Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017/2018
- inka52
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2169
- Od: 5 lis 2009, o 11:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Legnica - Dolny śląsk
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Witaj Dorotko - pięknie Ci kwitną Austinki , podziwiam je zawsze jak wstawisz nowe zdjęcia , masz parę odmian , których ja nie mam , teraz też zamówiłam je w zagranicznej szkółce i F . nowe angielki i nie tylko , sama wiesz ile przy nich pracy , szczególnie wiosną , a jak u Ciebie z jesiennym zamówieniem ?
Wolę je niż wiosenne , bo już w lecie widać ładne krzaczki i kwitnienie .
Wolę je niż wiosenne , bo już w lecie widać ładne krzaczki i kwitnienie .
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
oj jakie Ty masz Dorotko różyczki....
Granny urodna tłuścioszka... To jeden krzak? Nie możliwe... ile ich tam masz posadzonych?
Zajrzałam na stronę F. piękne nowości, ale jestem dzielna!
Nie kupiłam nic. Mam nadzieję, że dostanę jakiś medal za poświęcenie Gdybym miała już ten płot, poszłabym chyba z torbami
Granny urodna tłuścioszka... To jeden krzak? Nie możliwe... ile ich tam masz posadzonych?
Zajrzałam na stronę F. piękne nowości, ale jestem dzielna!
Nie kupiłam nic. Mam nadzieję, że dostanę jakiś medal za poświęcenie Gdybym miała już ten płot, poszłabym chyba z torbami
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7095
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Niesamowite te Twoje róże. Pięknie i...no brak słów.
Moje róże też dość dobrze powtarzają, ale teraz doskonale widać, które są te bardziej pożądane jeśli chodzi o moc . Bo kilka panienek nie wytrzymało i postanowiło chorować. A czas był ciężki dla moich róż. Lato było zimne i mokre, więc brawo dla pozostałych kwitnących i nie grymaszących. Chyba to jest ten czas, żeby zrobić mały rekonesans jeśli chodzi o listę przodowniczek. I o tym właśnie dzisiaj myślałam, jak sprzątałam na rabatach różanych.
Moje róże też dość dobrze powtarzają, ale teraz doskonale widać, które są te bardziej pożądane jeśli chodzi o moc . Bo kilka panienek nie wytrzymało i postanowiło chorować. A czas był ciężki dla moich róż. Lato było zimne i mokre, więc brawo dla pozostałych kwitnących i nie grymaszących. Chyba to jest ten czas, żeby zrobić mały rekonesans jeśli chodzi o listę przodowniczek. I o tym właśnie dzisiaj myślałam, jak sprzątałam na rabatach różanych.
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Jestem tutaj pierwszy raz, przejrzałam zdjęcia. Wszystkie róże cudne, trudno byłoby mi wybrać najładniejszą.
I jakie zdrowe!!! Ja mam na razie tylko trzy szt, dwie kolejne już sobie zamówiłam od jednej z nas.
Masz na pewno duże doświadczenie w pielęgnacji róż, dlatego zapytam o mącznika. Czy jeśli teraz róża choruje, odbije na wiosnę? Stosujesz jakiś profilaktyczny oprysk na choroby?
Będę wdzięczna za podpowiedzi.
I jakie zdrowe!!! Ja mam na razie tylko trzy szt, dwie kolejne już sobie zamówiłam od jednej z nas.
Masz na pewno duże doświadczenie w pielęgnacji róż, dlatego zapytam o mącznika. Czy jeśli teraz róża choruje, odbije na wiosnę? Stosujesz jakiś profilaktyczny oprysk na choroby?
Będę wdzięczna za podpowiedzi.
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11515
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko tylko wzdycham do takich widoków o tej porze. Jednak ciężko na nie pracujesz cały rok. Hortensje też cudnie wpisują się w kolory róż.
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko, słyszę nieraz, że robicie zakupy różane "u Kamili". Mogłabyś podać namiary na ten sklep, może na PW.
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko, ależ masz niesamowity sezon różany. Tyle piękności i jedna ładniejsza od drugiej Moje w tym roku zostały postawione pod murem i musiały sobie radzić w dosyć spartańskich warunkach Mimo wszystko dały radę i jestem zadowolona nawet z debiutów. Szczególne podziękowania należą ci się za wiosenną wiadomość o Munstead Wood w OBI. Cudo nie róża. Ile razy na nią spojrzę to cieplutko o tobie myślę Nie ma takiej opcji żeby żałować zakupu.
- JLG
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2198
- Od: 15 mar 2009, o 17:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Ząbki k. Warszawy
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Chyba jeszcze raz będę musiała poprosić o przepis na magiczny wywar dla róż, zapamiętałam tylko skrzydełka komara Twoje róże wyglądają absolutnie fantastycznie, zwłaszcza przy tej ilości deszczu - u mnie drugie kwitnienie zbiegło się z deszczami co skutecznie pozbawiło mnie przyjemności oglądania kwiatów, zapał ogrodowy też od razu siadł.
Lady of Shalot warta grzechu potwierdzam, tak jak nie szczególnie przepadam za różami w odcieniach żółci i pomarańczy, ta chwyta mnie za serce. Natomiast najpiękniej dla mnie przebarwia się The fighting temeraire, ale z kolei to pustaczek - a nie każdy takie róże lubi.
Lady of Shalot warta grzechu potwierdzam, tak jak nie szczególnie przepadam za różami w odcieniach żółci i pomarańczy, ta chwyta mnie za serce. Natomiast najpiękniej dla mnie przebarwia się The fighting temeraire, ale z kolei to pustaczek - a nie każdy takie róże lubi.
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25125
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Zapomniałam podsypać nawozu w lipcu
Teraz wiem, że zrobiłam źle.
Muszę koniecznie poprawić się w przyszłym roku
Potwierdzam sposób na szerszenie i muchy, tylko czytałam, że lepiej zamiast soku dać piwo
Podobno na sok mogą skusic się pszczoły. Natomiast nie lubią piwa
Szerszenie za to nie są wybredne, więc lecą do wszystkiego co im pachnie
Jak juz pisałam to też jest fajny sposób na muchy
Teraz wiem, że zrobiłam źle.
Muszę koniecznie poprawić się w przyszłym roku
Potwierdzam sposób na szerszenie i muchy, tylko czytałam, że lepiej zamiast soku dać piwo
Podobno na sok mogą skusic się pszczoły. Natomiast nie lubią piwa
Szerszenie za to nie są wybredne, więc lecą do wszystkiego co im pachnie
Jak juz pisałam to też jest fajny sposób na muchy
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko czytam o zawożeniu róż po pierwszym kwitnięciu.Niestety nie dałam go i teraz się martwię,że źle je przygotowałam do zimy.Róże mam młode,moja wiedza też mała.
Czy wszystkie listki z róż obrywasz jesienią? O zbieraniu spod krzaczków już wiem ale co z tymi co się mocno trzymają na krzewie? Obrywać?
Pozdrawiam Dorotko
Czy wszystkie listki z róż obrywasz jesienią? O zbieraniu spod krzaczków już wiem ale co z tymi co się mocno trzymają na krzewie? Obrywać?
Pozdrawiam Dorotko
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Witajcie!
Coś tutaj u nas, w 'różanym' ostatnio bardzo cicho Czas wreszcie napisać kilka słów i trochę odkurzyć wątek. Tak naprawdę, to wiecznie padające deszcze skutecznie zniechęcają do wszystkiego i nawet pisać się nie chce. Wrzesień nas nie rozpieszcza, jesień zbliża się wielkimi krokami, dni coraz krótsze, kończy się lato a jeszcze pogoda do bani To ja już wolę jednak suszę niż pleśniejące i gnijące róże od nadmiaru wody, bo poza ostatnim weekendem to od 1 września codziennie leje...
Ostatnie kilka mokrych dni okazało się swoistym sprawdzianem dla róż. Codziennie robiłam obchód (o ile nie padało) i sprawdzałam jak z deszczem radzą sobie poszczególne odmiany. Najbardziej odporna okazała się The Strawberry Hill Wytrzymała w naprawdę świetnej kondycji a kwiaty po otrzepaniu nadal wyglądają rewelacyjnie. Kolejna to Garden of Roses. Nie widać po niej nadmiaru wody. Na pochwały zasługują także: Artemis, Red Leonardo da Vinci, Pastella, Sir John Betjeman (też nie widać, żeby deszcze robiły na nim wielkie wrażenie), Emilien Guillot, Queen of Hearts, Christopher Marlowe, Twiggy's Rose, Lavender Ice, całkiem nieźle prezentuje się Granny, Amelie Nothomb, Eglantyne. Dodam tylko, że wszystkie róże wymienione powyżej zaczęły kwitnienie jak jeszcze było ciepło i słonecznie. Na szczęście weekend okazał się słoneczny, ciepły, bez opadów i udało się co nieco w ogrodzie zrobić. Przesadziłam z donic dwa olbrzymy - Charlesa Austina i Benjamin Britten. Ostatnią szansę dałam Summer Song. Wykopałam i zmieniłam jej miejsce. Ta róża ma trzy lata a po wyjęciu jej z ziemi i obejrzeniu korzeni wyglądała mizernie Nie ma praktycznie żadnych korzeni włośnikowych. Poza tym chyba jakoś wciągnęła ją ziemia, bo punkt szczepienia był znacznie poniżej 5 cm. Nic dziwnego, że nie miała siły wypuścić żadnego nowego pędu. Tak samo postąpiłam z Rhapsody in Blue i od niej zależy, czy pozostanie w ogrodzie. Musiałam ją odseparować od innych krzaków, bo podobnie jak John Laing i Ghita R roznosiła tylko czarną plamistość. Zresztą tych dwóch już się pozbyłam. Pod uważną obserwacją pozostanie na kolejny sezon Suvenir du dr Jamain, który też starszy golizną. Jeśli kolejny rok będzie chorował, to spotka go los Ghity i John Laing. Do gruntu poszedł Chippendale i jeden z dwóch L.D. Braithwaite. Reszta nadal siedzi w donicach i czeka na poprawę pogody. Niestety prognozy na kolejne dni znów są beznadziejne a co za tym idzie z kwiatów chyba nie pozostanie zbyt wiele. Poprzez taką paskudną aurę zapał do ogrodu zmalał u mnie do zera. Ostatnie zdjęcia robiłam tydzień temu. Nie mam ochoty wychodzić w taką pogodę i pstrykać smętnie zwisających, przegniłych od deszczu kwiatów.
Anida, Grace po rozwinięciu kwiatów ma faktycznie coś z dalii. Jej płatki są trochę rozwichrzone, ale jakże przez to urocze
Ewa - strelizja Będę trzymała kciuki za Twoje angielki i wierzę, że świetnie sobie poradzą Alexandra to świetna odmiana a kwiaty ma zjawiskowe. A Christopher Marlowe podbił w tym roku moje serce. Taki młody a ilością i trwałością kwiatów naprawdę zachwyca
Jadziu, w tym roku u Ciebie bieda z opadami a u nas wręcz odwrotnie, ale nawet te najbardziej odporne na deszcze też mają jakaś granicę tolerancji. Już sama nie wiem co lepsze? Podlewanie konewką czy ciągłe opady? Susza źle wpływa na ilość kwiatów, ale mokra aura niszczy to drugie kwitnienie i nie ma mowy o podziwianiu kwiatów. Na dodatek choroby grzybowe mają świetna pożywkę... Chyba jednak wolę jak jest sucho, bo wtedy co prawda trzeba podlewać, ale kwiaty nawet we wrześniu wyglądają o niebo lepiej.
Gdyby nie udało Ci się ukorzenić Amelii, to jakby co, na wiosnę służę patyczkami
Gabi, Amelie na słońce się nadaje, tylko Twoja młoda jeszcze. Moja rośnie na rabacie, gdzie latem słońce ma od rana do godz. 14 -15. Potem już raczej cień. To jej w zupełności wystarcza i nawet w upały nie wyglądała źle. Zresztą na deszcze też całkiem nieźle reaguje. Parfum F.C rzeczywiście na mocnym słońcu nieco się przypala, ale co do Munstead Wood to nie do końca się zgodzę. Jeden z dwóch moich krzaczków rośnie na mocno nasłonecznionej rabacie i całkiem znośnie wygląda nawet trzeciego dnia. Gdzieś mam zdjęcia z czerwca, które robiłam każdego dnia i specjalnie obrałam za obiekt tylko jeden kwiat z całego krzaczka. Jak znajdę to wrzucę i sama zobaczysz
Olivia Rose ma piegi, ale od deszczu. Rośnie nieopodal Munstead Wood i również nieźle sobie radzi. Oczywiście nie mówię tu o ekstremalnych temperaturach powyżej 30 * przez kilka dni, bo tego nie zniesie z godnością chyba żadna róża. Nie oszukujmy się. Nie ma takich
Young Lycidas znosi patelnię trochę gorzej. Potrzebuje trochę wytchnienia od palącego słońca, ale samą różę warto kupić, bo świetnie się krzewi i z ogromną ochotą produkuje duże ilości kwiatów.
Wollerton Old Hall nie mam, ale już wkrótce będę ją miała
Aniu - Pulpa, to całkiem jak ja. Też mogę godzinami oglądać zdjęcia róż i nigdy nie czuję przesytu A potem kupuję, bo nie mogę opanować żądzy posiadania kolejnej. To jak nałóg Co do opinii o Jubilee Celebration, to kwiat ma zjawiskowy. Z resztą już trochę gorzej. Myślę tutaj o wiotkich pędach, które wciąż trzeba podwiązywać. Moja słabo się krzewi i po pełnych trzech sezonach nadal jest dość niska (ten jest czwarty). Być może trafiłam na gorszą sadzonkę. Kiedyś wymienię ją na lepszy model, bo tę różę pomimo tych wad warto do siebie zaprosić.
Gartentraume ma ładniejszy pokrój, cudnie pachnie, kwitnie chętnie, dobrze powtarza, ale...Jak zawsze jest jakieś ale...Tej wiosny musiałam ją bardzo nisko ciąć, bo zmarzła i zaczynała praktycznie od zera, co niestety przełożyło się na ilość kwiatów w czerwcu. Z tego co pamiętam to ona ma strefę 6b, więc nie dziwota, że tej zimy zmarzła. Miała kopiec, ale widocznie nie wystarczył. Trzeba ją chyba jednak lepiej zabezpieczyć. Z tych, które wymieniłaś najmocniejszym zapachem poszczycić się może Abraham Darby i Gartentraume.
Dominiko, popatrz jak musimy ukrywać przed naszymi facetami drobne słabości przy ogrodowych zmaganiach Już ponarzekać nie można, bo zaraz bym usłyszała, że trzeba zlikwidować połowę róż i od razu będzie lżej. Ale mi rada! Nie ma co! A przecież ogród w pełni sezonu potrafi docenić i chwali, że piękny, pełen kwiatów. Zmniejszyć o połowę, to i kolorów znacznie mniej. Już przechodziłam etap samej zieleni w różnych odcieniach, ale to mnie jakoś nie zadowala. Dzięki kolorom ładuję akumulatory a patrząc na tyle barw i wdychając różany aromat, jestem przez cały dzień pełna optymizmu i energii. Za nic w świecie z tego nie zrezygnuję, nie ma mowy.
Stephanie Baronin zu Guttenberg jest śliczna, ale deszcze zupełnie jej nie służą. Kwiaty nie są w stanie wytrzymać takiej ilości wody i gniją
Coś tutaj u nas, w 'różanym' ostatnio bardzo cicho Czas wreszcie napisać kilka słów i trochę odkurzyć wątek. Tak naprawdę, to wiecznie padające deszcze skutecznie zniechęcają do wszystkiego i nawet pisać się nie chce. Wrzesień nas nie rozpieszcza, jesień zbliża się wielkimi krokami, dni coraz krótsze, kończy się lato a jeszcze pogoda do bani To ja już wolę jednak suszę niż pleśniejące i gnijące róże od nadmiaru wody, bo poza ostatnim weekendem to od 1 września codziennie leje...
Ostatnie kilka mokrych dni okazało się swoistym sprawdzianem dla róż. Codziennie robiłam obchód (o ile nie padało) i sprawdzałam jak z deszczem radzą sobie poszczególne odmiany. Najbardziej odporna okazała się The Strawberry Hill Wytrzymała w naprawdę świetnej kondycji a kwiaty po otrzepaniu nadal wyglądają rewelacyjnie. Kolejna to Garden of Roses. Nie widać po niej nadmiaru wody. Na pochwały zasługują także: Artemis, Red Leonardo da Vinci, Pastella, Sir John Betjeman (też nie widać, żeby deszcze robiły na nim wielkie wrażenie), Emilien Guillot, Queen of Hearts, Christopher Marlowe, Twiggy's Rose, Lavender Ice, całkiem nieźle prezentuje się Granny, Amelie Nothomb, Eglantyne. Dodam tylko, że wszystkie róże wymienione powyżej zaczęły kwitnienie jak jeszcze było ciepło i słonecznie. Na szczęście weekend okazał się słoneczny, ciepły, bez opadów i udało się co nieco w ogrodzie zrobić. Przesadziłam z donic dwa olbrzymy - Charlesa Austina i Benjamin Britten. Ostatnią szansę dałam Summer Song. Wykopałam i zmieniłam jej miejsce. Ta róża ma trzy lata a po wyjęciu jej z ziemi i obejrzeniu korzeni wyglądała mizernie Nie ma praktycznie żadnych korzeni włośnikowych. Poza tym chyba jakoś wciągnęła ją ziemia, bo punkt szczepienia był znacznie poniżej 5 cm. Nic dziwnego, że nie miała siły wypuścić żadnego nowego pędu. Tak samo postąpiłam z Rhapsody in Blue i od niej zależy, czy pozostanie w ogrodzie. Musiałam ją odseparować od innych krzaków, bo podobnie jak John Laing i Ghita R roznosiła tylko czarną plamistość. Zresztą tych dwóch już się pozbyłam. Pod uważną obserwacją pozostanie na kolejny sezon Suvenir du dr Jamain, który też starszy golizną. Jeśli kolejny rok będzie chorował, to spotka go los Ghity i John Laing. Do gruntu poszedł Chippendale i jeden z dwóch L.D. Braithwaite. Reszta nadal siedzi w donicach i czeka na poprawę pogody. Niestety prognozy na kolejne dni znów są beznadziejne a co za tym idzie z kwiatów chyba nie pozostanie zbyt wiele. Poprzez taką paskudną aurę zapał do ogrodu zmalał u mnie do zera. Ostatnie zdjęcia robiłam tydzień temu. Nie mam ochoty wychodzić w taką pogodę i pstrykać smętnie zwisających, przegniłych od deszczu kwiatów.
Anida, Grace po rozwinięciu kwiatów ma faktycznie coś z dalii. Jej płatki są trochę rozwichrzone, ale jakże przez to urocze
Ewa - strelizja Będę trzymała kciuki za Twoje angielki i wierzę, że świetnie sobie poradzą Alexandra to świetna odmiana a kwiaty ma zjawiskowe. A Christopher Marlowe podbił w tym roku moje serce. Taki młody a ilością i trwałością kwiatów naprawdę zachwyca
Jadziu, w tym roku u Ciebie bieda z opadami a u nas wręcz odwrotnie, ale nawet te najbardziej odporne na deszcze też mają jakaś granicę tolerancji. Już sama nie wiem co lepsze? Podlewanie konewką czy ciągłe opady? Susza źle wpływa na ilość kwiatów, ale mokra aura niszczy to drugie kwitnienie i nie ma mowy o podziwianiu kwiatów. Na dodatek choroby grzybowe mają świetna pożywkę... Chyba jednak wolę jak jest sucho, bo wtedy co prawda trzeba podlewać, ale kwiaty nawet we wrześniu wyglądają o niebo lepiej.
Gdyby nie udało Ci się ukorzenić Amelii, to jakby co, na wiosnę służę patyczkami
Gabi, Amelie na słońce się nadaje, tylko Twoja młoda jeszcze. Moja rośnie na rabacie, gdzie latem słońce ma od rana do godz. 14 -15. Potem już raczej cień. To jej w zupełności wystarcza i nawet w upały nie wyglądała źle. Zresztą na deszcze też całkiem nieźle reaguje. Parfum F.C rzeczywiście na mocnym słońcu nieco się przypala, ale co do Munstead Wood to nie do końca się zgodzę. Jeden z dwóch moich krzaczków rośnie na mocno nasłonecznionej rabacie i całkiem znośnie wygląda nawet trzeciego dnia. Gdzieś mam zdjęcia z czerwca, które robiłam każdego dnia i specjalnie obrałam za obiekt tylko jeden kwiat z całego krzaczka. Jak znajdę to wrzucę i sama zobaczysz
Olivia Rose ma piegi, ale od deszczu. Rośnie nieopodal Munstead Wood i również nieźle sobie radzi. Oczywiście nie mówię tu o ekstremalnych temperaturach powyżej 30 * przez kilka dni, bo tego nie zniesie z godnością chyba żadna róża. Nie oszukujmy się. Nie ma takich
Young Lycidas znosi patelnię trochę gorzej. Potrzebuje trochę wytchnienia od palącego słońca, ale samą różę warto kupić, bo świetnie się krzewi i z ogromną ochotą produkuje duże ilości kwiatów.
Wollerton Old Hall nie mam, ale już wkrótce będę ją miała
Aniu - Pulpa, to całkiem jak ja. Też mogę godzinami oglądać zdjęcia róż i nigdy nie czuję przesytu A potem kupuję, bo nie mogę opanować żądzy posiadania kolejnej. To jak nałóg Co do opinii o Jubilee Celebration, to kwiat ma zjawiskowy. Z resztą już trochę gorzej. Myślę tutaj o wiotkich pędach, które wciąż trzeba podwiązywać. Moja słabo się krzewi i po pełnych trzech sezonach nadal jest dość niska (ten jest czwarty). Być może trafiłam na gorszą sadzonkę. Kiedyś wymienię ją na lepszy model, bo tę różę pomimo tych wad warto do siebie zaprosić.
Gartentraume ma ładniejszy pokrój, cudnie pachnie, kwitnie chętnie, dobrze powtarza, ale...Jak zawsze jest jakieś ale...Tej wiosny musiałam ją bardzo nisko ciąć, bo zmarzła i zaczynała praktycznie od zera, co niestety przełożyło się na ilość kwiatów w czerwcu. Z tego co pamiętam to ona ma strefę 6b, więc nie dziwota, że tej zimy zmarzła. Miała kopiec, ale widocznie nie wystarczył. Trzeba ją chyba jednak lepiej zabezpieczyć. Z tych, które wymieniłaś najmocniejszym zapachem poszczycić się może Abraham Darby i Gartentraume.
Dominiko, popatrz jak musimy ukrywać przed naszymi facetami drobne słabości przy ogrodowych zmaganiach Już ponarzekać nie można, bo zaraz bym usłyszała, że trzeba zlikwidować połowę róż i od razu będzie lżej. Ale mi rada! Nie ma co! A przecież ogród w pełni sezonu potrafi docenić i chwali, że piękny, pełen kwiatów. Zmniejszyć o połowę, to i kolorów znacznie mniej. Już przechodziłam etap samej zieleni w różnych odcieniach, ale to mnie jakoś nie zadowala. Dzięki kolorom ładuję akumulatory a patrząc na tyle barw i wdychając różany aromat, jestem przez cały dzień pełna optymizmu i energii. Za nic w świecie z tego nie zrezygnuję, nie ma mowy.
Stephanie Baronin zu Guttenberg jest śliczna, ale deszcze zupełnie jej nie służą. Kwiaty nie są w stanie wytrzymać takiej ilości wody i gniją
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Beata, no...szczególnie teraz, po takiej ilości opadów prezentują się wyśmienicie Gdybym to ja miała wpływ na pogodę...Nic nie mogę zrobić, tylko uzbroić się w cierpliwość i przeczekać. Może jeszcze jakieś resztki zdołają trafić na lepszy czas. Szkoda, bo drugie kwitnienie zapowiadało się naprawdę dobrze. Róże w tym sezonie opite jak bąki, natworzyły mnóstwo kwiatów, ale wszystko popsuły deszcze
Lady of Shalott potrzebuje towarzystwa? Tak to się teraz nazywa?
Lady Emma Hamilton posadziłam wiosną. Trudno sobie wyrobić opinię po jednym sezonie, ale zdjęcia wygrzebałam. Przez cały sezon nie urosła zbyt duża. Wypuściła jeden nowy pęd zakończony bukietem kwiatów, które są ciemniejsze od Lady of Shalott. Była zdrowa do końca sierpnia. Teraz po deszczach, złapała trochę plamek. To zapewne wina towarzystwa w jakim przyszło jej przebywać. Nieopodal rosła Rhapsody in Blue i nadal rośnie (chociaż już niedługo) Cardinal Hume. Ten ostatni jest do przesadzenia. Musze wyczyścić jej pole, żeby już żadna zaraza nie panoszyła się w jej pobliżu. Zobaczymy czy w kolejnym sezonie będzie zdrowa?
Pat Austin nie mam - jeszcze
Carolyn Knight posadziłam jesienią. To był jej pierwszy sezon. Niezbyt udany, bo i sadzonka dość słaba. Kwiaty ma za to prześliczne i kupię drugą, z innego źródła. Wtedy się okaże czy jest warta posiadania. Więcej o Carolyn może powiedzieć Majka, u której ta róża rośnie już drugi sezon. Zajrzyj do jej wątku http://www.forumogrodnicze.info/viewtop ... =2&t=96140
Summer Song nie polecam Mam ją od 2014 roku i nie dość, że zupełnie się nie krzewi, to łapie plamistość a sam kwiat chociaż w wyjątkowym kolorze i śliczny, to zupełnie nieodporny na słońce. Na deszcz zresztą również. U mnie dostała ostatnią już szansę. W weekend przesadziłam ja w inne miejsce o czym pisałam we wstępie.
Chyba niewiele Ci pomogłam przy wyborze. Jeśli miałabym się kierować kolorem i kształtem kwiatów, to na bank wzięłabym Carolyn Knight. I jeszcze dodam, że chociaż moja dość słaba, to jednak do tej pory zachowała wszystkie liście
Jagna, kwiaty Amelie Nothomb rzeczywiście nie są tak napakowane jak to pokazują zdjęcia ze szkółek. W pełnym rozkwicie wytrzymują kilka dni, więc nie jest źle. Poza tym ten kolor...
Jednak zdecydowałaś się na Olivia Rose . To super, bo jeszcze mało osób ją ma i nie ma z kim wymieniać doświadczeń. Obejrzałam sobie Inkę na stronie szkółki. Ciekawie się prezentuje na zdjęciach. Oj, widzę, że wzięło Cię na całego na wszelkie żółtaski
O Bathshebę podpytaj jeszcze Majkę. Ciekawa jestem na jakim stanowisku rośnie u niej? Moja ma słońce przez kilka godzin i jakoś nie zauważyłam, żeby słabiej rosła czy kwitła. Na patelni szybciej przekwita a same kwiaty potrafią się lekko przypalić. Pewnie najlepsze miejsce to rozproszone światło w godzinach południowych a resztę dnia na słońcu, ale o takie stanowisko wcale nie jest łatwo.
Charles Darwin przez całe lato rósł na rabacie południowo - zachodniej. Od czerwca słońce miał od godz. 8.30 aż do wieczora. Dawał radę z wyjątkiem kilku ekstremalnych dni, kiedy to temperatury osiągały znacznie powyżej 30*. Ale nie oszukujmy się. Nie ma róży, która po kilku takich dniach będzie wyglądała świeżutko i nadal ślicznie. Zresztą to miejsce, w którym stoi donica, będzie jego docelowym. Zastanawiam się nad drugim krzaczkiem. Najchętniej posadziłabym oba obok siebie, ale myślę też nad posadzeniem go w towarzystwie Artemisa. A przed nim będzie rosła Lady Emma Hamilton. Takie połączenie chodzi mi po głowie. Pewnie do października koncepcja jeszcze się zmieni kilka razy...
Plamistośc i Lycidas? U mnie on zdrowy jak koń od samego początku. Żadne choróbsko się go nie ima. Nawet mączniak go omija a jeśli chodzi o plamistość to żadnego chorego listka na nim nie znajdziesz. Twojemu na pewno coś się pomyliło, ale mam wrażenie, że w przyszłym sezonie się ogarnie i też będzie okazem zdrowia.
Aniu - anabuko, tak Granny to jeden krzak i drugie kwitnienie. Kwitnie długo i bardzo obficie. Rozrasta się również w niesamowitym tempie i potrzebuje bardzo dużo miejsca
Teresko, u mnie jesienne zamówienie raczej skromne. Trzy różyczki w F.
Ja z kolei róże wolę sadzić wiosną. U mnie jakoś wiosenne lepiej startują i nie mam z nimi żadnych problemów. Natomiast z jesiennymi bywa różnie. Ciekawa jestem co zamówiłaś? Zdradzisz?
Basiu, tak, Granny to jeden krzak i zapewniam Cię, że sama jestem zaskoczona jak się rozrosła To jej trzeci sezon.
Coś mi się jednak wydaje, że się złamiesz i zamówisz coś jesienią Bo jesień i zimę przetrwać bez żadnej nowej róży...To niemożliwe
Lady of Shalott potrzebuje towarzystwa? Tak to się teraz nazywa?
Lady Emma Hamilton posadziłam wiosną. Trudno sobie wyrobić opinię po jednym sezonie, ale zdjęcia wygrzebałam. Przez cały sezon nie urosła zbyt duża. Wypuściła jeden nowy pęd zakończony bukietem kwiatów, które są ciemniejsze od Lady of Shalott. Była zdrowa do końca sierpnia. Teraz po deszczach, złapała trochę plamek. To zapewne wina towarzystwa w jakim przyszło jej przebywać. Nieopodal rosła Rhapsody in Blue i nadal rośnie (chociaż już niedługo) Cardinal Hume. Ten ostatni jest do przesadzenia. Musze wyczyścić jej pole, żeby już żadna zaraza nie panoszyła się w jej pobliżu. Zobaczymy czy w kolejnym sezonie będzie zdrowa?
Pat Austin nie mam - jeszcze
Carolyn Knight posadziłam jesienią. To był jej pierwszy sezon. Niezbyt udany, bo i sadzonka dość słaba. Kwiaty ma za to prześliczne i kupię drugą, z innego źródła. Wtedy się okaże czy jest warta posiadania. Więcej o Carolyn może powiedzieć Majka, u której ta róża rośnie już drugi sezon. Zajrzyj do jej wątku http://www.forumogrodnicze.info/viewtop ... =2&t=96140
Summer Song nie polecam Mam ją od 2014 roku i nie dość, że zupełnie się nie krzewi, to łapie plamistość a sam kwiat chociaż w wyjątkowym kolorze i śliczny, to zupełnie nieodporny na słońce. Na deszcz zresztą również. U mnie dostała ostatnią już szansę. W weekend przesadziłam ja w inne miejsce o czym pisałam we wstępie.
Chyba niewiele Ci pomogłam przy wyborze. Jeśli miałabym się kierować kolorem i kształtem kwiatów, to na bank wzięłabym Carolyn Knight. I jeszcze dodam, że chociaż moja dość słaba, to jednak do tej pory zachowała wszystkie liście
Jagna, kwiaty Amelie Nothomb rzeczywiście nie są tak napakowane jak to pokazują zdjęcia ze szkółek. W pełnym rozkwicie wytrzymują kilka dni, więc nie jest źle. Poza tym ten kolor...
Jednak zdecydowałaś się na Olivia Rose . To super, bo jeszcze mało osób ją ma i nie ma z kim wymieniać doświadczeń. Obejrzałam sobie Inkę na stronie szkółki. Ciekawie się prezentuje na zdjęciach. Oj, widzę, że wzięło Cię na całego na wszelkie żółtaski
To się raczej nigdy nie stanie, bo zawsze jakaś róża będzie do wymiany. Nie chce mi się wierzyć, że wszystkie będą zawsze super zdrowe, obficie kwitnące, pięknie rozkrzewione i wzbudzające ogólny zachwyt. Mało prawdopodobne. W każdej można znaleźć jakąś wadę a szczególnie jak się bardzo chce Zawsze można się do czegoś przyczepić. A Katalogi Austina zawsze będę oglądać. W życiu bym się nie pozbawiła takiej przyjemności. Zawsze coś się wymyśli żeby posadzić jakąś wymarzoną nówkęZ fascynacją przeczytałam też Twój plan długoterminowy, o którym nie możemy głośno mówić, żeby M nie usłyszał, ale czy naprawdę myślisz, że to jest możliwe, żeby mieć już tylko same fajne róże w ustalonej ilości, nie kupować już następnych i tylko dbać o to co jest i ODPOCZYWAĆ? To brzmi bardzo kusząco, ale i bardzo utopijnie Poza tym jak zamierzasz nie oglądać nowych katalogów Austina, który umiaru nie ma w bezczelnej produkcji nowych, pięknych odmian? Co wtedy, jak już będziesz miała te swoje dwieście, ale wszystkie ulubione?
O Bathshebę podpytaj jeszcze Majkę. Ciekawa jestem na jakim stanowisku rośnie u niej? Moja ma słońce przez kilka godzin i jakoś nie zauważyłam, żeby słabiej rosła czy kwitła. Na patelni szybciej przekwita a same kwiaty potrafią się lekko przypalić. Pewnie najlepsze miejsce to rozproszone światło w godzinach południowych a resztę dnia na słońcu, ale o takie stanowisko wcale nie jest łatwo.
Charles Darwin przez całe lato rósł na rabacie południowo - zachodniej. Od czerwca słońce miał od godz. 8.30 aż do wieczora. Dawał radę z wyjątkiem kilku ekstremalnych dni, kiedy to temperatury osiągały znacznie powyżej 30*. Ale nie oszukujmy się. Nie ma róży, która po kilku takich dniach będzie wyglądała świeżutko i nadal ślicznie. Zresztą to miejsce, w którym stoi donica, będzie jego docelowym. Zastanawiam się nad drugim krzaczkiem. Najchętniej posadziłabym oba obok siebie, ale myślę też nad posadzeniem go w towarzystwie Artemisa. A przed nim będzie rosła Lady Emma Hamilton. Takie połączenie chodzi mi po głowie. Pewnie do października koncepcja jeszcze się zmieni kilka razy...
Żebyś wiedziała, że właśnie tak. Nie daję im później już żadnego jedzonka. Muszą wytrzymać do wiosny. W upały i ja podlewam częściej, zwłaszcza świeżynki, bo im szybciej omdlewają pędy, ale nie codziennie a w tym wyjątkowo mokrym sezonie to system włączyłam może ze dwa, trzy razy.I te Twoje kobyły tak jadą na karmieniu tylko do połowy lipca?
Plamistośc i Lycidas? U mnie on zdrowy jak koń od samego początku. Żadne choróbsko się go nie ima. Nawet mączniak go omija a jeśli chodzi o plamistość to żadnego chorego listka na nim nie znajdziesz. Twojemu na pewno coś się pomyliło, ale mam wrażenie, że w przyszłym sezonie się ogarnie i też będzie okazem zdrowia.
Aniu - anabuko, tak Granny to jeden krzak i drugie kwitnienie. Kwitnie długo i bardzo obficie. Rozrasta się również w niesamowitym tempie i potrzebuje bardzo dużo miejsca
Teresko, u mnie jesienne zamówienie raczej skromne. Trzy różyczki w F.
Ja z kolei róże wolę sadzić wiosną. U mnie jakoś wiosenne lepiej startują i nie mam z nimi żadnych problemów. Natomiast z jesiennymi bywa różnie. Ciekawa jestem co zamówiłaś? Zdradzisz?
Basiu, tak, Granny to jeden krzak i zapewniam Cię, że sama jestem zaskoczona jak się rozrosła To jej trzeci sezon.
Coś mi się jednak wydaje, że się złamiesz i zamówisz coś jesienią Bo jesień i zimę przetrwać bez żadnej nowej róży...To niemożliwe
- inka52
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2169
- Od: 5 lis 2009, o 11:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Legnica - Dolny śląsk
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Witaj Dorotko nie mam The Strawberry Hill , bardzo mi się podoba , być może zamówię wiosną , teraz mam zamówionych 7 nowych Austinek,
pozdrawiam
pozdrawiam