Pierwsze koty za płoty cz.lll
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Danusiu, przejazd takim zabytkowym autem, to całkiem droga przyjemność. Droga do kościoła i z kościoła na wesele, kosztowała 1000 zł Ale nie ma się co dziwić, za extra zachcianki, zapłacić też trzeba extra.
Wędzonemu węgorzowi też bym się nie oparła Szczerze mówiąc, to już nie pamiętam, kiedy jadłam węgorza ostatni raz. Ale i ta czekolada była warta grzechu Nawet nie sadziłam, że będę się nią objadać jak dziecko. ale w końcu wiadomo, że każdy z nas ma coś z dziecka, a przynajmniej dobrze, żeby tak było.
W piątek pogoda ze mnie zadrwiła i wyjazd na działkę nie doszedł do skutku. Wczoraj było pięknie, ale musiałam biegać z pracy do pracy i słońce widziałam tylko przez szybę.
Kasiu, maleńkie świnki są śliczne, ale duże zamieniają się z czasem w karkówkę z grilla i też jest pięknie
Wesela to nie tylko tańce i dobre zabawa, ale dają również możliwość spotkania z rodziną w większym gronie. To taki rodzinny spęd.
Na działkowych włamywaczy niestety rady nie ma. Domki zostawione na dłuższy czas bez nadzoru są zazwyczaj łatwym celem dla stworzeń pozbawionych ludzkich cech. Pozostaje tylko próbować dobrze się zabezpieczyć. Nam się chyba to nieźle udaje, bo już od lat nie mieliśmy włamania. Parę lat temu próbowali się włamać. Nie dali rady przez drzwi wejściowe, to próbowali od strony narzędziowni. Mimo wyłamania drzwi, do domku się nie dostali. Musieliśmy tylko wymienić zamek.
Jadziu, dalii nie mam zbyt dużo, bo tylko 14, ale tyle w zupełności mi wystarczy. W następnym sezonie pojawi się kilka nowych, ale tylko w zamian za żółte, których mi narosło nie wiadomo skąd aż cztery. Zostawię jedną, a trzy gdzieś wydam. Mam jedną obiecaną od teścia, wprost niezwykłą, z ogromnymi kwiatami i co najważniejsze z grubymi, mocnymi łodygami, które bez problemu utrzymują kwiaty. Hortensje już niestety nie wyglądają ładnie. Gnijące kwiaty nie są w tym roku ozdobą
Tańce dały mi wycisk, ale o dziwo moje nogi uwięzione w butach na obcasach, zniosły to prawdziwie po męsku
Soniu, dalie wysadzam już w kwietniu do doniczek, w maju zaczynają kwitnąć i są najdłużej kwitnącymi roślinami na mojej działce. Wiosną ciężko mi je gdzieś powsadzać, bo gdzie nie zacznę kopać, to już coś tam rośnie, a jednak karpy potrzebują sporo miejsca. Czasami źle je posadzę, bo zapominam ile zajmują miejsca rośliny obok, i dalie są zagłuszone. Tak posadziłam w tym roku dwie i zginęły gąszczu. Ostatnio jak byłam na działce, to nawet jeszcze nie kwitły Miały co prawda pąki, to może przynajmniej się dowiem, jakie tam posadziłam?
Dania warzywne gotuję od zawsze, bo sama lubię tak jeść, chociaż wegetarianką nie jestem. Dlatego podchodzę do tego na luzie. Czasami ugotuję coś bardziej wymyślnego, ale zazwyczaj jest to coś prostego. Magda gorzej miała na weselu, bo tam niewiele było potraw dla niej. Ale też sobie poradziła, głodna nie była.
Bea, tak o tym nie pomyślałam Ale masz rację, bo trzy różowe świnki wylądowały na weselnych półmiskach Jedzenia jak zwykle było stanowczo za dużo, rodzinka będzie teraz wyjadać resztki z zamrażarki chyba przez pół roku. Chociaż oni tam mało zjeść nie potrafią, to może poradzą sobie z nimi szybciej niż mi się wydaje.
Ten powojnik, to Gravetye Beauty. Mam go od wiosny i zakwitł dopiero we wrześniu. On jest z tych późno kwitnących, dlatego ciągle jeszcze zdobi moją działeczkę. chociaż teraz może już nie kwitnie? Jest cudny, a kolor ma wprost obłędny Masz takiego samego, dobrze zrozumiałam?
Ciągle jeszcze zjadam borówki prosto z krzaczka. W październiku
Gosiu, takie akty wandalizmu na szczęście odbywają się bardzo rzadko, ale jak się z czymś takim spotykam, to mi się nóż w kieszeni otwiera
Z akceptacją siebie też mam czasami problemy. Ale wychodzę z założenia, że jaką mnie rodzice stworzyli, taką jestem, a niedoskonałości figury zazwyczaj udaje mi się jakoś zamaskować. Najbardziej by mi pasowało, gdybym tak na zawołanie mogła się pozbyć chociaż pięciu zbędnych kilogramów Skoro jednak nie mam takich umiejętności, to musiałam się polubić taką, jaką jestem.
Z ostróżkami troszkę za późno się dogadałyśmy, ale i tak udało im się wytworzyć nasionka. Już je rozsiałam i mam nadzieję, że na wiosnę wykiełkują. Jedna miała niezwykły, mocno malinowy kolor. Była cudna. A Tobie i tak dziękuję za chęci podzielenia się ze mną, coś tam z tego zawsze wyszło. A ja przynajmniej wiem, że są śliczne i muszę je mieć.
Marysiu, na co dzień maluję się sama, ale na szczególne okazje, a taką jest właśnie wesele, lubię skorzystać z pomocy fachowca. Taki makijaż jest świeży do końca imprezy, a może i o jeden dzień dłużej
Nie podobają ci się świnki? To specjalnie dla Ciebie, ja w nowej odsłonie:
Chamstwo niestety jest wszechobecne w naszym życiu i chyba każdy miał z nim do czynienia. Tolerować tego na pewno nie można
Aniu, myślisz, że z Kopciuszka przemieniłam się w Królewnę? Muszę spojrzeć na zdjęcia, czyżby było aż tak dobrze?
Już od dawna mamy domek zabezpieczony przed włamaniami i chyba nasze zabezpieczenia zdają egzamin. Ale okna zawsze mogli wybić i nawrzucać czegoś do środka. Dobrze jednak, że uniknęliśmy zniszczeń.
Wreszcie dzisiaj udało mi się pojechać na działkę Rano co prawda dzień wcale nie był taki ładny jak zapowiadali. Spodziewałam się słonka, a tymczasem nad głową miałam tylko sine niebo. Miałam w ogóle dylemat, jechać czy nie, ale jeszcze większy miałam, czym pojechać? Autobusem? Nie bardzo mi się chciało telepać się środkami komunikacji miejskiej, a jeszcze mniej pokonywać kilometry pieszo. To może jednak rowerem? Ale nie ma słoneczka i tyle liści na chodnikach A jak się poślizgnę i znowu spadnę? W końcu jednak pojechałam rowerem, bo szkoda mi było marnować być może ostatniej okazji. W końcu to już jesień i ile jeszcze może się zdarzyć ciepłych dni?
Okazało się jednak, że droga nie była taka zła i udało mi się dojechać na działkę w jednym kawałku Najgorzej jak zwykle było w lesie, ale do tego zdążyłam się już w tym roku przyzwyczaić. Ogromne kałuże chyba nigdy nie zdążyły wyschnąć i pewne odcinki drogi musiałam jednak pokonać pieszo.
Działka już niestety nie tętni kolorami, jest bardziej szara, smutna. Z trudem udało mi się znaleźć obiekty do fotografowania. Mimo takich przeciwności, zdjęć i tak udało mi się natrzaskać ponad 130 Część oczywiście, jak zwykle musiałam wyrzucić, ale sporo jeszcze zostało.
Początkowo snułam się smętnie, było ciepło, ale jednak pochmurno, a ja nie takiej pogody oczekiwałam. Nawet przyszło mi do głowy, żeby zebrać się dużo wcześniej niż zamierzałam, ale raptem niebo strzeliło promieniem. Na początek jednym, tak dla tylko dla zachęty, ale za jakiś czas przez chmury przedarł się kolejny promień i pozostał chwilę dłużej. Rzuciłam robotę, za jaką się już zdążyłam zabrać i przyczaiłam się z aparatem, coby utrwalić na wieczność słoneczne obrazy. I moja cierpliwość została wynagrodzona
Nie bardzo wiedziałam za co się zabrać, w końcu wzięłam się za grabienie liści z trawników. Sąsiad ma dwie ogromne śliwy, które już nawet za bardzo nie owocują, a ja jesienią mam ich liście, które lubią lubią sobie frunąć z wiatrem wprost na moje zielone dywany. Wymyśliłam sobie taką syzyfową pracę, bo liści na drzewach jest jeszcze sporo i znowu do mnie przylecą. Po zgrabieniu liści również z różanki, okazało się, że pod nimi jest sporo trawy. Więc chcąc nie chcąc zabrałam się za jej usuwanie. Nie chciałam zostawiać jej na zimę, bo wiosną jeszcze gorzej byłoby ją wyrwać, a tak mam przynajmniej różankę czystą, bo o innych zakątkach mojej działki nie można tego powiedzieć Ziemia jest bardzo mokra i właściwie to każdą kępkę trzeba było jej siłą wydzierać. W końcu jednak mi się to udało
Dzień, mimo iż w końcu zrobił się słoneczny, to jednak był jakiś taki mglisty, zupełnie inny niż wczorajszy. Dość szybko ciepło zaczęło tracić na wartości , nie czekając więc aż zrobi się ponownie chłodno, zabrałam się do domu. Droga powrotna była zdecydowanie przyjemniejsza niż rano, słoneczko jeszcze nieśmiało przedzierało się przez chmury i umilały mi chwile spędzone na rowerze.
To chyba był mój już ostatni wyjazd na działkę w tym roku. Oczywiście pojadę jeszcze posadzić zamówione różyczki, ale to już tylko na krótką chwilę.
Zimowity trzymają się ostatkiem sił. Za chwilę już ich nie będzie
Moja pysznogłówka cytrynowa ciągle kwitnie. Czy uda jej się wytworzyć nasiona? Kilka nasienników zebrałam, ale niewiele.
Z kompostownika wyrasta rozchodnik. Skoro ma taką wolę przeżycia, to go tam zostawię, niech sobie rośnie.
Pozdrawiam
Wędzonemu węgorzowi też bym się nie oparła Szczerze mówiąc, to już nie pamiętam, kiedy jadłam węgorza ostatni raz. Ale i ta czekolada była warta grzechu Nawet nie sadziłam, że będę się nią objadać jak dziecko. ale w końcu wiadomo, że każdy z nas ma coś z dziecka, a przynajmniej dobrze, żeby tak było.
W piątek pogoda ze mnie zadrwiła i wyjazd na działkę nie doszedł do skutku. Wczoraj było pięknie, ale musiałam biegać z pracy do pracy i słońce widziałam tylko przez szybę.
Kasiu, maleńkie świnki są śliczne, ale duże zamieniają się z czasem w karkówkę z grilla i też jest pięknie
Wesela to nie tylko tańce i dobre zabawa, ale dają również możliwość spotkania z rodziną w większym gronie. To taki rodzinny spęd.
Na działkowych włamywaczy niestety rady nie ma. Domki zostawione na dłuższy czas bez nadzoru są zazwyczaj łatwym celem dla stworzeń pozbawionych ludzkich cech. Pozostaje tylko próbować dobrze się zabezpieczyć. Nam się chyba to nieźle udaje, bo już od lat nie mieliśmy włamania. Parę lat temu próbowali się włamać. Nie dali rady przez drzwi wejściowe, to próbowali od strony narzędziowni. Mimo wyłamania drzwi, do domku się nie dostali. Musieliśmy tylko wymienić zamek.
Jadziu, dalii nie mam zbyt dużo, bo tylko 14, ale tyle w zupełności mi wystarczy. W następnym sezonie pojawi się kilka nowych, ale tylko w zamian za żółte, których mi narosło nie wiadomo skąd aż cztery. Zostawię jedną, a trzy gdzieś wydam. Mam jedną obiecaną od teścia, wprost niezwykłą, z ogromnymi kwiatami i co najważniejsze z grubymi, mocnymi łodygami, które bez problemu utrzymują kwiaty. Hortensje już niestety nie wyglądają ładnie. Gnijące kwiaty nie są w tym roku ozdobą
Tańce dały mi wycisk, ale o dziwo moje nogi uwięzione w butach na obcasach, zniosły to prawdziwie po męsku
Soniu, dalie wysadzam już w kwietniu do doniczek, w maju zaczynają kwitnąć i są najdłużej kwitnącymi roślinami na mojej działce. Wiosną ciężko mi je gdzieś powsadzać, bo gdzie nie zacznę kopać, to już coś tam rośnie, a jednak karpy potrzebują sporo miejsca. Czasami źle je posadzę, bo zapominam ile zajmują miejsca rośliny obok, i dalie są zagłuszone. Tak posadziłam w tym roku dwie i zginęły gąszczu. Ostatnio jak byłam na działce, to nawet jeszcze nie kwitły Miały co prawda pąki, to może przynajmniej się dowiem, jakie tam posadziłam?
Dania warzywne gotuję od zawsze, bo sama lubię tak jeść, chociaż wegetarianką nie jestem. Dlatego podchodzę do tego na luzie. Czasami ugotuję coś bardziej wymyślnego, ale zazwyczaj jest to coś prostego. Magda gorzej miała na weselu, bo tam niewiele było potraw dla niej. Ale też sobie poradziła, głodna nie była.
Bea, tak o tym nie pomyślałam Ale masz rację, bo trzy różowe świnki wylądowały na weselnych półmiskach Jedzenia jak zwykle było stanowczo za dużo, rodzinka będzie teraz wyjadać resztki z zamrażarki chyba przez pół roku. Chociaż oni tam mało zjeść nie potrafią, to może poradzą sobie z nimi szybciej niż mi się wydaje.
Ten powojnik, to Gravetye Beauty. Mam go od wiosny i zakwitł dopiero we wrześniu. On jest z tych późno kwitnących, dlatego ciągle jeszcze zdobi moją działeczkę. chociaż teraz może już nie kwitnie? Jest cudny, a kolor ma wprost obłędny Masz takiego samego, dobrze zrozumiałam?
Ciągle jeszcze zjadam borówki prosto z krzaczka. W październiku
Gosiu, takie akty wandalizmu na szczęście odbywają się bardzo rzadko, ale jak się z czymś takim spotykam, to mi się nóż w kieszeni otwiera
Z akceptacją siebie też mam czasami problemy. Ale wychodzę z założenia, że jaką mnie rodzice stworzyli, taką jestem, a niedoskonałości figury zazwyczaj udaje mi się jakoś zamaskować. Najbardziej by mi pasowało, gdybym tak na zawołanie mogła się pozbyć chociaż pięciu zbędnych kilogramów Skoro jednak nie mam takich umiejętności, to musiałam się polubić taką, jaką jestem.
Z ostróżkami troszkę za późno się dogadałyśmy, ale i tak udało im się wytworzyć nasionka. Już je rozsiałam i mam nadzieję, że na wiosnę wykiełkują. Jedna miała niezwykły, mocno malinowy kolor. Była cudna. A Tobie i tak dziękuję za chęci podzielenia się ze mną, coś tam z tego zawsze wyszło. A ja przynajmniej wiem, że są śliczne i muszę je mieć.
Marysiu, na co dzień maluję się sama, ale na szczególne okazje, a taką jest właśnie wesele, lubię skorzystać z pomocy fachowca. Taki makijaż jest świeży do końca imprezy, a może i o jeden dzień dłużej
Nie podobają ci się świnki? To specjalnie dla Ciebie, ja w nowej odsłonie:
Chamstwo niestety jest wszechobecne w naszym życiu i chyba każdy miał z nim do czynienia. Tolerować tego na pewno nie można
Aniu, myślisz, że z Kopciuszka przemieniłam się w Królewnę? Muszę spojrzeć na zdjęcia, czyżby było aż tak dobrze?
Już od dawna mamy domek zabezpieczony przed włamaniami i chyba nasze zabezpieczenia zdają egzamin. Ale okna zawsze mogli wybić i nawrzucać czegoś do środka. Dobrze jednak, że uniknęliśmy zniszczeń.
Wreszcie dzisiaj udało mi się pojechać na działkę Rano co prawda dzień wcale nie był taki ładny jak zapowiadali. Spodziewałam się słonka, a tymczasem nad głową miałam tylko sine niebo. Miałam w ogóle dylemat, jechać czy nie, ale jeszcze większy miałam, czym pojechać? Autobusem? Nie bardzo mi się chciało telepać się środkami komunikacji miejskiej, a jeszcze mniej pokonywać kilometry pieszo. To może jednak rowerem? Ale nie ma słoneczka i tyle liści na chodnikach A jak się poślizgnę i znowu spadnę? W końcu jednak pojechałam rowerem, bo szkoda mi było marnować być może ostatniej okazji. W końcu to już jesień i ile jeszcze może się zdarzyć ciepłych dni?
Okazało się jednak, że droga nie była taka zła i udało mi się dojechać na działkę w jednym kawałku Najgorzej jak zwykle było w lesie, ale do tego zdążyłam się już w tym roku przyzwyczaić. Ogromne kałuże chyba nigdy nie zdążyły wyschnąć i pewne odcinki drogi musiałam jednak pokonać pieszo.
Działka już niestety nie tętni kolorami, jest bardziej szara, smutna. Z trudem udało mi się znaleźć obiekty do fotografowania. Mimo takich przeciwności, zdjęć i tak udało mi się natrzaskać ponad 130 Część oczywiście, jak zwykle musiałam wyrzucić, ale sporo jeszcze zostało.
Początkowo snułam się smętnie, było ciepło, ale jednak pochmurno, a ja nie takiej pogody oczekiwałam. Nawet przyszło mi do głowy, żeby zebrać się dużo wcześniej niż zamierzałam, ale raptem niebo strzeliło promieniem. Na początek jednym, tak dla tylko dla zachęty, ale za jakiś czas przez chmury przedarł się kolejny promień i pozostał chwilę dłużej. Rzuciłam robotę, za jaką się już zdążyłam zabrać i przyczaiłam się z aparatem, coby utrwalić na wieczność słoneczne obrazy. I moja cierpliwość została wynagrodzona
Nie bardzo wiedziałam za co się zabrać, w końcu wzięłam się za grabienie liści z trawników. Sąsiad ma dwie ogromne śliwy, które już nawet za bardzo nie owocują, a ja jesienią mam ich liście, które lubią lubią sobie frunąć z wiatrem wprost na moje zielone dywany. Wymyśliłam sobie taką syzyfową pracę, bo liści na drzewach jest jeszcze sporo i znowu do mnie przylecą. Po zgrabieniu liści również z różanki, okazało się, że pod nimi jest sporo trawy. Więc chcąc nie chcąc zabrałam się za jej usuwanie. Nie chciałam zostawiać jej na zimę, bo wiosną jeszcze gorzej byłoby ją wyrwać, a tak mam przynajmniej różankę czystą, bo o innych zakątkach mojej działki nie można tego powiedzieć Ziemia jest bardzo mokra i właściwie to każdą kępkę trzeba było jej siłą wydzierać. W końcu jednak mi się to udało
Dzień, mimo iż w końcu zrobił się słoneczny, to jednak był jakiś taki mglisty, zupełnie inny niż wczorajszy. Dość szybko ciepło zaczęło tracić na wartości , nie czekając więc aż zrobi się ponownie chłodno, zabrałam się do domu. Droga powrotna była zdecydowanie przyjemniejsza niż rano, słoneczko jeszcze nieśmiało przedzierało się przez chmury i umilały mi chwile spędzone na rowerze.
To chyba był mój już ostatni wyjazd na działkę w tym roku. Oczywiście pojadę jeszcze posadzić zamówione różyczki, ale to już tylko na krótką chwilę.
Zimowity trzymają się ostatkiem sił. Za chwilę już ich nie będzie
Moja pysznogłówka cytrynowa ciągle kwitnie. Czy uda jej się wytworzyć nasiona? Kilka nasienników zebrałam, ale niewiele.
Z kompostownika wyrasta rozchodnik. Skoro ma taką wolę przeżycia, to go tam zostawię, niech sobie rośnie.
Pozdrawiam
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko piękne kolorki pokazujesz! Jesień jest niesamowita... lubię jej barwy!
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- pela11
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2312
- Od: 24 sty 2015, o 00:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko , fajnie że weselisko się udało i zabawa była przednia .Twoja działeczka , ciągle jeszcze kolorowa , a i pierwiosnki Ci zakwitły .Ja dalii też mam mało bo nie mam gdzie ich przechowywać i chyba będę je traktowała jak jednoroczne , trudno .Pogoda daje czadu , więc wykorzystaj . Pozdrawiam
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16592
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko, jesień też jest piękna! Oczywiście pod warunkiem rozjaśnienia jej barw przez jasne promienie
A na Twojej działeczce tych kolorów jeszcze dużo.
Szczególnie pięknie prezentuje się ta limonkowa jeżówka, ale nie tylko ona.
Widzę kwitnące jeszcze zimowity Moje są już tylko wspomnieniem.
Pysznogłówka w pełni kwitnienia i wymaga dużo czasu na wydanie nasion, ale nie martw się, ja mam nasionka.
Rozchodnik znalazł sobie superową miejscówkę!!! Zdobi to, co niekoniecznie jest ozdobą działki.
Wreszcie ta roztrzepana aksamitka. Ona jest naprawdę fantastico!
A na Twojej działeczce tych kolorów jeszcze dużo.
Szczególnie pięknie prezentuje się ta limonkowa jeżówka, ale nie tylko ona.
Widzę kwitnące jeszcze zimowity Moje są już tylko wspomnieniem.
Pysznogłówka w pełni kwitnienia i wymaga dużo czasu na wydanie nasion, ale nie martw się, ja mam nasionka.
Rozchodnik znalazł sobie superową miejscówkę!!! Zdobi to, co niekoniecznie jest ozdobą działki.
Wreszcie ta roztrzepana aksamitka. Ona jest naprawdę fantastico!
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5533
- Od: 30 kwie 2008, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Co Ty gadasz, ze działka szara przecież tak kolorowo, jeszcze motyle fruwają, jeszcze słonko świeci... a pracy na działce ogrom o każdej porze, a teraz szczególnie, bo człowiek wie, ze za pasem zima i wtedy trza siedzieć w domu na d..., a póki co wścieku dostajemy miedzy rabatami. Liście i ich grabienie to faktycznie syzyfowa praca, oj zresztą jak w całym ogrodzie. Wypieliłam na początku i znów wracam w to samo miejsce z motyczką...
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4975
- Od: 8 lip 2014, o 15:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Blisko południa Polski
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Ależ piękne te pełne zimowity Miałam sobie takie zamówić, ale tak mi z tym schodziło, że już brakło
Super, że impreza taka udana, też bym gdzieś poszła, ale jakoś nikt się w rodzinie hajtać nie chce
Co to za powojnik wciąż tak pięknie kwitnie? Chodzi mi o tego na fotce pod domkiem. To ten jest Solina?
Trochę niesprawiedliwa jesteś dla swojej działeczki, wszak stara się jak może i mimo późnej pory pokazuje całkiem sporo kolorków
Super, że impreza taka udana, też bym gdzieś poszła, ale jakoś nikt się w rodzinie hajtać nie chce
Co to za powojnik wciąż tak pięknie kwitnie? Chodzi mi o tego na fotce pod domkiem. To ten jest Solina?
Trochę niesprawiedliwa jesteś dla swojej działeczki, wszak stara się jak może i mimo późnej pory pokazuje całkiem sporo kolorków
Pozdrawiam Małgosia poprzednie wątki - Nasze 1500 m2; Wyznania kwiatoholiczki ;)
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42119
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko jestem! dziękuję za troskę U Ciebie tez słoneczko świeci i ogród od razu wygląda radośniej.
Borówki i ja jeszcze zrywam, bo jedna z borówek okazała się jakaś późna albo w tym roku tak długo dojrzewały owoce, a poza tym teraz dopiero dojrzewające w słońcu maliny mają cudowny smak! Dębolistna wygląda bajecznie ...chyba nawet lepiej niż w sezonie Coś nie wierzę, że byłaś na działce ostatni raz jeszcze zatęsknisz
Borówki i ja jeszcze zrywam, bo jedna z borówek okazała się jakaś późna albo w tym roku tak długo dojrzewały owoce, a poza tym teraz dopiero dojrzewające w słońcu maliny mają cudowny smak! Dębolistna wygląda bajecznie ...chyba nawet lepiej niż w sezonie Coś nie wierzę, że byłaś na działce ostatni raz jeszcze zatęsknisz
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11689
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko jestem i podziwiam Twoją jesień U mnie nie ma ani jednej borówki,wczoraj pojechałam na działkę i chciałam skubnąć nieco z krzaczka,ale obeszłam się smakiem.Mam nadzieję,że za rok zbiorę więcej owoców,bo je uwielbiam.
Czekasz na różyczki,a ja w tym roku po raz pierwszy nie zamawiam ani jednej róży na jesieni.Mam ich już około 100 to wystarczy.
Jak na wiosnę coś usunę to pewnie coś dokupię Ciekawe jakie odmiany zamówiłaś? Zawsze wybierasz te co i mi się podobają
Pozdrawiam serdecznie
Czekasz na różyczki,a ja w tym roku po raz pierwszy nie zamawiam ani jednej róży na jesieni.Mam ich już około 100 to wystarczy.
Jak na wiosnę coś usunę to pewnie coś dokupię Ciekawe jakie odmiany zamówiłaś? Zawsze wybierasz te co i mi się podobają
Pozdrawiam serdecznie
- Shire
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2653
- Od: 3 kwie 2016, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Ja spóźniona zaglądam, już po weselichu, ale widzę, że się wybawiłaś i to najważniejsze. Zdjęcia mnie zachwycają jak zwykle- spadające płatki, nieuczesane rudbekie, borówki prosto z krzaczka- wow- jesteś wspaniałą reportażystką.
Zastanawia mnie upodobanie wandali do rozpalania ognisk w altankach- to się zdarza, jak Polska długa i szeroka... Co za bezczelne chamstwo i brak szacunku do cudzej własności. Życzmy sobie, by nas omijało szerokim łukiem...
Dużo
Zastanawia mnie upodobanie wandali do rozpalania ognisk w altankach- to się zdarza, jak Polska długa i szeroka... Co za bezczelne chamstwo i brak szacunku do cudzej własności. Życzmy sobie, by nas omijało szerokim łukiem...
Dużo
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Iwonko wreszcie mogłaś odwiedzić działkę i stwierdzić co w trawie piszczy .A jak tam jaszczurki chyba juz pochowały sie do norek .Widać jednak ,ze jeszcze co nieco kwitnie jak to jesienią.U nas dzisiaj trochę się ochłodziło ,a przez te pare dni to było prawdziwe lato
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Racja,nie każdy sobie może pozwolić,ale pomarzyć można.?
Kwiatki jeszcze ślicznie Ci kwitną.U mnie zakwitła wreszcie jedna nowa,dwie mają pączki.Wczoraj wykopałam tygrysówkę i zebrałam z niej
nasiona.Wykopałam też resztę acidantery.Jeszcze mam do zakopczykowania dwie róże.
Nie napisałam,że ta nowa to dalia.
Kwiatki jeszcze ślicznie Ci kwitną.U mnie zakwitła wreszcie jedna nowa,dwie mają pączki.Wczoraj wykopałam tygrysówkę i zebrałam z niej
nasiona.Wykopałam też resztę acidantery.Jeszcze mam do zakopczykowania dwie róże.
Nie napisałam,że ta nowa to dalia.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7095
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Ta fotka z opadającym płatkiem werbeny jest mistrzowska I ta ostatnia z nagietkiem który ma w środku coś
Lubię Twoje zdjęcia bo są wynikiem wnikliwych obserwacji i czujnego oka. Wszystko pod kontrolą i nic się nie ukryje
Lubię Twoje zdjęcia bo są wynikiem wnikliwych obserwacji i czujnego oka. Wszystko pod kontrolą i nic się nie ukryje
- karolacha
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8142
- Od: 1 cze 2014, o 15:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia
Re: Pierwsze koty za płoty cz.lll
Łoł , to mówisz ,ze ostatni raz na działce ? A może jeszcze będzie pięknie i pojedziesz Daleko musisz jechać rowerem ? pewnie tak . Ale ślicznie jeszcze tam Masz pełne , śliczne zimowity, moje już chyba z miesiąc jak przekwitły , piękna pysznogłówka, nie znałam takiej No cóż jesień i liści będzie cały czas, ale one okryją Twoje roślinki do snu . MÓj M na razie kosi trawę i zbiera leżące liście w ten sposób , ale już czas pograbić bo np z magnolii spadły i leży gęsty płaszcz . Oj u mnie liści jest masa
Dzięki Iwonko za życzenia zdrówka, z ciśnieniem borykam się Jak mi lekarka dodała kolejne leki to znowu za niskie i głowa boli ...ale muszę to przetrwać i ostatecznie się dobierze odpowiednie leki . Tobie też dużo zdrówka bo to nam potrzebne
Dzięki Iwonko za życzenia zdrówka, z ciśnieniem borykam się Jak mi lekarka dodała kolejne leki to znowu za niskie i głowa boli ...ale muszę to przetrwać i ostatecznie się dobierze odpowiednie leki . Tobie też dużo zdrówka bo to nam potrzebne