Kolczaste serce Jagny
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11682
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna uwielbiam Twoje opowiadania co za płotem porabiają Twoje kolczate koleżanki
Lady of Schalot raduje się,że młody Leoś koło niej zamieszkał W końcu żelazna odmiana,ja mam dwa i oba cenię.
Nigdy ich nie wyeksmituję,nawet dobrze sobie u mnie radzą. Madame Anisette dalej stoi jak zaklęta i ani myśli pokazać choćby jednego kwiata.No tak upartej róży to jeszcze nie spotkałam.A trzeba było mi wtedy brać do koszyka Marie Henriette
Eden wysoki i przystojny,a ile pąków ma na górze
Lady of Schalot raduje się,że młody Leoś koło niej zamieszkał W końcu żelazna odmiana,ja mam dwa i oba cenię.
Nigdy ich nie wyeksmituję,nawet dobrze sobie u mnie radzą. Madame Anisette dalej stoi jak zaklęta i ani myśli pokazać choćby jednego kwiata.No tak upartej róży to jeszcze nie spotkałam.A trzeba było mi wtedy brać do koszyka Marie Henriette
Eden wysoki i przystojny,a ile pąków ma na górze
-
- 500p
- Posty: 812
- Od: 7 kwie 2011, o 14:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: południe Warszawy
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna, przegnij tego Edena mocniej, teraz lub na wiosnę, w którąkolwiek stronę. Jeśli nie zmarznie po całości, to puści krótkopędy spod każdego liścia. Ile on ma lat ?
Nadrabiam po nocy urlopowe zaległości forumowe. Twoje wpisy rozbudziły mnie do cna.
Nadrabiam po nocy urlopowe zaległości forumowe. Twoje wpisy rozbudziły mnie do cna.
Pozdrawiam
Ewa
Ewa
Re: Kolczaste serce Jagny
Elwi
Optymistką niepoprawną jestem ogólnie. Np. dzisiaj wierzę, że jednak spadnie deszcz a rano podlałam tylko tak pro forma. Róż dotyczy to szczególnie, bo inaczej mój zapał osłabłby przy pierwszym porównaniu moich poczynań z różankami wielu forumowiczek, Ciebie włączając. Jednak dążę do tego, aby mój ogród przyćmił pokazowe ogrody Austina i innych ekspertów, którzy będą przyjeżdżali się ode mnie uczyć .
Nostalgia ma fanów, to prawda i jednego takiego mam w domu. Ostatnio wczoraj Piotr, posłusznie podążający za mną na popołudniowym Tour de Ogród, tylko na widok przekwitającej w ohydny sposób Nostalgii zakrzyknął "Ooooo, ta jest śliczna!" Mogłam tylko westchnąć i obiecać sobie, że jej nie wywalę, tylko jakoś tak sprytnie zasłonię. Mariatheresia jeszcze w tym roku Cię przecież ukocha kwiatami. Z tego co pamiętam to jedna z tych długo kwitnących, nie? Moje mnie martwią bo mają plamy a to raczej odporne dziewuchy
Co do Leonardo, to faktycznie tak jest. U róż tak jak u ludzi, jednych kocha obiektyw innych nie. Ja też na żywo widzę ładniejszą różę niż na moich własnych zdjęciach, ale tak jak u Pomponelli nie mogłam jakoś strawić tych słodkich baniek, tak on czaruje mnie niezmiennie. A, że jeszcze przy okazji jest kompletnie niewymagający, to już taki gratisik
Dorotko! Co się stało? Jak to "zamordowałam"?! Na pewno nie jest tak źle jak Ci się wydaje, cokolwiek się wydarzyło Upały nie sprzyjają myśleniu, już dzisiaj jest troszkę lepiej, więc na pewno przystąpisz do działania.
Bardzo trafnie określiłaś Leośka - "naprawdę ładny" - on faktycznie nie jest piękny, nie jest zjawiskowy, nie jest niezwykły... On jest po prostu naprawdę ładny!
Ania Dziękuję
I liczę dlatego na żelazny związek, bo i Lady of Shalott i Leonardo to silne osobowości, które ani deszczu, ani mrozu, ani upału się nie boją. Aż strach pomyśleć jakie mieliby dzieci. Gdybym umiała hodować nowe odmiany, to pokusiłabym się spróbować
A Anisette ma chociaż jakieś pąki? Mnie też wystawiła moja na cierpliwość, no ale Twoja to już zdecydowanie przegina. Może ona kumuluje siły na przyszły sezon i za rok będziesz miała na niej więcej kwiatów niż liści? Tego Ci życzę A Maryśka Henrietta nie zając, zdążysz kupić i polecam ten ruch. To fajna róża.
Dziękuję, że doceniłaś mojego Edena. Szczupłych lubisz, widzę? Nooo, pąków ma całą masę, chyba ze cztery!
Ewa, nie wiem czy to dobrze, że przeze mnie spać nie możesz. Ja jestem orędowniczką snu zawsze i wszędzie
Ten Eden jest u mnie trzeci, albo czwarty sezon. W zeszłym roku był tym najlepszym egzemplarzem, bo się rozkrzewił i ładnie kwitł. W tym roku postanowił być modelem, schudł i jest wysoki. Przyginać go chyba nie będę, bo po pierwsze będzie jesienią zmieniał miejsce a po drugie to facet o mocnym kręgosłupie, pewnie raczej by się złamał niż ugiął. Ot, silny charakter
Dzisiaj jest chłodniej, ale deszcze przemykają niedaleko, machając tylko do mnie złośliwie ogonem chmur. Róże może odrobinę odsapną i ja też, chociaż narzekać nie mogę, bo w upalne dni jadę nad naszą fantastyczną rzekę, zażywam fantastycznej kąpieli i jest fantastycznie. Wkra jest cudowna bo czysta, przeważnie cudowna bo płytka i cudowna bo ciepła. Tak, mam świadomość ile przymiotników nasadziłam, ale w takie dni, to naprawdę re-we-la-cja (to już rzeczownik). Po co mi wyjeżdżać na wakacje? Królowe muszą się zadowolić mniej relaksacyjną kąpielą ze sznura.
Ogólnie na rabatach trwa odpoczynek. Sporo róż ma jeszcze kwiaty, albo już kolejne pąki. Sporo róż ma też plamy Na szczęście większość w niewielkiej ilości i oberwanie chorych listków nie wpłynęło specjalnie na różany image, ale są takie, które zachorowały szybko i dość mocno. Nie liczę Paula Bocuse, który przyjechał chory i sukcesywnie muszę mu obrywać listki, więc już w tej chwili jest niemal goły. Ale jak się dobrze aparat wyceluje, to nic prawie nie widać
O dziwo, te które normalnie chorowały są teraz zdrowe, lub niemal zupełnie zdrowe, jak np. Ghita R., a te odporniejsze chorują dosyć mocno i myślę tu o najstarszym krzaczku Pashminy (dwa młodsze zdrowe, ale jeszcze naćpane chemią) i jedna z Mary Ann, druga się trzyma. Cóż, tragedii nie ma (jeszcze), bo są i takie, które mają liście zupełnie zdrowe, ale te są w mniejszości. Większość ma mniej lub bardziej zainfekowane listki, na szczęście dolne i z perspektywy wyglądają na okazy zdrowia. Może powinnam przestać oglądać je z bliska? W końcu czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, nie?
O Bengali złego słowa powiedzieć nie mogę. Albo jest zupełnie zdrowy, albo mu się za mało przyjrzałam. Ale upału ani deszczu się zbytnio nie boi i kwitnie cały czas, bez przerwy
Natomiast moja zeszłoroczna duma, Jalitah, w tym roku nie dość, że schudła, to wcale jakoś rewelacyjnie długo kwiatów nie utrzymuje. A te co są, wyglądają na lekko podsmażone
Pisałam ostatnio o moim Abrahamie Darby, że rośnie na tylnej rabacie, nieco przeze mnie zapomnianej. Wczoraj dokonałam heroicznego czynu i poszłam zobaczyć co u niego słychać. A on kwitnie! Bezczelny jest
Pink Paradise jest na stówę spokrewniona z Mareczkiem, albo uczy się przez naśladownictwo. Podobnie jak on zaczyna soczystymi barwami z domieszką pomarańczo-żółci, żeby z biegiem czasu zamienić to na stonowany mleczny kolor. To są te same kwiaty co pokazywane ostatnio, bo to są jedyne kwiaty Ale uroku im odebrać nie można
A na innej rabacie powitał mnie dzisiaj silniejszy Boscobel. Lekko słabszy będzie gonił, bo też ma pąki. Dorotko, jestem Ci niezmiernie wdzięczna za skuteczne szczucie tą różą!
Jeden ze świeżych nabytków, rano dosłownie świecił na rabacie. Może dlatego, że wkoło ciemna ziemia, ale efekt był
Ten młodszy Chippendale planowany był w tym miejscu od dawna. I to jest jedna z moich nielicznych przemyślanych decyzji. W większości róże są źle posadzone, nie zgadzają się rozmiarami, albo wkurza mnie, że ich nie widzę z okna i muszę iść spory kawał (tak ze dwadzieścia metrów), żeby je zobaczyć. Więc oczywiście będę przesadzać, żeby było lepiej. U Alicji (Georginii) przeczytałam bardzo mądre powiedzenie: Największym wrogiem ogrodu są wspaniałe pomysły ogrodnika. Czy jakoś tak. Ale bardzo trafne. Mój ogród i ja jesteśmy uosobieniem tego stwierdzenia.
A na koniec pocieszenie, że nie tylko nam upały dają w kość. To wczorajsze moje koty. Dwa pozostałe albo zaszyły się gdzieś po domu, albo poszły nad rzekę.
Po co nam zapas kory? Dla kota.
Optymistką niepoprawną jestem ogólnie. Np. dzisiaj wierzę, że jednak spadnie deszcz a rano podlałam tylko tak pro forma. Róż dotyczy to szczególnie, bo inaczej mój zapał osłabłby przy pierwszym porównaniu moich poczynań z różankami wielu forumowiczek, Ciebie włączając. Jednak dążę do tego, aby mój ogród przyćmił pokazowe ogrody Austina i innych ekspertów, którzy będą przyjeżdżali się ode mnie uczyć .
Nostalgia ma fanów, to prawda i jednego takiego mam w domu. Ostatnio wczoraj Piotr, posłusznie podążający za mną na popołudniowym Tour de Ogród, tylko na widok przekwitającej w ohydny sposób Nostalgii zakrzyknął "Ooooo, ta jest śliczna!" Mogłam tylko westchnąć i obiecać sobie, że jej nie wywalę, tylko jakoś tak sprytnie zasłonię. Mariatheresia jeszcze w tym roku Cię przecież ukocha kwiatami. Z tego co pamiętam to jedna z tych długo kwitnących, nie? Moje mnie martwią bo mają plamy a to raczej odporne dziewuchy
Co do Leonardo, to faktycznie tak jest. U róż tak jak u ludzi, jednych kocha obiektyw innych nie. Ja też na żywo widzę ładniejszą różę niż na moich własnych zdjęciach, ale tak jak u Pomponelli nie mogłam jakoś strawić tych słodkich baniek, tak on czaruje mnie niezmiennie. A, że jeszcze przy okazji jest kompletnie niewymagający, to już taki gratisik
Dorotko! Co się stało? Jak to "zamordowałam"?! Na pewno nie jest tak źle jak Ci się wydaje, cokolwiek się wydarzyło Upały nie sprzyjają myśleniu, już dzisiaj jest troszkę lepiej, więc na pewno przystąpisz do działania.
Bardzo trafnie określiłaś Leośka - "naprawdę ładny" - on faktycznie nie jest piękny, nie jest zjawiskowy, nie jest niezwykły... On jest po prostu naprawdę ładny!
Ania Dziękuję
I liczę dlatego na żelazny związek, bo i Lady of Shalott i Leonardo to silne osobowości, które ani deszczu, ani mrozu, ani upału się nie boją. Aż strach pomyśleć jakie mieliby dzieci. Gdybym umiała hodować nowe odmiany, to pokusiłabym się spróbować
A Anisette ma chociaż jakieś pąki? Mnie też wystawiła moja na cierpliwość, no ale Twoja to już zdecydowanie przegina. Może ona kumuluje siły na przyszły sezon i za rok będziesz miała na niej więcej kwiatów niż liści? Tego Ci życzę A Maryśka Henrietta nie zając, zdążysz kupić i polecam ten ruch. To fajna róża.
Dziękuję, że doceniłaś mojego Edena. Szczupłych lubisz, widzę? Nooo, pąków ma całą masę, chyba ze cztery!
Ewa, nie wiem czy to dobrze, że przeze mnie spać nie możesz. Ja jestem orędowniczką snu zawsze i wszędzie
Ten Eden jest u mnie trzeci, albo czwarty sezon. W zeszłym roku był tym najlepszym egzemplarzem, bo się rozkrzewił i ładnie kwitł. W tym roku postanowił być modelem, schudł i jest wysoki. Przyginać go chyba nie będę, bo po pierwsze będzie jesienią zmieniał miejsce a po drugie to facet o mocnym kręgosłupie, pewnie raczej by się złamał niż ugiął. Ot, silny charakter
Dzisiaj jest chłodniej, ale deszcze przemykają niedaleko, machając tylko do mnie złośliwie ogonem chmur. Róże może odrobinę odsapną i ja też, chociaż narzekać nie mogę, bo w upalne dni jadę nad naszą fantastyczną rzekę, zażywam fantastycznej kąpieli i jest fantastycznie. Wkra jest cudowna bo czysta, przeważnie cudowna bo płytka i cudowna bo ciepła. Tak, mam świadomość ile przymiotników nasadziłam, ale w takie dni, to naprawdę re-we-la-cja (to już rzeczownik). Po co mi wyjeżdżać na wakacje? Królowe muszą się zadowolić mniej relaksacyjną kąpielą ze sznura.
Ogólnie na rabatach trwa odpoczynek. Sporo róż ma jeszcze kwiaty, albo już kolejne pąki. Sporo róż ma też plamy Na szczęście większość w niewielkiej ilości i oberwanie chorych listków nie wpłynęło specjalnie na różany image, ale są takie, które zachorowały szybko i dość mocno. Nie liczę Paula Bocuse, który przyjechał chory i sukcesywnie muszę mu obrywać listki, więc już w tej chwili jest niemal goły. Ale jak się dobrze aparat wyceluje, to nic prawie nie widać
O dziwo, te które normalnie chorowały są teraz zdrowe, lub niemal zupełnie zdrowe, jak np. Ghita R., a te odporniejsze chorują dosyć mocno i myślę tu o najstarszym krzaczku Pashminy (dwa młodsze zdrowe, ale jeszcze naćpane chemią) i jedna z Mary Ann, druga się trzyma. Cóż, tragedii nie ma (jeszcze), bo są i takie, które mają liście zupełnie zdrowe, ale te są w mniejszości. Większość ma mniej lub bardziej zainfekowane listki, na szczęście dolne i z perspektywy wyglądają na okazy zdrowia. Może powinnam przestać oglądać je z bliska? W końcu czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, nie?
O Bengali złego słowa powiedzieć nie mogę. Albo jest zupełnie zdrowy, albo mu się za mało przyjrzałam. Ale upału ani deszczu się zbytnio nie boi i kwitnie cały czas, bez przerwy
Natomiast moja zeszłoroczna duma, Jalitah, w tym roku nie dość, że schudła, to wcale jakoś rewelacyjnie długo kwiatów nie utrzymuje. A te co są, wyglądają na lekko podsmażone
Pisałam ostatnio o moim Abrahamie Darby, że rośnie na tylnej rabacie, nieco przeze mnie zapomnianej. Wczoraj dokonałam heroicznego czynu i poszłam zobaczyć co u niego słychać. A on kwitnie! Bezczelny jest
Pink Paradise jest na stówę spokrewniona z Mareczkiem, albo uczy się przez naśladownictwo. Podobnie jak on zaczyna soczystymi barwami z domieszką pomarańczo-żółci, żeby z biegiem czasu zamienić to na stonowany mleczny kolor. To są te same kwiaty co pokazywane ostatnio, bo to są jedyne kwiaty Ale uroku im odebrać nie można
A na innej rabacie powitał mnie dzisiaj silniejszy Boscobel. Lekko słabszy będzie gonił, bo też ma pąki. Dorotko, jestem Ci niezmiernie wdzięczna za skuteczne szczucie tą różą!
Jeden ze świeżych nabytków, rano dosłownie świecił na rabacie. Może dlatego, że wkoło ciemna ziemia, ale efekt był
Ten młodszy Chippendale planowany był w tym miejscu od dawna. I to jest jedna z moich nielicznych przemyślanych decyzji. W większości róże są źle posadzone, nie zgadzają się rozmiarami, albo wkurza mnie, że ich nie widzę z okna i muszę iść spory kawał (tak ze dwadzieścia metrów), żeby je zobaczyć. Więc oczywiście będę przesadzać, żeby było lepiej. U Alicji (Georginii) przeczytałam bardzo mądre powiedzenie: Największym wrogiem ogrodu są wspaniałe pomysły ogrodnika. Czy jakoś tak. Ale bardzo trafne. Mój ogród i ja jesteśmy uosobieniem tego stwierdzenia.
A na koniec pocieszenie, że nie tylko nam upały dają w kość. To wczorajsze moje koty. Dwa pozostałe albo zaszyły się gdzieś po domu, albo poszły nad rzekę.
Po co nam zapas kory? Dla kota.
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4551
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna uwielbiam jak moje koty tak śpią https://images85.fotosik.pl/298/4ff497d6d184bb3cmed.jpg , wiem wówczas, że są szczęśliwe.
Gaspar rozbraja mnie jak na mój widok "wywala" brzuch do góry, przekrzywia łepek i mruczy, to najmilsze powitanie. Daysy tylko wieczorem przychodzi na głaskanie po brzuszku, ale dobrze, ze chociaż na tyle sobie zasłużyłam
Widzę, że Twoja Lady of Shalott też ładnie zapączkowana, czyli ta dziewczyna tak ma, bardzo mnie to cieszy, bo jakoś austinki w tym roku raczej skąpią mi swoich kwiatów a G.Thomas niestety całkiem poległ i odszedł na zielone łąki po zimie. Na szczęście mam lichutką sadzonkę i mam nadzieję, że się w końcu zbierze do kupy i zacznie przybierać na wadze. Żywotny jest, bo mimo swoich miniaturowych rozmiarów zaszczycił mnie już 3 kwiatuszkami.
Gaspar rozbraja mnie jak na mój widok "wywala" brzuch do góry, przekrzywia łepek i mruczy, to najmilsze powitanie. Daysy tylko wieczorem przychodzi na głaskanie po brzuszku, ale dobrze, ze chociaż na tyle sobie zasłużyłam
Widzę, że Twoja Lady of Shalott też ładnie zapączkowana, czyli ta dziewczyna tak ma, bardzo mnie to cieszy, bo jakoś austinki w tym roku raczej skąpią mi swoich kwiatów a G.Thomas niestety całkiem poległ i odszedł na zielone łąki po zimie. Na szczęście mam lichutką sadzonkę i mam nadzieję, że się w końcu zbierze do kupy i zacznie przybierać na wadze. Żywotny jest, bo mimo swoich miniaturowych rozmiarów zaszczycił mnie już 3 kwiatuszkami.
- bejsonki84
- 200p
- Posty: 327
- Od: 7 maja 2014, o 11:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: Kolczaste serce Jagny
No kusisz mnie niesamowicie tą Boscobel . I gdybym nie była taka wkurzona na róże w tym ciulowym sezonie, to pewnie bym ją kupiła, a tak to nie! Nie ma żadnych nowych kusicielek! Nic nie kupuję! Basta! Ależ się nawykrzyknikowałam
Koteczki są słodziutkie, ale się z nich uśmiałam . Strasznie bym chciała takiego rudziaszka, ale mąż się rzuca, bo mam już dwa - szarobure obydwa
Koteczki są słodziutkie, ale się z nich uśmiałam . Strasznie bym chciała takiego rudziaszka, ale mąż się rzuca, bo mam już dwa - szarobure obydwa
Pozdrawiam Werka
Pocieszam się myślą, że zwierzęta nijakiej świadomości nie mają, bo byłoby jeszcze więcej zrozpaczonych istot na świecie.
Wisława Szymborska
Pocieszam się myślą, że zwierzęta nijakiej świadomości nie mają, bo byłoby jeszcze więcej zrozpaczonych istot na świecie.
Wisława Szymborska
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagno, nadrabiam zaległości u Ciebie i czytam starsze posty, kolejka z papierem toaletowym...no też porównanie wymyśliłaś, ale czytałam o tym kilka dni temu i cały czas mi się śmiać z tego chce.
U mnie Pashmina sztuk 1 odpoczywa, może uda mi się ją rozmnożyć?
Pozdrawiam serdecznie i brnę dalej bo piękne fotki widzę, ale jak tu bez wgłębienia się w treść?
Moje niektóre róże zbierają się do kwitnienia, ale jeszcze poczekam.
Kotka widzę ładnego, uwielbiam koty te łobuzy .
edit.
No i po zagłębieniu się w treść zgłupiałam calkowicie, tyle mi się Twoich róż podoba, a ja nie wiem na jaki kolor teraz postawić?
Kurczę Edenka...tak ją tu krytykujecie , ale coś jest na rzeczy. U mnie nie zakwitła wcale i nawet pączków nie widzę. Inne do drugiego kwitnienia się biorą a ta nic- liście pokazuje.
A i jeszcze zauważyłam, że sadzisz róże w dość niewielkiej odległości, a ja się bałam, że na siebie powchodzą jak coś dosadzę. Może jednak nie będzie źle?
U mnie Pashmina sztuk 1 odpoczywa, może uda mi się ją rozmnożyć?
Pozdrawiam serdecznie i brnę dalej bo piękne fotki widzę, ale jak tu bez wgłębienia się w treść?
Moje niektóre róże zbierają się do kwitnienia, ale jeszcze poczekam.
Kotka widzę ładnego, uwielbiam koty te łobuzy .
edit.
No i po zagłębieniu się w treść zgłupiałam calkowicie, tyle mi się Twoich róż podoba, a ja nie wiem na jaki kolor teraz postawić?
Kurczę Edenka...tak ją tu krytykujecie , ale coś jest na rzeczy. U mnie nie zakwitła wcale i nawet pączków nie widzę. Inne do drugiego kwitnienia się biorą a ta nic- liście pokazuje.
A i jeszcze zauważyłam, że sadzisz róże w dość niewielkiej odległości, a ja się bałam, że na siebie powchodzą jak coś dosadzę. Może jednak nie będzie źle?
-
- 30p - Uzależniam się...
- Posty: 40
- Od: 2 sie 2017, o 08:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagna dzień dobry. Od jakiegoś czasu czytam Twój wątek i bardzo go lubię. Piszesz świetnym językiem z dużym poczuciem humoru, ale to już wiesz. Ogród piękny i na jego widok robię . Piszesz, że róże Ci bardzo chorują, część moich ostatnio wymagała doktora. Umyłam je gnojówką z czosnku (wręcz każdy liść z osobna) i podziałało. Ona ta gnojówka ma znikomą ilość azotu więc i o tej porze roku da radę. A polecam bo sprawdzona
Re: Kolczaste serce Jagny
Hm...każdy listek to trochę roboty, może oprysk można tą gnojówką zrobić?
Taki oprysk znajomy robi pomidorkm i też sobie chwali więc coś w tym musi być.
Taki oprysk znajomy robi pomidorkm i też sobie chwali więc coś w tym musi być.
Re: Kolczaste serce Jagny
Witam wszystkich odwiedzających gorąco. Wręcz upalnie
Daysy, mam to samo jeżeli chodzi o widok kocich brzuszków. Ta kotka na korze jest dziwadłem, na maksa zakochanym w moim nie-mężu. Słynie z tego, że sypia w dziwnych miejscach i bardzo rzadko miauczy. Mnie łaskawie toleruje. Wiem o czym mówisz z tym wywalaniem się i mruczeniem. Ten drugi ze zdjęć, rudzielec, to kot z adopcji i on robi to samo. Sporo przeszedł, był zamknięty na strychu u jakiegoś pijaka, bez jedzenia i wody. Pewnie planował go sprzedać, bo to śliczna mieszanka z Norweskim Leśnym. Na szczęście uratowany, siedem lat temu trafił do nas i jest najmilszym kotem jakiego znam. Uwielbiam go.
Tak, obie Lady całe w pąkach, pierwsze kwiaty już się otwierają. Grahama nie mam, ale ostatnio bierze mnie na żółte, więc kto wie, tym bardziej, że takie malizny z kilkoma kwiatkami jak u Ciebie, zawsze robią na mnie wrażenie.
Werka, co to są dwa koty My mamy cztery i gdyby znowu trzeba było kiedyś ratować to będzie kolejny, bo to urocze i zabawne stworzonka a my w takich gustujemy Twoje koty są wychodzące? Jeżeli tak, to wytłumacz mężowi, że i tak się nie czuje ich obecności, więc co za różnica czy dwa czy osiem? Ty chcesz rudzielca. Ja mam dwa rudzielce a marzy mi się taki jak ma JagiS, jej Zlatanek jest moim ideałem - czarny z białymi skarpetkami i białą bródką
Mówisz, że Boscobel Ci się podoba? Mi też!!! To z dzisiaj:
Eluś, jak widzisz, ja sobie Pashminę "rozmnożyłam" jadąc do szkółki
Ja też mam egzemplarz Edena, który powypuszczał pędy, ale nie ma ani jednego pąka. To sadzonka z zeszłego roku, więc można mu wybaczyć. Ale po co? Wolę na to miejsce coś co kwitnie bez proszenia. Eden to śliczna róża, nie można mu odebrać urody. Ale te jego kaprysy są wkurzające. Jakbym miała takiego jak Majka (tzn. nie Eden jak Majka, tylko jak Eden Majki ), to bym sobie stołek przed nim postawiła i gapiła się na niego pół dnia.
Zauważyłaś, że sadzę dosyć blisko, co? Mi się też wydaje, że za blisko. Ale mam tak niedaleko siebie posadzonego Leonardo z Pastellą i bardzo mi się podoba, że teraz "wymieniają się kwiatami", bo gałązki przenikają jedna przez drugą i taki efekt jest super. Z jednej strony te bliskie odległości są niewskazane ze względu np. na choroby, ale z drugiej strony to właśnie te gęste, pełne rabaty najbardziej mi się podobają. Zawsze można rozsadzić, nie? Na zdjęciach nie widać, ale na moich rabatach pojawiły się kępki delikatnych, ażurowych listeczków. Kupiłam trzy Rutewki Delavaya, przy czym jeszcze jedną dostałam w gratisie, więc mam cztery A to wszystko dzięki Tobie! Teraz zastanawiam się jak nie wypielić jej wiosną, póki taka malutka Mam nadzieję, że przeżyją i będę mogła za jakiś czas patrzeć na ogromne chmury tych fioletowych kwiatusiów.
A jeżeli chodzi o kolory róż, to widzę, że nie tylko ja mam fazę na kolory , mam o tyle lepiej, że dobrze wiem na co mnie wzięło: fuksja, krem, pomarańcz a może nawet... żółć, o której jeszcze niedawno nie chciałam słyszeć. Czyli stawiam na kilka kolorów i to się wiąże z wydaniem sporej kwoty jesienią i zgryzotą jak to wszystko upchnąć
Beatko, jak miło, że się pokazałaś!
Cieszę się, że dobrze Ci się czyta moje wywody. I nawet mój zachwaszczony ogród Ci się podoba... Kochana jesteś
Gnojówka z czosnku, powiadasz? Miło mi, że wiesz, że ja bez chemii działam i takie porady są na wagę złota. Dziękuję Ale tak jak pisze Ela - przy takiej ilości róż, oprysk byłby łatwiejszy, da się?
No a własny wątek kiedy otworzysz? Napisałaś kilka zdań a już wiem, że 1. Masz róże 2. Dbasz o nie 3. Masz wiedzę.
Pokaż swoje pannice. Całować się z nimi może jeszcze nie będę, bo jadą czosnkiem, ale podziwiać będę chętnie
Kolejny dzień ze sznurem do podlewania, bo deszcze dostarczają ostatnio pod inny adres. Różyce też wymęczone, ale zbierają się do powtórki, albo już ją zaczynają. Są też takie, które tylko są Walka z chwastami trwa nieprzerwanie, wczoraj wypieliłam rabatę z Pashminą i z nosem w krzaczkach stwierdziłam, że najstarszy egzemplarz Pompona stracił sporo listków na rzecz plamistości, ale od spodu wypuszcza nowe pędy grube na kciuk. No jak jej nie kochać?
Z młodziaków tegorocznych bardzo dobrze radzi sobie Young Lycidas. Przez jego jakby pogniecione listki miałam obawy czy on się na pewno dobrze czuje, ale chyba nieźle, bo wypuścił nowe pędy i kwitnie. Kolor ma faktycznie super.
Zupełnie inaczej rozgrywa to La Rose de Mollinard. Mam go trzeci sezon. Pierwszy, wiadomo: ulgowy, bo smarkacz, bo ma czas. W zeszłym roku nadal miał czas i bumelował całe lato. Wypuścił ze dwie gałązki, zakwitł trzema kwiatami i poszedł spać na zimę. W tym roku coś się zadziało. Pojawiły się nowe pędy sugerujące, że on jednak wie, że powinien być spory. Były też jakieś kwiaty, ale niewiele. Ale teraz ma sporo pąków i zaczyna powtarzać. A kolor ma rzucający się w oczy. Wystawia mnie na cierpliwość, ale ja poczekam.
I nawet go ochronię przed Giganteusem, który jako młodziak do kolan został przesadzony w zeszłym roku, bo przecież miejsce na róże by się przydało. W tym roku dorósł do ok. dwóch metrów i skoro tak, to zaraz pójdzie w objętość i wlezie mi z tymi badylami na róże i nawet nie przeprosi, tylko wtryni się jeszcze dalej. I ja muszę do brutala brutalnie. Muszę kupić tzw. bariery korzeniowe dla bambusów, wykopać rowek, tak, żeby nie uszkodzić rosnących tuż obok róż, umieścić tę barierę, zakopać i modlić się, żeby to zadziałało. Ma ktoś doświadczenie z takimi barierami?
Tak to wygląda. Widać, że miejsce trawkom przypasowało...
Przed tym po prawej stronie rośnie moja starsza Lady of Shalott, która będzie zaczynała powtórkę. Pierwsze kwiaty drugiego turnusu już się pokazują:
No i dzisiejsza miss. Garden of Roses ma być kompaktowym krzaczkiem. Na Helpie stoi jak byk: 50-60cm. Dwa krzewy to wiedzą. Ale jeden egzemplarz ma już z metr wysokości i kwitnie. Pięknie kwitnie
Nie wiem co ona bierze, ale cokolwiek to jest, to ja to chcę, żeby rozdać innym pannom.
A na dobranoc gwiazdeczki. Różowe i upojnie pachnące:
Daysy, mam to samo jeżeli chodzi o widok kocich brzuszków. Ta kotka na korze jest dziwadłem, na maksa zakochanym w moim nie-mężu. Słynie z tego, że sypia w dziwnych miejscach i bardzo rzadko miauczy. Mnie łaskawie toleruje. Wiem o czym mówisz z tym wywalaniem się i mruczeniem. Ten drugi ze zdjęć, rudzielec, to kot z adopcji i on robi to samo. Sporo przeszedł, był zamknięty na strychu u jakiegoś pijaka, bez jedzenia i wody. Pewnie planował go sprzedać, bo to śliczna mieszanka z Norweskim Leśnym. Na szczęście uratowany, siedem lat temu trafił do nas i jest najmilszym kotem jakiego znam. Uwielbiam go.
Tak, obie Lady całe w pąkach, pierwsze kwiaty już się otwierają. Grahama nie mam, ale ostatnio bierze mnie na żółte, więc kto wie, tym bardziej, że takie malizny z kilkoma kwiatkami jak u Ciebie, zawsze robią na mnie wrażenie.
Werka, co to są dwa koty My mamy cztery i gdyby znowu trzeba było kiedyś ratować to będzie kolejny, bo to urocze i zabawne stworzonka a my w takich gustujemy Twoje koty są wychodzące? Jeżeli tak, to wytłumacz mężowi, że i tak się nie czuje ich obecności, więc co za różnica czy dwa czy osiem? Ty chcesz rudzielca. Ja mam dwa rudzielce a marzy mi się taki jak ma JagiS, jej Zlatanek jest moim ideałem - czarny z białymi skarpetkami i białą bródką
Mówisz, że Boscobel Ci się podoba? Mi też!!! To z dzisiaj:
Eluś, jak widzisz, ja sobie Pashminę "rozmnożyłam" jadąc do szkółki
Ja też mam egzemplarz Edena, który powypuszczał pędy, ale nie ma ani jednego pąka. To sadzonka z zeszłego roku, więc można mu wybaczyć. Ale po co? Wolę na to miejsce coś co kwitnie bez proszenia. Eden to śliczna róża, nie można mu odebrać urody. Ale te jego kaprysy są wkurzające. Jakbym miała takiego jak Majka (tzn. nie Eden jak Majka, tylko jak Eden Majki ), to bym sobie stołek przed nim postawiła i gapiła się na niego pół dnia.
Zauważyłaś, że sadzę dosyć blisko, co? Mi się też wydaje, że za blisko. Ale mam tak niedaleko siebie posadzonego Leonardo z Pastellą i bardzo mi się podoba, że teraz "wymieniają się kwiatami", bo gałązki przenikają jedna przez drugą i taki efekt jest super. Z jednej strony te bliskie odległości są niewskazane ze względu np. na choroby, ale z drugiej strony to właśnie te gęste, pełne rabaty najbardziej mi się podobają. Zawsze można rozsadzić, nie? Na zdjęciach nie widać, ale na moich rabatach pojawiły się kępki delikatnych, ażurowych listeczków. Kupiłam trzy Rutewki Delavaya, przy czym jeszcze jedną dostałam w gratisie, więc mam cztery A to wszystko dzięki Tobie! Teraz zastanawiam się jak nie wypielić jej wiosną, póki taka malutka Mam nadzieję, że przeżyją i będę mogła za jakiś czas patrzeć na ogromne chmury tych fioletowych kwiatusiów.
A jeżeli chodzi o kolory róż, to widzę, że nie tylko ja mam fazę na kolory , mam o tyle lepiej, że dobrze wiem na co mnie wzięło: fuksja, krem, pomarańcz a może nawet... żółć, o której jeszcze niedawno nie chciałam słyszeć. Czyli stawiam na kilka kolorów i to się wiąże z wydaniem sporej kwoty jesienią i zgryzotą jak to wszystko upchnąć
Beatko, jak miło, że się pokazałaś!
Cieszę się, że dobrze Ci się czyta moje wywody. I nawet mój zachwaszczony ogród Ci się podoba... Kochana jesteś
Gnojówka z czosnku, powiadasz? Miło mi, że wiesz, że ja bez chemii działam i takie porady są na wagę złota. Dziękuję Ale tak jak pisze Ela - przy takiej ilości róż, oprysk byłby łatwiejszy, da się?
No a własny wątek kiedy otworzysz? Napisałaś kilka zdań a już wiem, że 1. Masz róże 2. Dbasz o nie 3. Masz wiedzę.
Pokaż swoje pannice. Całować się z nimi może jeszcze nie będę, bo jadą czosnkiem, ale podziwiać będę chętnie
Kolejny dzień ze sznurem do podlewania, bo deszcze dostarczają ostatnio pod inny adres. Różyce też wymęczone, ale zbierają się do powtórki, albo już ją zaczynają. Są też takie, które tylko są Walka z chwastami trwa nieprzerwanie, wczoraj wypieliłam rabatę z Pashminą i z nosem w krzaczkach stwierdziłam, że najstarszy egzemplarz Pompona stracił sporo listków na rzecz plamistości, ale od spodu wypuszcza nowe pędy grube na kciuk. No jak jej nie kochać?
Z młodziaków tegorocznych bardzo dobrze radzi sobie Young Lycidas. Przez jego jakby pogniecione listki miałam obawy czy on się na pewno dobrze czuje, ale chyba nieźle, bo wypuścił nowe pędy i kwitnie. Kolor ma faktycznie super.
Zupełnie inaczej rozgrywa to La Rose de Mollinard. Mam go trzeci sezon. Pierwszy, wiadomo: ulgowy, bo smarkacz, bo ma czas. W zeszłym roku nadal miał czas i bumelował całe lato. Wypuścił ze dwie gałązki, zakwitł trzema kwiatami i poszedł spać na zimę. W tym roku coś się zadziało. Pojawiły się nowe pędy sugerujące, że on jednak wie, że powinien być spory. Były też jakieś kwiaty, ale niewiele. Ale teraz ma sporo pąków i zaczyna powtarzać. A kolor ma rzucający się w oczy. Wystawia mnie na cierpliwość, ale ja poczekam.
I nawet go ochronię przed Giganteusem, który jako młodziak do kolan został przesadzony w zeszłym roku, bo przecież miejsce na róże by się przydało. W tym roku dorósł do ok. dwóch metrów i skoro tak, to zaraz pójdzie w objętość i wlezie mi z tymi badylami na róże i nawet nie przeprosi, tylko wtryni się jeszcze dalej. I ja muszę do brutala brutalnie. Muszę kupić tzw. bariery korzeniowe dla bambusów, wykopać rowek, tak, żeby nie uszkodzić rosnących tuż obok róż, umieścić tę barierę, zakopać i modlić się, żeby to zadziałało. Ma ktoś doświadczenie z takimi barierami?
Tak to wygląda. Widać, że miejsce trawkom przypasowało...
Przed tym po prawej stronie rośnie moja starsza Lady of Shalott, która będzie zaczynała powtórkę. Pierwsze kwiaty drugiego turnusu już się pokazują:
No i dzisiejsza miss. Garden of Roses ma być kompaktowym krzaczkiem. Na Helpie stoi jak byk: 50-60cm. Dwa krzewy to wiedzą. Ale jeden egzemplarz ma już z metr wysokości i kwitnie. Pięknie kwitnie
Nie wiem co ona bierze, ale cokolwiek to jest, to ja to chcę, żeby rozdać innym pannom.
A na dobranoc gwiazdeczki. Różowe i upojnie pachnące:
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7817
- Od: 8 lut 2012, o 12:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowsze
Re: Kolczaste serce Jagny
Witaj Jagna
Rewizytuję twój ogród i bardzo żałuję że tak późno go poznaję. Masz fantastyczne pióro (eee...klawiaturę..) No chodzi mi o to, że czyta się niesamowicie przyjemnie. Co chwila się z czegoś śmieję. Przeczytałam opisy róż na początku wątku. Może poradnik wydaj bo takie teksty to trzeba zachować
Zafascynowała mnie też nazwa wątku. Skąd takie pomysły ci się biorą? Cudo.
Róż masz niezłą kolekcję, roboty na cały sezon i pół kolejnego. Zdrowe podejście do uprawy pewnie cię ratuje przed kontuzjami Ja też staram się nie przejmować ale jak mnie najdzie ochota zrobić porządek to potem odchorowuję. Niestety mam słaby kręgosłup. Albo głowę, bo wystarczyłoby mieć umiar
Koty, zwłaszcza rudy, to absolutnie moja bajka
Postawiłam sobie za punkt honoru, przeczytać cały wątek, więc do zobaczenia wkrótce
Rewizytuję twój ogród i bardzo żałuję że tak późno go poznaję. Masz fantastyczne pióro (eee...klawiaturę..) No chodzi mi o to, że czyta się niesamowicie przyjemnie. Co chwila się z czegoś śmieję. Przeczytałam opisy róż na początku wątku. Może poradnik wydaj bo takie teksty to trzeba zachować
Zafascynowała mnie też nazwa wątku. Skąd takie pomysły ci się biorą? Cudo.
Róż masz niezłą kolekcję, roboty na cały sezon i pół kolejnego. Zdrowe podejście do uprawy pewnie cię ratuje przed kontuzjami Ja też staram się nie przejmować ale jak mnie najdzie ochota zrobić porządek to potem odchorowuję. Niestety mam słaby kręgosłup. Albo głowę, bo wystarczyłoby mieć umiar
Koty, zwłaszcza rudy, to absolutnie moja bajka
Postawiłam sobie za punkt honoru, przeczytać cały wątek, więc do zobaczenia wkrótce
-
- 30p - Uzależniam się...
- Posty: 40
- Od: 2 sie 2017, o 08:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagno dziękuję za miłe powitanie. Co do zarośniętego ogrodu, to taki ma być. Nie kręcą mnie takie "cmentarne" - tuje i trawnik. Na pocieszenie powtarzam sobie, że ogród bez chwastów to jak niebo bez gwiazd. A na perz mam swój plan. W przyszłym roku chcę zrobić z niego gnojówkę. Gdzieś wyczytałam, że ona zacna. To jak ja go wypielę, to skąd go w przyszłym roku wezmę?
Róże mam fakt coś koło 80 i niestety zaraziłam się pewną znaną na tym forum chorobą. Watek będzie, ale dopiero za jakiś czas. Co do oprysku z gnojówki czosnkowej, to jak najbardziej. Generalnie opryskałam wszystkie, ale tym najbardziej chorym myłam liście. Takie biedne były . Przed kolejnymi grzybami zabezpieczyłam słomą. Wyściółkowałam. Dracznie to wygląda, ale co tam. Pod słomą dżdżownice ponoć lubią mieszkać,chwasty tak nie rosną i zobaczymy czy to prawda z tymi grzybami.
Masz rose de molinard, no właśnie. Przymierzałam się do niej na jesieni i teraz nie wiem
Róże mam fakt coś koło 80 i niestety zaraziłam się pewną znaną na tym forum chorobą. Watek będzie, ale dopiero za jakiś czas. Co do oprysku z gnojówki czosnkowej, to jak najbardziej. Generalnie opryskałam wszystkie, ale tym najbardziej chorym myłam liście. Takie biedne były . Przed kolejnymi grzybami zabezpieczyłam słomą. Wyściółkowałam. Dracznie to wygląda, ale co tam. Pod słomą dżdżownice ponoć lubią mieszkać,chwasty tak nie rosną i zobaczymy czy to prawda z tymi grzybami.
Masz rose de molinard, no właśnie. Przymierzałam się do niej na jesieni i teraz nie wiem
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Kolczaste serce Jagny
Jagienko, czy Ty robisz jakieś hokus-pokus swoim trawom? Porosły naprawdę na bogato!
Wiem, ze to wątek rózany, a ja się jakimś tam trawami zajmuję, ale jak zacznę różami, to okaże się, żem jest monotematyczna...
Upał daje czadu, ale nie narzekajmy, już niedługo przyjdzie zima i będzie tak do marca, więc radujmy się zielonym
Wiem, ze to wątek rózany, a ja się jakimś tam trawami zajmuję, ale jak zacznę różami, to okaże się, żem jest monotematyczna...
Upał daje czadu, ale nie narzekajmy, już niedługo przyjdzie zima i będzie tak do marca, więc radujmy się zielonym
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- Elwi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2114
- Od: 1 lis 2013, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
Re: Kolczaste serce Jagny
Naprawdę? Nawet nie wiesz jak mnie to ... cieszy Mam tak samo, ale nawet wstyd się było przyznać na forum, bo ona ma tu silny fan club Hm, miałam i się do niej nie przekonałam Poszła do różanego raju czy gdzie tam...u Pomponelli nie mogłam jakoś strawić tych słodkich baniek
Nie mam doświadczeń z blokadą korzeni, chociaż samego giganta goszczę u siebie. Fajnie wyglądał dopóki był solistą, natomiast jak obok niego powstała rabata, tak coraz bardziej mnie wkurzał. Mój egzemplarz ma z 10 wiosen i korzenie takie, że nawet mi się nie śni ukopać tyci-tyci kawałek, nie mówiąc o całości Dlatego poszedł w ruch roundap i uzyskałam efekt taki, że się zmniejszył o połowę Dobra, może być
Po Twoich różach nie widać, coby im plamistość zbytnio dokuczała Skoro twierdzisz, że to sprawka odpowiedniego ustawienia aparatu, to niech Ci będzie - jesteś mistrzynią obiektywu