Tosiu - robaki trzeba pod but i obcasem ostro wykręcić.
Bo inaczej wylęgną się muchy i robali będzie mnóstwo a pąków nie.
Po wczorajszej ulewie koniec z kwiatami róż.
Mati - no to zmarnowałeś wszystko, bo wystarczyło tylko robaki zniszczyć i byłoby OK.
Wiesz, piękno to pojęcie względne, bo każdy ma inny gust i inne wyobrażenia.
Asiu - no jakoś się mieści

aż sama się dziwię, że jeszcze chce to wszystko rosnąć i kwitnąć.
Ale kiedy ten mój busz zakwita to robi się tak cudnie, że najchętniej bym w nim została na noc.
Teraz rozkwitają lilie, jedna po drugiej i zapach znowu jest nieziemski.
A coś do przegryzienia też musi być.....musowo.
Izuś - piszesz, że jest niska, jak to polianta, ale moja wypuściła pęd już na ponad metr wysokości i rośnie dalej.
Więc to chyba nie będzie Degenhard, ale jakaś inna róża.
Róże.....teraz kolej na nowości tegoroczne i te z jesieni, no i na drugie kwitnienie, które za chwile rozpocznie Nevada.
Aguś - teraz taki okres, że mnóstwo się dzieje w naszych ogródkach.
Wieczorami faktycznie jest bajecznie.
Aniu55 - pajączki to teraz moja słabość.
Te olbrzymie kwiaty w różnych opcjach mnie kręci maksymalnie.
Więc też i powolutku będzie ich przybywać.
Jacku - domyślam się.
Dobrze, że możesz w realu obejrzeć róże, bo żadne zdjęcie nie odzwierciedla realu.
Nie mówiąc już o zapachu.
Geniu - to pierwsze kwiaty, jak wiesz nie za dobrze wykształcone i otwarte.
Widać nawet niektóre pączki zupełnie czarne, czyli jednak przemrożone póżnymi wiosennymi przymrozkami.
Ale i tak się cieszę, że przetrwały, następne kwiaty mogą być już lepsze.
Faktycznie zdjęcia czasem są lepsze od oryginału a netowe zawsze podkręcone kolorystycznie, żeby zachęcić do kupna.
Asiula - Jasmina to róża, która swój urok pokazuje dopiero w 3 roku po posadzeniu.
Kwiaty nie są bardzo odporne na deszcze, ale nie jest też tragicznie, są średniej wielkości.
Ma ładny zapach i dorasta do 2 metrów wysokości, przynajmniej u mnie i nie choruje.
Trzeba ja podwiązywać w związku z tym potrzebuje sporo miejsca lub trzeba ją ciąć regularnie albo umieścić w koszu.
Aniu - Anabuko - to piękna róża z serii bladawców typu lilaróż.
Wygląda pięknie kiedy jest ukwiecona wielkimi klastrami kwiatów.
Elwirko - sama wiesz najlepiej jak to z nimi jest.
Niektóre rosną jak szalone dając mnóstwo przyrostów a na niektóre trzeba czekać latami, żeby dały jakąś dodatkową rozetę.
Trzymaj rękę na pulsie.
Pamiętacie mój doniczkowy eksperyment z ziemniakami ?
Dzisiaj były wykopki.
I oto rezultaty.
Na pierwszy rzut poszła doniczka z ogłowionymi łętami, żeby nie rosły za bardzo z cała siła poszła w ziemniaczki.
Nie były też okopywane, ani nie dosypywałam ziemi, bo doniczka była już pełna ziemi.
Kiedy zdjęłam wierzchnią warstwę ziemi ukazało się to.....
Chwilę póżniej było to już kilka pierwszych ziemniaków, ale jeszcze nie wszystko.
I wreszcie są, wszystkie świeżutkie bez chemii i całkiem sporo.
Nie ma dużych, ale większość w średnim rozmiarze, czyli takie jak lubię najbardziej.
I zaczynam z drugą doniczką.
Tam łęty rosły normalnie i była dosypywana ziemia jak przy okopywaniu.
Po wyrwaniu łętów ukazuje się......
......odgarniam ziemię i wyjmuję........
...........i stale są,..... i jeszcze............apetyczne i wreszcie są.........i całkiem sporo ich.
Do tego te z pierwszej doniczki......
I w sumie jest ich całkiem spora micha.
Wagowo ponad 2 kg ziemniaczków, szkoda, że zapomniałam zrobić fotkę.
Ziemniaki posadziłam w ziemi kompostowej z własnego kompostownika.
Już zrobiliśmy degustację i powiem wam, że dawno nie jadłam takich dobrych młodych ziemniaków.
Będzie na 3 lub 4 obiadki, własnych z....... doniczki.
Tym samym obaliłam mit o tym, że w doniczkach nie da się uzyskać dobrego plonu.
W każdej o pojemności 5 litrów, posadziłam 3 ziemniaki, w sumie małe, mające po dwa skiełkowane oczka.
Zatem z 6 ziemniaczków uzyskałam 2 kg pięknych młodych bulwek.
Z każdej doniczki była mniej więcej ta sama ilość ziemniaków, przy czym te nie ogławiane były ciut większe.
Pewnie dlatego, że szybciej zielona część uległa zżółknięciu.
W donicy z okopcowanymi ziemniakami, bulwy były na tej samej wysokości co w tej nieokopcowanej a więc nie ma to żadnego wpływu na ilość bulw, ani na głębokość ich tworzenia.
Warunkiem powodzenia są doniczki wielootworowe, żeby woda nie zalegała w doniczkach, inaczej ziemniaki zgniją.
I drugim warunkiem jest umiarkowane podlewanie tylko w czasie suszy, gdyż inaczej nadmiar wilgoci spowoduje silny wzrost łętów kosztem wielkości i ilości bulw.
I wiecie co.......jutro idę szukać starych ziemniaków i sadzę następne.
Do jesieni za 3 miesiące będą znowu młode ziemniaczki.
