Chyba nikt nie zagląda, ale może w czasie zastoju ogrodowego... czyli zimą :wink:

Obrazek
Policji chińskiej jest tu bardzo dużo , niemal na każdym kroku, ale ludzi się nie czepiają. Kierowcy jeżdżą jak chcą często trąbiąc. Gdyby tak nie jeździli miasto byłoby jednym wielkim korkiem. Jeżdżą jednak bardzo bezpiecznie o czym świadczą całe, nie poobijane samochody. Przez cały czas pobytu w wielkim mieście nie widzieliśmy żadnej stłuczki czy choćby otarcia. Być kierowcą pośród morza samochodów, kilku pasów w jedną stronę oraz licznych zjazdów na estakady, nieraz kilkupoziomowe ? to niemal mistrzostwo świata. Dlatego też nie ma możliwości wypożyczenia samochodu, chyba że z kierowcą. W każdym razie komunikacja jest naprawdę wygodna i niezbyt droga. aha , samochody jeżdżące po Szanghaju to przede wszystkim nowe modele wielu europejskich i japońskich marek. Gratów tu się nie uświadczy.
Ludzie przechodzą na czerwonym świetle jeżeli nic nie jedzie. Policja wcale nie reaguje. Tylko my karnie czekamy na zmianę świateł. Wydaje się całkowitą bzdurą straszenie ?restrykcyjnym policyjnym państwem?. Na każdym kroku widzimy różnicę w przekazie Chin przedstawianych w naszych mediach.

Obrazek Obrazek

Ostatnie kosmiczne widoki z szanghajskiej ulicy. Jutro lecimy do Pekinu lokalnym przewoźnikiem lotniczym. Mieliśmy wybrać się dla atrakcji pociągiem, ale już nie dostaliśmy biletów na nocny przejazd z sypialnymi kuszetkami. Chcąc nie chcąc padło na samolot. Recepcja hotelu pomogła w rezerwacji biletu lotniczego (normalna usługa).
Na koniec hol hotelowy. Czekamy na taksówkę do stacji Maglev a potem na lotnisko.

Powinniśmy wylecieć coś ok. 22, a na miejscu być 2-3 w nocy. Trzeba było jeszcze dorezerwować przez internet dobę hotelową, bo gdzie będziemy w Pekinie włóczyć się po nocy ?
I tu spotyka nas ?przygoda?. Na początek okazuje się,że samolot jest opóźniony dwie godziny. No cóż ,trudno. Gdy już jesteśmy nad Pekinem z niepokojem obserwujemy na ekranie samolotowego telewizora, że kołujemy kilka razy nie podchodząc do lądowania, a potem obraz zostaje wyłączony. Wzbudza to niepokój, szczególnie, że pasażerowie (chyba wyłącznie Chińczycy) rozmawiają podniesionymi głosami ze stewardesami . Nie wygląda to najlepiej. Rozpoczynają się nawet krzyki. Ktoś się wyraźnie denerwuje i przekrzykuje z personelem, a my nic a nic z tego nie rozumiemy. Wreszcie dostajemy (niechętnie) odpowiedź po angielsku od obsługi, że wylądujemy pod Pekinem z powodu ? jakiejś błahostki, czyli pogody albo coś innego nie mającego związku ze stanem samolotu. Jednak niepokój nadal w nas tkwi widząc zachowanie tambylców. Myśląc logicznie nasuwa się hipoteza, że nie lądujemy w Pekinie, bo to duże lotnisko i w razie czego ?. Duża katastrofa.
Wylądowaliśmy jakieś 1,5 godziny samochodem od lotniska. To znaczy też na lotnisku, ale chyba nie cywilnym, co potwierdziło, że to było lądowanie awaryjne. Na płycie loynicka już czekały samochody jakby ratownicze. Przynajmniej takie wrażenie sprawiały i było ich całkiem dużo. I tu okazało się , że samolot ma jakiś wyciek. Po prostu było widać gołym okiem jak z niego kapie na płytę. Czekaliśmy na ekipę naprawczą, ale ludzie bardzo się burzyli. Po następnych chyba trzech godzinach podstawiono autobus dla pasażerów, którzy woleli dotrzeć na lotnisko pekińskie raczej po twardym gruncie. Reszta pasażerów (po naprawie samolotu) dotrze drogą powietrzną. Nie ukrywam, że wybraliśmy autobus. Bagaże zostały w samolocie my w dalszą drogę na autostradę tylko z tym co było na grzbiecie i podręczną torebką. Gdyby samolot nie dotarł do Pekinu, to ?. Byłoby niezbyt wesoło.
I tak przeszła nam noc. Pełna wrażeń. Zaoszczędziliśmy na noclegu w hotelu podziwiając spod zamykających się powiek mijany krajobraz oraz jak to M określił ? tłuste fury? na wielopasmowej autostradzie przy przejazdach przez płatne bramki, bo w czasie jazdy tylko migały za oknem autobusu.
Obrazek
-------------------------------------------------------------
Pekin . Plac Tien an Men i widoczki

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Mauzoleum Mao tze Tunga
Pomnik bohaterów ludowych, Brama niebiańskiego spokoju, museum narodowe.Parlament chiński
Na placu Tien nie ma ławeczek. Za to cokoły latarni świetnie się sprawdają w tej roli. W końcu trzeba gdzieś klapnąć. Pekin wydaję się już bardziej z tamtej epoki. Na placu dużo policjantów w charakterystycznych mundurach.
Brama niebiańskiego pokoju gdzie Mao ogłosił powstanie komunistycznych Chin. Na pierwszym planie oczywiście jego portret.
Na placu pełną wartę umundurowania chyba żołnierze. Ani drgną. Całe szczęście, że mają parasole nad głowami. Tutaj ludzie chodzą z parasolami nie tylko jako ochroną przed deszczem ale także słońcem.
Wyruszyliśmy na pekińskie ulice. Architektura jest nieco inna niż w Szanghaju. Można dostrzec elementy charakterystyczne dla Chin. Ciekawe, że na chodnikach policjanci mają miejsca pod parasolem
Obrazek

Drugi dzień w Pekinie. Wybieramy się do Zakazanego Miasta. Tłum zwiedzających. Idziemy kupić bilety. Porządku pilnują policjanci także w cywilu.
Często, gęsto sym robił za niedźwiadka. Prosili aby zrobić sobie fotkę z blondynem o niebieskich oczach.
Mamy cztery godziny do zamknięcia Zakazanego Miasta. Mamy nadzieję, że damy radę wszystko zobaczyć. Wewnątrz tłumy ludzi. Wypożyczyliśmy elektroniczny przewodnik po Mieście. Działa chyba na zasadzie GPS. Również w języku polskim !! To było zaskoczenie.
Teraz kilka fotek :
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

CD nastapi ....
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
ODPOWIEDZ

Wróć do „Strefa kreatywnego RELAKSU - Zagadki, humor, podróże, psychologia”