Olu grzybki z korą (kupioną) przywędrowały.
Rok i dwa lata temu też miałam tylko w innym miejscu.
Mogłaś nie jeść smardzów, bo nie sprzedają (pod ochroną),
a w lesie to niezwykła rzadkość.
Zosiu postraszyło deszczem i trzeba za węże brać się.
Tadku ale rozumiem, że nie jesz tej pistrzenicy kasztanowatej, bo żyjesz
U nas też w lasach nie ma smardzów.
Deszczu nie widać, zapowiadają na czwartek burze.