Pierwsze koty za płoty V
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16663
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, Ciekawą wycieczkę sobie zafundowałaś. Pustynia jak pustynia, ale te lasy! Byłam tam wiele lat temu i też byłam zauroczona otoczeniem pustynnego krajobrazu.
Działeczka bogata w tulipany rozmaitego autoramentu, a każdy z nich cudnej urody. Szkoda, że ich żywot krótki.
U mnie też popadało, jednak w odpowiednim czasie, tzn. nocą i po naszym powrocie z działki. Niemal cały dzień świeciło słońce, temperatura sięgała 24*, dzięki czemu dobrze mi się pracowało.
Mam nadzieję, że i Tobie pogoda pozwoli nadgonić najpilniejsze zaległości. Pomidorów pod chmurkę też jeszcze nie sadziliśmy, czekamy na cieplejsze dni.
Dobrego tygodnia, Iwonko.
Działeczka bogata w tulipany rozmaitego autoramentu, a każdy z nich cudnej urody. Szkoda, że ich żywot krótki.
U mnie też popadało, jednak w odpowiednim czasie, tzn. nocą i po naszym powrocie z działki. Niemal cały dzień świeciło słońce, temperatura sięgała 24*, dzięki czemu dobrze mi się pracowało.
Mam nadzieję, że i Tobie pogoda pozwoli nadgonić najpilniejsze zaległości. Pomidorów pod chmurkę też jeszcze nie sadziliśmy, czekamy na cieplejsze dni.
Dobrego tygodnia, Iwonko.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko jak zawsze piękne zdjęcia, potrafisz uchwycić takie maleństwa jak epimedia, mnie nigdy się nie udało. Pochwalę się od niedzieli mam kolejne dwie odmiany epimedia.
Byłaś tak blisko i nie dałaś znaku, że jesteś w naszych stronach, a u mnie był "zlot".
Byłaś tak blisko i nie dałaś znaku, że jesteś w naszych stronach, a u mnie był "zlot".
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11624
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko biały, pełny zawilec przecudny. Ciemne strzępiaste tulipany śliczne na tle zieleni.
Gratulacje za utrzymanie przy życiu rudbekii.
Też jak wyjeżdżam w bardziej uczęszczane miejsce, to mi wstyd, że należę do Homo Sapiens.
Niech ciepło pozwoli na posadzenie jednorocznych i pomidorów.
Gratulacje za utrzymanie przy życiu rudbekii.
Też jak wyjeżdżam w bardziej uczęszczane miejsce, to mi wstyd, że należę do Homo Sapiens.
Niech ciepło pozwoli na posadzenie jednorocznych i pomidorów.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko u nas padało i to fajnie,więc myślę,że u Ciebie też.
Czytałaś o nici Ariadny? więc kup dużo sznurka i przywiązuj do drzew w lesie a potem wrócisz po sznurku do kłębka.Genialna jestem.
Piękne kwiatki pokazujesz,a nawiasem mówiąc kwiatki od Ciebie wszystkie żyją.
Ciekawa jestem czy stopowiec też żyje,czy się odnalazł???
U Ciebie biały,pełny zawilec to cała duża kępa.Piękny.Ładne tulipany "Slava",ciemne papużie i ten pełny hiacynt.
Muszę też pochwalić widoki,szczególnie te leśne.
Miłej końcówki dnia.
Czytałaś o nici Ariadny? więc kup dużo sznurka i przywiązuj do drzew w lesie a potem wrócisz po sznurku do kłębka.Genialna jestem.
Piękne kwiatki pokazujesz,a nawiasem mówiąc kwiatki od Ciebie wszystkie żyją.
Ciekawa jestem czy stopowiec też żyje,czy się odnalazł???
U Ciebie biały,pełny zawilec to cała duża kępa.Piękny.Ładne tulipany "Slava",ciemne papużie i ten pełny hiacynt.
Muszę też pochwalić widoki,szczególnie te leśne.
Miłej końcówki dnia.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Martuś, wychowana w mieście nawet nie znam takich zwyczajów Wyobrażam sobie, jak wtedy musiało pachnieć. Nie mogłaś mi wtedy go ususzyć? Kupiłam w zielarskim, ale z torbami pójdę jak będę tak wszystko kupować. Jak na razie tylko mlecza sobie nazbierałam sama, a resztę kupuję. No i octy robię z samodzielnie uzyskanych surowców. O marzance jak na razie tylko słyszałam, a też podobno rośnie gdzieś na moich terenach. Tylko gdzie te tereny, skoro wokół same miasta, albo ruchliwe szosy? Chyba będę musiała w końcu wyruszyć na jakąś wędrówkę, najlepiej z namiotem i poszukać łąk pełnych kwiecia. Kiedyś takie były całkiem niedaleko, w tej chwili wszędzie miasto, łąk na horyzoncie ani widu.
W moim przydziałkowym lesie też są buki, ale nigdy nie przyuważyłam przy nich siewek. tam był cały ich kobierzec.
Irysy na razie tylko te małe zakwitły, przy innych jeszcze nawet paków nie widać. W ogóle w większości strasznie wyglądają, liście mają pożarte, postrzępione. Nie wiem, co się z nimi tak rozprawiło, nigdy ich nie niczym pryskałam i jakoś wyglądały, a w tym roku są marne. Nie tylko zresztą one, tulipany i brunery też coś poszatkowało, winnych niestety nie widać
Jadziu, szkoda, że nie napisałaś wcześniej o chryzantemie, bo sadzonkę od niej już zdążyłam oddać. Ale będę o Tobie pamiętać i albo na jesieni, albo na wiosnę postaram się z niej coś dla Ciebie uszczknąć. Skoro raz dała się poznać z dobrej strony, to i w tym roku może się postara? Będę w takim razie zerkać na nią uważnie Na jesieni całą ją wykopałam, bałam się zostawić w gruncie i po Twoich doświadczeniach chyba będę już tak robić zawsze. Żaden z patyczków niestety się nie ukorzenił, czyli taki sposób rozmnażania jest niepewny.
Z różnych względów, na działce w minionym tygodniu spędziłam jedynie trzy dni i oczywiście były to dni wypełnione po brzegi głównie pracą, ale teraz taki czas, że na odpoczynek za bardzo czasu nie ma
Beatko, no widzisz jak to bywa? Z kolei my byliśmy w tych okolicach już tyle razy, a na pustynię jeszcze nigdy nie trafiliśmy. Tym razem zaplanowaliśmy wycieczkę jeszcze w domu, licząc że przy braku innych atrakcji, czas na to znajdziemy. Najważniejsza była pogoda, a ta tego dnia była bardzo sprzyjająca. Sama pustynia, jak pisze Lucynka, rzeczywiście, jak pustynia, ponieważ jednak nigdy na takiej nie byłam, a na dodatek jest to jedyne takie miejsce w Polsce, to bardzo chciałam to zobaczyć. Najbardziej zauroczył mnie las, zupełnie inny od tych, które mam w pobliżu i na pewno jeszcze kiedyś tam wrócę. Co prawda będzie to raczej w podobnym czasie, bo do Krakowa jeździmy zazwyczaj późną wiosną, ale i tak warto.
Fiołków na ścieżce u mnie nie uświadczysz, konwalii również, ale zwykłych jeżówek rośnie tam bez liku. Mogę wyrywać je na pęczki Odmianowe niestety się nie sieją i są bardziej podatne na znikanie z ogrodów. Jeszcze nie wiem w jakiej są kondycji po zimie, ale mam nadzieję, że przynajmniej kilkanaście się pokaże. Mam do nich zdecydowaną słabość i jakby z nimi nie było, to będę je do siebie zapraszać.
Hmmm..... Nie potrafisz pielić na stołeczku? Dla mnie to najwygodniejszy sposób, na klęczkach zaraz jest mi niewygodnie, a na stołeczku, jak na tronie
Gdzieś się zgubiłaś, znaleźć Cię nie można
Lucynko, mnie zachwyciło wszystko, pustynia również W lesie mogłabym zabawić znacznie dłużej i kiedyś będę musiała to nadrobić.
Cieszy mnie Twoje słowo o tulipanach, ale w tym roku nie były takie ładne jak zazwyczaj, a na dodatek przekwitły w jednej chwili. Przed wyjazdem były jeszcze w pąkach, a po powrocie trzymały się na tzw. słowo honoru, a takiej np. szachownicy w ogóle nie zdążyłam zobaczyć. W tej chwili będzie dłuższa przerwa w kwitnieniach, jak zwykle nie mam prawie nic na czas przejściowy. I tak już chyba zostanie, miejsce się kurczy, a mam swoje ulubione rośliny, dla których zawsze musi znaleźć się miejsce.
Skoro już nawet ja zdążyłam posadzić pomidory, to i na pewno Ty się z tym wyrobiłaś, bo zawsze jesteś o kilka kroków przede mną
Dorotko, wyjechaliśmy z Krakowa jeszcze przed spotkaniem w Twoim ogrodzie, a poza tym eM dostał dopiero jedną dawkę szczepionki i spotkania ograniczamy do minimum. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będzie okazja do spotkania Już nie mogę się doczekać, kiedy świat znormalnieje, jeśli nie nastąpi to szybko, to mnie czeka to samo
Pomidorki nareszcie udało mi się posadzić, ale z jednorocznymi nie pójdzie mi tak łatwo Już przewieźliśmy je na działkę i tam sukcesywnie będę je sadzić, co pewnie zajmie mi ze dwa tygodnie, co też nie jest takie pewne, oczywiście pod warunkiem, że nareszcie komuś uda się prawidłowo przewidzieć pogodę.
Takie maluszki zawsze są trudne do uchwycenia, dotyczy to nie tylko epimedium, ale czasami i im uda się zrobić całkiem dobre ujęcie
Soniu, te pełne zawilce rozmnażają się w trybie ekspresowym, dopiero co je sadziłam, a już jest ich spore poletko
Od tygodnia siedzę w domu, bo codziennie potoki wody z nieba miały lecieć, a tymczasem dopiero dzisiaj spadło parę kropel. Pomidory na szczęście posadziłam, reszta czeka na uporządkowanie rabat. I oby jak najszybciej się doczekała
Danusiu, pomysł z nicią doskonały Na początku przywiążę do drzewa rower, a potem pójdzie jak po sznurku
Stopowiec jak najbardziej żyje, tylko jest odrobinę stłamszony przez rosnące obok rośliny, którym już zapowiedziałam eksmisję. Muszę tylko jeszcze odrobinę poczekać, bo tam są narcyzy, cebulki dojrzeją, to pójdą w inne miejsce, a stopowiec będzie mógł nareszcie rozwinąć skrzydła.
Szkoda, że zawilec nie kwitł wcześniej, to też powędrowałby do paczuszki, a tak będzie musiał poczekać na inną okazję. Zapisałam go już sobie w notesie, to na pewno kiedyś go dostaniesz
Bardzo mnie cieszy, że roślinki pokochały Twój ogród, taka wiadomość, to miód na moje
Deszcz padał zaledwie dwie godzinki, to kropla w morzu potrzeb, ale zawsze lepsze to, niż nic.
Nareszcie dzisiaj spadł od dawna wyczekiwany deszcz Pada od godziny i mam nadzieję, że popada jeszcze przynajmniej kilka, bo sucho było już strasznie (niestety już nie pada ) Dzisiaj miałam do wykopania kilka roślin i najpierw musiałam je porządnie podlać, żeby w ogóle łopatę wbić w ziemię Jakoś do tej pory ciągle zapowiadane opady omijały nas szerokim łukiem, a ja tylko jak głupia tęsknie spoglądałam w zachmurzone niebo. Deszcz ciągle wisiał w powietrzu i tak było od tygodnia. Dwa dni specjalnie zostałam w domu, a trzeci, zupełnie niespodziewanie zafundował mi Filip Od lat jestem uczulona na kiwi, jedynie patrzenie na ten owoc mi nie szkodzi, przynajmniej do tej pory. Domownicy wiedząc o tym, starają się wszystko po sobie sprzątać, ale wiadomo, że czasami coś się przeoczy. No i ostatnio tak właśnie się stało: Filip zostawił na wierzchu miseczkę po kiwi, a ja, nie wiedząc, co zawierała wzięłam ją do ręki. A potem zatarłam sobie oko..... Błyskawicznie zrobiło się czerwone, powieki spuchły mi tak, że prawie oka nie było widać, łzy się lały strumieniem, a nosa kapało tak, że nie mogłam chusteczki od niego oderwać. Następnego dnia oko nie wyglądało wiele lepiej, zupełnie nie nadawałam się do wyjazdu nie tylko na działkę. Dzisiaj na szczęście jest już dużo lepiej i prawie czystym okiem mogę spoglądać na świat.
Prace na działce posuwają się w ślimaczym tempie, a ja coraz wyraźniej widzę, że z niczym nie nadążam. Na razie jeszcze ciągle działałam ostrożnie, ale chyba muszę to zmienić i przestać się ze sobą cackać. Jeżdżę na działkę zaledwie na kilka godzin i to jest zdecydowanie za mało. Jak na razie udało mi się posadzić zaledwie czternaście dalii, co prawda przy okazji wykopywałam oporne mlecze, ale reszta ciągle czeka w doniczkach. W czwartek posadziłam nareszcie pomidory, Filip przygotował mi dołki i nasypał nawozu, jednak zrobił to niedokładnie i musiałam sporo po nim poprawić. Nie zawsze mogę z nim pojechać i dopilnować, a jak jedzie sam, to robi jak uważa. Staram się nie narzekać, raczej go chwalę, bo rzeczywiście w tym roku bardzo mi pomaga, gdyby nie to, to dalej byłabym ze wszystkim w lesie. Najważniejsze, że pomidory już rosną w gruncie, mają więcej miejsca i dostały dobrego jedzonka na start
Dzisiaj miało zacząć padać już w nocy, ale jakoś zupełnie mnie nie zdziwiło, że chodniki rano były zupełnie suche. Miałam przygotowane wszystko do pieczenia chleba, bo skoro już ma padać, to warto by było dobrze ten dzień wykorzystać. Jednak korzystając, że ciągle nie pada, pojechaliśmy z eMem na trzy godzinki na działkę. Przed samym wyjazdem zagrzebałam chlebek, wrzuciłam ciasto do foremek i pojechaliśmy. Co najdziwniejsze, to sam eM zaproponował wyjazd, mówiąc że ma do wymierzenia ścieżkę, a ja wykorzystam ten czas na sadzenie roślin. Ścieżka była zaplanowana już w ubiegłym roku, ale realizacja będzie dopiero teraz. Tym razem położymy po prostu polbruk, niekoniecznie mi się to podoba, ale na pewno poleży dłużej, niż ostatnie dębowe krążki. To była cudna ścieżka, ale eM nie słuchał dobrych rad i zrobił po swojemu, czyli bez konserwacji, bo podobno dąb jest nie zdarcia. No, to się zdarł i to szybciej niż myślałam.
Z sadzenia roślin nic nie wyszło, ale za to zrobiłam inną pożyteczną rzecz, a mianowicie wykopałam czekające na to od dawna rośliny. W ruch poszła konewka, bo wbicie łopaty w ziemię, było zupełnie niemożliwe. Przy ciemierniku pomógł mi eM, bo sama za nic nie dałabym rady. Nigdy nie sądziłam, że one mają takie korzenie, a właściwie jeden, palowy, pozostałe to zaledwie korzonki. Mam nadzieję, że przeżyje zamach na swoja osobę, ale już się tak rozkładał na boki, że musiałam coś z nim zrobić. Tym bardziej, że w pobliżu rośnie trójlist, zupełnie zza ciemiernika niewidoczny, a na dodatek z tej ciasnoty w pełni korzystały ślimaki i żarły trójlista przez nikogo nie niepokojone
Zresztą dzisiaj tych gagatków znalazłam dużo więcej, w samej malutkiej kępce pierwiosnków, było ich piętnaście
W oczekiwaniu na deszcz, ukręciłam sobie kilka dni temu mydełko, a nawet dwa Jedno sosnowe, a drugie mniszkowe.
Miłego wekendu
W moim przydziałkowym lesie też są buki, ale nigdy nie przyuważyłam przy nich siewek. tam był cały ich kobierzec.
Irysy na razie tylko te małe zakwitły, przy innych jeszcze nawet paków nie widać. W ogóle w większości strasznie wyglądają, liście mają pożarte, postrzępione. Nie wiem, co się z nimi tak rozprawiło, nigdy ich nie niczym pryskałam i jakoś wyglądały, a w tym roku są marne. Nie tylko zresztą one, tulipany i brunery też coś poszatkowało, winnych niestety nie widać
Jadziu, szkoda, że nie napisałaś wcześniej o chryzantemie, bo sadzonkę od niej już zdążyłam oddać. Ale będę o Tobie pamiętać i albo na jesieni, albo na wiosnę postaram się z niej coś dla Ciebie uszczknąć. Skoro raz dała się poznać z dobrej strony, to i w tym roku może się postara? Będę w takim razie zerkać na nią uważnie Na jesieni całą ją wykopałam, bałam się zostawić w gruncie i po Twoich doświadczeniach chyba będę już tak robić zawsze. Żaden z patyczków niestety się nie ukorzenił, czyli taki sposób rozmnażania jest niepewny.
Z różnych względów, na działce w minionym tygodniu spędziłam jedynie trzy dni i oczywiście były to dni wypełnione po brzegi głównie pracą, ale teraz taki czas, że na odpoczynek za bardzo czasu nie ma
Beatko, no widzisz jak to bywa? Z kolei my byliśmy w tych okolicach już tyle razy, a na pustynię jeszcze nigdy nie trafiliśmy. Tym razem zaplanowaliśmy wycieczkę jeszcze w domu, licząc że przy braku innych atrakcji, czas na to znajdziemy. Najważniejsza była pogoda, a ta tego dnia była bardzo sprzyjająca. Sama pustynia, jak pisze Lucynka, rzeczywiście, jak pustynia, ponieważ jednak nigdy na takiej nie byłam, a na dodatek jest to jedyne takie miejsce w Polsce, to bardzo chciałam to zobaczyć. Najbardziej zauroczył mnie las, zupełnie inny od tych, które mam w pobliżu i na pewno jeszcze kiedyś tam wrócę. Co prawda będzie to raczej w podobnym czasie, bo do Krakowa jeździmy zazwyczaj późną wiosną, ale i tak warto.
Fiołków na ścieżce u mnie nie uświadczysz, konwalii również, ale zwykłych jeżówek rośnie tam bez liku. Mogę wyrywać je na pęczki Odmianowe niestety się nie sieją i są bardziej podatne na znikanie z ogrodów. Jeszcze nie wiem w jakiej są kondycji po zimie, ale mam nadzieję, że przynajmniej kilkanaście się pokaże. Mam do nich zdecydowaną słabość i jakby z nimi nie było, to będę je do siebie zapraszać.
Hmmm..... Nie potrafisz pielić na stołeczku? Dla mnie to najwygodniejszy sposób, na klęczkach zaraz jest mi niewygodnie, a na stołeczku, jak na tronie
Gdzieś się zgubiłaś, znaleźć Cię nie można
Lucynko, mnie zachwyciło wszystko, pustynia również W lesie mogłabym zabawić znacznie dłużej i kiedyś będę musiała to nadrobić.
Cieszy mnie Twoje słowo o tulipanach, ale w tym roku nie były takie ładne jak zazwyczaj, a na dodatek przekwitły w jednej chwili. Przed wyjazdem były jeszcze w pąkach, a po powrocie trzymały się na tzw. słowo honoru, a takiej np. szachownicy w ogóle nie zdążyłam zobaczyć. W tej chwili będzie dłuższa przerwa w kwitnieniach, jak zwykle nie mam prawie nic na czas przejściowy. I tak już chyba zostanie, miejsce się kurczy, a mam swoje ulubione rośliny, dla których zawsze musi znaleźć się miejsce.
Skoro już nawet ja zdążyłam posadzić pomidory, to i na pewno Ty się z tym wyrobiłaś, bo zawsze jesteś o kilka kroków przede mną
Dorotko, wyjechaliśmy z Krakowa jeszcze przed spotkaniem w Twoim ogrodzie, a poza tym eM dostał dopiero jedną dawkę szczepionki i spotkania ograniczamy do minimum. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będzie okazja do spotkania Już nie mogę się doczekać, kiedy świat znormalnieje, jeśli nie nastąpi to szybko, to mnie czeka to samo
Pomidorki nareszcie udało mi się posadzić, ale z jednorocznymi nie pójdzie mi tak łatwo Już przewieźliśmy je na działkę i tam sukcesywnie będę je sadzić, co pewnie zajmie mi ze dwa tygodnie, co też nie jest takie pewne, oczywiście pod warunkiem, że nareszcie komuś uda się prawidłowo przewidzieć pogodę.
Takie maluszki zawsze są trudne do uchwycenia, dotyczy to nie tylko epimedium, ale czasami i im uda się zrobić całkiem dobre ujęcie
Soniu, te pełne zawilce rozmnażają się w trybie ekspresowym, dopiero co je sadziłam, a już jest ich spore poletko
Od tygodnia siedzę w domu, bo codziennie potoki wody z nieba miały lecieć, a tymczasem dopiero dzisiaj spadło parę kropel. Pomidory na szczęście posadziłam, reszta czeka na uporządkowanie rabat. I oby jak najszybciej się doczekała
Danusiu, pomysł z nicią doskonały Na początku przywiążę do drzewa rower, a potem pójdzie jak po sznurku
Stopowiec jak najbardziej żyje, tylko jest odrobinę stłamszony przez rosnące obok rośliny, którym już zapowiedziałam eksmisję. Muszę tylko jeszcze odrobinę poczekać, bo tam są narcyzy, cebulki dojrzeją, to pójdą w inne miejsce, a stopowiec będzie mógł nareszcie rozwinąć skrzydła.
Szkoda, że zawilec nie kwitł wcześniej, to też powędrowałby do paczuszki, a tak będzie musiał poczekać na inną okazję. Zapisałam go już sobie w notesie, to na pewno kiedyś go dostaniesz
Bardzo mnie cieszy, że roślinki pokochały Twój ogród, taka wiadomość, to miód na moje
Deszcz padał zaledwie dwie godzinki, to kropla w morzu potrzeb, ale zawsze lepsze to, niż nic.
Nareszcie dzisiaj spadł od dawna wyczekiwany deszcz Pada od godziny i mam nadzieję, że popada jeszcze przynajmniej kilka, bo sucho było już strasznie (niestety już nie pada ) Dzisiaj miałam do wykopania kilka roślin i najpierw musiałam je porządnie podlać, żeby w ogóle łopatę wbić w ziemię Jakoś do tej pory ciągle zapowiadane opady omijały nas szerokim łukiem, a ja tylko jak głupia tęsknie spoglądałam w zachmurzone niebo. Deszcz ciągle wisiał w powietrzu i tak było od tygodnia. Dwa dni specjalnie zostałam w domu, a trzeci, zupełnie niespodziewanie zafundował mi Filip Od lat jestem uczulona na kiwi, jedynie patrzenie na ten owoc mi nie szkodzi, przynajmniej do tej pory. Domownicy wiedząc o tym, starają się wszystko po sobie sprzątać, ale wiadomo, że czasami coś się przeoczy. No i ostatnio tak właśnie się stało: Filip zostawił na wierzchu miseczkę po kiwi, a ja, nie wiedząc, co zawierała wzięłam ją do ręki. A potem zatarłam sobie oko..... Błyskawicznie zrobiło się czerwone, powieki spuchły mi tak, że prawie oka nie było widać, łzy się lały strumieniem, a nosa kapało tak, że nie mogłam chusteczki od niego oderwać. Następnego dnia oko nie wyglądało wiele lepiej, zupełnie nie nadawałam się do wyjazdu nie tylko na działkę. Dzisiaj na szczęście jest już dużo lepiej i prawie czystym okiem mogę spoglądać na świat.
Prace na działce posuwają się w ślimaczym tempie, a ja coraz wyraźniej widzę, że z niczym nie nadążam. Na razie jeszcze ciągle działałam ostrożnie, ale chyba muszę to zmienić i przestać się ze sobą cackać. Jeżdżę na działkę zaledwie na kilka godzin i to jest zdecydowanie za mało. Jak na razie udało mi się posadzić zaledwie czternaście dalii, co prawda przy okazji wykopywałam oporne mlecze, ale reszta ciągle czeka w doniczkach. W czwartek posadziłam nareszcie pomidory, Filip przygotował mi dołki i nasypał nawozu, jednak zrobił to niedokładnie i musiałam sporo po nim poprawić. Nie zawsze mogę z nim pojechać i dopilnować, a jak jedzie sam, to robi jak uważa. Staram się nie narzekać, raczej go chwalę, bo rzeczywiście w tym roku bardzo mi pomaga, gdyby nie to, to dalej byłabym ze wszystkim w lesie. Najważniejsze, że pomidory już rosną w gruncie, mają więcej miejsca i dostały dobrego jedzonka na start
Dzisiaj miało zacząć padać już w nocy, ale jakoś zupełnie mnie nie zdziwiło, że chodniki rano były zupełnie suche. Miałam przygotowane wszystko do pieczenia chleba, bo skoro już ma padać, to warto by było dobrze ten dzień wykorzystać. Jednak korzystając, że ciągle nie pada, pojechaliśmy z eMem na trzy godzinki na działkę. Przed samym wyjazdem zagrzebałam chlebek, wrzuciłam ciasto do foremek i pojechaliśmy. Co najdziwniejsze, to sam eM zaproponował wyjazd, mówiąc że ma do wymierzenia ścieżkę, a ja wykorzystam ten czas na sadzenie roślin. Ścieżka była zaplanowana już w ubiegłym roku, ale realizacja będzie dopiero teraz. Tym razem położymy po prostu polbruk, niekoniecznie mi się to podoba, ale na pewno poleży dłużej, niż ostatnie dębowe krążki. To była cudna ścieżka, ale eM nie słuchał dobrych rad i zrobił po swojemu, czyli bez konserwacji, bo podobno dąb jest nie zdarcia. No, to się zdarł i to szybciej niż myślałam.
Z sadzenia roślin nic nie wyszło, ale za to zrobiłam inną pożyteczną rzecz, a mianowicie wykopałam czekające na to od dawna rośliny. W ruch poszła konewka, bo wbicie łopaty w ziemię, było zupełnie niemożliwe. Przy ciemierniku pomógł mi eM, bo sama za nic nie dałabym rady. Nigdy nie sądziłam, że one mają takie korzenie, a właściwie jeden, palowy, pozostałe to zaledwie korzonki. Mam nadzieję, że przeżyje zamach na swoja osobę, ale już się tak rozkładał na boki, że musiałam coś z nim zrobić. Tym bardziej, że w pobliżu rośnie trójlist, zupełnie zza ciemiernika niewidoczny, a na dodatek z tej ciasnoty w pełni korzystały ślimaki i żarły trójlista przez nikogo nie niepokojone
Zresztą dzisiaj tych gagatków znalazłam dużo więcej, w samej malutkiej kępce pierwiosnków, było ich piętnaście
W oczekiwaniu na deszcz, ukręciłam sobie kilka dni temu mydełko, a nawet dwa Jedno sosnowe, a drugie mniszkowe.
Miłego wekendu
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16663
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, Nie narzekaj, Kochana, bo masz czym zachwycać się na działeczce, co widać na załączonych obrazkach.
Jeszcze dużo tulipanów, otwierają się czosnki, w oczy aż bije czerwioniutki pierwiosnek obsypany ogromną ilością kwiatuszków, Coś - co nie wiem, co to jest - żółte bardzo ładnie kwitnie, hosta już taka dorosła.
Tulipany i u mnie szybko przekwitały, a to z powodu dużej ilości słońca, jednak zdążyłam się nimi nacieszyć, bo co dzień byłam na działce.
Pomidory wysadziłam dzisiaj. Pogoda mi pomogła, bo od rana siąpił deszczyk, dzięki czemu roślinki stanęły na baczność.
Tak więc nie wyprzedziłam Ciebie, raczej zrobiłyśmy to w tym samym czasie.
Niech nam rosną zdrowo, do czego niezbędna jest słoneczna pogoda, czego Twoim i swoim życzę jak najwięcej/
Dobrej niedzieli, Iwonko.
Zdrówka.
Jeszcze dużo tulipanów, otwierają się czosnki, w oczy aż bije czerwioniutki pierwiosnek obsypany ogromną ilością kwiatuszków, Coś - co nie wiem, co to jest - żółte bardzo ładnie kwitnie, hosta już taka dorosła.
Tulipany i u mnie szybko przekwitały, a to z powodu dużej ilości słońca, jednak zdążyłam się nimi nacieszyć, bo co dzień byłam na działce.
Pomidory wysadziłam dzisiaj. Pogoda mi pomogła, bo od rana siąpił deszczyk, dzięki czemu roślinki stanęły na baczność.
Tak więc nie wyprzedziłam Ciebie, raczej zrobiłyśmy to w tym samym czasie.
Niech nam rosną zdrowo, do czego niezbędna jest słoneczna pogoda, czego Twoim i swoim życzę jak najwięcej/
Dobrej niedzieli, Iwonko.
Zdrówka.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko nie martw sie możliwe ze moja jeszcze odbije kawałek korzonków wsadziłam do doniczki teraz trzeba czekać na jej zmartwychwstanie. Mam więcej takich chryzantem o których nie wiem czy żyją np. taki cudny złocień czerwonawy też ma tylko czarne patyczki i ani ani zielonego .Tylko moja stara wytrzymała chryzantema trzyma sie solidnie, a już chciałam ja w inne miejsce posadzić, ale na razie rezygnuje .Cudnie kwitną tulipanki u mnie tez na placu boju pozostał jeden śliczny z czuprynką i jeden narcyz .Kurcze w tym roku nasadziłam aż naście krzaczków pomidorów, a jeszcze jakieś się wykluwają tylko teraz potrzebne ciepełko ogórki też już posadzone mam w skrzyni .Tylko dalie wegetują w donicach i Amistad pod parasolem, bo boje sie dać na rabatki,żeby nie padły łupem ślimorów.Teraz znów zbliża się burza i to taka z przytupem , bo czarno sie zrobiło. Mydełka śliczne masz talent Iwonko Miłej niedzieli
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17019
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V
- Shalina
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1132
- Od: 3 paź 2017, o 17:06
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Roztocze
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko ruchliwa z Ciebie dziewczynka,która w miejscu nie usiedzi tylko ciągle rączki czymś zajęte, a i nóżki w piękne miejsca niosą Masz piękna kolekcję tulipanów w ciekawych kolorach
Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego najlepszego z okazji Imienin
Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego najlepszego z okazji Imienin
Pozdrawiam Halina
Przydomowy ogród emerytki
Przydomowy ogród emerytki
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko pochwalę Twoje mydełka są śliczne. O ich działaniu i mocy nawet nie chcę myśleć, my Cię nie poznamy, cerka na twarzy będzie gładziutka o odmłodzeniu nie wspomnę
Zaskoczona jestem, że czekasz na deszcz u nas codziennie pada, a tak naprawdę mamy ulewy.
Pomidory do gruntu sadziłam dopiero w zeszły piątek, także wcale nie jesteś w tyle.
Zdjęcia, opisy jak zawsze bardzo interesujące
Do życzeń i ja się dołączam
Zaskoczona jestem, że czekasz na deszcz u nas codziennie pada, a tak naprawdę mamy ulewy.
Pomidory do gruntu sadziłam dopiero w zeszły piątek, także wcale nie jesteś w tyle.
Zdjęcia, opisy jak zawsze bardzo interesujące
Do życzeń i ja się dołączam
- marta64
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2920
- Od: 8 kwie 2018, o 19:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, ja nie wiem czy przy Twoim rozmachu plecak wystarczy, lepiej jakąś przyczepkę do roweru, wtedy i saperka się zmieści.
Tulipany piękne
Pocięte liście irysów, jak i innych roślin to na pewno sprawka ślimaków. Nie widzisz ich, bo jesteś na działce w dzień i w ładną pogodę, to wtedy są schowane, a kiedy wracasz do domu, to one pałaszują Twoje kwiatki od zmierzchu do świtu. Musisz je dokarmić!
Deszczyku wreszcie się doczekałaś, to miłego działkowania w słoneczku życzę
Tulipany piękne
Pocięte liście irysów, jak i innych roślin to na pewno sprawka ślimaków. Nie widzisz ich, bo jesteś na działce w dzień i w ładną pogodę, to wtedy są schowane, a kiedy wracasz do domu, to one pałaszują Twoje kwiatki od zmierzchu do świtu. Musisz je dokarmić!
Deszczyku wreszcie się doczekałaś, to miłego działkowania w słoneczku życzę
Pozdrawiam! Marta
Ogród pod wierzbą 3
Ogród pod wierzbą 3
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko nie pogratulowałam pięknych "apetycznych" mydełek.Moje gratulacje .
A jakie kwiatki chcesz mi wysyłać?te pełne zawilce??bo ja takie mam,kupiłam w tamtym roku,pisałam co zamówiłam.Wielkie dzięki.
Miłego dnia.
A jakie kwiatki chcesz mi wysyłać?te pełne zawilce??bo ja takie mam,kupiłam w tamtym roku,pisałam co zamówiłam.Wielkie dzięki.
Miłego dnia.