OPRYSKI warzyw. Dyskusje o opryskach -tak czy nie i jak?cz.1
- annika
- 50p
- Posty: 60
- Od: 28 sty 2013, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kotlina Kłodzka
Re: Pomidory bez oprysków
Mi w zeszłym roku też się udały pomidory bez oprysków. To był mój pierwszy rok na działce, nic nie wiedziałam o uprawach, nie czytałam, nie pytałam, posiałam i rosło. Wszystko, może nie w zastraszającej ilości i nie fantastycznie dorodne, ale na własne potrzeby było. Dziadek, od którego dostałam działkę był w szoku, że nawet kapusta rosła i nic jej nie było. Pomidory nie były ani pryskane, ale nawet nawożone, oprócz ziemi kompostowej na samym początku i tez się udały - zajadaliśmy się i nawet przeciery na zimę porobiłam, bo koktajlówki obrodziły jak głupie. Nie wiem, może to szczęście początkującego, a może poprzedni rok był bardziej łaskawy i choroby nie atakowały. Mój ogród ma być ogrodem ekologicznym, mam malutkie dziecko i to dla niego hoduje warzywka. Jeśli się nie udadzą, albo nie będą tak piękne i w takich ilościach to trudno, zawsze mogę kupować te "chemiczne" w warzywniakach. Pozdrawiam
Pomidory rosły w folii, odmiany to: bawole serce typ malinowy, czarny książę, green zebra, jakiś żółty kwaśny, koktajlowe żółte i czerwone i radana koktajlowy-tego nie ujarzmiłam i rósł jak szalony, na przeciery:-)
Pomidory rosły w folii, odmiany to: bawole serce typ malinowy, czarny książę, green zebra, jakiś żółty kwaśny, koktajlowe żółte i czerwone i radana koktajlowy-tego nie ujarzmiłam i rósł jak szalony, na przeciery:-)
- noriska
- 100p
- Posty: 188
- Od: 8 mar 2012, o 15:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Buskerud, Norwegia
Re: Pomidory bez oprysków
Sialam pomidory po raz pierwszy w zeszlym roku. W miniszklarence (sz 80 cm, gl. 50 cm i wys. 120 cm) mialam cztery -dwa karlowe Totem f1 i dwa dlugie Slawa Porynii. każdy w swojej 10 l doniczce. Nikt w okolicy nie mial pomidorow - tak sadze z wygladu - sasiedzi maja trawniki.
Nie pryskalam niczym choc mialy gesto i ciasno w szklarence. Nic im nie bylo. Szczescie? Na pewno. W tym roku tez szklarenka i kilka do donic na werande. U mnie nie ma warunkow na uprawe w gruncie
Nie pryskalam niczym choc mialy gesto i ciasno w szklarence. Nic im nie bylo. Szczescie? Na pewno. W tym roku tez szklarenka i kilka do donic na werande. U mnie nie ma warunkow na uprawe w gruncie

-
- 200p
- Posty: 302
- Od: 9 lut 2010, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: Pomidory bez oprysków
Mój sąsiad też twierdzi że nie pryska pomidorów . 2lata temu miał piekne zielone owoce wszystko zniszczyła zaraza. w zeszłym roku jak mu zmarzy dostał 20 szt ode mnie . Pięknie rosły do czasu ataku zarazy , Jak zobaczył że moje nietknięte zarazą spytał czy pryskałam. Czy miedzianem ? powiedziałam mu o mildexie .Po jakimś czasie zauważyłam że jego pomidory poprawiły się ,na nowych liściach nie ma zarazy i przetrwały do połowy września. A sąsiad nadal twierdzi że niczym nie pryskał .
Jestem pewna że wcześniej pryskał miedzianem a że nie pomogło to spytał mnie czym pryskałam
Jestem pewna że wcześniej pryskał miedzianem a że nie pomogło to spytał mnie czym pryskałam
Bądź jak zegar słoneczny. Odmierzaj tylko pogodne godziny
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3675
- Od: 16 lis 2008, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pomidory bez oprysków
Dokładnie...Ludzie się napracują przy rozsadzie, a potem rozczarowanie... W moim rejonie, bez odpowiednich oprysków, nie zebrałabym ani jednego pomidora...Przekonałam się o tym w poprzednich latach..forumowicz pisze:Tylko proszę nie namawiajcie tu ludzi ,by za Waszym przykładem nie stosowali środków ochrony. Nie jeden da się na to nabrać i w efekcie pół roku pracy wyląduje w ognisku.

I to jest właśnie szczyt hipokryzjikrystynac50 pisze:Po jakimś czasie zauważyłam że jego pomidory poprawiły się ,na nowych liściach nie ma zarazy i przetrwały do połowy września. A sąsiad nadal twierdzi że niczym nie pryskał .
Jestem pewna że wcześniej pryskał miedzianem a że nie pomogło to spytał mnie czym pryskałam

- Comcia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13363
- Od: 9 maja 2008, o 14:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pomidory bez oprysków
Już o tym pisałam, ale powtórzę.
Dwa lata upierałam się uprawiać pomidory bez oprysków. W pierwszym roku zebrałam dosłownie kilkanaście pomidorów, w drugim roku ani jednego.
I jeszcze jedno moje spostrzeżenie, bez oprysków pomidory w gruncie udaje się wyhodować osobom mieszkającym na terenach górzystych.
Wolę sama zrobić opryski w odpowiednim terminie zachowując okresy karencji, niż jeść pomidory będące dla mnie zagadką.
Dwa lata upierałam się uprawiać pomidory bez oprysków. W pierwszym roku zebrałam dosłownie kilkanaście pomidorów, w drugim roku ani jednego.
I jeszcze jedno moje spostrzeżenie, bez oprysków pomidory w gruncie udaje się wyhodować osobom mieszkającym na terenach górzystych.
Wolę sama zrobić opryski w odpowiednim terminie zachowując okresy karencji, niż jeść pomidory będące dla mnie zagadką.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3675
- Od: 16 lis 2008, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pomidory bez oprysków
Otóż to Mariolko, otóż to...
Wystarczy tylko postępować zgodnie z instrukcją i zachować okresy karencji...

Wystarczy tylko postępować zgodnie z instrukcją i zachować okresy karencji...
- Comcia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13363
- Od: 9 maja 2008, o 14:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pomidory bez oprysków
Mam jeszcze jeden zwyczaj, przed opryskiem zrywam ledwie zapalone pomidory, niech dochodzą w domu na oknie. Wolę nawet dwukrotnie przedłużyć okres karencji, tak na wszelki wypadek...
- Dagmara
- 200p
- Posty: 221
- Od: 24 mar 2010, o 18:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: Pomidory bez oprysków
Popieram dziewczyny
ale eksperymentować zawsze warto i kilka krzaczków gdzieś dalej można zostawić to wtedy będzie porównanie czy warto było pryskać . 
Cztery lata temu bawole i samo kończące zjadła mi zaraza a wysokie Adamy przetrwały do mrozów pod gołym niebem .
Przy założeniu , że będzie niezbyt mokre lato i odmiana będzie tolerancyjna na zarazę mamy szansę na uprawę pomidorów bez oprysków no ale to jest rosyjska ruletka .
Jeśli mamy jakieś wartościowe odmiany lepiej pryskać bo możemy nie zdążyć zebrać nasion jak zaatakuje zaraza .


Cztery lata temu bawole i samo kończące zjadła mi zaraza a wysokie Adamy przetrwały do mrozów pod gołym niebem .
Przy założeniu , że będzie niezbyt mokre lato i odmiana będzie tolerancyjna na zarazę mamy szansę na uprawę pomidorów bez oprysków no ale to jest rosyjska ruletka .
Jeśli mamy jakieś wartościowe odmiany lepiej pryskać bo możemy nie zdążyć zebrać nasion jak zaatakuje zaraza .
Gdy człowiek stawia sobie granice tego co zrobi, stawia sobie też granice tego co może zrobić .
Re: Pomidory bez oprysków
Siebie zacytuję, bo nie lubię się powtarzać.Slawgos pisze:Właścicielka Działki przez pierwsze dwa/trzy lata sadziła pomidory do gruntu. Problem był taki, że to ja musiałem je podlewać.Po kolejnym sezonie, gdy naganiałem się z konewkami i nawet nie spróbowałem własnego pomidora, postanowiłem zbudować prostego foliaka. Od tego czasu, czyli od trzech lat poznałem smak pomidora z własnej działki. Aha- w foliaku absolutnie niczym nie pryskam pomidorów. Da się? Da się, ale tylko pod folią. Ojciec ma działkę na Brochowie- mówi, że już 6 lat temu zrezygnował z uprawy pomidorów w gruncie, bo mu padały. Znajomy ma działkę przy Gliniankach na Lotniczej- sytuacja podobna. Stąd mój wniosek- chcesz mieć pomidory bez oprysków we Wrocławiu- uda Ci się tylko pod osłoną.
Nie wiem, czy to wina naszego wrocławskiego klimatu, czy też jest to już choroba innych miast?
Wiem, że folia rozwiązała mój problem i mogę delektować się wreszcie smakiem własnego pomidora.
I nie mówcie mi, że nie da się uprawiać pomidorów bez oprysków. Da się i do tego namawiam wszystkich, którzy uprawiają pomidory tylko na własne potrzeby. Nawet kosztem ilości zbiorów, czy też wyglądem pojedynczych pomidorów.
Zaryzykujecie zdrowie swojej córeczki, która bez Waszej wiedzy zerwie pomidora z krzaka i go zje, a okres karencji po oprysku jeszcze nie minął? Pozdrawiam.

Opryskom mówię stanowcze nie, bo wiem, że bez nich da się zjeść własne pomidory. HOWGH.
- Elizabetka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 8473
- Od: 4 lip 2006, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Pomidory bez oprysków
http://piorin.gov.pl/sygn/php/rpowiat.php?kod=KARY
Mam pytanie: co z zapowiedzią chorób/atakiem szkodników.....czy kierujecie się zapowiedziami z tej stronki?
I jeszcze jedno....jeżeli pojawi się ostrzeżenie czy nie jest za późno na stosowanie profilaktyki?
Dzięki.
Mam pytanie: co z zapowiedzią chorób/atakiem szkodników.....czy kierujecie się zapowiedziami z tej stronki?
I jeszcze jedno....jeżeli pojawi się ostrzeżenie czy nie jest za późno na stosowanie profilaktyki?
Dzięki.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3675
- Od: 16 lis 2008, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pomidory bez oprysków
Sławku pozwolisz, że nie zgodzę się z Tobą-ja miałam pomidory w tunelu i niestety, ale zaraza(w hodowli bez oprysku) je dosięgła, i bardzo szybko zniszczyła, bo już w sierpniu musiałam pomidory wyrwać i spalić
Ja nie będę namawiała do uprawy pomidorów, bez stosownych oprysków, bo konsekwencje nie stosowania profilaktyki mogą być przykre....Ale eksperymentować z paroma krzakami zawsze można..
I zaznaczam, że pomidory uprawiam na własnej działce 23 lata, więc troszkę już doświadczeń zebrałam...
Elżbietko- w zasadzie, ja nie kieruję się zapowiedziami z tej stronki, postępuję wg własnego schematu..
ale niech inni też się wypowiedzą


Ja nie będę namawiała do uprawy pomidorów, bez stosownych oprysków, bo konsekwencje nie stosowania profilaktyki mogą być przykre....Ale eksperymentować z paroma krzakami zawsze można..
I zaznaczam, że pomidory uprawiam na własnej działce 23 lata, więc troszkę już doświadczeń zebrałam...
Elżbietko- w zasadzie, ja nie kieruję się zapowiedziami z tej stronki, postępuję wg własnego schematu..
ale niech inni też się wypowiedzą


- Comcia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13363
- Od: 9 maja 2008, o 14:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pomidory bez oprysków
Elu - sprawdzam stronkę Piorin, jeśli jest aktywny komunikat w sąsiednim powiecie to już lecę z opryskiem.
Ale w sytuacji zagrożenia najpierw czytam forum, informacje się czasem szybciej niż na tej stronce.
Ale w sytuacji zagrożenia najpierw czytam forum, informacje się czasem szybciej niż na tej stronce.

- annika
- 50p
- Posty: 60
- Od: 28 sty 2013, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kotlina Kłodzka
Re: Pomidory bez oprysków
Musi coś w tym być, mieszkam w Kotlinie Kłodzkiej (Sudety Środkowe) i moja mama, i dziadkowie zawsze uprawiali pomidory (też w folii) bez oprysków, i zawsze się udawały. W zeszłym roku szwagierka sadziła pomidory w gruncie i też niczym nie pryskała, i też były.Comcia pisze: I jeszcze jedno moje spostrzeżenie, bez oprysków pomidory w gruncie udaje się wyhodować osobom mieszkającym na terenach górzystych.
To nie jest tak, że namawiam innych do nie pryskania. Każdy robi na swojej działce, co uważa za stosowne. Drażnią mnie tylko wypowiedzi osób, które nie próbowały nawet bez oprysków, a twierdzą, że ekologicznie się nie da, i że jesteśmy bandą hipokrytów, co to cichaczem leją chemię, utrzymując, że niby ekologicznie.
- Elizabetka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 8473
- Od: 4 lip 2006, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Pomidory bez oprysków
Czytam co się da bo mam takie fajne pomidorki i od psiapsiółek i od kochanych forumków ...w dodatku prawie wszystkie wykiełkowały i nie maiłabym sumienia żeby jakieś się zmarnowały.
Dobrze dziewczyny przede wszystkim forum....a jednym okiem Priorin.

Dobrze dziewczyny przede wszystkim forum....a jednym okiem Priorin.

Re: Pomidory bez oprysków
Ja też jeszcze nigdy niczym pomidorów nie pryskałam. W zeszłym roku już mało co bym kupiła chemię, ale jednak zdecydowałam że nie, przede wszystkim z powodu moich małych dzieci. I dwa krzaki Ananasa wylądowały w koszu. Z tym trzeba liczyć, jeżeli nie używa się chemii. Dwa lata temu też wyrzuciłam Bohuny. Jednak i w tym roku nie zamierzam pryskać. Gwóźdź w tym, że mam co roku tylko 20-25 krzaków i nigdy nie wyrzuciłam do kosza więcej jak 3 na sezon. To oczywiście tak nie boli, jak gdy sie ma 200 krzaków i zaraza 50 zeżre...
Ja nie jestem za chemią, ale też nie przeciw. Tylko czasami jak czytam ile środków coniektóry stosuje i na wszystko psika, to włosy dęba stają. Ale... każdy z nas ma swój wybór.
Ja nie jestem za chemią, ale też nie przeciw. Tylko czasami jak czytam ile środków coniektóry stosuje i na wszystko psika, to włosy dęba stają. Ale... każdy z nas ma swój wybór.
Pozdrawiam
Ewa
Ewa