elfik22 dziękuję za dobre słowo i Tobie również życzę obfitych plonów w tym sezonie
Mimo, że uprawy dopiero się rozkręcają, to już odnotowałam pierwsze sukcesy i porażki, oraz wynotowałam wnioski na przyszłość.
Dwie odmiany rzodkiewki i dwa skrajne rezultaty. Podłużna okazała się łykowata, zbyt ostra i w sumie bardziej do żucia. Za to okrągła przepyszna, chrupiąca i soczysta jednocześnie, łagodna i bardzo smaczna. Siałam co ok. 6 cm, a mimo to mam wrażenie, że za gęsto, bo liście były bardzo dorodne i mocno się pomiędzy sobą rozpychały. Swoją drogą rok temu odkryłam, że liście rzodkiewki są przepyszne, wyczytałam też, że są bardzo zdrowe, więc polecam je do sałatek. Dodają fajnej pikanteryjki.
Przyznaję, że mocno swędziały mnie ręce i nie zdołałam przeczekać zimnych ogrodników i równie arktycznej w tym roku Zośki, a potem plułam sobie z tego powodu w brodę.. Bo pomidory jak oberwały chłodem (mimo przykrywania ich na noc czym popadnie), to zahamowało im wzrost i były początkowo tak rachityczne, że już się z nimi chciałam żegnać. Teraz mocno odbiły, każdy ma pąki, na jednym jest już pierwszy kwiat.
Fasola krzaczkowa (niska, rośnie bez podpór) wygląda póki co zdrowo i bacznie się jej przyglądam, żeby wcześnie zauważyć ewentualny nawrót ubiegłorocznego przędziorka. Choć mam nadzieję, że całkowita wymiana ziemi na nową i wyszorowanie donic pomogło pozbyć się tej gadziny.
Sałata i koperek powoli zaczynają przypominać sałatę i koperek (ten ostatni tak pachnie, że nie daję mu spokoju i ciągle zanurzam w nim nos!), natomiast rukola (siałam pierwszy raz) jest mocno nieśmiała. Ale być może to przez cień, jaki rzucały na nią liście rzodkiewek. Teraz już wszystkie wyrwane, to może rukola wreszcie ruszy z kopyta. Nie ukrywam, że mocno na nią liczę, bo mogłabym ją jeść na kilogramy i prawdę mówiąc myślałam, że z jej uprawą pójdzie mi łatwo. Nie przerywałam dotąd siewek, bo wydawało mi się, że i tak przetrwają silniejsze, oraz że poradzi sobie rozrastając się na boki. Ale chętnie przyjmę w tym względzie rady osób doświadczonych w uprawie tej pysznej zieleniny.
Paprykę dużą słodką, którą dwa lata temu zrywałam z własnego krzaka i zajadałam ze smakiem też podglądam z uwagą, żeby w tym roku nie dobierał się do niej przędziorek i liczę na piękne owocowanie. Na razie nie jest przesadnie aktywna we wzroście.
Zachęcona wyczytanymi w necie sukcesami doniczkowej uprawy ogórków próbuję w tym roku ponownie. Mam za sobą jedną próbą, ale do fiaska przyczynił się przędziorek, którego za późno zaczęłam zwalczać. W tym roku będę bardziej czujna. Spróbuję też ogórki uprawiać pionowo, a nie płożąco.
I na koniec pewnie nierealna uprawa jeśli o balkon chodzi, ale ja lubię eksperymenty: dynia w worku. Wiem, że jest żarłoczna, więc karmię ją jak tucznego wieprza różnymi specyfikami i pewnie z konieczności pozwolę jej wylegiwać się na posadzce (o ile w ogóle zawiąże choć jeden owoc).
Muszę powiedzieć, że kastry budowlane to był dobry pomysł na ten sezon. Ziemia w zwykłych doniczkach dużo szybciej przesycha, a 110 litrów ziemi w jednej kastrze nie wymaga podlewania rano i wieczorem, co przerabiałam z doniczkami. Ponadto samym roślinom jest chyba wygodniej w kastrach, bo mogą się nieco bardziej rozpędzić z rozrostem korzeni.
Jeśli chodzi o nawadniające butelki, to teraz widzę, że mocno przesadziłam z liczbą otworów, przez co woda nie sączy się do ziemi powoli, tylko wsiąka w nią natychmiast, a nie taki był mój zamysł. Będę więc miała nauczkę na przyszłość.
Kolejna relacja z balkonowego ogrodu za jakiś czas
wszystkich pozdrawiam.