Lucynko - ten perkoz a może pani perkozowa reaguje na obecność ludzi dość spokojnie. Pewnie ptak oswoił się z widokiem wędkarzy siedzących na pobliskim pomoście, którzy go nie niepokoją.
Magdo - ja też jestem zaskoczona białym kolorem kocimiętki. Na razie moje koty jej nie maltretują...sama nie wiem co z nią zrobić - przesadzać, czy nie?
Jaguś - ja chyba za dużo czasu spędzam na mojej działce a za mało spaceruję z aparatem po okolicy...Trzeba się nad tym porządnie zastanowić....
Ale skoro tak bardzo interesują Cię fotki z okolic mojej działki - to z dedykacją dla Ciebie zdjęcie mojego syna z dnia 4.05.2008 roku pod tytyłem "Trzy jaszczurki"wykonane w lasku przez który dojeżdża się do mojej działki
======================================
Nie zdążyłam się jeszcze pochwalić jakich miałam miłych gości wczoraj na działce
Otóż odwiedziła mnie Ala-a_nie z mężem, dziećmi i mamą Elą-ElaM!
Alu - to ja Wam dziękuję, że znaleźliście czas na odwiedziny u mnie. Nie ukrywam, że szczególnie ucieszyłam się na widok Eli - bo jej się zupełnie nie spodziewałam. Miło mi, że każdy z Was znalazł u mnie coś interesującego. My - rośliny, dzieci - koty, a Twój mąż - perkozy
Po Waszej wizycie mam mocne postanowienie posadzenia rabarbaru na działce. Ciasto z rabarbarem było wspaniałe!
Bardzo żałuję że nie zrobiłam żadnych zdjęć podczas Waszej wizyty, ale z wrażenia.....zupełnie zapomniałam o aparacie
==================================
Historyczne odmiany irysów - na razie znam tylko nazwę tego irysa
- to Flavescens
Ale mam nadzieję, że niedługo uda mi się znaleźć nazwy również i tych...
- chociaż sama kota nie mam ( oprócz na punkcie roślin oczywiście )- to u mnie raczej przez sąsiednie koty omijana szerokim łukiem ..a czają się na rybki w oczku .
.
a ogród 
i teraz muszę wymyślić gdzie tę nieszczęsną roślinkę przesadzić...
.
Za miedzą...i troszkę dalej.
Cudna jest! Mam wielką ochotę przesadzić ją na Białą Rabatkę, ale chyba bym ją musiała pastuchem elektrycznym ogrodzić 
) z zakupionych od Anitki irysków SDB
Oj dużo się musze jeszcze nauczyć. 
.
.
