Dlaczego taki tytuł wątku? Otóż od dawna marzyłam o ogrodzie pełnym róż.Niestety nie mogłam nijak pogodzić tego z pracą zawodową, zajmowaniem się dziećmi i domem. Ciągła gonitwa.

Od maja jestem już na zasłużonej emeryturce i wreszcie mogę realizować swoje marzenie.Forum zaczęłam przeglądać już od jesieni ubiegłego roku i wtedy też zamówiłam pierwsze kilka róż. Sadziłam je tuż przed opadami śniegu. Wszystkie się przyjęły

. Reszta czyli około 70 sadzona była wiosną. Harówka niesamowita

Myślałam, że padnę na twarz w tych rabatach i skończy się moje marzenie

. Ale z dzielną pomoca mojego M daliśmy radę . Odnalazłam kilka fotek z wiosny. Tak to wyglądało na początku po posadzeniu róż:
Z lewej strony pod siatką, obłożone palikami przed moimi psami rosną same naturalne, które mają utworzyć żywopłot.
Pod czterema modrzewiami rosną te, które się miały po nich wspinać. Niestety modrzewi już nie ma. Zaatakowal je ochojnik i zostały wycięte

, żeby to świństwo we wrześniu nie weszło do gleby( tam zimuje). Pozostały tylko pnie, które posłużą za naturalne pergole.