Michalina. Wiedzy nigdy za wiele
.
1/ Mając oznaczenie typu podkładki na etykiecie kupowanej róży, w stosunkowo krótkim okresie
czasu, można wytypować te z nich, na których róże w konkretnych warunkach klimatyczno
glebowych danego ogrodu, będą najlepiej rosły, kwitły, powtarzały, nie wymarzały, nie chorowały,
pachniały, itp.,
2/Mając za sobą testy z pkt.1, kupuje się dalsze róże wyłącznie na tych już sprawdzonych
podkładkach, mając gwarancję dobrego ich wzrostu i satysfakcji osobistej. Unika się
jednocześnie stresujących i zniechęcających strat róż, kosztownych oprysków, straty czasu na
konieczne zabiegi pielęgnacyjne, itp.
3/ Ponadto, co moim zdaniem ważne jest, w przypadku niepowodzenia w uprawie danej odmiany
róży, zdecydowanie łatwiej zdiagnozować przyczynę tego niepowodzenia i ją usunąć, ponieważ
eliminuje się bardzo często nie uświadamiane wpływy podkładki na to niepowodzenie. Inaczej
mówiąc, znacznie trudniej popełnić błąd w diagnozie niepowodzenia.
4/Z punktu widzenia producenta: więcej róż sprzedaje, bo więcej zadowolonych klientów;
nieporównywalnie mniej straconych niezadowolonych klientów; ogólnie więcej stałych klientów,
przysparzających szkółce darmową reklamę. Moim zdaniem, dzisiejszy producent najczęściej
prawie wcale nie wykorzystuje ogromnego potencjału wiedzy, płynącego z doświadczenia swoich
klientów, ogranicza się do wymiany poglądów z innymi producentami, literatury. Producent
najczęściej nie ma wiedzy, jak sprawuje się jego sprzedana róża w ogrodzie, bo nie ma
koniecznej więzi między producentem a kupującym. Gdyby oznaczenia podkładek w
praktyce zafunkcjonowały, taka więż stała by się oczywista, z obopólną korzyścią.
Chylę czoło przed producentami, którzy to rozumieją, zaglądając tu na nasze forum.
Wiem, że minusy też są, ale zyski chyba większe, producenci sami musieliby się wypowiedzieć.