Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017/2018
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16947
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko
Przyszłam trochę nacieszyć oczy twoimi pięknymi rózami.
Moje w tym roku mizerne,Zawiodły mnie.Kilka tylko ładnie kwitło.A reszta tylko kilkoma kwiatkami.Krzaczki nijakie.
Uczę się, uczę i coś mi to marnie wychodzi znimi
Nawet nie wiedziałam,że jest Prinsess Ann.Ładna nawet.Już magnolię sobie kupiłam, bo to moja imienniczka.
Może i rózę warto.
Emilien G.Cudna bardzo ja lubię.Moja niska i miała ze 3 kwiatki.Zawiodła mnie.Ponownie nawet nie zakwitła.
Przyszłam trochę nacieszyć oczy twoimi pięknymi rózami.
Moje w tym roku mizerne,Zawiodły mnie.Kilka tylko ładnie kwitło.A reszta tylko kilkoma kwiatkami.Krzaczki nijakie.
Uczę się, uczę i coś mi to marnie wychodzi znimi
Nawet nie wiedziałam,że jest Prinsess Ann.Ładna nawet.Już magnolię sobie kupiłam, bo to moja imienniczka.
Może i rózę warto.
Emilien G.Cudna bardzo ja lubię.Moja niska i miała ze 3 kwiatki.Zawiodła mnie.Ponownie nawet nie zakwitła.
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Na święcie kwiatów w Skierniewicach serce mi mocniej zapikało na widok jednej marniutkiej różyczki - była taka malutka, że to faktycznie musiała być silna miłość, że ją tam wypatrzyłam. Cena za to mnie odstraszyła, a właściwie to, co by rodzina powiedziała, gdybym wróciła z taką marną różyczką za tak wysoką cenę Za to teraz kocham już wszystkie róże perskie....
To chyba tak już jest - trzeba trafić na tę jedyną i wtedy człowiek przepada. Różyczka go dopada i już. A teraz trzeba brać się za przesadzanie i szykowanie miejsca dla nowych lokatorek. No i czekać, kiedy osiagną taką dojrzałość jak u Ciebie Dorotko - czyli pewnie ładnych pare lat...
To chyba tak już jest - trzeba trafić na tę jedyną i wtedy człowiek przepada. Różyczka go dopada i już. A teraz trzeba brać się za przesadzanie i szykowanie miejsca dla nowych lokatorek. No i czekać, kiedy osiagną taką dojrzałość jak u Ciebie Dorotko - czyli pewnie ładnych pare lat...
- jonatanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3254
- Od: 4 mar 2012, o 12:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dla takiego widoku warto pomniejszać trawnik i tworzyć nowe rabatki.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5044
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko kochana!
Czytam tu i ówdzie, że popadasz w smętne nastroje spowodowane faktem, że Twoje przepiękne róże poniewiera bezlitosna pogoda. Nie będę Ci zalecać wyjścia, które ja postanowiłam zastosować, bo wiem, że to byłby głupi pomysł. Ale ja też doskonale wiem jak potrafi rozczarować brak satysfakcji w stosunku do włożonego trudu i nakładów.
Ale, że nie mamy żadnego wpływu na pogodę, pewnie nie pozostanie Ci nic innego niż filozoficznie podejść do sprawy. Pomyśl sobie jak długo zachwycałaś nas swoimi różami i o tym, jak długo one zachwycały Ciebie. Jeszcze w tym roku sytuacja może się poprawić na tyle, że różyczki odżyją.
A nadzieja na lepszy sezon w przyszłym roku to też coś... .
Jagi
Czytam tu i ówdzie, że popadasz w smętne nastroje spowodowane faktem, że Twoje przepiękne róże poniewiera bezlitosna pogoda. Nie będę Ci zalecać wyjścia, które ja postanowiłam zastosować, bo wiem, że to byłby głupi pomysł. Ale ja też doskonale wiem jak potrafi rozczarować brak satysfakcji w stosunku do włożonego trudu i nakładów.
Ale, że nie mamy żadnego wpływu na pogodę, pewnie nie pozostanie Ci nic innego niż filozoficznie podejść do sprawy. Pomyśl sobie jak długo zachwycałaś nas swoimi różami i o tym, jak długo one zachwycały Ciebie. Jeszcze w tym roku sytuacja może się poprawić na tyle, że różyczki odżyją.
A nadzieja na lepszy sezon w przyszłym roku to też coś... .
Jagi
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dla takiego widoku jaki pokazała Joasia warto się namęczyć z kolczastymi panienkami a ja mogę tylko powzdychać, bo nigdy tak mieć nie będę
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25116
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Nie zasiliłam róż w lipcu. Ostatni raz dostały jeść w czerwcu. Muszę to koniecznie zmienić
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko brakuje Ciebie i Twojego przecudownego ogrodu.
- pela11
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2312
- Od: 24 sty 2015, o 00:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko , mam nadzieję że cieszysz się kolorami jesieni i łapiesz promienie słoneczka w ładne dni , no i troszkę odpoczywasz .Pozdrawiam serdecznie
- majka411
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13236
- Od: 12 sie 2009, o 18:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, ogród k/Wyszkowa
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Cześć
inne priorytety zmniejszyły mi limit czasowy na bywanie na F. Zaglądam w malutkich wolnych chwilach i napawam się
kolorkami u Ciebie. Bardzo cieszą widoczki kwitnących róż
Tak sobie pomyślałam, że my mamy na co narzekać, bo pogoda tego sezonu była i jest do bani ale kiedy na spokojnie
oglądam swoje róże, to widzę że one dzięki tej pogodzie dużo zyskały.
Pomijając jakieś tam zmiany na liściach wynikające z deszczowej pogody, krzaczki świetnie się ukorzeniły i rozrosły.
Sprzyjała im właśnie ta deszczowa i ciepła pogoda. To nic, że pąki się nie rozwiną, ja obrywam je kiedy tylko zauważę, że deszcz
im nie służy. Na efekty musimy poczekać do następnej wiosny
Pewnie działasz ogrodowo w każdej możliwej chwili. Jak przeczytałam, że masz wywrotkę ziemi do zagospodarowania, to pomyślam
że jesteś ugotowana miałam dużo mniej i jeszcze do dziś część mam nie wykorzystaną.
Ostróżki schowane pod zadaszenie dają radę ( Twoje mają się dobrze ), te stojące w doniczkach pod chmurką zgniły od nadmiaru wody.
inne priorytety zmniejszyły mi limit czasowy na bywanie na F. Zaglądam w malutkich wolnych chwilach i napawam się
kolorkami u Ciebie. Bardzo cieszą widoczki kwitnących róż
Tak sobie pomyślałam, że my mamy na co narzekać, bo pogoda tego sezonu była i jest do bani ale kiedy na spokojnie
oglądam swoje róże, to widzę że one dzięki tej pogodzie dużo zyskały.
Pomijając jakieś tam zmiany na liściach wynikające z deszczowej pogody, krzaczki świetnie się ukorzeniły i rozrosły.
Sprzyjała im właśnie ta deszczowa i ciepła pogoda. To nic, że pąki się nie rozwiną, ja obrywam je kiedy tylko zauważę, że deszcz
im nie służy. Na efekty musimy poczekać do następnej wiosny
Pewnie działasz ogrodowo w każdej możliwej chwili. Jak przeczytałam, że masz wywrotkę ziemi do zagospodarowania, to pomyślam
że jesteś ugotowana miałam dużo mniej i jeszcze do dziś część mam nie wykorzystaną.
Ostróżki schowane pod zadaszenie dają radę ( Twoje mają się dobrze ), te stojące w doniczkach pod chmurką zgniły od nadmiaru wody.
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8312
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Dorotko
zupełnie pobłądziłam i dopiero teraz wpadł mi w oko Twój wątek.
Taki już nasz los, że nie zawsze tylko od naszego starania zależy wygląd naszego ogrodu.
Pomyśl, że to cierpi nasze poczucie estetyki. A co by było, gdyby od tego zależał dobrobyt naszej rodziny ?
Rolnicy to dopiero mają problemy.
Posieją, posadzą a tu susza albo powodzie.
I to, co miało przynieść jakiś zarobek, daje tylko straty.
Twoje wysiłki i tak są dość skuteczne, bo jak oglądam Twoje zdjęcia, to też bym chciała, by moje róże tak wyglądały.
Wierz mi i ciesz się, bo masz naprawdę pięknie.
A że był to taki mokry sezon, no cóż, może to na przyszły daje dobre rokowania ?
zupełnie pobłądziłam i dopiero teraz wpadł mi w oko Twój wątek.
Taki już nasz los, że nie zawsze tylko od naszego starania zależy wygląd naszego ogrodu.
Pomyśl, że to cierpi nasze poczucie estetyki. A co by było, gdyby od tego zależał dobrobyt naszej rodziny ?
Rolnicy to dopiero mają problemy.
Posieją, posadzą a tu susza albo powodzie.
I to, co miało przynieść jakiś zarobek, daje tylko straty.
Twoje wysiłki i tak są dość skuteczne, bo jak oglądam Twoje zdjęcia, to też bym chciała, by moje róże tak wyglądały.
Wierz mi i ciesz się, bo masz naprawdę pięknie.
A że był to taki mokry sezon, no cóż, może to na przyszły daje dobre rokowania ?
- Pulpa222
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2392
- Od: 21 kwie 2010, o 08:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Widzę, że jesteś bardzo zapracowana, bo coś Cię mało u siebie w wątku. Pogoda nie sprzyja patrzeniu na ogród, ale masz pewnie mnóstwo zdjęć z lata, kiedy róże cudnie kwitły, więc proszę, pokaż je, bo przyjdzie zwariować od tej szarugi .
Ciekawi mnie, czy powiększasz swoją kolekcję, a konkretnie, ile kupiłaś teraz róż . Dobrze, że ta różana choroba nas nie zabija, najwyżej drenuje kieszeń . Ja mam do posadzenia jeszcze 4 szt. , ale nia ma jak, bo ciągle leje .
Ciekawi mnie, czy powiększasz swoją kolekcję, a konkretnie, ile kupiłaś teraz róż . Dobrze, że ta różana choroba nas nie zabija, najwyżej drenuje kieszeń . Ja mam do posadzenia jeszcze 4 szt. , ale nia ma jak, bo ciągle leje .
Pozdrawiam Ania
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Ogród "po 30-tce" Cz.I, Część II , Część III aktualna,Tillandsie są ? dla leniwych
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Ogród "po 30-tce" Cz.I, Część II , Część III aktualna,Tillandsie są ? dla leniwych
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Witajcie!
Dość długo się zbierałam z pisaniem, ale wena całkowicie odleciała Wrzesień przez większą część był paskudny, mokry i ponury. Róże dostały w kość a ogród zupełnie nie zachęcał nawet do robienia zdjęć. Październik za to obfituje w duże zmiany - głównie w życiu zawodowym. Nowa praca, nowe wyzwania...To dla mnie wyjątkowo trudny okres. Czasu brak mi nawet na porządny sen a stres też nie pomaga wypocząć. Tęsknię za forum, ale wieczorami nie mam już na nic siły. Wybaczcie, że przestałam Was odwiedzać Mam nadzieję, że to stan tymczasowy i jak już w miarę ogarnę nowe obowiązki, to będę częściej zaglądać do ulubionych wątków.
Ogród nieco zaniedbałam, ale w weekendy udało mi się wykroić trochę czasu i wreszcie mogłam poprzesadzać róże, które tego wymagały. Posadziłam na stałe miejsca większość donicowych krzaczków, bo już dłużej nie mogłam z tym zwlekać. Zrobiłam małe roszady na niektórych rabatach i jestem wreszcie zadowolona. Kilka panienek pożegnałam na zawsze i w ten sposób zredukowałam liczbę posiadanych krzaczków do 200 sztuk. Zostawiłam miejsca na nowe jesienne nabytki i nawet udało mi się przygotować dwa dodatkowe dołki. Muszę jeszcze zmienić miejsce She loves You, która to zajmie miejsce Chandos Beauty. Tulipany posadzone, część dali wykopałam. Niedługo chyba najbardziej przeze mnie nie lubiana czynność - czyli grabienie liści. A na koniec jak już temperatury spadną poniżej zera, sypanie kopczyków. Nie spieszno mi do tej roboty, bo trzeba będzie sięgnąć do kompostownika. Już kombinuję jak urobić eMa w to niewdzięczne zajęcie
Dzisiaj wrzucam zaległe zdjęcia z września i października
Daysy, deszczu mam naprawdę dosyć. Wiem, że to zbawienie dla roślin, ale w takich ilościach to już lekka przesada
Z ciekawością przeczytałam co napisałaś o Wollerton Old Hall, bo właśnie do mnie przyjechała. Dobrze wiedzieć, że potrafi mocno wybujać. Skoro ona taka wyrywna, to przygotowałam jej miejsce z tyłu rabaty. Dzięki za radę
Aniu - Minnie, bardzo jestem ciekawa co kupiłaś? Spora ilość Będziesz miała pracowitą jesień. Ja dużych zakupów nie planuję. Może z osiem sztuk, bo i miejsce się skurczyło i jednak rozsądniej jest już ograniczyć i tak sporą gromadę. Ciężko obrobić to co mam a czasu będę miała teraz znacznie mniej. Na razie zamówiłam trzy angielki z F: Wollerton Old Hall, Jayne Austin i drugi krzaczek Charles Darwin. Mam jeszcze w planach kilka sztuk...ale to później.
U mnie o dziwo mączniak przystopował, bo zawczasu ścinałam porażone pędy nie patrząc na to, ile ostatecznie trzeba było wyciąć. Porażonej Crocus Rose wyszło to na zdrowie, bo nawet w obecnej chwili jest zdrowa. Troszkę gorzej rzecz się ma z plamistością. Niektóre panny stoją już całkiem gołe, inne walczą, ale ogólnie poza kilkoma naprawdę mocno porażonymi nie jest najgorzej. Jak na tę porę, to powiedziałabym, że nawet całkiem nieźle.
Kalina, Dziękuję za odwiedziny.
Aprilku, gdyby nie to, że znacznie wcześniej kliknęłam kilka róż, to też pewnie nic bym nie sadziła jesienią. Kompletnie nie mam czasu a poza tym nie mam też ochoty na ogródkowanie. To chyba taki pierwszy sezon od wielu lat. Przyczyn takiego stanu jest kilka, ale długo by o tym pisać...
Tak kwitł w drugiej połowie września Artemis
Rosea, wydaje mi się, że 11 róż na takiej powierzchni to trochę za dużo Sam Gipsy Boy po dwóch sezonach może zająć 1,50 wszerz, chyba, że spróbujesz prowadzić go na pergoli. To ogromna róża, mocno kłująca i potrzebuje naprawdę sporo miejsca. Podobnie Rose de Resht. Przemyśl dobrze ilość róż albo zamiast tych olbrzymów posadź mniejsze, np. same rabatowe. Wtedy na tej powierzchni łatwiej będzie Ci pomieścić ok 10 sztuk. Róże rosną szybko i jeśli będą miały dogodne warunki po dwóch sezonach mogą mieć już ciasno. Co do wyboru kolorów, to kwestia gustu, ale ja bym się chyba nie odważyła na takie zestawienie, bo to intensywne odcienie i mogą się ze sobą gryźć. Złagodziłabym te mocne kolory różem, bielą, ale to tylko moje zdanie. Na przód na pewno posadź niższe odmiany: Red Leonardo da Vinci, Minerva, Hot Chocolate, ewentualnie Rotkappchen (chociaż moja jest dość wysoka) a też rośnie w pierwszej linii. Co do wielkości Astrid Grafin, Burgundy Iceberg, Rout 66, Red Fairy i Popular Palace nie wypowiem się, bo ich nie mam. Sam termin sadzenia zależy tylko od Ciebie. Ja sadzę zarówno wiosną jak i jesienią. Wolę wiosnę, bo wtedy jakoś przyjemniej się pracuje w ogrodzie. Jesienią, po całym sezonie gonię ostatkiem sił i mam mniejszy zapał do ogrodowych prac. Zamawiam wtedy róże, na których szczególnie mi zależy i obawiam się, że może ich wiosną zabraknąć. Gdyby nie to, sadziłabym tylko wiosną
Jadziu, opady służą roślinom i ja to rozumiem, ale lato było dość mokre, sierpniowe kwitnienie szlag trafił i chociaż w dalszym ciągu co nieco kwitnie, to już jednak przysłowiowa musztarda po obiedzie. Nie cieszy i nie smakuje Może chociaż dobrze napojone róże wejdą w stan spoczynku i ułatwi im to lepsze przetrwanie zimy?
Cieszę się, że udało Ci się ukorzenić Twiggy,s Rose, bo to śliczna róża. Patyczkami Amelki służę wiosną, jeśli tylko będziesz chciała.
Kaszka, dwóch pierwszych róż nie posiadam, więc nie podpowiem jakie odległości im pozostawić. Natomiast Balleriny mam dwie i 1,50 m odstępu wcale nie będzie przesadą. Rosną mocno i szybko. Lubią szeroko się rozrastać a czy mają się wzajemnie przenikać, czy też rosnąć swobodnie, to zależy od Twojej koncepcji, tego co sobie wymyśliłaś i ile masz miejsca.
Swego czasu kilka razy skusiłam się na marketowe różyczki. Kilka z nich mam nadal w ogrodzie i rosną wcale nie gorzej od tych "markowych" ze szkółek. Wosk jednak musiałam usuwać a jest to wielce niewdzięczne zajęcie. Pod woskiem pędy mogą po prostu uschnąć i pożytku z takiej róży nie będzie
Basiu, jednej sztuki absolutnie się nie opłaca zamawiać, bo jak wiesz koszty przesyłki... Sama też zamówiłam skromnie, ale trzy sztuki, bo to już bardziej się opłaca Do szkółek staram się nie zaglądać, żeby przypadkiem nic nie kusiło. Ale jak wiesz, skądś zawsze jakaś pokusa przyjdzie...Do mnie ostatnio dotarły dwa katalogi od Austina. Jeden po kilku miesiącach. Już nawet sama zapomniałam, że go zamówiłam. A drugi dwa tygodnie później. Całkiem nowiutki na 2018 rok. No i jak tu się oprzeć, skoro takie cudne nowości uśmiechają się ze zdjęć?
Marlenko Decyzja o uszczupleniu ilości różanych krzaczków podyktowana była rozsądkiem. To jest chyba maksymalna liczba, którą jestem jako tako się zaopiekować. Mieć więcej dla samej tylko ilości byłoby z mojej strony mało rozsądne. Pracy i tak jest dużo a czasu jakby mniej. Sił z każdym kolejnym rokiem też będzie ubywać. Do emerytury jeszcze dość daleko a na pomocników jakiś dziwny nieurodzaj Poza tym z każdym kolejnym rokiem krzaki przyrastają, są coraz większe a co za tym idzie potrzebują większej przestrzeni a ta się kurczy.
A co do rarytasków...Masz rację. Teraz staram się wybierać tylko te najbardziej pożądane. Całą swoją uwagę skupiam głównie na Austinkach, które darzę wyjątkowym uczuciem. Zapewne będą kolejne...
za chwilę cd.
Dość długo się zbierałam z pisaniem, ale wena całkowicie odleciała Wrzesień przez większą część był paskudny, mokry i ponury. Róże dostały w kość a ogród zupełnie nie zachęcał nawet do robienia zdjęć. Październik za to obfituje w duże zmiany - głównie w życiu zawodowym. Nowa praca, nowe wyzwania...To dla mnie wyjątkowo trudny okres. Czasu brak mi nawet na porządny sen a stres też nie pomaga wypocząć. Tęsknię za forum, ale wieczorami nie mam już na nic siły. Wybaczcie, że przestałam Was odwiedzać Mam nadzieję, że to stan tymczasowy i jak już w miarę ogarnę nowe obowiązki, to będę częściej zaglądać do ulubionych wątków.
Ogród nieco zaniedbałam, ale w weekendy udało mi się wykroić trochę czasu i wreszcie mogłam poprzesadzać róże, które tego wymagały. Posadziłam na stałe miejsca większość donicowych krzaczków, bo już dłużej nie mogłam z tym zwlekać. Zrobiłam małe roszady na niektórych rabatach i jestem wreszcie zadowolona. Kilka panienek pożegnałam na zawsze i w ten sposób zredukowałam liczbę posiadanych krzaczków do 200 sztuk. Zostawiłam miejsca na nowe jesienne nabytki i nawet udało mi się przygotować dwa dodatkowe dołki. Muszę jeszcze zmienić miejsce She loves You, która to zajmie miejsce Chandos Beauty. Tulipany posadzone, część dali wykopałam. Niedługo chyba najbardziej przeze mnie nie lubiana czynność - czyli grabienie liści. A na koniec jak już temperatury spadną poniżej zera, sypanie kopczyków. Nie spieszno mi do tej roboty, bo trzeba będzie sięgnąć do kompostownika. Już kombinuję jak urobić eMa w to niewdzięczne zajęcie
Dzisiaj wrzucam zaległe zdjęcia z września i października
Daysy, deszczu mam naprawdę dosyć. Wiem, że to zbawienie dla roślin, ale w takich ilościach to już lekka przesada
Z ciekawością przeczytałam co napisałaś o Wollerton Old Hall, bo właśnie do mnie przyjechała. Dobrze wiedzieć, że potrafi mocno wybujać. Skoro ona taka wyrywna, to przygotowałam jej miejsce z tyłu rabaty. Dzięki za radę
Aniu - Minnie, bardzo jestem ciekawa co kupiłaś? Spora ilość Będziesz miała pracowitą jesień. Ja dużych zakupów nie planuję. Może z osiem sztuk, bo i miejsce się skurczyło i jednak rozsądniej jest już ograniczyć i tak sporą gromadę. Ciężko obrobić to co mam a czasu będę miała teraz znacznie mniej. Na razie zamówiłam trzy angielki z F: Wollerton Old Hall, Jayne Austin i drugi krzaczek Charles Darwin. Mam jeszcze w planach kilka sztuk...ale to później.
U mnie o dziwo mączniak przystopował, bo zawczasu ścinałam porażone pędy nie patrząc na to, ile ostatecznie trzeba było wyciąć. Porażonej Crocus Rose wyszło to na zdrowie, bo nawet w obecnej chwili jest zdrowa. Troszkę gorzej rzecz się ma z plamistością. Niektóre panny stoją już całkiem gołe, inne walczą, ale ogólnie poza kilkoma naprawdę mocno porażonymi nie jest najgorzej. Jak na tę porę, to powiedziałabym, że nawet całkiem nieźle.
Kalina, Dziękuję za odwiedziny.
Aprilku, gdyby nie to, że znacznie wcześniej kliknęłam kilka róż, to też pewnie nic bym nie sadziła jesienią. Kompletnie nie mam czasu a poza tym nie mam też ochoty na ogródkowanie. To chyba taki pierwszy sezon od wielu lat. Przyczyn takiego stanu jest kilka, ale długo by o tym pisać...
Tak kwitł w drugiej połowie września Artemis
Rosea, wydaje mi się, że 11 róż na takiej powierzchni to trochę za dużo Sam Gipsy Boy po dwóch sezonach może zająć 1,50 wszerz, chyba, że spróbujesz prowadzić go na pergoli. To ogromna róża, mocno kłująca i potrzebuje naprawdę sporo miejsca. Podobnie Rose de Resht. Przemyśl dobrze ilość róż albo zamiast tych olbrzymów posadź mniejsze, np. same rabatowe. Wtedy na tej powierzchni łatwiej będzie Ci pomieścić ok 10 sztuk. Róże rosną szybko i jeśli będą miały dogodne warunki po dwóch sezonach mogą mieć już ciasno. Co do wyboru kolorów, to kwestia gustu, ale ja bym się chyba nie odważyła na takie zestawienie, bo to intensywne odcienie i mogą się ze sobą gryźć. Złagodziłabym te mocne kolory różem, bielą, ale to tylko moje zdanie. Na przód na pewno posadź niższe odmiany: Red Leonardo da Vinci, Minerva, Hot Chocolate, ewentualnie Rotkappchen (chociaż moja jest dość wysoka) a też rośnie w pierwszej linii. Co do wielkości Astrid Grafin, Burgundy Iceberg, Rout 66, Red Fairy i Popular Palace nie wypowiem się, bo ich nie mam. Sam termin sadzenia zależy tylko od Ciebie. Ja sadzę zarówno wiosną jak i jesienią. Wolę wiosnę, bo wtedy jakoś przyjemniej się pracuje w ogrodzie. Jesienią, po całym sezonie gonię ostatkiem sił i mam mniejszy zapał do ogrodowych prac. Zamawiam wtedy róże, na których szczególnie mi zależy i obawiam się, że może ich wiosną zabraknąć. Gdyby nie to, sadziłabym tylko wiosną
Jadziu, opady służą roślinom i ja to rozumiem, ale lato było dość mokre, sierpniowe kwitnienie szlag trafił i chociaż w dalszym ciągu co nieco kwitnie, to już jednak przysłowiowa musztarda po obiedzie. Nie cieszy i nie smakuje Może chociaż dobrze napojone róże wejdą w stan spoczynku i ułatwi im to lepsze przetrwanie zimy?
Cieszę się, że udało Ci się ukorzenić Twiggy,s Rose, bo to śliczna róża. Patyczkami Amelki służę wiosną, jeśli tylko będziesz chciała.
Kaszka, dwóch pierwszych róż nie posiadam, więc nie podpowiem jakie odległości im pozostawić. Natomiast Balleriny mam dwie i 1,50 m odstępu wcale nie będzie przesadą. Rosną mocno i szybko. Lubią szeroko się rozrastać a czy mają się wzajemnie przenikać, czy też rosnąć swobodnie, to zależy od Twojej koncepcji, tego co sobie wymyśliłaś i ile masz miejsca.
Swego czasu kilka razy skusiłam się na marketowe różyczki. Kilka z nich mam nadal w ogrodzie i rosną wcale nie gorzej od tych "markowych" ze szkółek. Wosk jednak musiałam usuwać a jest to wielce niewdzięczne zajęcie. Pod woskiem pędy mogą po prostu uschnąć i pożytku z takiej róży nie będzie
Basiu, jednej sztuki absolutnie się nie opłaca zamawiać, bo jak wiesz koszty przesyłki... Sama też zamówiłam skromnie, ale trzy sztuki, bo to już bardziej się opłaca Do szkółek staram się nie zaglądać, żeby przypadkiem nic nie kusiło. Ale jak wiesz, skądś zawsze jakaś pokusa przyjdzie...Do mnie ostatnio dotarły dwa katalogi od Austina. Jeden po kilku miesiącach. Już nawet sama zapomniałam, że go zamówiłam. A drugi dwa tygodnie później. Całkiem nowiutki na 2018 rok. No i jak tu się oprzeć, skoro takie cudne nowości uśmiechają się ze zdjęć?
Marlenko Decyzja o uszczupleniu ilości różanych krzaczków podyktowana była rozsądkiem. To jest chyba maksymalna liczba, którą jestem jako tako się zaopiekować. Mieć więcej dla samej tylko ilości byłoby z mojej strony mało rozsądne. Pracy i tak jest dużo a czasu jakby mniej. Sił z każdym kolejnym rokiem też będzie ubywać. Do emerytury jeszcze dość daleko a na pomocników jakiś dziwny nieurodzaj Poza tym z każdym kolejnym rokiem krzaki przyrastają, są coraz większe a co za tym idzie potrzebują większej przestrzeni a ta się kurczy.
A co do rarytasków...Masz rację. Teraz staram się wybierać tylko te najbardziej pożądane. Całą swoją uwagę skupiam głównie na Austinkach, które darzę wyjątkowym uczuciem. Zapewne będą kolejne...
za chwilę cd.
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - mój mały różany raj, sezon 2017
Iwonko, ze względu na wyjątkowy kolor oraz obfitość kwitnienia postanowiłam zachować jedną Rhapsody in Blue. Zmieniłam jej miejsce i zobaczę jak będzie się zachowywała. U mnie po wyjątkowo mokrym sezonie z plamistością też nie jest najgorzej. Kilka róż stoi całkowicie gołych, reszta nawet jeszcze w tej chwili ma całe zielone listki. Mączniak po trzech opryskach nieco odpuścił, więc nie mam co narzekać. Szkoda tylko, że drugie kwitnienie nie dało tyle radości, bo głównie lało, co niszczyło kwiaty. Było, minęło. Sezon się kończy a poprzedni ciepły tydzień uraczył nas piękną, słoneczną pogodą. Co prawda niewiele mogłam skorzystać, bo pracowałam, ale widziałam, że róże jeszcze kwitną, co o tej porze roku jest wyjątkowym zjawiskiem. Z reguły na początku października u nas pojawiają się pierwsze przymrozki i ścinają kwiaty. W tym roku nadal w najlepsze kwitną dalie, więc nie jest źle
Aniu -anabuko, taki słaby rok widocznie, skoro Twoje panny się nie popisały Miejmy nadzieję, że kolejny będzie dla nich lepszy. Daj im na start dobrego jedzenia i nie żałuj sekatora a zobaczysz, że odwdzięczą się i jeszcze Cię zachwycą.
Vimen - Kasiu, róże rosną szybko i na efekty nie trzeba długo czekać. Przy dobrej opiece, odpowiedniej ilości wody i jedzenia w ciągu dwóch, trzech sezonów osiągną imponujące rozmiary i sama się zdziwisz jak szybko rosną A słabych sadzonek nie kupuj. Szkoda kasy, bo taka słabizna będzie kulała i może skutecznie zniechęcić do uprawiania tych pięknych roślin.
Joasiu, święta racja... Sama jestem w szoku jak cudnie potrafi wyglądać czerwcowy ogród
Przy sprzyjającej pogodzie i październikowy może się podobać
Jagi!
Smętny nastrój ulotnił się jak poranne mgły. Teraz mam nastrój bojowy! Haruję jak wół aby sprostać nowym obowiązkom i na ogród a tym bardziej na narzekania nie mam po prostu czasu. Wieczorem padam na twarz i marzę tylko o kolejnym weekendzie. Ten stan potrwa zapewne przez jakiś czas, ale mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do równowagi i znajdę czas na przyjemności i forumowe pogaduszki Stan posiadanych krzaczków zmniejszyłam do 200 sztuk i tej liczby nie zamierzam już przekraczać. Być może z czasem uszczuplę kolekcję o kolejne, ale tylko te, które mnie całkowicie rozczarują. Znając moją słabość do kolczastych piękności nie ręczę jednak za to, że nie kupię w ich miejsce kolejnych...
Dla Ciebie purpurowa Munstead Wood we wrześniowej odsłonie
Jadziu, prawie nie poznałam, że widoczek, który pokazała Joasia jest z mojego własnego ogrodu Już zapomniałam jak mogą pięknie wyglądać tak ukwiecone rabaty. Ty zupełnie nie masz powodów do narzekań. U Ciebie każda roślinka rośnie ładnie a ogólne widoczki z Twojego ogrodu tylko potwierdzają moje słowa
Gosiu, ostatni raz zasilam róże do połowy lipca. Wtedy mają siłę do powtórki
Kaszka, ostatnio rzeczywiście długo mnie nie było, ale siła wyższa...
Miło czytać, że ktoś tęskni za moim ogrodem
Elu, niestety jest zupełnie na odwrót. Nie mam czasu ani na ogród ani na odpoczynek. Zresztą pogoda jest tak paskudna, że nawet nie jest mi żal. Szkoda tylko, że ciągłe opady i to na dodatek w weekendy nie pozwalają na niezbędne jesienne prace
Majeczko Różom duża dawka wody zapewne służy, ale ja szczerze mówiąc dość mam już tego sezonu. Dzisiaj nie miałam wyjścia i musiałam posadzić trzy róże, które przyszły w czwartek. W strugach ulewnego deszczu ta czynność wymagała od mnie niebywałego samozaparcia. Dałam radę, ale możesz sobie wyobrazić jak wyglądałam po godzinie spędzonej w takich warunkach
A jak pisałam wyżej do Eli, ogród całkowicie poszedł w odstawkę. Nie mam po prostu czasu. Teraz dojazdy do pracy znacznie mi się wydłużyły a jak wracam to jestem kompletnie wykończona. Nowe obowiązki i stres odebrały mi chęć do ogrodowych zmagań. Pogoda zresztą również ma w tym swój udział.
Ostróżki mam nadzieję odebrać od Ciebie w listopadzie. Oby tylko nie wyskoczyły jakieś przymrozki...Najwyżej umówimy się wcześniej
Wyobraź sobie, że Bathsheba nadal nie odpuszcza i pomimo bardzo niesprzyjającej pogody wciąż pokazuje kwiaty
Aniu -anabuko, taki słaby rok widocznie, skoro Twoje panny się nie popisały Miejmy nadzieję, że kolejny będzie dla nich lepszy. Daj im na start dobrego jedzenia i nie żałuj sekatora a zobaczysz, że odwdzięczą się i jeszcze Cię zachwycą.
Vimen - Kasiu, róże rosną szybko i na efekty nie trzeba długo czekać. Przy dobrej opiece, odpowiedniej ilości wody i jedzenia w ciągu dwóch, trzech sezonów osiągną imponujące rozmiary i sama się zdziwisz jak szybko rosną A słabych sadzonek nie kupuj. Szkoda kasy, bo taka słabizna będzie kulała i może skutecznie zniechęcić do uprawiania tych pięknych roślin.
Joasiu, święta racja... Sama jestem w szoku jak cudnie potrafi wyglądać czerwcowy ogród
Przy sprzyjającej pogodzie i październikowy może się podobać
Jagi!
Smętny nastrój ulotnił się jak poranne mgły. Teraz mam nastrój bojowy! Haruję jak wół aby sprostać nowym obowiązkom i na ogród a tym bardziej na narzekania nie mam po prostu czasu. Wieczorem padam na twarz i marzę tylko o kolejnym weekendzie. Ten stan potrwa zapewne przez jakiś czas, ale mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do równowagi i znajdę czas na przyjemności i forumowe pogaduszki Stan posiadanych krzaczków zmniejszyłam do 200 sztuk i tej liczby nie zamierzam już przekraczać. Być może z czasem uszczuplę kolekcję o kolejne, ale tylko te, które mnie całkowicie rozczarują. Znając moją słabość do kolczastych piękności nie ręczę jednak za to, że nie kupię w ich miejsce kolejnych...
Dla Ciebie purpurowa Munstead Wood we wrześniowej odsłonie
Jadziu, prawie nie poznałam, że widoczek, który pokazała Joasia jest z mojego własnego ogrodu Już zapomniałam jak mogą pięknie wyglądać tak ukwiecone rabaty. Ty zupełnie nie masz powodów do narzekań. U Ciebie każda roślinka rośnie ładnie a ogólne widoczki z Twojego ogrodu tylko potwierdzają moje słowa
Gosiu, ostatni raz zasilam róże do połowy lipca. Wtedy mają siłę do powtórki
Kaszka, ostatnio rzeczywiście długo mnie nie było, ale siła wyższa...
Miło czytać, że ktoś tęskni za moim ogrodem
Elu, niestety jest zupełnie na odwrót. Nie mam czasu ani na ogród ani na odpoczynek. Zresztą pogoda jest tak paskudna, że nawet nie jest mi żal. Szkoda tylko, że ciągłe opady i to na dodatek w weekendy nie pozwalają na niezbędne jesienne prace
Majeczko Różom duża dawka wody zapewne służy, ale ja szczerze mówiąc dość mam już tego sezonu. Dzisiaj nie miałam wyjścia i musiałam posadzić trzy róże, które przyszły w czwartek. W strugach ulewnego deszczu ta czynność wymagała od mnie niebywałego samozaparcia. Dałam radę, ale możesz sobie wyobrazić jak wyglądałam po godzinie spędzonej w takich warunkach
A jak pisałam wyżej do Eli, ogród całkowicie poszedł w odstawkę. Nie mam po prostu czasu. Teraz dojazdy do pracy znacznie mi się wydłużyły a jak wracam to jestem kompletnie wykończona. Nowe obowiązki i stres odebrały mi chęć do ogrodowych zmagań. Pogoda zresztą również ma w tym swój udział.
Ostróżki mam nadzieję odebrać od Ciebie w listopadzie. Oby tylko nie wyskoczyły jakieś przymrozki...Najwyżej umówimy się wcześniej
Wyobraź sobie, że Bathsheba nadal nie odpuszcza i pomimo bardzo niesprzyjającej pogody wciąż pokazuje kwiaty