Też mam takich kilka.
Od 2 czy 3 lat mają tylko po jednej rozecie liściowej i jeszcze nie zakwitły.
Widać taka ich uroda.
Liliowce mają to do siebie, że nie wszystkie rosną tak jakbyśmy chcieli.
Rozmnażane w sztucznych warunkach, pod osłonami, w laboratoriach czy z nasion w tempie przyspieszonym często mają zakłócony proces normalnego rozwoju i muszą się w warunkach ogrodowych zaaklimatyzować.
Jednym przychodzi to łatwo innym bardzo powoli a czasem wcale.
Tego nie da się przewidzieć i dość często trafiają się egzemplarze z których być może lepiej byłoby zrezygnować.
Niektóre odmiany mają powolny rozrost że tak powiem w genach i trzeba wykazać się cierpliwością.
Od nas zależy co z taką odmianą zrobimy, czy będziemy cierpliwie czekać aż się rozmnoży i zakwitnie czy zasili kompost.
Są odmiany, którymi lepiej nie zawracać sobie głowy.
Jednak są też odmiany na które warto poczekać, bo jak już zaczną rosnąć i kwitnąć , to.....
U mnie tak było z odmianą Charles Johnston.
Przez 3 lata nie kwitła chociaż dała w tym czasie 6 rozet liściowych.
Ale w tym jak zakwitła to od razu sporą kępą pięknymi aksamitnymi , mocno czerwonymi kwiatami - warto było czekać.