Pod koniec ubiegłego roku dostałam w prezencie falenopsisa (pięknie kwitnącego), który miał na jednym z liści
dwie czarne plamki. Nie wiedziałam, czy to jakaś zmiana chorobowa, czy zasuszone uszkodzenie mechaniczne,
więc na wszelki wypadek od czasu do czasu przemywałam roztworem spirytusu.
Z czasem roślina przekwitła, a z plamkami nic się nie działo.
W ciągu kilku zaledwie ostatnich dni uaktywniła się jednak jakaś choroba, która postępuje w zastraszającym tempie

Cały storczyk - jak widać na zdjęciu - jest w dobrej kondycji. Jeśli tempo zmian chorobowych będzie nadal tak szybkie,
obawiam się, że będę musiała wkrótce obciąć zaatakowany liść.
Myślę, że z grzybem to też raczej nie ma nic wspólnego, bo spryskanie liści roztw. Topsinu i przelanie tym podłoża
nic nie pomogło.
Jak postąpić ? Proszę o pomoc...



Zdjęcie z góry i od spodu (pod światło).