
Na początek krótkie wprowadzenie: od 3 lat szukaliśmy domu na wsi, ale mimo dość jasno sprecyzowanych oczekiwań, poszukiwania szły dość kiepsko, aż w końcu latem ubieglego roku znaleźliśmy coś, co spełniało nasze oczekiwania...choć tak naprawdę to dom wyobrażalam sobie zupełnie inny, ale dałam się mężowi przekonać, a przede wszystkim dalam się przekonać 25-arowemu ogrodowi



Dom jest bardzo stary, mniej więcej dwustuletni, ogród nieco - ale tylko nieco mlodszy. Był kiedyś uprawiany, ale od kiedy właściciele się zestarzeli żył już przez ostatnie 20 lat własnym życiem. W tej chwili większą jego część zajmuje wierzbowy zagajnik, który trzeba bedzie wykarczować, ale jest też parę fajnych punktów wyjścia, typu poniemieckie, a wciąż owocujące drzewa, fantastyczny bluszcz, porastający zachodnią ścianę domu (ma co najmniej 60 lat, bo jest już na zdjęciach poprzednich wlascicieli z czasów repatriacji); piękna sosna przy domu i mam nadzieję, jeszcze parę innych odkryć, ktore ujawnią się wiosną.
Ponieważ mam pewne problemy z opanowaniem grafomanii i skróceniem opisów, to lepiej urwę w tym miejscu i na począek kilka bardzo oględnych zdjęć z lata:
Dom od frontu

Uploaded with ImageShack.us
Dom od podwórza:

Zbliżenie na bluszcz:

I wiśniowy żywopłot od drogi:

Uploaded with ImageShack.us