Już wszystko idzie ku lepszemu!
Marioluś, na dworze- ocieplenie. Na górze już 3 C, choć śnieżny parter trzyma jeszcze zimne 0 C.
Ale już zaczyna być widać zieloności wyłażące spod kołder:


Ewuniu, śnieg tak ciężki, że elektryczna odśnieżarka zatka się na amen.
Zostaje więc krzysiowe łopatkowanie i rękodzielnictwo
Ewuś Krakowska, jest! jest!
Powrót na łono dolnośląskie, gdzie nigdy nie spadają lawiny z dachu i gdzie śnieg nie rozłamuje drzew na pół!
Aszko, Taro, Tess, Wiesiołku, Nelluś, Agrażko, Anuś, Izuniu, Grażynko Widero,, piernat ciepluni, 3 piguły i głodówka, czynia cuda.
radość z bezpośredniego bodźca załamania się immuno - nieco mniejsza
ale i tak pochwalę się złowieszczym trofeum.
Oto one :
- waga wora z cementem
- uroda kostropatej piękności
- pojemność złej aury, niezmierzona
- cena - 20 zł !!!


Gdy ujrzałam te czarę goryczy
by załatwić transport.
Pan rzekł: " ona za ciężka, żeby ją odstawić".
Więc, niewiele myśląc z pożądania, poderwałam ją ruchem sztangisty, osadziłam na biodrze
i...stęknęłam, bo zmiażdżyła mi sadło. Więc poszła rzutem, na brzuch.
I z zatykającym oddechem, stając co kilka metrów i dysząc jak czerwony parowóz, dobrnęłam do domu.
A potem - padłam, jak betka z takim bólem, że...ech.
Więc jak widzicie, głupota pożądania = płacenie zdrowiem.
Jak mi następnym razem śledziona pęknie albo wyskoczy przepuklina, to będzie godziwa kara,
za chciwość.
Smokini, nie martw się kochanie - Krzyś czuwa, choć bardzo brzydko się złości,
gdy widzi, że człek sam sobie robi krzywdę i potem żąda od doktora błyskawicznego uzdrowienia.
Ja, wymyśliłam już chlorek potasu, na zniesienie bólu
Grażynko/ gagawi, bardzo się cieszę, że brugmansia się zadomowiła i ozdabia śnieżne otoczenie :P .
Moje zdechlactwo, wzięło się z nagłego zakłócenia równowagi immuno
i mam nadzieję, że następnym razem pomyślę, zanim nadwyrężę to i owo.
Grażynka/ kogra, dała mi bezcenne wskazówki, jak utrzymywać równowagę cielesną.
Problem w tym, że na nierównowagę umysłowa , na razie nie ma lekarstwa
Ewelinko, dzięki za miłe słowa.
Śnieżny krajobraz jest połączony z rykiem pił spalinowych.
Zamknięte ulice, zasłane drzewami okupują i strażacy i pracownicy komunalki i leśnicy
Takiego pospolitego ruszenia, jeszcze nie widziałam ale też nie widziałam takiego pogromu.
Ze szpaleru wierzb nad Rabą, niewiele zostało.
Jak już się ": odbrzuszę", pójdę z aparatem nad rzekę i pozdjęciuję tą drzewną tragedię.
W każdym bądź razie, u sąsiada została 1/3 obsady sadu.
Z jabłonki na poprzedniej stronie, został metrowy pień.
Ot, góry....
Moni, Nelluś u naszej sąsiadki 3 metrowa magnolia Nigra, została ogłowiona do...metra?

Aguś/ empuzo, Dalu, pagóry mają swoje humory, więc jakoś musimy pogodzić się
z ich nieobliczalnością.
Teraz rozumiecie, dlaczego tak bardzo tęsknię za naszymi nizinami?
Bo tam, klęska pogodowa rzadko jest zniszczeniem ogrodu.
Mirku, Twoja Galauca Globosa z pypciem- trzyma się dzielnie, choć modrzew o tej samej formie, zwisł na chudej szyi.
Bardzo współczuję Ci ogrodowego pogromu, bo straty doglądanych pieszczochów, są najbardziej bolesne.
Tamaryszku, drzewa i krzewy mają elastyczne tkanki, więc jeśli przygięło Ci tylko gałęzie - będzie dobrze! Wstaną, jak uszczypnięty policzek
I za kilka dni, gdy zejdą śniegi, znów będziesz mogła się cieszyć pięknym ogródkiem.

Aguś/ agness, brzuch już troszkę wciągam, siedzę bez bólu, więc ostry stan - minął.
I jak nie palnę znów jakiejś głupoty ( bo trzeba będzie odgałęzić ogród, postawić połamane ogrodzenie, naciągać pochylone drzewa, to...wyjdę na prostą.
I oby wszystkim poszkodowanym przez Matkę Naturę, przy porządkach pośniegowych,
towarzyszyła jedna myśl :
szanujcie zdrowie, bo ono się nie da naprawić" od ręki"

widziałam to ślepiami wyobraźni, szczególnie to, jak sprzedawca musiał się na Ciebie gapić jak toto tachałaś - sama !!!







































