Oj długa historia moich niekwitnących pupilków, ale skoro pytasz, to odpowiadam
A więc...
Dendrobium, jest na feriach zimowych w pokoju, którego praktycznie w ogóle nie używam. Ma tam temperaturę w okolicach 12 stopni i dużo światła.
Takie drastycznie wrarunki korzystnie na niego działają, wypuszcza pędy kwiatowe. Trochę późna pora, ale lepiej późno niż wcale.
Cymbidia stoją w innym pokoju, razem z sukulentami, które też sobie teraz odpoczywają.
Niestety myślę że nie zakwitną, a przynajmniej nic na to nie wskazuje. Oba są po dużych przejściach.
Podczas letniego pobytu w ogrodzie zaatakowały je przędziorasy, przeszły ciężką operacje przesadzania (prawie wszystkie korzenie musiałam wyciąć).
Chyba doznały zbyt dużego szoku by w tym roku zakwitnąć. Martwiłam się czy w ogóle przyżyją te tortury, ale chyba jest dobrze.
Mam nadzieję, że uda mi się doprowadzić je do kwitnienia w następnym sezonie.
Pozostałe, a mianowicie cambrie i falki które nie kwitną, stoją dalej na parapetach. Zrobiłam im ostatnio małą roszadę, gdyż w jednym miejscu zebrało mi się zbyt dużo fioletu i różu, tak jak wyżej wspominałam.
W przyszłym tygodniu porobię fotki, to zobaczycie jak to wszystko teraz u mnie wygląda.
Co do ilości, to jest ich - naście, na chwilę obecną przeważają kwitnące. Zarówno te kwitnące jak i niekwitnące stoją na parapetach między innymi roślinkami.
Jeden ze storczyków, a mianowicie ta oto miniaturka
cieszy moje oczy każdego dnia zaraz po przebudzeniu, gdyż stoi na mojej szafce nocnej
Zwróćcie uwagę na kwiat rosnący samotnie po prawej stronie łodygi. Rośnie "do góry nogami"

Zabawnie to wygląda
Pozdrawiam storczykowo
